Trauma i zmiana :)

Jak tragedia pod Smoleńskiem wpłynie na polską świadomość narodową.

To, co straciliśmy, to poczucie ciągłości z przeszłością. To, z czym zostajemy, to nadal przeszlość, ale przeszłość oderwana,w stosunku do której starciliśmy pewność oceny.

Hannah Arendt

Żadne społeczeństwo nie jest gotowe na tragedię, która dotknęła Polaków kilka tygodni temu. Trudno jest oswoić myśl o tak dramatycznej śmierci prezydenta i kilku tuzinów ważnych osobistości życia społecznego. Tym trudniej to uczynić ze względu na symbolikę czasu i miejsca wydrzeń. Społeczną reakcję na katastofę można interpretować w kategoriach traumy społeczej. Doświadcznie traumy może dramatycznie zmienić obraz zbiorowej pamięci i wspólnej tożsamości narodów. Tragedia smoleńska nie odmieni polskiej przyszłości – nie przełoży się na jakość polskiej polityki i nie zagoi podziałów narodowych. Wpłynie ona jednak na obrazy kolektywnej pamięci i postrzeganie przeszłości – a wraz z tym na społeczną i polityczną świadomość Polaków.

W naukach społecznych pojęcie traumy narodowej lub kulturowej odwołuje się do dramatycznego poczucia utraty znaczenia. A.G Neal, amerykański socjolog i badacz traumy, definiuje ją jako pewnego rodzaju rozdarcie w tkance społecznej, które dotyka grupę ludzi o pewnym stopniu wpólnej więzi. Trauma odnosi się do wydarzeń, których nie da się pominąć i które przywoływane są ciągle na nowo. W ten sposób zostają ‚wyryte’ w świadomości społecznej i indywidualnej. Traumatyczne wydarzenia niosą za sobą podstawową trudność zrozumienia i uchwycenia ich. Przezwyciężenie traumy wymaga próby pojęcia natury tego co się stało – a jak pokazuje dośwadczenie katastrofy katyńskiej, skala dramatu trudna jest do ogarnięcia. Następnie potrzebne jest nadanie tym wydarzeniom znaczenia i sensu kulturowego. Aby oswoić traumę na poziomie społecznym potrzeba poradzić sobie z bólem, znaleźć właściwe znaczenie tragedii i przypisać jej – choćby symbolicznie – odpowiedzialność. Może się to stać tylko poprzez narodową refleksję i społeczny dyskurs. Media stają się ich główną płaszczyzną i katalizatorem. To, w jaki sposób media odgrywają traumatyczne zdarzenia na nowo ma decydujące znaczenie. To od nich zależy sposób, w jaki zostaną one zdefiniowane i zapisane w pamięci zbiorowej.

W przypadku smoleńskich wydarzeń w jednej chwili bezsensowna śmierć kilkudziesięciu pasażerów w katastrofie lotniczej została zastąpiona formułą o śmierci bohaterów w hołdzie ojczyźnie. Kontrowersyjna decyzja o lądowaniu w Smoleńsku została przyćmiona przez kreowany mit ‚najwyższej ofiary’, którą prezydent i jego towarzysze złożyli w imię prawdy o Katyniu. Porównania ze zbrodnią katyńską stały się niejako oczywiste. Gładko też podsunęły cały zestaw obrazów i sformułowań, które określiły symbolikę katastrofy. Po raz drugi zginął ‚kwiat narodu’ ponosząc najwyższe z możliwych poświęceń w służbie publicznej dla ojczyzny. Pojawiły się też głosy o kolejnych ‚męczennikach’ katyńskich.

Nie wszyscy czują się komfortowo z takim sposobem medialnego przetworzenia wydarzeń smoleńskch. Z czasem nawet całkiem wytrwali poczuli przesyt bogoojczyźnianej histerii kreowanej przez media. Kłopot polega na tym, że trauma nie musi być doświadczana przez wszystkich członków wspólnoty, żeby zaistnieć i wywołać efekty jak dowodzi Neal i Alexander. Ważne jest to, jaki sposób narracji zdominuje masową wyobraźnię. W imię ‚jedności narodowej’ i słusznego skądinąd apelu o uszanowanie spokoju zmarłych sposób widzenia smoleńskiej tragedii zdefiniowała histeryczna i apokaliptyczna wizja jej interpretacji. Najpierw stanowiła zrozumiałą reakcję na szok po katastrofie, z czasem została wzmocniona i zmitologizowana odrzucając wszelkie ‚niepatriotyczne’ punkty widzenia. Protestujący przeciw pochówku na Wawelu zostali uznani za awanturników niszczących sacrum jedności dookoła katastrofy. Kiedy przyszło powawelskie otrzeźwienie, Kaczyński znajdował się już w narodowym panteonie.

