Rosja jest za mało sexy na policjanta :)

samoobrona            Szukaliśmy redakcyjnie głosu rosyjskiego ws. krymskiej. Nie chodziło nam o głos kremlowski – bo znamy go doskonale z telewizji. I dostaliśmy – Dmitrija Karcjewa, dziennikarza, uczestnika antywojennej demonstracji w Moskwie.

Głos cenny, bo pozwalający spojrzeć na problem z innej strony. Ale przedstawiona optyka jest tak trudna do zaakceptowania, że zdecydowałem się na głos polemiczny.

Dmitrij Karcjew stara się opisać różne punkty widzenia. Wybieram do polemiki to, co je łączy – a co w moim rozumieniu jest błędem w założeniach.

Środkowoeuropejski inteligent ma z Rosją problem – ze jednej strony literatura i sztuka rosyjska jest bazą  i pierwszym kontaktem z tym krajem, kontaktem fascynującym i tworzącym pozytywne emocje. Z drugiej strony praktyczne, polityczne zderzenie z Rosją, to zderzenie z kremlowskimi ekipami, kultywującymi kolonialno-imperialną wizję świata, w której przeznaczeniem Rosji jest panowanie nad dużym kawałkiem globu, czasem motywowane prawosławnym „Trzecim Rzymem”, czasem  panslawizmem, czasem komunizmem, a najczęściej – ot tak, po prostu.

Trudno jest podjąć poważną dyskusję z tezą o „sprawiedliwości dziejowej” w przypadku Krymu, bo przedstawiona przez Karcjewa pamięć historyczna jest mocno wybiórcza. Można się cofnąć o lat 60 i pisać o decyzji Chruszczowa, można o lat 20 i pisać o błędzie rozwiązujących ZSRS liderów w puszczy białowieskiej. Ale można zastanowić się skąd na Krymie wzięła się rosyjska większość i cofnąć się do wywiezienia przez Stalina narodu tatarskiego, lub rzezi urządzonej przez Potiomkina – połączonej z przymusowymi wysiedleniami, w terminologii obecnej określilibyśmy to jednoznacznie jako czystkę etniczną. W tym kontekście sprawiedliwość historyczna wygląda zupełnie inaczej.

Stalinowska Rosja woziła eszelonami całe narody z jednego krańca imperium na drugi – każdy argument narodowościowy, jaki podniesie Kreml obecnie jest dziecinnie łatwy do podważenia.

Podobnie jest z argumentem o obietnicach nierozszerzania NATO – wymagać można, jeśli zacznie się od siebie – Stalin obiecał w Jałcie uczciwe, demokratyczne wybory w krajach Europy Środkowej – w tym w moim kraju, i nigdy tej obietnicy nie dotrzymał. Takie przykłady można mnożyć, zna je prawie każdy w Polsce i innych krajach będących w tzw. bloku wschodnim czyli w koloniach lub półkoloniach rosyjskich. Tu jest bardzo znacząca różnica, której nie rozumieją Rosjanie – Polska w NATO jest słabszym sojusznikiem USA, Polska w Układzie Warszawskim było rosyjską półkolonią. Tego nie da się równoważnie porównać – jak  krzesła z  krzesłem elektrycznym.

Ale oczywiście consensus światowy i pokój na świecie może utrzymywać się jedynie w ramach przyjęcia pewnego status quo. Takim było uznanie paktu białowieskiego za wyznacznik układu formalnego na terenie byłego ZSRS.

Pakt ten tworzył dużą Federację Rosyjską, pozostawiając w jej granicach wiele narodów, posiadających przecież prawo do samostanowienia (pominięte w tym układzie), że wspomnę choćby upominających się o nie i eksterminowanych za to Czeczenów. I niepodległe państwa – byłe republiki sowieckie, których niezależność nie była obwarowana szczególnymi zapisami – co dla mnie oznacza, a myślę że powinno też oznaczać dla Rosjanina, możliwość swobodnego wyboru ustroju wewnętrznego i pozycji w relacjach międzynarodowych. To działa w dwie strony – Ukraińcy mogą być w rosyjskiej Unii Celnej – i nikt im tego z Europy nie zabroni, jak też mogą być w Unii Europejskiej – i Rosji nic do tego. To konsekwencja uzyskanej w 1991 roku niepodległości tego kraju. Niepodległości, której nikt poza Rosją nie kwestionuje.

Nie wiem skąd wynika przeświadczenie, że jeżeli opozycja złamała układ z prorosyjskim prezydentem, to legitymizuje to interwencję Rosji – w niepodległym państwie?

Światowe status quo, niedopuszczenie do kolejnej wojny światowej wymaga światowych policjantów. Tu się z Karcjewem zgadzam. Nie jestem naiwniakiem nie znającym różnicy pomiędzy dużym, średnim a małym państwem w polityce światowej. Policjant taki musi mieć za sobą siłę – ten warunek spełniają Rosjanie na równi z Amerykanami. Ale jako że nikt nie przepada za policjantami, dlatego muszą być choć odrobinę sexy. Amerykanie są, Rosjanie nie i dopóki Kreml tego nie zmieni, nie będą akceptowani w tej roli.

Żeby być policjantem akceptowalnym poza bronią jądrową trzeba mieć argumenty, ideę przewodnią i choć próbować do niej przekonać. Amerykanie proponują światu wolność i demokrację – nawet jeśli nie do końca szczerze, nawet jeśli często wykazują się dużą hipokryzją. Co proponują Rosjanie? Amerykanie mówią – szukamy wspólnego interesu, rozwijajmy się razem, handlujmy, produkujmy, bogaćmy się – nawet jeśli sami korzystają z tego bardziej, to ich partner też. Co proponują Rosjanie? Amerykański rząd jest pod ciągłą presją ich opinii publicznej, to hamulec przed zrobieniem dużego świństwa komukolwiek – jaki hamulec ma Putin? Sam Karcjew pisze o strachu rosyjskiej opozycji przed pozostaniem sam na sam z Putinem – skoro boją się tego Rosjanie, to jak bardzo powinni się bać Ukraińcy czy Tatarzy?

Rosja obecna ma wyposażenie policjanta, ale nie ma do tego uznanych poza własnymi granicami predyspozycji. Nie jest sexy i sama o tym wie – bo kiedy Amerykanie gdzieś wchodzą, to zawsze pod gwiaździstym sztandarem – a Rosjanie na Krym – po oderwaniu naszywek ze swoją flagą z mundurów i zamazaniu oznaczeń samochodów.

Karcjew ma rację, podnosząc, że Zachód ma na sumieniu wiele grzechów. Ale nie zauważa istotnych różnic. Kolonializm na zachodzie jest przeszłością, a postkolonialna ekspiacja to lata 60 i 70 ubiegłego wieku, trwa zresztą nadal. Rosja nigdy ze swojego kolonializmu się nie rozliczyła – ani wobec jego ofiar, ani wewnętrznie. Nadal tkwi w zaprzeczeniu własnych zbrodni, nadal nie zakończyła II wojny światowej. Jakkolwiek można dyskutować z wysokością rekompensaty, polscy robotnicy przymusowi otrzymali od rządu niemieckiego odszkodowania. To gest oczyszczenia. A polscy robotnicy przymusowi ci od wyrębu drzewa na Syberii i pracy w kopalniach Workuty? Nawet tak oczywista sprawa jak mord katyński ciągle wraca jako dla Rosji wątpliwa. Rosja oszukuje samą siebie, jak może być zatem wiarygodna dla innych?

Od policjanta nie wymaga się świetlanej przeszłości – tej nikt nie ma- ale rozliczenia się z nią i uznania, a nie zaprzeczania grzechom. A już na pewno niedopuszczalne jest bezrefleksyjne kontynuowanie procederu. Od policjanta wymaga się stosowania prawa i zasad akceptowalnych przez większość dozorowanych, a nie własnego widzimisię.

