Uniwersytet Harvarda – między wykreowaną marką a rzeczywistością :)

Andrew Schlesinger tak oto pisał o Harvardzie: „oferuje możliwość zmiany, daje szansę zostania tym, kim chcesz być oraz proponuje ucieczkę od twojej przeszłości”.

W tym kontekście Uniwersytet Harvarda stanowi archetyp „amerykańskiego snu”. Uzyskany na nim dyplom otwiera niemalże wszystkie drzwi do najbardziej prestiżowych stanowisk na rynku pracy. W Stanach Zjednoczonych istnieją firmy, który nazywają się „korporacjami Harvardu”, jako że preferują absolwentów tegoż Uniwersytetu. Jak podaje Henry R. Lewis, dla wielu pracodawców, sam fakt przyjęcia danej osoby przez Harvard, oznacza, że jest ona odpowiednim kandydatem do pracy. Wejście do społeczności akademickiej Harvardu oznacza nie tylko mądrość, bystrość, ale również zdolność do ciężkiej pracy i gotowość do poświęceń i zaangażowania.

Kiedy zaczęłam interesować się tym uniwersytetem i jego rolą w kreowaniu elit społecznych, sądziłam, że nie różni się on od innych uniwersytetów. Myślałam, że jego marka została wykreowana, i na pewno istnieją jego substytuty. W miarę jak zbierałam materiały do badań okazało się, że moje założenia są błędne. W niniejszym artykule pragnę przedstawić, dlaczego Uniwersytet Harvarda jest postrzegany za najlepszy uniwersytet na świecie. Moje rozważania nie stanowią wspomnień, co może stanowić pewne ograniczenie poznawcze. Przyjęłam Mertonowską postawę outsidera, która opiera się na zebranych w toku moich badań materiałów – książek naukowych, wspomnień, danych statystycznych oraz artykułów publicystycznych. Zdaję sobie również sprawę, że na kartach historii Uniwersytetu zapisały się również niechlubne wydarzenia, m.in. dyskryminacja rasowa i etniczna. Z drugiej strony to właśnie Uniwersytet Harvarda postrzegany jest jako ten, który wychodził naprzeciw zmianom społecznym i starał się dostosować swoją ofertę do potrzeb społeczeństwa. Chodzi tu zwłaszcza o zwiększenie dostępu osób pochodzących z niższych warstw społecznych oraz mniejszości rasowych i etnicznych. Kwestie te stanowią ważny rozdział w historii Harvardu, jednak wykraczają poza zakres niniejszego artykułu.

Wydaje się, że rozwój Stanów Zjednoczonych i Uniwersytetu Harvarda idą ze sobą w parze. Uniwersytet Harvarda był pierwszym uniwersytetem powstałym na nowym kontynencie (założony w 1636 roku) i z każdym rokiem zmieniał swoje oblicze, tak jak zmieniała się Ameryka. Początkowo studentami Harvardu byli biali mężczyźni pochodzący z wyższych warstw społecznych, potomkowie kolonizatorów. Wraz z postępem cywilizacyjnym i przestrzeganiem praw podstawowych, społeczność uniwersytecka zaczęła przyjmować osoby pochodzące z niższych warstw społecznych oraz mniejszości, które dotąd nie były reprezentowane w świecie akademickim. Dziś na Harvard przyjeżdżają osoby z całego świata – jednostki wybitne, utalentowane, ambitne i pełne nadziei, że wykształcenie zdobyte na Uniwersytecie Harvarda pozwoli im na lepsze życie. Jak zauważają M. Keller i P. Keller: „u progu nowego tysiąclecia Uniwersytet Harvarda był silny akademicko oraz finansowo a także cieszył się dobrą reputacją w kraju i na arenie międzynarodowej, jak nigdy w historii i być może, jak żaden inny uniwersytet”.

Po pierwsze: rankingi

Wydaje się, że nie istnieje ranking, w którym Uniwersytet Harvarda nie zajmowałby pierwszego, względnie drugiego miejsca. Według jednego z najczęściej cytowanych rankingów – Academic Ranking of World Universities (zob.www.arwu.org) opracowywany przez Uniwersytet w Szanghaju – Uniwersytet Harvarda zajmuje zawsze pierwsze miejsce (od 2003 roku). Jeśli spojrzymy na metodologię tego rankingu, zauważymy, że kolejne uniwersytety pod względem ilości zdobytych punktów pozostają wyraźnie w tyle za Harvardem. Według rankingu The Times Higher Education, Uniwersytet Harvarda też jest na pierwszym miejscu, zarówno pod względem reputacji, jak i w kategorii najlepszego uniwersytetu (http://www.timeshighereducation.co.uk/world-university-rankings/)

Wprawdzie w rankingu QS World University Ranking w 2010 roku Harvard znalazł się na drugim miejscu, tuż po brytyjskim Uniwersytecie w Cambridge, ale liczba punktów ich dzieląca wynosiła 0,82. Ilość rankingów prezentujących różne zestawianie jest ogromna, jednak niemalże w każdym przypadku Uniwersytet Harvarda uzyskuje pierwszą lub drugą lokatę.