Prezydentura śmierci

Taki sposób narracji i interpretacji katastofy smoleńskiej będzie wpływał na obraz zbiorowej pamięci – przede wszystkim w kontekście oceny samego Lecha Kaczyńskiego i jego formacji politycznej w kilku aspektach. W tym sensie, trauma jakiej Polacy doświadczyli i jej medialne wyjaśnienie i nazwanie, istotne są dla przyszłości. Trudno będzie odtąd oceniać prezydenturę Lecha Kaczyńskiego w odrewaniu od jego tragicznej śmierci. Nie ma już więc mowy o nieudolnym prezydencie, który jako polityk raczej konfliktował Polaków. Katastrofa katyńska nadaje nowe znaczenie jego prezydenturze lub, jak chcieliby jego zwolennicy, odkrywa jej prawdziwy sens. Oto Lech Kaczyński urasta to rangi bohatera, który zrobił wszystko w imię walki o prawdę narodową. Jego ofiara na ołtarzu ojczyzny, najwyższa z możliwych, staje się ostatecznym dowodem szlechetności jego intencji. Wstyd tym, którzy wcześniej ważyli się go krytykować. Życiorys Kaczyńskiego w retrospekcji nagle zostaje zrehabilitowany – jego wady zamieniają się w cechy herosa. Kłótliwość – w nieugiętość, podejrzliwosć – w dążenie do prawdy za wszelką cenę, małostkowość i izolacjonizm – w żarliwy patriotyzm i walkę o sprawę polską do końca.

Jest również drugi, szerszy wymiar tego wydarzenia, który wykracza poza idealizację samej prezydentury. Oto śmierć prezydenta, tuzina ministrów i posłów wpisuje się idealnie w nurt poskiej tradycji romantycznej i ożywia ją na nowo. Wszystko pasuje jak ulał – mamy do czynienia z ogromem bezsensownych śmierci, ze straszliwą tragedią, którą ze względu na okoliczności, gładko uznano za bohaterstwo złożone ojczyźnie w ofierze. Do panteonu męczenników narodowych dołączają następni. Kolejne niepotrzebne śmierci i kolejni moralni zwycięzcy. Następnie naród niepotrafiący wspólnie świętować sukcesów, pięknie jednoczy się w celebracji kolejnej narodowej tragedii. Polska XXI wieku, kraj wolny, rozwijający się i pełen optymizmu na co dzień, znów staje w cieniu mitu Polski mesjańskiej – gdzie święci się śmierć i hołubi klęskę. Sam Kaczyński urasta zaś do rangi nowego romantycznego bohatera.

Wpisanie Kaczyńskiego w tradycję romantyczną stanowi z kolei nobilitację całej formacji politycznej, którą firmował. Wizji politycznej braci Kaczyńskich zostaje nadane większe znaczenie wykraczające poza slogany IV Rzeczpospolitej. PIS to już nie tylko partia zamieszana w bieżący konflikt polityczny, ale formacja będąca bezpośrednim spadkobiercą mesjańskiej i niepodległościowej tradycji. Bywało w przeszłości, że partia braci Kaczyńskich uzurpowała sobie prawo do decydowania o tym, czym jest prawdziwy polski patriotyzm. Śmierć Kaczyńskiego przyznaje jej moralne prawo do tego – przynajmniej na poziomie symbolicznym. To z kolei odnawia sens istnienia PIS, partii już nie tyle walczącej z III RP, ale formacji moralnie predestynowanej do decydowania o losach kraju. PIS dzięki śmierci Kaczyńskiego, staje się ‚oficjalnym’ kontynuatorem wszystkich najznamienitszych tradycji patriotycznych i bogoojczyźnianych. W tych szatach jest dla PO groźniejszym przeciwnikiem niż jako partia firmująca podupadły projekt IV RP.

Podsumowując, nie ma się co łudzić, że katastrofa smoleńska odmieni charaktery Polaków albo wpłynie na styl uprawiania polityki. Nie należy też sądzić, że kampania wyborcza w cieniu żałoby będzie radykalnie odmienna. To, co może wpłynąć na krajobraz wyborczy i polską politykę w długiej perspektywie, to ponowne wzmocnienie patriotyczno-bogoojczyźnianego nurtu polskiej świadomości i kultury politycznej. Po klęsce projektu IV RP wydawać się mogło, że zwyciężył na dobre nurt pragmatyczny kierujący Polskę w stronę nowoczesności. Platforma Obywatelska, główny beneficjent tego nurtu, sprawnie zaczęła nim ‚zarządzać’ – w sposób bardzo wyważony i ostrożny. Tusk, nie chcąc nikogo przestraszyć, nie przesadzał z ostentacyjnym reformowaniem kraju. Nagła śmierć Kaczyńskiego i opisane powyżej konsekwencje, zmieniają na powrót proporcje i aktualizują spór dwóch polskich tożsamości, romantyczno-bogoojczyźnianej i pragmatyczno-reformatorskiej. Start Jarosława Kaczyńskiego, naturalnego pomazańca brata – bohatera, wzmacnia zasadniczo skrzydło bogoojczyźniane. W tej sytuacji Bronisław Komorowski, który sam chyba lokuje się pomiędzy dwoma nurtami, będzie musiał bardzo wyraźnie stać się przywódcą Polski nowoczesnej, zakładając buty, które pewnie nieco go uwierają.

Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies. Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia.

Akceptuję