Dlatego Rosja na Krymie i na Ukrainie jest agresorem, a nie, jak pisze Karcjew, występuje w obronie ładu i porządku. Dlatego narody chcące być niepodległymi szukają kurateli Zachodu a nie Kremla. A ja czytając uczestnika antywojennej demonstracji w Moskwie, który pisze, ze demonstrował przede wszystkim ze strachu przed kolejnymi rosyjskimi ofiarami w wojnie o niepewnej wygranej – a nie z empatii dla Ukraińców, którzy chcą wolności, nie z protestu wobec postawy Putina, który nie szuka kompromisu i wspólnych interesów z Ukrainą czy Zachodem, martwię się. Bo coraz bardziej nie umiem znaleźć Rosji, którą warto kochać i szanować – jak Dostojewskiego czy Bułhakowa.

Wybory w Niemczech – konsekwencje dla Polski i Europy :)

Jarosław Makowski: Z ręką na sercu – czy pan Marszałek jest zaskoczony wynikiem niemieckich wyborów?

Radosław Sikorski: Szczerze – nie. Po szesnastu latach prawie każde społeczeństwo chce zmiany i żeby nie wiem jak dobrzy byli politycy, to jednak pojawia się w nim element zmęczenia. Ten rezultat zresztą jest prawie łeb w łeb. Niedawno rozmawiałem z ważnym niemieckim politykiem z mojej frakcji, czyli z Europejskiej Partii Ludowej (EPP), z CDU i oni sądzą, że nadal może powstać koalicja, której będą częścią.

To jest o tyle zaskakujące, szczególnie dla wyborców CDU, że jednak jeszcze trzy miesiące temu partia była niemal pewna zwycięstwa…

Jak mawiał towarzysz Stalin: problem z demokracją polega na tym, że nigdy nie wiadomo, kto wygra. Mówiąc poważnie, mam wrażenie, że w tym wypadku zaważyły osobowości.

Czyli liderzy?

CDU wybrało paradoksalnie zbyt bezpiecznie, a SPD miało po prostu ciekawszego lidera.

Paradoks polega na tym, że zarówno lider socjaldemokratów Olaf Scholz, jak i Armin Laschet, lider CDU, chcieli być podobni do Angeli Merkel, a więc bezpiecznego i przewidywalnego centrum.

Niemcom zazdroszczę tej przewidywalności politycznej. I zarazem marginalizowania radykałów – zarówno z prawa, jak i lewa. Partie głównego nurtu – SPD, CDU, Zieloni czy liberałowie – reprezentują europejski mainstream. Chciałbym mieć taki układ sił w Polsce.

To porozmawiajmy o tych, którzy dzisiaj zdecydują, jaka będzie ostatecznie koalicja i kto zostanie kanclerzem – Zielonych i Liberałach. Obie formacje poprawiły wynik z ostatnich wyborów.

Zielonym nie poszło źle, ale chyba mają poczucie porażki, bo miesiąc czy dwa temu wyglądało, że mogą wygrać te wybory. Tu niestety, zdaje się, zaważyła ta obsesja niemieckich polityków z posiadaniem doktoratu, czasami zdobywanego na skróty… Ale Zieloni, którzy dwadzieścia lat temu byli taką nowalijką, dzisiaj są absolutnym mainstreamem. Wygrali nawet chyba co najmniej jeden okręg jednomandatowy w Bawarii, co pokazuje, że weszli głęboko do mainstreamu, wręcz w tradycję niemiecką. Liberałowie muszą teraz wejść do rządu, wykorzystać swój dobry wynik – także wśród młodych – i wpływać mocniej na niemiecką politykę. Bycie w opozycji nie jest sexy.

Spróbuję zarysować analogię między CDU i Platformą Obywatelską. A mianowicie: partia, która rządzi, i to długo, potrzebuje wewnętrznych mechanizmów, żeby odnawiać się i programowo, i osobowościowo.

CDU rządziła w Niemczech szesnaście lat, a u nas PO tylko osiem. Brytyjczycy mają takie powiedzenie, że po ośmiu latach każdy premier szaleje. Myślę, że dwie kadencje rządów, to jest tak zdrowo, by nastąpiła zmiana. Wiem to po sobie. Byłem w pięciu rządach przez czternaście lat. Po pięciu, sześciu latach człowiek jest już naprawdę wyczerpany i wyjałowiony.

Dzisiaj, kiedy komentatorzy przyglądają się partii Angeli Merkel to mówią, że po pierwsze, partia jest wewnętrznie skłócona, po drugie, brak jej mocnego lidera. I po trzecie, jeżeli nie powiedzie się projekt współrządzenia, a więc CDU będzie w opozycji, to może być dla tej partii bardzo trudny okres. Gdyby pan był dziś doradcą CDU, to co by im proponował?

Myślę, że taki okres odpoczynku ludziom dobrze robi. Czas poczytać trochę książek, naładować się intelektualnie, odświeżyć, przyjrzeć się kadrom, odmłodzić. Po szesnastu latach naprawdę korona im z głowy nie spadnie, jak na jedną kadencję odpuszczą.

Czy Merkel była „polskim kanclerzem” w tym sensie, że rozumiała Polskę…

Zależy kogo spytać. Dziś w „Polityce” mój następca, Witold Waszczykowski, nazwał ją ekstremalnie antyamerykańską i prorosyjską.

To jest oczywiście irracjonalny pogląd. Jeśli kanclerzem zostanie lider socjaldemokratów, to pan Marszałek sądzi, że zmieni się podejście Berlina do Warszawy?

Tak może być, bo Merkel nie odpowiadała na różne zaczepki. Proszę sobie wyobrazić, gdyby w niemieckich mediach szła od paru lat taka sama antypolska nagonka, jak idzie w polskich mediach antyniemiecka. My byśmy już szału dostawali. Ona nie odpowiadała na te zaczepki, próbowała Kaczyńskiego pozyskać – wystarczy wspomnieć słynne tajne spotkania w Mesebergu, gdzie proponowała uczestnictwo Polski w koncercie mocarstw rządzących Unią Europejską. On to odrzucił ze swoich wąskich, antypolskich, niepatriotycznych powodów. Jedno mogę dodać, co się tak nie do końca przebija, a wiem to z własnych rozmów z Merkel. Ona miała etyczną jasność co do natury reżimu putinowskiego. To nie oznacza, że zawsze działała na twardo i na przykład nie podważyła decyzji Gerharda Schrödera o budowie Nord Stream. Nie miała jednak najmniejszych wątpliwości, z czym i z kim ma do czynienia, gdy spotyka Putina. Nie wiem, czy socjaldemokraci, szczególnie ci wychowani w tej karolińskiej Europie, będą mieli tę samą wrażliwość.

Jeżeli koalicja będzie składać się z socjaldemokratów, Zielonych i liberałów, to wiemy, że Zieloni są antyrosyjscy…

Oni są bardzo przywiązani do wartości, co oznacza, że są krytyczni wobec kleptoktracji Putina.

Mogą być też paradoksalnie krytyczni wobec rządu PiS, który nie przestrzega europejskich standardów i łamie zasadę trójpodziału władzy.

Tak, bo oni są partią, która istnieje zaledwie od pokolenia, więc nie są zakorzenieni w tej polityce połowy, czy pierwszej połowy XX wieku. Oni się już kompletnie nie czują odpowiedzialni za zbrodnie niemieckie i w związku z tym nie będą mieli kompleksów w nazywaniu rzeczy po imieniu, czy to na Węgrzech, czy w Polsce.

Czy nowy rząd w Berlinie oznacza również nowe otwarcie na płaszczyźnie gospodarczej? Czy tu raczej nic szczególnego się nie wydarzy?

