Miłość zabija, śmierć pozwala żyć :)

,,Pytasz, co w moim życiu z wszystkich rzecz główną,

Powiem ci: śmierć i miłość – obydwie zarówno.”

Jan Lechoń

Trudno się nie zgodzić z takim postawieniem sprawy przez poetę. Przecież rzeczywiście wszystko, co człowiek robi, robi z powodu miłości lub śmierci. Jednak jaki wpływ mają one na siebie nawzajem? Jak każda z nich kształtuje nasze życie?

Wyborną okazją do tego typu rozważań są dwa, zawarte w książce ,,Płomień wieczności”, eseje Krzysztofa Michalskiego: ,,Śmierć Boga” i ,,Wieczna miłość”.

Pisząc o śmierci, Michalski przeciwstawia stosunek do niej: Sokratesa i Chrystusa. Sokrates nie boi się śmierci, .Uważa, że właśnie, kiedy dokona się jego życie tutaj, będzie mógł odnaleźć odpowiedzi na pytania, które stawiał sobie za życia. Śmierć powinna być czymś, według Sokratesa, na co dobrze żyjący filozof czeka z radością i oczekiwaniem. Jest tak dlatego, że każdy człowiek w swoim życiu wykracza poprzez rozumienie poza świat tego co materialne i doczesne . Rozumiejąc, jesteśmy w stanie wniknąć w świat idei, świat wieczny , to co wnika to nasza dusza, a skoro potrafi ona wejść w wieczny świat – to sama również jest wieczna. To dusza może odpowiedzieć nam na nurtujące pytania; a zrobi to najlepiej wtedy, gdy niewieczne ciało nie będzie jej przeszkadzać.

Śmierć Chrystusa to coś skrajnie różnego . Jezus umiera w niepokoju, w żalu, w strachu. Czy bałby się śmierci, gdyby wierzył, miał pewność, że wraca w lepsze miejsce, do lepszego świata? Chrystus nie wiedział co go czeka.

Co zestawiając te dwie skrajne wobec siebie postawy chciał osiągnąć Michalski? A no wydaje się, że widać tu porządny ładunek pocieszenia. Bowiem pisząc, że śmierć wdziera się do każdego momentu naszego życia, że na nowo je określa, czy nie pisze on tego samego, o czym mówił przed śmiercią Sokrates? W tej sytuacji śmierć byłaby po prostu wniknięciem wieczności (idei – w terminologii sokratejskiej) w nasze życie. Co by powiedział Sokrates gdyby go zapytać czy jedną z idei nie jest przypadkiem śmierć?

Człowiek poprzez zdolność rozumienia, włączający się w świat idei, w świat wieczny, łączy się także ze śmiercią. W takim rozumieniu Sokrates mógłby powiedzieć to samo co Michalski o naznaczeniu całego życia, jak i każdego momentu z osobna – śmiercią, naznaczenia go wiecznością. Jednak chyba, jeśli śmierć jest ideą, jest wobec innych form wieczności w jakiś sposób dystynktywna. Wieczne prawa matematyki wpływają na nasze życie, ale nie określają one naszego życia. Nie nadają mu wartości w sensie fundamentalnym. A śmierć czyni wartościowym wszystko to, czego się dotyka , a dotyka wszystkiego, każdej chwili. Wartościowym więc jest i całe nasze życie, każdy moment i każde uczucie. Wartościowe to wszystko jest tylko dzięki śmierci , bo ona czyni nasze życie skończonym, a wszystko to, co w nim – niepowtarzalnym, a więc pięknym, bo utracalnym – dzięki naznaczeniu tego nicością. Emanuel Levinas twierdził, że miłość to odczuwanie najgłębszej radości z czyjegoś istnienia. A czy śmierć nie jest najlepszym, najbardziej wartościowym określeniem naszego istnienia? Bez śmierci istnienie zdeprecjonowałoby się, nie miałoby wagi, bo nie miałoby końca. Byłoby czymś zwykłym, nieskończonym, a więc nie wartym troski, bo niewyczerpalnym. Wydaje się więc, że bez śmierci nie byłoby miłości. Śmierć dla miłości jest więc tym, czym dla zapłodnionej komórki jajowej macica, bez zagnieżdżenia się w niej, nie ma jej.