Po drugie: selekcja

W tym kontekście pojawia się pytanie, dlaczego Uniwersytet Harvarda „bierze wszystko”? Odpowiedź na to pytanie wydaje się być złożona, ale na pewno jednym z czynników, który o tym decyduje jest staranne wybieranie najlepszych studentów oraz najlepszej kadry akademickiej.

Proces rekrutacji na Uniwersytet jest złożony. Inaczej przebiega w obrębie szkół (drugi poziom kształcenia), bowiem każda z nich ma swoje odrębne wymagania, a inaczej do koledżu (pierwszy stopień). W tym miejscu przedstawię proces rekrutacji do koledżu. Uniwersytet eksponuje różnorodność rasową i etniczną przyjętych studentów. Przykładowo w roku 2007 16% stanowili Azjoamerykanie; 10,2% Afroamerykanie, 3,7% Hiszpanoamerykanie, 3,6% Meksykanoamerykanie, 1,5% Puertorikanie a 1% rdzenni Amerykanie. Warto zauważyć również, że w wyniku działań afirmacyjnych wprowadzonych na uniwersytety amerykańskie w latach siedemdziesiątych liczba osób pochodzących z mniejszości etnicznych, w tym Afroamerykanów wyraźne wzrosła. Aczkolwiek, od samego początku Harvard obrał linię polityczną zwaną colorblindess, polegającą na tym, że przyjmował jedynie tych studentów, którzy posiadali talent akademicki, nie zwracając uwagi na wypełnianie parytetów. Jak się bowiem okazuje najwyższe koszty działań afirmacyjnych, ponosiły najbardziej elitarne uniwersytety. Działo się tak dlatego, że wszelkie wskaźniki pokazywały, że osoby czarnoskóre posiadały mniejsze kompetencje akademickie. W tym przypadku Uniwersytet Harvarda stanął przed dylematem, w jaki sposób zwiększyć różnorodność etniczną i rasową, nie obniżając standardów akademickich. Dlatego też nie stosowano parytetów w procesie rekrutacji.

W latach siedemdziesiątych na skutek zwiększonej aktywności ruchów społecznych na rzecz zrównywania szans, Uniwersytet Harvarda nie tylko zaczął przyjmować jednostki pochodzące z mniejszości rasowych, ale również te o niższym statusie społeczno-ekonomicznym. W tym czasie na amerykańskich uniwersytetach można było zaobserwować zjawisko umasowienia, z którym to wiązało się przeedukowanie i inflacja dyplomów. Elitarne uniwersytety, takie jak Harvard, zostały zmuszone do zaostrzenia kryteriów selekcji. Współcześnie każdego roku Harvard przyjmuje do koledżu około 2000 studentów. Na początku wieku zgłaszało się mniej więcej 650 kandydatów, z czego przyjmowano nieco więcej niż 80%. W połowie lat pięćdziesiątych liczba kandydatów wzrosła do 2,500 z czego dostawało się 40%. W roku 2003 wpłynęło 20,986 podań o przyjęcie, przy czym zaakceptowano jedynie 9,8%. W tym roku liczba podań wynosiła aż 35 tysięcy. Przyjęto 2,200 osób, czyli 6%. Dane te pokazują, iż mimo zjawiska ekspansji szkolnictwa wyższego, Harvard nie stał się placówką o charakterze masowym. Paul Windolf zauważył, że elitarne uniwersytety wobec ekspansji szkolnictwa wyższego stawiają wyższe wymagania (są bardziej selekcyjne), dlatego nie przyczyniają się do tego procesu. Odsetek porzucania studiów jest bardzo niski – 98% przyjętych absolwentów kończy koledż.