Relacje gospodarcze są oczywiście bardzo intensywne i obopólnie korzystne. Nie sądzę zatem, aby tutaj jakakolwiek zmiana nastąpiła, bo przecież mamy jednolity, wspólny rynek. Jeśli nie wyjdziemy z Unii Europejskiej, to się nic nie zmieni. Pamiętajmy też, że Niemcy coraz bardziej zdają sobie sprawę z tego, że jesteśmy dla nich większym partnerem gospodarczym niż Rosja. Jeszcze dziesięć lat temu tego nie dostrzegali, ale myślę, że dzisiaj już wiedzą.

Intrygujące jest też to – co doskonale widać, gdy obserwujemy powstawanie rządu w Berlinie – że Niemcy są bardzo skoncentrowani na sobie.

Tak, jak wszyscy.

Po pierwsze klimat, po drugie, kwestie socjalne. Po trzecie gospodarka. W tej debacie nie ma Europy. Czy to pana Marszałka nie niepokoi?

Socjaldemokraci wręcz mają taki gen sceptycyzmu wobec spraw obronnych, prawda?

Tak.

Uważam, że przyszedł czas śmiałych decyzji w dziedzinie obronności europejskiej, czego się nie da zrobić bez Niemiec, bo na dłuższą metę Amerykanie będą tak wciągnięci w ten wir dalekowschodni, że my powinniśmy to antycypować i zacząć bardziej odpowiadać za swoje bezpieczeństwo. To jest głęboko w Polskim interesie, bo jeśli się nic nie zmieni, to będziemy nadal bronić całej Europy, w tym Niemiec na nasz koszt, przed zagrożeniem rosyjskim. Uwspólnotowienie obrony by oznaczało, że my byśmy bronili, ale łożyliby na to wszyscy.

To jest intrygujące. Miałem pytać o wspólną armię europejską, bo niewątpliwie zawiązuje się duża koalicja na rzecz pogłębienia relacji gospodarczych…

To już się stało. Mamy 750 miliardów, który jest uwspólnotowionym długiem. Następną inicjatywą w czasie prezydencji francuskiej będzie Unia Obronna.

Czy my możemy, mam na myśli Warszawę, być tutaj partnerem dla Paryża w tym sensie, żeby forsować powstanie tej wspólnej armii?

Myśmy Paryż oczywiście w brutalny sposób obrazili, pod byle pretekstem unieważniając kontrakt na helikoptery. Miały być helikoptery amerykańskie, ukraińskie, a tymczasem nie ma żadnych. To było głupie. Francja nam tego długo nie zapomni.

Nie używam terminu „armia europejska”, bo on sugeruje połączenie armii narodowych, a tego, uważam, nie będzie. Uważam natomiast, że jest możliwe stworzenie nowych struktur i sił, które by służyły wspólnemu interesowi. To jest zresztą w naszej propozycji, popieranej przez CDU, ale z inicjatywy naszej, Platformy Obywatelskiej, w tym procesie konferencji na temat przyszłości Europy. Raz, wspólne dowództwo połączone. Dwa, komisarz do spraw obrony. I trzy: jednostki stworzone z ochotników z państw europejskich, finansowane z budżetu europejskiego i podległe Radzie do Spraw Zagranicznych. Uważam, że Macron jest po tym Aukusie, czyli po tym sojuszu amerykańsko-brytyjsko-australijskiemu jeszcze bardziej zdeterminowany, żeby pójść w tym kierunku. Niemcy, uważam, popełnią błąd, jeśli nie ustąpią. Jeśli chodzi o Polskę, Kaczyński czasami brzmiał tak, jakby rozumiał, że to jest w polskim interesie.

Kiedyś, jeszcze jako premier, mówił o armii europejskiej, czasami wręcz o armii europejskiej dysponującej bronią atomową. Wie pan, to jest ta niekonsekwencja. Unia Europejska ma być tylko strefą wolnego handlu, ale z własną bronią atomową? To absurd, prawda? Ja bym mu radził tak, że jeśli chce wrócić z tej dalekiej podróży na margines Europy, na bycie pod sankcjami, na bycie pół nogą poza Unią Europejską, jeśli chciałby wrócić do grupy trzymającej władzę w Unii Europejskiej, to Unia Obronna jest sposobem na wzmocnienie polskiego bezpieczeństwa i jednocześnie wejście do triumwiratu.

Wydaje się to bardzo racjonalne…

Dlatego tak się nie stanie…

A nie stanie, gdyż na przeszkodzie staną prawdopodobnie kwestie związane z przestrzeganiem…

…tu chodzi o to, że Kaczyński zna swoją partię. Ma jedną trzecią twardych eurofobów, nawet pomijając grupę Ziobry.

Czy możemy się spodziewać, że ten motor Berlin-Paryż, wspomagany przez Rzym i Madryt, będą teraz chcieli zacieśniać współpracę w ramach Unii i pogłębiać integrację?

Obawiam się, że w obronności to nie wyjdzie. Gdy rozmawiam z Niemcami, to mam poczucie, że oni się nie boją. Nie rozumieją niebezpieczeństwa. Wie pan, Rosjanie rozmieścili w okręgu królewieckim rakiety średniego zasięgu, które mają głowice atomowe i zdolność do dolecenia do Berlina. Przy pomocy rakiet krótkiego zasięgu mogą osiągnąć cel strategiczny: zniszczenie przynajmniej trzech, czterech europejskich stolic. To nie wywołuje w Berlinie żadnego zainteresowania, bo my jesteśmy tą niemiecką miną przeciwczołgową. Oni są otoczeni przez kraje Unii Europejskiej, które im nie zagrażają, dlatego spraw bezpieczeństwa i w ogóle kwestii polityki zagranicznej nie traktują poważnie. Oni nadal, jak od dekad, prowadzą politykę eksportową i politykę przemysłową, a nie zagraniczną.

Wydaje się, że na tym polu Warszawa mogłaby odgrywać kluczową rolę…

Razem z Francuzami nacisnąć na nich: „Słuchajcie, naprawdę, tam się dzieje źle na Dalekim Wschodzie, konflikt chińsko-amerykański rośnie. Jak on się zintensyfikuje to Stany Zjednoczone, nawet wbrew swojej najlepszej woli, mogą nie być w stanie wypełnić gwarancji bezpieczeństwa wobec nas. Czasu nie ma, bo stworzenie systemów obronnych to nie jest kwestia miesięcy czy lat. Na to potrzeba dekad, więc aby być zdolnymi do samoobrony, powiedzmy za dziesięć lat, decyzje należy podejmować już teraz”.

Czy pan Marszałek, rozmawiając z kolegami z Niemiec, widzi chęć, czy też ich postawę, zmierzającą ku temu, żeby Warszawa była partnerem Berlina, także w tym nowym rozdaniu?

Oni by chcieli, tych krajów Europy Środkowej jest przecież sporo. Gdyby Polska mogła podjąć taką rolę kraju, który agreguje najpierw opinie i interesy swojego regionu, a później występować w tym triumwiracie nie tylko jako Polska, ale jako przedstawiciel całego regionu, to stanowiłoby to ułatwienie procesu decyzyjnego i takiego agregowania interesów, żeby osiągnąć kompromis. Jako przedstawiciel swojego regionu Polska ma sens przy tym głównym stole.

Wszystko, co kocham – ankiety Liberté! :)

Leszek Jażdżewski

Za bardzo jestem Polakiem i romantykiem, żeby godzić się z czyimkolwiek dyktatem: czy to bolszewików przebranych za żołnierzy wyklętych, czy ciotek rewolucji w modnych kawiarniach. 

Co dziś oznacza bycie liberałem?

