10 marca 2009 – fala międzynarodowych protestów
10 marca 2009 roku mogliśmy zaobserwować, jak niemal cały świat solidaryzuje się z Tybetem. Protesty odbywały się w setkach miast na różnych kontynentach, m.in. w Nowym Jorku, San Francisco, Chicago, Ottawie, Toronto, Rzymie, Paryżu, Londynie, Berlinie, Canberze, Katmandu, Tajpej i Dharamsali. Do protestu włączyli się politycy – przewodnicząca Izby Reprezentantów Nancy Pelosi zapowiedziała, że kongresmeni przyjmą rezolucję wzywającą Chiny do zaprzestania represji w Tybecie. W Parlamencie Europejskim z kolei kilkuset parlamentarzystów uczestniczących we wtorkowym posiedzeniu uczciło 50. rocznicę powstania w Lhasie poprzez ustawienie przed sobą lub owinięcie wokół szyi flag tybetańskich. Tybetańska flaga zawisła nad parlamentem czeskim, a także nad ministerstwami i innymi budynkami publicznymi w całych Czechach. W Rzymie z kolei zapalono światła Koloseum, co ma miejsce tylko ze względu na uroczyste okazje i z wyjątkowo podniosłych powodów.
Tybet – Polska – Solidarni
Po raz pierwszy w historii polskiego ruchu protybetańskiego demonstracje odbyły się w 27 miastach, począwszy od największych poprzez nieco mniejsze, aż do całkiem niewielkich miejscowości! Myślą przewodnią tegorocznych protestów było symboliczne „okupowanie” znanych miejsc (placów, budynków, pomników) taśmą z napisem „Tybet – strefa okupowana”. W Białymstoku „okupowano” plac Miejski, zapalono także znicze, a wokół nich rozciągnięto drut kolczasty. W Bielsku-Białej i Żywcu zorganizowano happening, w którym komunistyczne „czerwone” Chiny okupują naród. W Bydgoszczy i Łodzi otoczono taśmą place Wolności, w Katowicach – ulicę Stawową, w Szczecinie zaś – plac Solidarności. W Krakowie miał miejsce kolejny happening – jego centralnym punktem była medytująca w klatce kobieta, dookoła której chodzili ludzie z rękami związanymi taśmą. Lubelscy aktywiści wydzielili „strefę okupowaną” na Placu Litewskim. W wielu miastach zbierano podpisy pod apelem do Prezydenta RP, Lecha Kaczyńskiego, o zajęcie stanowiska w sprawie Tybetu i zaangażowanie na rzecz podjęcia przez rząd ChRL poważnych rozmów z Dalajlamą, prowadzących do rozwiązania kwestii tybetańskiej – w Opolu i Grodkowie zebrano ich ponad 1000. W wielu miastach zapalono znicze dla upamiętnienia Tybetańczyków poległych w walce o wolność – w Warszawie ze zniczy ustawiono napis „Wolny Tybet” (więcej informacji o akcjach w całej Polsce znajdziesz na stronie http://ratujtybet.org/aktualnosci/2009_03_11_akcje_polska).
Ruch na rzecz Tybetu w Polsce pokazał, że potrafi się zjednoczyć, zyskał spore zainteresowanie i sympatię mediów. Jednakże należy powiedzieć, że frekwencja na demonstracjach nie była wysoka. Nie wiem, czy przypisywać to niesprzyjającej pogodzie, czy może raczej należy stwierdzić, że zapał Polaków, który mieliśmy okazję obserwować w zeszłym roku – przy okazji marcowych i kwietniowych protestów w Tybecie – nieco ostygł. A przecież tegoroczny 10 marca powinien być dniem szczególnym – nie tylko dla Tybetańczyków, ale też dla tych wszystkich, którym los Tybetu nie jest obojętny! Mija w końcu prawie 60 lat od zajęcia Tybetu przez Chiny i 50 lat od Powstania Narodowego w Lhasie.
10 marca 1959 roku. Tybetańczycy występują przeciwko chińskiej okupacji.
W 1949 roku, w chwili inwazji Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, Tybet był faktycznie i prawnie państwem niezależnym. Inwazja ta była aktem agresji na suwerenny kraj (o powierzchni bliskiej powierzchni Europy Zachodniej) i pogwałceniem prawa międzynarodowego. Trwająca do dziś okupacja Tybetu, oparta na obecności setek tysięcy chińskich żołnierzy, jest pogwałceniem prawa międzynarodowego i fundamentalnego prawa Tybetańczyków do niepodległości.
10 marca 1959 roku mieszkańcy stolicy Tybetu, Lhasy, obawiając się, że ich duchowy przywódca – Dalajlama – może zostać porwany przez wojska chińskie, zbierają się wokół jego siedziby. Jak nietrudno się domyślić – zgromadzenie to szybko zmienia się w niepodległościowe protesty, które tylko krok dzieli od przerodzenia się w powstanie. Kiedy powstanie w końcu wybucha – zostaje szybko (i krwawo) stłumione przez chińskie wojsko. Jak wynika z tajnych dokumentów zdobytych przez bojowników Tybetańskich, tego dnia „zlikwidowano” ponad 87 tysięcy Tybetańczyków. Sam Dalajlama musi udać się na wygnanie – schronienie znajduje w Indiach.
Od tego czasu naród Tybetański został zepchnięty na margines społeczny w swojej własnej ojczyźnie. Drastycznie stłumiono unikalną kulturę tybetańską, a setki tysięcy obywateli padły ofiarą działań okupacyjnych, tortur i egzekucji, zmarły z głodu lub śmiercią samobójczą. Bogactwa naturalne regionu tybetańskiego zostały wywiezione do Chin. Tybetańczykom odmawia się podstawowych praw człowieka; samo wypowiedzenie słów „wolny Tybet” albo wywieszenie tybetańskiej flagi narodowej grozi aresztowaniem, torturami i karą więzienia. Coraz dalej sięgają ograniczenia wolności religijnej. Mnisi i mniszki za odmowę potępienia Dalajlamy, ich duchowego i świeckiego przywódcy, są bici, aresztowani i poddawani karze więzienia.
Obecnie sytuacja w Tybecie jest bardzo napięta – granice Tybetańskiego Regionu Autonomicznego zostały wzmocnione siłami militarnymi, zwiększono kontrolę przejeżdżających samochodów, zamknięto Tybet dla turystów. 5 marca pod pretekstem „remontu” zamknięto także najpopularniejsze tybetańskie blogi i fora dyskusyjne. „Remont” ten ma potrwać około tygodnia – akurat tyle, by wystarczyło na przeczekanie najważniejszych, newralgicznych rocznic. Mimo zwiększonej kontroli, Tybetańczycy ciągle protestują – w tym roku nie świętowali Tybetańskiego Nowego Roku, chociaż władze starały się nakłonić ludność do udziału w propagandowych imprezach, mających świadczyć o radosnych jego obchodach. Niecały tydzień temu w Kardze aresztowano dwie kobiety, które próbowały demonstrować przed siedzibą Biura Bezpieczeństwa Publicznego. Rebkong otoczony jest przez wojsko. 27 lutego mnich z klasztoru Kitri został postrzelony przez funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa na głównej ulicy Kardze podczas próby samospalenia. Według świadków, niósł on zdjęcie Dalajlamy i wykrzykiwał hasła.
Milczenie oznacza zgodę! Działaj!