Warto w tym miejscu krótko opisać wymagania, jakie stawia Uniwersytet przed kandydatami. Po pierwsze, aby zostać przyjętym na Harvard, należy zdobyć minimum 600-800 punktów z testu SAT. Żaden z prestiżowych uniwersytetów przedstawionych w przewodniku po najlepszych amerykańskich uniwersytetach, nie wymagał osiemset punktów SAT, przy czym wspomniana publikacja podaje, iż na Harvard przyjmowane są osoby, które uzyskały liczbę punktów powyżej siedemset. Po drugie, z informacji dotyczących procedury przyjęcia na Harvard zawartych na stronach internetowych, można dowiedzieć się, iż obok znakomitych osiągnięć szkolnych brane są pod uwagę: zaangażowanie w działania na rzecz społeczności lokalnej, wykazane zdolności przywódcze, wyraźne zaangażowanie w działalność pozaszkolną oraz doświadczenie w pracy. Po trzecie, kandydat musi napisać również esej, na temat jakiejś ważnej dla niego kwestii. Jak można się dowiedzieć z informatora dla studentów nie istnieją „odpowiednie” tematy i „właściwe” odpowiedzi, zatem kandydat może pisać o czym chce. Każdego roku ukazują się publikacje, w których zawarte są najlepsze eseje. Warto przywołać książkę, która wydana została przez zespół redakcyjny The Harvard Crimson. Można w niej znaleźć 50 najlepszych aplikacji, które zostały zaakceptowane przez Uniwersytet oraz wskazówki, jaką strategię najlepiej wybrać, aby zostać zaakceptowanym.

W tym miejscu chciałabym zwrócić uwagę na pewną osobliwość, otóż, na etapie rekrutacji niektórzy z kandydatów zostają zaakceptowani od razu, stanowią oni creme de la creme zgłoszonych osób. Jednak, co dzieje się, jeśli jest jedno miejsce, a np. trzech kandydatów, którzy mają podobne osiągnięcia (które przeliczane są na punkty). Otóż jeśli jednostka ukończyła prestiżową szkołę średnią ma większe szanse na przyjęcie (otrzymuje dodatkowe punkty za jej ukończenie). Mitchel Stevens, który prowadził badania nad selekcyjną funkcją uniwersytetu Harvarda spędził wiele godzin w biurze rekrutacyjnym. W swej publikacji przywoływał liczne przykłady, które wskazywały na to, że jeżeli pracownicy biura rekrutacyjnego mieli wątpliwości dzwonili do „zaprzyjaźnionej” szkoły średniej prosząc doradcę szkolnego o rekomendację dla danego kandydata. Większe szanse na przyjęcie mają również kandydaci, którzy nie potrzebują stypendium oraz ci, których rodzice lub rodzeństwo studiowało na uniwersytecie.

Uważa się, że Uniwersytet Harvarda wprowadził jeden z najlepszych systemów stypendialnych w Stanach Zjednoczonych. Wyrazem tego może być inicjatywa pod nazwą The Harvard Financial Aid Initiative (HFAI), powstała w 2004 roku. Jej twórcą był prezydent uczelni Lawrence Summers – postać kontrowersyjna, ale to za jego czasów, zwiększono liczbę przyznawanych stypendiów. Twierdził on bowiem: „nasze drzwi od dawna są otwarte na utalentowanych studentów, niezależnie od ich sytuacji finansowej, ale wielu z nich nie wie o tym lub po prostu w to nie wierzy. Jesteśmy zdeterminowany, aby zmienić zarówno ten przesąd jak i rzeczywistość”. Wspomniana inicjatywa ma na celu zlikwidowanie barier finansowych, jakie stoją przed utalentowanymi i umotywowanymi jednostkami. Koszt kształcenia w tej instytucji na poziomie koledżu wynosi około 37 tysięcy dolarów rocznie.

Decyzja o przyjęciu na Uniwersytet Harvarda jest uwieńczeniem długiej, ciężkiej, pełnej poświęcenia i wyrzeczeń drogi. Nawet, jeśli student otrzyma pomoc finansową, to zanim zostanie przyjęty, jego rodzice muszą, prawdopodobnie kosztem wielu wyrzeczeń, inwestować w przyszłość edukacyjną dziecka. Niezależnie jednak od tego, czy rodzice studenta Harvardu są zamożni czy biedni, musieli zrozumieć, że jeżeli chcą, aby ich dziecko zostało przyjęte na uczelnię, powinno być odpowiednio przygotowane, co pochłania zarówno pieniądze jak i czas. Rodzice muszą wiedzieć, co mają czynić, aby marzenie ich i dziecka o Harvardzie się spełniło. Jeśli nie mają tej wiedzy, ich dziecko nie ma szans by zostać przyjęte. Wiele badań dotyczących stratyfikacji społecznej wskazuje, że dzieci z klas robotniczych nadal nie są reprezentowane w systemie szkolnictwa wyższego, a na pewno trudniej jest je znaleźć w obrębie najbardziej elitarnych uniwersytetów. Zatem o wykluczeniu z uczestnictwa w najbardziej prestiżowych uniwersytetach nie decyduje jedynie brak środków finansowych, ale brak wiedzy, jak można stać się członkiem ich społeczności akademickich.