Myśleć na własny rachunek. To wychodzi sporo drożej niż intelektualne all-inclusive. W pakiecie są promocje, pozornie duży wybór, ale i tak kończysz w tych samych kiepskich dekoracjach w równie kiepskim co zwykle towarzystwie.  Liberałom obce są zachowania stadne. W erze social media ciągłe oburzanie się jest w modzie. Liberał nie wyje i nie wygraża, nie pcha się – to kwestia tyleż smaku co zasad. Tłum z zasady racji mieć nie może, bo, jak pisał nieoceniony Terry Pratchett, „Iloraz inteligencji tłumu jest równy IQ najgłupszego jego przedstawiciela podzielonemu przez liczbę uczestników”. 

Co liberał może wnieść do wspólnoty?

Zdrowy sceptycyzm i delikatny dystans. Chłodną głowę, bez której wspólnota zdana jest na emocjonalne rozedrganie. Szacunek – jeśli szanujesz sam siebie, nie możesz nie szanować innych. Odwrócenie tej reguły najprościej tłumaczy zwolenników ideologii, którzy wolne jednostki ustawialiby w równe szeregi. Wspólnota dla liberała jest czymś ambiwalentnym. Wolałby móc ją sobie wybrać, a to wspólnota wybrała, czy raczej ukształtowała jego. Miał dużo szczęścia, jeśli mógł w toku inkulturacji odkryć i przyswoić ideę wolności. To, że zakiełkowała ona i wzrosła w społeczeństwach niewolnych jest, dla racjonalnego liberała, nieustającym, jeśli nie jedynym, źródłem optymizmu. Liberał zrobi wszystko, żeby powstrzymać rękę sąsiada podkładającą ogień pod stodołę. Ręka nie zadrży mu, gdy przyjdzie mu bronić przed przemocą lub hańbą własnej wspólnoty. Wspólnoty ludzi wolnych. 

Która z wolności osobistych jest dla Ciebie najważniejsza? Której jesteś skłonna/skłonny najbardziej bronić?

Autonomii myślenia i działania. Nie mam najmniejszej potrzeby rządzić innymi, ale staję na barykadzie, kiedy czuję, że ktoś próbuje rządzić mną. Ktoś, komu tego prawa nie przyznałem sam, kto narusza powszechnie przyjęte zasady ograniczonej władzy, rości sobie prawo do narzucania mnie i pozostałym swoich obmierzłych zasad, czy raczej ich braku. Za bardzo jestem Polakiem i romantykiem, żeby godzić się z czyimkolwiek dyktatem: czy to bolszewików przebranych za żołnierzy wyklętych, czy ciotek rewolucji w modnych kawiarniach. 

Jaka sfera wolności jest dziś najbardziej zagrożona i jak temu przeciwdziałać?

Wolność myśli. Ten orwellowski potworek zmaterializował się dziś w świecie, w którym niemal nic nie ginie. W którym jeden czuje się strażnikiem moralności drugiego, w obozie bez drutów kolczastych, bo wszyscy pilnują wszystkich. Foucault by tego nie wymyślił. Skoro każdy czuje, że ma prawo do swojego oburzenia i do bycia urażonym, do tego by pilnować „przekazu”, niczym w jakiejś podrzędnej politycznej partyjce, wówczas wszelka komunikacja skazana jest na postępującą degradację, zamienia się w rytuał wspólnego rzucania kamieniami w klatkę przeciwnika. 

Social media cofają nas do ery przednowoczesnej, w której światem rządziły tajemnicze bóstwa, od których wyroków nie było odwołania, których nie można było poznać rozumem, a jedynie składać hołdy, z nadzieją na przebłaganie. Historia zatoczyła koło i znajdujemy się w wiekach ciemnych – wirtualnych, które w narastającym tempie przejmują tak zwany real. Liberałowi pozostaje walczyć i mieć nadzieję. Na Oświecenie. 

Wszystko, co kocham… czyli co? Największa pasja/miłość Twoja-liberała?

Liberałowie są ciekawi, bo pasje, tak jak osobowości i przemyślenia, mają indywidualne. Są jak koty, z jednego gatunku, ale nie tworzący jednorodnego stada. Nie wchodząc zanadto w prywatność (ważną dla każdego liberała nie-ekshibicjonisty), cenię sobie intelektualne fascynacje i przyjaźnie. Długie rozmowy, odkrywanie nowej, podobnej, a jakże innej, osoby w jej pasjach i przemyśleniach niezmiennie dostarcza dreszczu emocji, z którym niczego nie da się porównać. 

Wiele z tych znajomości zawieranych jest w podróżach, bez wykupionych biletów, bez znajomości celu ani drogi, która nieraz wiedzie przez zaświaty i krainy wyobrażone. Tak wygląda odkrywanie nowej wspaniałej książki, czy powrót do przerwanej rozmowy z zakurzonym przyjacielem sprzed lat. Peregrynacje przez cudzą wyobraźnię bywają równie, jeśli nie bardziej, fascynujące, niż banalne rozmowy, na które skazuje nas rutyna codzienności. 

„Podróżować, podróżować, jest bosko”*  

*Maanam, Boskie Buenos 

Piotr Beniuszys

Nie wolno się poddawać. Czyni tak wielu Liberałów Tylko z Nazwy (LiTzN), którzy uznają, że socjaldemokracja jest „nowym liberalizmem”. 

Co dziś oznacza bycie liberałem?

Liberalizm w użyciu praktycznym jest dwustronną transakcją wiązaną. Liberał to człowiek, który zobowiązuje się nie dyktować innym ludziom, jak mają żyć. Ale też szerzej: nie naciskać, nie ewangelizować, nie potępiać, nie poniżać, nie wartościować. Jeśli nie potrafi tego uniknąć – a tak bywa, bo jesteśmy zwykłymi ludźmi – to najlepiej się życiem innych nie interesować. Dodatkowo – bo liberalizm, jak mówił Ortega y Gasset, jest najszlachetniejszym wołaniem, jakie kiedykolwiek rozległo się na tym padole, a więc nie może popaść w minimalizm negatywizmu – jest tutaj powinność, aby wolny wybór drugiego bronić przed trzecim. Zwłaszcza jeśli ten trzeci jest od drugiego silniejszy, a tym bardziej jeśli jest on wpływową grupą, Kościołem, rządem lub korporacją. 

To jedna strona transakcji. Drugą jest to, że liberał ma prawo oczekiwać wzajemności. Czyli, aby także nikt nie starał się mu dyktować, jak ma żyć. Być liberałem oznacza bronić się przed absurdem państwowej legislacji, presją społeczną, dyktatem przestarzałych norm i postaw. Nie popadać w radykalizm rewolucji, ale ciągle napędzać ruch w kierunku zmiany społecznej. Obalać szkodliwe autorytety, ale bronić pozycji rozumu i wiedzy w starciu z emocjami i prymitywizmem.

Co liberał może wnieść coś do wspólnoty?

Nie ma czegoś takiego jak „wspólnota”. Ale oczywiście tylko w sensie obiektywnym. W zakresie ludzkich, subiektywnych odczuć i postaw, wspólnota jest realną potrzebą. Liberałowie powinni wnosić w życie ludzi wokół nich pogląd, który może być wspólny dla liberałów i znacznej części nie-liberałów: jednostka ludzka jest najwyższą wartością i podmiotem wszystkich działań. Godność człowieka jest nienaruszalna i każdemu człowiekowi należy się nieodwoływalny szacunek. W ujęciu liberalnym wyrazem tego szacunku jest wizja człowieka, jako istoty wolnej. Liberał broni wolności także nie-liberałów przed innymi nie-liberałami z szacunku dla człowieka. Nie-liberałowie, szanując człowieka, który od nich się różni, mogą z kolei wnosić inne cenne wartości do tzw. wspólnoty.