Krzysztof Michalski pisząc o miłości skupia się na jednym z jej rodzajów: miłości wiecznej, miłości z wiecznością wiecznie związanej. Nie jest to jedyna forma miłości, jednak jak się wydaje, jest tą miłością, która pozwala ukonstytuować się w naszym życiu innym jej rodzajom, ponieważ wieczna miłość jest miłością absolutną.

Taka miłość jest dla Michalskiego przeżyciem głęboko metafizycznym. Jest miejscem poza czasem i poza światem: ,,Kochając, jesteśmy tam gdzie świata już nie ma. To znaczy: po końcu świata”. Miłość to coś radykalnie obcego wobec tego, czego doświadczyliśmy do tej pory. W miłości wszystko traci na znaczeniu: moralność, obowiązki, prawa, nadzieja, rodzina. Miłość wieczna wyklucza wszystko poza tymi, którzy kochają. W ten sposób kochankowie doświadczają wieczności, : poprzez pot, ślinę, rozkosz, bliskość; cielesność człowieka jest jedynymi wrotami dla jego wieczności, tylko dzięki temu żeśmy somatyczni, możemy wieczności doświadczyć. To właśnie miłość cielesna stanowi bufor, dzięki któremu ujście znajduje wszystko to, co wieczne w naszym życiu. Jak twierdzi Michalski, dzięki temu cielesnemu buforowi ,,pozostałe rodzaje miłości nabierają sensu i znaczenia”.

W miłości wychodzi na jaw, kim jesteśmy. Możemy stać się sobą w pełni dopiero wtedy, gdy kochamy drugą osobę. Dopiero wtedy jesteśmy dla siebie zrozumiali, gdy nasze ułomne JA jest określone przez jakieś ułomne TY. Wtedy powstaje pełnosprawne MY stworzone z pełnych JA i TY. Miłość jest tą siłą, która wydobywa nam przed oczy prawdę o nas samych.

Skoro miłość obszarem swej jurysdykcji obejmuje wszystko, oznacza to, że jedna osoba ofiarowuje się drugiej w sposób totalny nie pozostawiając sobie nic. Istnieje o tyle, o ile daje siebie drugiej osobie. Takiej właśnie miłości, takiego całkowitego oddania wymagał od nas również Jezus. Mówi, że jest on ponad moralnością, ponad prawem, że jedynym sposobem na pokochanie go jest właśnie porzucenie wszystkiego, co nam znane. Człowiek kochający taką miłością drugiego człowieka – kocha tym samym Boga.

Jednak taka miłość, miłość wieczna, to coś ogromnie niebezpiecznego. Dla takiej miłości nic nie znaczy rodzina, więzi międzyludzkie, moralność. Jest ona czymś społecznie bardzo szkodliwym, ;gdyby wszyscy kochali w ten sposób ludzie (jako istoty) staliby się dysfunkcjonalni: miłość – obietnica nieporządku.

Miłość to także próba całkowitego zespolenia dwojga kochanków, to chęć bycia Nim/Nią, to całkowite siebie oddanie, to próba pokonania czasu. Ale czy świat zatrzymuje się, zastanawia się Michalski, gdy dwoje kochanków przeżywa swoje ekstatyczne uniesienia? Czy to sprawia, że piętro wyżej przestaje tykać zegar? Nie. I tu wychodzi na jaw największe nieszczęście zakochanych. Tu rodzi się bolesne poczucie: ,,Żadna miłość nie może być szczęśliwa, bo żadna miłość nie może być spełniona”. Taka miłość, miłość wieczna, spełniona jest możliwa jak pisała Simone Weil, ,,tylko między Bogiem a Bogiem”. Na tym świecie ,,miłość szczęśliwa to oksymoron”.

Jednak to przecież nie sprawia, że nasze dusze przestają rwać się do tej transcendencji. Wciąż chcą kochać na wieczny sposób, wciąż chcą czas unieważnić. Próba wyjścia poza czas i JEDNOCZESNE bolesne w nim tkwienie to synonim kondycji ludzkiej. Inni chyba nie możemy po prostu być. Niespełnieni kochankowie. Wygnani z raju, rozpaczliwe szukający drogi powrotnej: miłość jako pieśń wypędzony
ch.