Obecni i byli członkowie kadry akademickiej Uniwersytetu otrzymali łącznie czterdzieści trzy Nagrody Nobla (Wikipedia podaje czterdzieści osiem). Tym samym zajmuje on drugie miejsce pod względem liczby tych nagród, prym wiedzie Uniwersytet w Cambridge. . Pomiędzy 1930 a 2000 rokiem czternastu pracowników naukowych Harvardu otrzymało Nagrodę Nobla z dziedziny medycyny i psychologii, dziewięciu z fizyki, pięciu z chemii, sześciu z ekonomi, a trzech zostało laureatami Pokojowej Nagrody Nobla m.in. Theodore Roosvelt, Ralph Bunche oraz Barack Obama. Naukowcy Harvardu są także laureatami Medalu Fieldsa.

Jak podają źródła internetowe liczba absolwentów Uniwersytetu Harvarda, którzy przyczynili się do zmian społecznych, politycznych, ekonomicznych, kulturalnych bądź odegrały znaczącą rolę w historii świata, wynosi ponad 3000.

Po trzecie: monopol

W blogosferze można znaleźć komentarze absolwentów Harvardu, którzy uważają, że polityka Harvardu wobec studentów nie jest przyjazna. Na jedynym z blogów można przeczytać, że Uniwersytet traktuje studentów jak śmieci. Powstaje zatem paradoks – z jednej strony Harvard jest najbardziej pożądanym miejscem kształcenia, z drugiej, najbardziej nielubianym przez swoich studentów. Jeśli jednak przyjrzymy się opiniom na blogach – absolwenci tej uczelni są zadowoleni, że mogli na niej studiować oraz, że otrzymali jej dyplom. Podobnie sytuacja przedstawia się w literaturze naukowej. Na 20 monografii na temat Uniwersytetu, udało mi się znaleźć jedną (z 1986 roku), w której autorzy otwarcie krytykowali tę instytucje. W innych publikacjach, zwłaszcza byłych dziekanów (Lewis), rektorów (Bok) Harvard jest poddawany krytyce, ale jest ona konstruktywna. Coyote na swym blogu pisze: „jeśli zaakceptujesz arogancję kadry akademickiej, otrzymasz najlepsze wykształcenie (.)Wszystkie inne funkcje Harvardu są okropne” . Inny blogger zauważa, że Harvard traktuje swoich studentów jak śmieci, bowiem jest monopolistą na rynku usług uniwersyteckich, szczególnie w takich obszarach jak biznes. Nie można zastąpić niczym innym Harvardu. Nie istnieje jego substytut – uważa Half Sigma. Jednocześnie na tym blogu czytamy, że inne uniwersytety traktują lepiej swoich studentów, ale jeśli miałby polecić Uniwersytet – rekomendacja będzie oczywista: Harvard.

Być może tak jest z elitarnymi instytucjami, że mają roszczeniowe podejście wobec swoich interesantów. Wydaje się, że na większości wydziałów medycznych w Polsce studenci nie są traktowani przyjaźnie. Uczelnie te mają monopol na ich kształcenie. Z kolei niektóre uczelnie prywatne traktują studentów, jak klientów, oferując im wszystko to, czego zapragną. Przypominają mi się moje doświadczenia na poziomie szkoły średniej. Ukończyłam jedno z najbardziej prestiżowych liceów w Poznaniu. Nie mam dobrych wspomnień z tą szkołą. Jednak, gdybym miała raz jeszcze wybierać, wybrałabym tak samo. Być może na tym polega paradoks prestiżowych placówek: nie lubisz ich, ale doceniasz.

Czy potrzebujemy polskiego Harvardu?