Która z wolności osobistych jest dla Ciebie najważniejsza? Której jesteś skłonna/skłonny najbardziej bronić?

Najwyżej stawiam wolność słowa, gdyż w gruncie rzeczy jest fundamentem większości liberalnych wolności. Nieme indywiduum nie jest w stanie obronić żadnej ze swoich wolności. Nie jest także w stanie z żadnej korzystać. Bez obywatelskiej podmiotowości i siły własnego głosu, wolność przedsiębiorcy, wiernego/ateisty, jednostki pragnącej kształtować niestandardowo swój styl życia, jest wolnością na ruchomych piaskach. Strach przed karą za „nieprawomyślne słowo” paraliżuje 99% z nas.

Jaka sfera wolności jest dziś najbardziej zagrożona i jak temu przeciwdziałać?

W Polsce zagrożona jest każda wolność: konserwatyzm nieprzerwanie chce kontrolować nasz styl życia, zmiany ustrojowe zagrażają wolności politycznej, a presja na media – wolności słowa. Jednak – jeśli spojrzeć szerzej, zarówno na Polskę, jak i na świat zachodni – to najbardziej zagrożona jest obecnie wolność gospodarcza. Od kryzysu 2008 roku skuteczna okazała się narracja zniechęcająca do wolnego rynku i konkurencji. Wyrosłe w tej rzeczywistości pokolenia domagają się opieki państwa. Tak samo, jak nie boją się groźby utraty prywatności, którą niosą ich smartfony i aplikacje, tak nie boją się ryzyka związanego z omnipotencją rozbudowanego rządu.

Nie wolno się poddawać. Czyni tak wielu Liberałów Tylko z Nazwy (LiTzN), którzy uznają, że socjaldemokracja jest „nowym liberalizmem”. Zamiast tego należy nieustannie, pokazując przykłady z historii, przestrzegać przed tym, dokąd prowadzi odrzucenie indywidualizmu, formułowanie celów kolektywistycznych i poddanie aktywności ludzi narzuconym „planom” i „programom” rządu. Cena, jaką się płaci za opiekę państwa, bywa niesłychanie wysoka.

Wszystko, co kocham… czyli co? Największa pasja/miłość Twoja-liberała?

Pod każdym względem należę do uprzywilejowanej w Polsce większości. Jestem białym mężczyzną, heteroseksualnym ojcem wielodzietnej rodziny, ochrzczonym katolikiem z „konkordatowym” ślubem, pochodzącym z inteligenckiego, lekarskiego domu, pełnosprawnym człowiekiem, wychowanym w obrębie polskiego kodu kulturowego.

Traktuję to jako zobowiązanie, aby stawać po stronie praw wszystkich mniejszości oraz ludzi nieuprzywilejowanych w polskiej rzeczywistości. Moją pasją jest bronić praw ludzi o innym kolorze skóry; praw kobiet do wyboru i decydowania o własnej drodze życia, tak w jego intymnej, jak i zawodowej i publicznej sferze; walczyć słowem o równouprawnienie osób LGBT+ w postaci małżeństwa dla wszystkich; bronić wolności religijnej, pielęgnować życie religii mniejszościowych w Polsce i chronić je przed dominacją katolicyzmu, opowiadać się za równością wyznań oraz osób bezwyznaniowych w sferze publicznej, której gwarantem może być tylko całkowity rozdział Kościołów od laickiego państwa; wspierać najskuteczniejsze metody ułatwiania awansu społecznego osób mających trudny start w postaci dostępu do bezpłatnej edukacji, a także innych programów rozwojowych dla młodych absolwentów; popierać poszerzanie pomocy osobom z każdym rodzajem niepełnosprawności aż do maksymalnie możliwego ograniczenia/eliminacji jej skutków; być adwokatem otwarcia Polski na przybyszy z innych państw i kręgów kulturowych, promować idee tolerancji wobec ludzi innych narodów, ras, religii, kolorów skóry i tradycji; bezwzględnie zwalczać każdy przejaw antysemityzmu.

Olga Łabendowicz

Współczesny liberał to ktoś, kto walczy ze zmianami klimatu – zarówno w wymiarze kolektywnym, społecznym, jak i indywidualnym, wprowadzając we własnym życiu szereg zmian, które pozwolą spowolnić globalne procesy, które już zostały zapoczątkowane.

Co dziś oznacza bycie liberałem?

Bycie liberałem we współczesnym świecie oznacza konieczność stosowania kompleksowego podejścia do rzeczywistości i dbanie o to, byśmy jako ludzkość stawali się najlepszą wersją siebie. W praktyce sprowadza się to do kultywacji już sprawdzonych wartości, takich jak wolność, równość, odpowiedzialność, walka o społeczeństwo otwarte, rządy prawa i wolny rynek. Jednak nie możemy dłużej myśleć o tych kwestiach w sposób, w jaki robiliśmy to do tej pory. To już nie wystarcza.

W dobie kryzysu klimatycznego i rosnących napięć społeczno-politycznych musimy pójść o krok dalej i rozszerzyć dotychczasowe definicje tych kluczowych dla liberałów pojęć, by móc adekwatnie reagować na bieżące wydarzenia i potrzeby. Dlatego też współczesny liberał to ktoś, kto walczy ze zmianami klimatu – zarówno w wymiarze kolektywnym, społecznym, jak i indywidualnym, wprowadzając we własnym życiu szereg zmian, które pozwolą spowolnić globalne procesy, które już zostały zapoczątkowane. Nasze codzienne wybory konsumenckie, decyzje żywieniowe, aktywizm i faktyczne zaangażowanie, wszystko to wywiera przynajmniej pośredni wpływ na nasz świat. Liberałowie mają zaś szczególny obowiązek stanowić dobry przykład praktyk, które przestają być pustymi słowami, deklaracjami, a stają się rzeczywistością. 

Liberał to zatem osoba o poczuciu bezwzględnej i kompleksowej odpowiedzialności, w przeciwieństwie do tej o charakterze wybiórczym, skupionym wyłącznie na świecie idei. Liberalizm winien stać się zatem praktycznym stylem życia, a nie tylko orbitowaniem wokół wartości o charakterze uniwersalnym i fundamentalnym – co winno zaś dziać się równorzędnie i z uważnością na wszystkich poziomach.  

Co liberał może wnieść coś do wspólnoty?

Tym, co liberałowie wnoszą do wspólnoty są przede wszystkim empatia i odpowiedzialność. Na drugiego człowieka patrzymy bowiem nie przez pryzmat naszych własnych oczekiwań, narzucając utarte i wyłącznie powszechnie akceptowalne klisze, lecz niejako przez soczewkę otwartości i akceptacji. Do codzienności podchodzimy z poczuciem odpowiedzialności za samych siebie i całe społeczeństwo, dążąc do tego, by świat stawał się lepszym – nie tyko w obliczu kryzysu, lecz także w chwilach względnego spokoju. 

Dodatkowo, jako że liberalizm oparty jest na rozsądku i wiedzy, jako liberałowie potrafimy wskazać obszary, które wymagają szczególnej uwagi i troski. Dlatego też zdajemy sobie sprawę, na czym powinniśmy się skupić jako wspólnota, jakie elementy państwowości wymagają naprawy, czy też gdzie jeszcze wiele nam brakuje w zakresie walki o lepsze jutro, by kolejne pokolenia miały szansę na dobre życie. Jest to możliwe właśnie dzięki temu, że opieramy swoje poglądy na faktach i dobrych praktykach, w przeciwieństwie do populistycznych i pozornie atrakcyjnych wizji promowanych przez osoby wyznające inny system wartości. Dlatego też naszym obowiązkiem, jako liberałów, jest sprawienie, by nasz głos był słyszalny i inspirował kolejne jednostki i grupy. Tylko w ten sposób możemy wspólnie zbudować świat, o jaki zabiegamy.