Człowiek ma w sobie pragnienie wieczności, niemożliwe do spełnienia. Jednak jak się wydaje ani bez tej chęci wieczności, ani bez czasu, który tę chęć destruuje, żyć byśmy nie potrafili. Istnienie obu składników tej antynomii jest nam niezbędna, ponieważ z jednej strony, jak stwierdza Michalski ,,gdybyśmy usunęli wirus wieczności, przestalibyśmy być ludźmi”, a z drugiej, gdyby ta gwałcąca i niszcząca wszystko chęć do wyrwania się poza czas zwyciężyła, społeczeństwo, a tym samym ludzkość, uległaby atrofii.

Jeśli pojmować miłość i śmierć tak jak to robi Michalski, to różnicy pomiędzy nimi nie ma. Miłość jest śmiercią, po której jest życie (choć przez kochanków niechciane). Miłość jest według niego śmiercią za życia w takim sensie, że zarówno śmierć jak i miłość jest gwałtem na życiu, jest jego zbezczeszczeniem; to radykalne wejście w substancje życia czegoś całkowicie obcego. Michalski pisze za Goethem o symbolicznym wymiarze tego podobieństwa: akt seksualny z boku wygląda tak samo jak agonia. Powinniśmy bać się miłości, tak jak boimy się śmierci, a jednak kochać chcemy, a umierać już nie bardzo. Niby taka miłość, wieczna miłość i tak nie jest nam dostępna, ale kto o tym wie? Kto o tym myśli w ten sposób? Jeśli Kowalski chce kochać, to nie wie, że jeśli jego pragnienie spełniłoby się w najbardziej radykalnej formie to spotkałaby go śmierć. Kowalski, nie umieraj!!!

Jednak można też dostrzec zarówno różnice między miłością a śmiercią i pozytywny wpływ, jaki na siebie wywierają.

Tym, co odróżnia miłość od śmierci jest druga osoba. Śmierć (podobnie jak i cierpienie) boleśnie i dojmująco uzmysławia nam naszą jednostkowość, uzmysławia całkowitą niemożliwość zapośredniczenia między nami a śmiercią; nasza śmierć może dotyczyć tylko nas. Miłość natomiast w ten sam sposób uzmysławia nam istnienie drugiej osoby. Najgłębszą istotą miłości jest bowiem to, że jest ona możliwa w odczuciu tylko TYCH dwóch konkretnych osób. Te osoby muszą mieć poczucie, że TA osoba, z którą są w emocjonalnym związku, jest JEDYNĄ możliwą osobą do bycia w tej relacji. Dlatego też śmierć osoby, którą darzyliśmy miłością jest tak dojmującym przeżyciem – tracimy jedyną osobę, którą kochać mogliśmy; dotyka to ponadto samej naszej istoty, bo nic nie może oddzielić nas od bólu i cierpienia. Jesteśmy bezradni i bezbronni, nadzy, w pełni odarci z jakiejkolwiek formy obrony. Kiedy odchodzi od nas ktoś, kogo kochamy – stajemy się bólem i cierpieniem.

Czas nie pozwala kochankom spełnić się, zjednoczyć. Jednak, jeśli nie patrzeć przez chwilę na to, co ich łączy przez pryzmat wieczności i czasu (jeśli to w ogóle możliwe , to czy nie wypełniają jednak oni wszystkich kryteriów wiecznej miłości, które są od nich zależne? Przede wszystkim kryterium oddania. ,,Może czasu nie pokonam, ale i tak jestem DLA Ciebie. Jeśli nie mogę stawać się DLA Ciebie – nie ma mnie”. ,,Bo zupełnie nie byłoby mnie, gdyby Ciebie we mnie nie było” (św. Augustyn). Kiedy ktoś zawierza siebie w ten sposób komuś, może łatwiej mu jest umrzeć? Wtedy to, co doczesne i tak przestaje istnieć. Wtedy wierzę, mimo, że wiem, czasu nie pokonam. ,,Kochać to mówić – Ty nie umrzesz”(Gabriel Marcel).

Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies. Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia.

Akceptuję