Trudno będzie w Polsce stworzyć Uniwersytet, który w naszych realiach byłby odpowiednikiem Harvardu. Ale nie jest to niemożliwe. Okoliczności historyczne w Polsce nie były sprzyjające, aby tworzyć, taki ośrodek jak Harvard. Niemożliwe jest zatem porównywanie Polski do Stanów Zjednoczonych i lamentowanie, że nie mamy prestiżowych uniwersytetów. Nasze uniwersytety nie zajmują wysokich lokat w światowych rankingach – właściwie nie ma ich wcale. Po edukacyjnym boomie w obszarze szkolnictwa wyższego w latach dziewięćdziesiątych, nadchodzi powoli czas, by stawiać na jakość, a nie na ilość. Zasadniczym działaniem w tym zakresie, będzie wybieranie najlepszych kandydatów na studia. Koniecznym wydaje się również zatrzymanie najlepszych studentów i naukowców w kraju, ale również większe otwarcie na studentów i naukowców z zagranicy. Z omawianej perspektywy można nakreślić taki oto scenariusz rozwoju szkolnictwa wyższego w Polsce: będą powstawać bardzo dobre uniwersytety, które dobierać będą najlepszych kandydatów. Obok nich będzie miejsce na uniwersytety dobre i przeciętne. Te bardzo dobre w przyszłości będą w stanie konkurować z najlepszymi światowymi ośrodkami akademickimi. Podstawą tych zmian, powinny być decyzje akademickie, merytoryczne, a mniej polityczne. Dobór najlepszych kandydatów na studia, spowoduje lepsze osiągnięcia akademickie, więcej badań naukowych, a z tym wiążą się większe pieniądze. Z perspektywy Harvardu, jego poziom określają sami studenci. Im są bardziej ambitni i zdolni, tym więcej wymagają od kadry akademickiej. Trzeba jednak przyjąć, że proces tworzenia prestiżowych uniwersytetów, będzie długotrwały, a na efekty będziemy musieli poczekać.

Podsumowanie

Wydaje się, że Uniwersytet Harvarda posiada monopol w zakresie najlepszej edukacji i badań naukowych. W tym momencie nic nie zagraża jego pozycji. Uniwersytet ten oferuje kształcenie pod okiem najlepszych profesorów na świecie. Najlepsi, wyselekcjonowani studenci podnoszą poziom kształcenia, stawiając nowe wyzwania zarówno kadrze akademickiej, jak i sobie nawzajem. Dlatego też każdego roku Uniwersytet oferuje nowe kursy kształcenia, stanowiące odpowiedź na potrzeby zmieniającego się otoczenia. Ze względu na różnorodność etniczną, rasową, religijną, społeczną, wymiana myśli i idei zostaje wzbogacona o różne doświadczenia. Wreszcie, niezależnie od stosunku, jaki ma się wobec tej uczelni, jej nazwa budzi szacunek zwłaszcza wśród potencjalnych pracodawców. W sytuacji ekspansji szkolnictwa wyższego i zjawiska umasowienia uniwersytetu oraz inflacji dyplomów, wydaje się, że żaden zdobyty formalnie kredencjał nie jest „kluczem, który otwiera wszystkie drzwi”. Jednak w przypadku Uniwersytetu Harvarda można zaryzykować stwierdzenie, że dyplom tej uczelni jest uniwersalnym kredencjałem. Nawet, jeśli sam dyplom Harvardu nie „otworzy wszystkich drzwi” do najlepszych prestiżowych stanowisk, to na pewno z pomocą przyjdą znajomości nawiązane w czasie studiów na Harvardzie, a zwłaszcza te zawarte w uczelnianych klubach.

  1. Archer, L., Hutchings, M., Ross, A., Higher education and social class, RoutledgeFalmer, London 2003.
  2. Berry, D., Hawsey, D., America’s Elite Colleges. The smart buyer’s guide to the Ivy League and other top schools, Random House, Inc., New York 2001.
  3. Bethell, J. T., Hunt, R. M., Shenton, R., Harvard A to Z, Harvard University Press, Cambridge Massachusetts, London, England 2004
  4. Keller, M., Keller, P., Making Harvard modern. The rise of America’s university, Oxford University Press, New York 2001.
  5. Lewis, H. R., Excellence without soul. How a great university forgot education, PublicAffairs, New York 2006.
  6. Stevens, M. C., Creating a class college. Admission and education of elites, Harvard University Press, Cambridge, MA 2007.
  7. Trumpbour, J., The business-university revisited. Industry and Empire in Crimson Cambridge, [w:] How Harvard rules, red. J. Trumpbour, South End Press, Boston, MA 1989.
  8. Windolf, P., Expansion & structural change. Higher education in Germany, the United States and Japan, 1870 – 1990, Westview Press, Oxford 1998.

Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies. Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia.

Akceptuję