Która z wolności osobistych jest dla Ciebie najważniejsza? Której jesteś skłonna/skłonny najbardziej bronić?

Katalog wolności osobistych, których ochrona jest dla mnie niezwykle ważna jest szeroki. Jednak obecnie, w tym momencie dziejów, kluczowym prawem każdego człowieka, o które każdy powinien walczyć, jest bez wątpienia prawo do zdrowia i życia – w warunkach, które nie grożą pogorszeniem ich jakości. A jak wiemy z raportów o stanie czystości powietrza i tempie postępowania zmian klimatycznych, władze niektórych państw zdają się wciąć spychać poszanowanie tej nadrzędnej wolności na boczny tor. Dzieję się tak albo z obawy o niepopularność wdrażania bardziej wymagających środków i kroków, mających na celu zadbanie o jakość środowiska (co mogło by się przełożyć na spadek popularności wśród wyborców); bądź też w efekcie czystego lekceważenia kwestii, które dotyczą dosłownie każdej żywej istoty na naszej planecie.

Już sam fakt, iż Konstytucja RP przewiduje możliwość ograniczenia praw i wolności obywatela w sytuacji, gdy jego działania zagrażają środowisku lub stanowi zdrowia innych osób (art. 31 ust. 3) wskazuje na to, jak niepodważalna jest ta wolność. Dlatego też nie tylko jako liberałowie, ale przede wszystkim jako obywatele mamy obowiązek walczyć o przestrzeganie prawa do zdrowia i życia. Nie możemy pozwolić by krótkowzroczność lub ignorancja liderów przełożyła się na pogorszenie się bytu naszego i przyszłych pokoleń – jeśli te mają mieć jakiekolwiek szanse.

Jaka sfera wolności jest dziś najbardziej zagrożona i jak temu przeciwdziałać?

W Polsce borykamy się obecnie z całą gamą poważnych zagrożeń. Oprócz tych wynikających z braku poszanowania prawa do zdrowia i życia, które winno być niepodważalne, z trwogą obserwuję działania lokalnych władz, które wprowadzają na swoim obszarze tzw. „strefy wolne od LGBT”. Ze zgrozą przeglądam zapytania od znajomych z zagranicy, dopytujących „co się u nas dzieje?”; z zażenowaniem próbuję tłumaczyć, w jaki sposób tak krzywdzący i niezgodny z konstytucją pomysł znajduje obecnie odzwierciedlenie w rzeczywistości polskich miast i wsi. 

Jako osoby świadome i odpowiedzialne za nasze społeczeństwo nie możemy wyrażać zgody na tak bezczelne sprzeniewierzenie wartości inkluzywności i otwartości, za którymi stoimy. Musimy wyrazić otwarty sprzeciw ku tego typu praktykom i edukować młode pokolenia w duchu otwartości i zrozumienia. Tylko na tych wartościach możemy budować świat, w którym czyjaś orientacja seksualna, religia, czy system przekonań (gdyż dotychczasowe uchwały mogą stanowić zaledwie pretekst do wdrażania kolejnych wykluczających projektów…) będą sprawą dotyczącą tylko samych zainteresowanych. Nie może być przyzwolenia na tworzenie stref, w których ktoś nie jest mile widziany. W efekcie, nie tylko osobom bezpośrednio pokrzywdzonym robi się w tym kraju po prostu niewygodnie. 

Wszystko, co kocham… czyli co? Największa pasja/miłość Twoja-liberała?

Podejmowanie działań dla dobra wspólnoty (ludzi i zwierząt). Wzięcie odpowiedzialności za inne istoty, dążenie do poprawy ich dobrostanu oraz aktywne promowanie rozwiązań, które mogą pomóc nam zapobiec katastrofie klimatycznej. To wolontariat, to akcje społeczne wprost na ulicach, akty nieposłuszeństwa obywatelskiego (gdy takie są uzasadnione), to prawo do krytycznego odnoszenia się do złych praktyk w polityce, godzącym w podstawowe wolności obywatelskie, to organizowanie i realne (a nie tylko deklaratywne) wspieranie inicjatyw prospołecznych, ekologicznych i prozwierzęcych. Moją największą miłością jako liberałki jest zatem aktywność, w każdym tego słowa znaczeniu i na każdym polu, które jest mi bliskie. Bowiem tkwiąc w letargu jeszcze nikt niczego nie osiągnął.   

Sławomir Drelich

Prawo do szczęścia napotyka swoich wrogów w różnych miejscach i w różnym kontekście. Ci wrogowie mogą mieć charakter zinstytucjonalizowany, kiedy to legalnie działające instytucje państwa uniemożliwiają człowiekowi realizację tego prawa.

Co dziś oznacza bycie liberałem? 

Bycie liberałem w pewnym sensie znaczy zawsze to samo, a mianowicie stanie na straży wolności jednostki ludzkiej; chronienie jej przed wszystkim, co może jej zagrażać; zabezpieczanie praw każdego człowieka tak, aby miał on pełną możliwość realizowania swojej wizji szczęścia poprzez wybraną przez siebie ścieżkę życiową; na tyle rzecz jasna, na ile jego wizja szczęścia i wybrana ścieżka życiowa nie wkraczają w sferę wolności innych jednostek. Tak na to patrząc, zarówno liberałów klasycznych i demokratycznych, jak też socjalnych i neoliberałów, łączył ten sam wspólny mianownik. On jest także dziś, czyli 331 lat po publikacji przez Locke’a  Dwóch traktatów o rządzie i Listu o tolerancji, wciąż aktualny i nadal obowiązuje – jak sądzę – wszystkich liberałów.

Patrząc jednak z innej perspektywy, różni nas jednak niesamowicie wiele, bo zarówno w czasach Locke’a czy Monteskiusza, jak też Johna Stuarta Milla, Leonarda Hobhouse’a czy tym bardziej w czasach dzisiejszych, inne czyhają na jednostkę ludzką zagrożenia. Początkowo była to monarsza władza despotyczna, której granice uprawnień dopiero dzięki klasycznym liberałom zaczęto zarysowywać. W XX wieku były to roszczenia środowisk antywolnościowych – tak faszystowskich, jak i komunistycznych – oraz nadmiernie rozbudowane, przeregulowane państwo. Sądzę jednak, że w XXI wieku te zagrożenia są całkowicie odmienne. Chyba w mniejszym stopniu – wbrew pozorom – jest zagrożenie to niesie dziś państwo i jego aparat, gdyż większość skonsolidowanych demokracji przeprowadziła proces decentralizacji władzy publicznej oraz zbudowało skuteczny aparat kontroli władzy. 

Dziś liberałowie chronić powinni człowieka przed tymi, których nie widać, a którzy wpływają na nas trochę bez naszej zgody, a często bez naszej świadomości o tym wpływie. To skomplikowany świat wielkich transnarodowych korporacji oraz finansjery, który dyktuje nam mody i wzorce zachowań, przekształca nas w tępą konsumpcjonistyczną marionetkę, śledzi wszystkie nasze ruchy i gromadzi na nasz temat wszelkiego rodzaju dane. Relacje między tym światem a niektórymi rządami oraz ich służbami są również niejasne i nieoczywiste. To są dziś zagrożenia dla naszej wolności. Śmiać mi się chce, kiedy osoby nazywające się liberałami krzyczą i rwą szaty w obronie niedziel handlowych, a nie dostrzegają, jaki wpływ na nasze życie mają wielki kapitał i transnarodowe korporacje. Mam czasem wrażenie, że niektórzy przespali zmiany, jakie spowodowała globalizacja, i łudzą się, że świat jest wciąż tak prosty jak w czasach Adama Smitha. Liberał zawsze musi być obrońcą jednostki ludzkiej i jej wolności, ale najpierw musi właściwie zdefiniować zagrożenia, z którymi jednostka ludzka w danych czasach się boryka. 

Czy liberał może wnieść coś do wspólnoty?

Błędem środowisk liberalnych było to, że pozwoliły na utrwalenie ich wizerunku podporządkowanego dominującym w latach 70. i 80. XX wieku nurtom neoliberalnym i ekonomicznocentrycznym. Przyjmowały one dość skrajne – także w ramach ideologii liberalnej – poglądy dotyczące wizji społeczeństwa, które daleko wychodziły poza zdefiniowany w XVIII i XIX wieku indywidualizm, a przyjmowały radykalny atomizm społeczny. Utrzymywanie, że społeczeństwo nie istnieje, to nie tylko poznawczy błąd, ale przede wszystkim błąd teleologiczny, gdyż przynosi on dla liberałów i liberalizmu straszne skutki. Chyba najważniejszym z nich jest utożsamienie dobra z interesem, czyli oderwanie od idei dobra – zarówno jednostkowego, jak i wspólnego – jej moralnych konotacji, a podporządkowanie konotacjom ekonomicznym. Niestety taki punkt widzenia odbił się tragicznie na rozumieniu wspólnoty i dyskursie wokół spraw wspólnotowych wśród liberałów. Widać to wzorcowo w polskim dyskursie liberalnym – czy właściwie pseudoliberalnym – którego przejawy dostrzec można nie tylko w wypowiedziach polityków, intelektualistów oraz publicystów, ale jego niesmaczne niekiedy wykwity wyskakują niespodziewanie w kolejnych okienkach facebookowych i twitterowych, wzywając nie wprost o pomstę do nieba.

Liberałowie tymczasem bardzo wiele wnieśli w funkcjonowanie współczesnych wspólnot demokratycznych, a jeszcze więcej wnieść mogą. Wnieśli pewien porządek symboliczny, ład instytucjonalny oraz ramy ustrojowe, w których dziś funkcjonujemy. Natomiast to, co powinni wnosić dziś, musi jednakże daleko wychodzić poza obronę instytucjonalnego ładu liberalno-demokratycznego. Wspólnota polityczna potrzebuje liberałów ze względu na ich przywiązanie do praw człowieka, stanie na straży wolności osobistych i politycznych, umiejętność przyjęcia indywidualistycznego punktu widzenia, dostrzeżenia potrzeb, możliwości i szans każdej jednostki ludzkiej. Liberałowie wnoszą do współczesnej wspólnoty politycznej wiarę w ludzki rozum i racjonalność, jednakże – jak się zdaje – potrafią spoglądać na rzeczywistość społeczną krytycznie, świadomi konieczności jej mądrego przekształcania. Mam czasem wrażenie, że niektórzy polscy liberałowie zapominają, że siłą tej ideologii była wiara w postęp, a przecież postęp to zmiana, czyli sprawianie, że świat nas otaczający będzie systematycznie dostosowywany do naszych dążeń i oczekiwań, te zaś przecież nieustannie się zmieniają. 

Przede wszystkim jednakże liberałowie muszą na nowo odkryć ideę wspólnoty czy też przypomnieć sobie o niej. Nie wolno nam poprzestawać na pewnych konkluzjach Misesa czy Hayeka, kiedy tuż obok na tej samej półce stoi bliższy liberalnemu wspólnemu mianownikowi John Rawls. Nie bez powodu opus magnum Rawlsa nosi tytuł Teoria sprawiedliwości, bo przecież trudno sobie wyobrazić rzetelną refleksję o sprawiedliwości poza kontekstem wspólnoty. Wyrwanie idei sprawiedliwości z kontekstu wspólnotowego skutkuje co najwyżej nadaniem jej rangi zasady regulującej prawo własności, jak chciał chociażby Nozick, a to przecież kolejny przykład wyrwania liberalizmu z kontekstu moralnego i nadanie mu wyłącznie ekonomiczno-legalistycznej wykładni. Mam wrażenie, że jest to wykładnia na dłuższą metę szkodliwa.

Która z wolności osobistych jest dla Ciebie najważniejsza? Której jesteś skłonny najbardziej bronić?

Nie mam wątpliwości, że tą z osobistych wolności, która – moim zdaniem – zasługuje na dogmatyczną wręcz obronę jest prawo człowieka do szczęścia i wyboru drogi do niego wiodącej. Uważam ją za wolność fundamentalną, gdyż to na niej opierają się wszystkie inne wolności; to jej realizację – jak sądzę – zapewniają wszystkie instytucje i zasady liberalno-demokratycznego państwa; wreszcie to tę wolność pozytywną mają zapewnić kolejne wolności negatywne, stanowiące swoiste zabezpieczenie autonomii jednostki ludzkiej. 

Prawo do szczęścia napotyka swoich wrogów w różnych miejscach i w różnym kontekście. Ci wrogowie mogą mieć charakter zinstytucjonalizowany, kiedy to legalnie działające instytucje państwa uniemożliwiają człowiekowi realizację tego prawa. Mam tutaj na myśli chociażby brak możliwości zawarcia sformalizowanego związku osobom tej samej płci oraz brak zabezpieczenia takiego związku przez państwo. Ci wrogowie mogą mieć charakter społeczny i nieformalny, kiedy tzw. większość usiłuje wymusić na mniejszości określone postawy. Chęć wymuszenia na kobiecie urodzenia dziecka czy też oczekiwanie od człowieka, że będzie milczał na temat swojej tożsamości seksualnej czy płciowej, przekonań filozoficznych czy religijnych, to przecież również forma ograniczenia prawa do szczęścia, które najwidoczniej nie zostało właściwie zabezpieczone. Ci wrogowie mają wreszcie charakter ekonomiczny – to wszyscy ci, którzy przekształcają nasze wzorce kulturowe, dyktują mody i zachowania, manipulują nami poprzez nowoczesne technologie i media, propagują określone style życia, aby nie tylko uczynić z nas nowych niewolników, ale również zarobić na tym niewolnictwie solidne pieniądze. Tylko z pozoru ci nowi lewiatani różnią się od dziewiętnastowiecznych właścicieli plantacji bawełny w południowych stanach amerykańskich. 

To właśnie prawo człowieka do szczęścia jest budulcem i ono – moim zdaniem – zasługuje na emocjonalną i twardą obronę.

Jaka sfera wolności jest dziś najbardziej zagrożona i jak temu przeciwdziałać?

Nie będę mówił tutaj o zagrożeniach naszego prawa do prywatności, bo chyba wszyscy już dziś zdajemy sobie sprawę z tego, że prywatność umarła. Częściowo my tę śmierć spowodowaliśmy, kiedy zrzekaliśmy się kolejnych okruchów prywatności, pragnąc zapewnić sobie bezpieczeństwo. Później jednak kolejne nowoczesne technologie zaczęły się wdzierać do naszego życia, ułatwiając je oczywiście, ale niekoniecznie zawsze mieliśmy możliwość realnie przeciwstawić się temu procesowi. Co z tego bowiem, że ktoś nie posiada kont w mediach społecznościowych albo nawet posiadając je ogranicza się wyłącznie do śledzenia aktywności innych? Przecież na każdym skrzyżowaniu, w każdym miejscu publicznym, w budynkach użyteczności publicznej i przedsiębiorstwach, a coraz częściej w pojazdach transportu zbiorowego, zamontowane są kamery monitoringu śledzące każdy nasz ruch, zdolne do szybkiego zidentyfikowania naszej tożsamości. Prawie każdy dziś korzysta z rachunku bankowego przez internet, a niejednokrotnie zdalnie przy pomocy zainstalowanej na smartfonie aplikacji. Każdy chyba płaci kartą płatniczą, niektórzy płacą telefonami. Nasze telefony śledzą naszą aktywność, zaś kamery satelitarne, z których korzystają niektórzy giganci biznesowi, pozwalają na mapach dostrzec spacerujących na obrzeżach miasta kochanków – i co z tego, że zamazano im twarze oraz tablice rejestracyjne samochodów? Nie sądzę, abyśmy potrafili temu wszystkiemu przeciwdziałać. Chciałbym jednak, aby mądrze i ze spokojem próbować przewidywać, co może wydarzyć się w przyszłości, jakie mogą być tego negatywne dla nas skutki. Jako politolog czy filozof nie mam tutaj żadnego pomysłu. To chyba przede wszystkim zadanie dla specjalistów od nowych technologii, cyberbezpieczeństwa, robotyki itp. 

Drugie z zagrożeń, na które chciałem wskazać, dotyczy naszego prawa do decydowania, a konkretniej do podejmowania autonomicznych i niezależnych decyzji. Wiąże się to z nowymi technologiami i nowymi mediami, gdyż te mają na nas coraz większy wpływ. Trudno właściwie wskazać, kiedy nasza decyzja wynikała z realnego i racjonalnego namysłu, kiedy zaś była efektem reklamy, kryptoreklamy, sugestii, socjotechniki. A przecież podejmujemy decyzje konsumenckie, podejmujemy decyzje polityczne, podejmujemy również decyzje w sprawach dotyczących naszego życia rodzinnego i społecznego. W tej sprawie jednakże nie musimy być aż tak bezradni. Kluczowa jest tutaj bowiem edukacja do postaw krytycznych, czyli przystosowanie współczesnego człowieka do radzenia sobie z otaczającym go światem, umiejętnego poruszania się w nim, sceptycyzmu względem atakujących nas zewsząd bodźców. Człowiek musi się nauczyć mówić „nie” technologiom, mediom, reklamie, czyli tym wszystkim nowym lewiatanom, którzy nas otaczają. Krytyczna postawa będzie za chwilę jedynym narzędziem samoobrony człowieka, który rodzi się ze smartfonem w ręku. A i tak nie można mieć pewności, że sama ta postawa wystarczy, aby nas ochronić. 

Wszystko, co kocham… czyli co? Największa pasja/miłość Twoja-liberała.

Liberalizm nie jest dla mnie po prostu ideologią, której w którymś momencie życia można zrezygnować i której można się wyrzec – chociaż to oczywiste, że można! – ale traktuję liberalizm jako raczej życiową postawę, której zasadniczym celem jest przede wszystkim wolność człowieka i dążenie do jej maksymalizowania. Zrozumiałe, że różni ludzie różnie ten swój liberalizm – o ile także postrzegają go jako życiową postawę – mogą odmiennie werbalizować i wcielać w życie. Gdybym miał wspomnieć o moich pasjach i miłościach, a jednocześnie pozostać w liberalnej atmosferze, to musiałbym wymienić książki i góry. Książki, ponieważ towarzyszą mi od dziecięcych lat i na różnych etapach mojego życia definiowały mi moje cele, zamierzenia, plany, ale także wartości. Książka jest ucieleśnieniem wolności intelektualnych: wolności do ekspresji twórczej i artystycznej, wolności do głoszenia swoich poglądów i przekonań, wolności myśli i światopoglądu. W taki sposób podchodzę do mojej każdej lektury, a – muszę się przyznać – podejmowanie decyzji co do tego, po którą z zalegających na stosie książek do przeczytania sięgnę, to gigantyczny problem. 

Druga z miłości to góry! Staram się spędzać w nich każdy wolny moment. Góry dają mi poczucie swobody, której we współczesnym społeczeństwie brakuje chyba wszystkim ludziom miłującym wolność. I bynajmniej nie należę do liberałów-utopistów, którzy pragnęliby wybudować libertariańską utopię ze stron Atlasa zbuntowanego Ayn Rand; wierzę w społeczeństwo i ogromny jego wpływ na jednostkę ludzką, jednocześnie nie definiując go jako czynnik wyłącznie opresyjny i zniewalający. Jednakże góry dają człowiekowi miłującemu wolność poczucie chwilowego wyzwolenia się z kajdan codziennych obowiązków, konwencji społecznych i konwenansów, zawodowych ograniczeń i społecznych zobowiązań. Oczywiście nie jest tak, że w górach nie ma żadnych zasad, podobnie zresztą jak w społeczeństwie. Trzeba jednak przyznać, że w górach można zaczerpnąć świeżego powietrza, zarówno w dosłownym słowa tego znaczeniu, jak też na poziomie metaforycznym. Wszystkich miłujących wolność namawiam więc do górskich wędrówek, a jeśli znajdą na to czas w górach, to warto jednocześnie umilić sobie czas kilkoma stronami dobrej lektury w warunkach naturalnych. 

Tomasz Kasprowicz

Liberałowie mogą wiele wnieść do wspólnot, które nie są zastygłe na swoich stanowiskach. Liberał może wnieść świeżą perspektywę, zanalizować błędy i wskazać drogę na przyszłość. Wykluczenie liberałów to korzyść krótkookresowa – zwarcie szeregów i zapewnienie jednolitości. Na dłuższą metę to jednak śmierć.

Co dziś oznacza bycie liberałem?

A czy oznacza cokolwiek innego niż wczoraj? Bycie liberałem to przekonanie, że najpierw się jest jednostką, a dopiero później członkiem wspólnoty. Efekty takiego podejścia są oczywiście różne w różnych czasach i dziś łatwiej być liberałem. Za brak przynależności czy odejście od jakiejś wspólnoty nie grożą już tak daleko idące konsekwencje (przynajmniej w świecie Zachodu) – co najwyżej publiczne zelżenie czy fala hejtu, ale nie kara śmierci. Uznanie przewagi indywidualizmu nad kolektywizmem nie oznacza, że liberał we wspólnotach nie bierze udziału. Są nawet wspólnoty liberałów – jak Liberte! W końcu człowiek jest zwierzęciem stadnym. Ale dla liberała udział we wspólnocie jest działaniem dobrowolnym więc wszelkie próby narzucania woli jednostce przyjmuje podejrzliwie. Co nie oznacza, że nie potrafi dostrzec ich zalet w sensie efektywności takich typów organizacji. Można być liberałem i zwolennikiem UE czy ONZ. Choć są i libertarianie, którzy wszelkie wspólnoty, łącznie z państwowymi, najchętniej by znieśli.

Co liberał może wnieść coś do wspólnoty?

Liberał to dla wspólnoty zwykle problem. Wynika to z faktu, że liberałowie nisko cenią lojalność są więc pierwszymi kandydatami do jej opuszczenia czy krytykowania. Są zatem wspólnoty, które liberałów w swoich szeregach nie chcą. Szczególnie dotyczy to wspólnot zamkniętych gdzie dowolny glos krytyczny jest właściwie niedopuszczalny. Partie polityczne są tu podstawowym przykładem: wśród członków PiS nie usłyszymy narzekań na karierę towarzysza Piotrowicza czy mgr Przyłębskiej powołanej przez Rade Państwa – mimo że podejrzewam wielu z nich to mierzi. Członkowie KO zaś nie wypowiedzą złego słowa o zachowaniach sędziów za III RP – choć każdy wie, że takie były. Lojalność nie pozwala im wystąpić przeciw swemu plemieniu – a liberałowie lojalności nie uznają. Dlatego jako liberał nie mam problemu przyznać jako Polak, że Polska ma w XX stuleciu wiele powodów do wstydu – co dla narodowców jest niedopuszczalne nawet w świetle ogólnie znanych faktów. Ale narodowcy postrzegają naród jako wspólnotę zamkniętą i nieznoszącą krytyki.

Liberałowie mogą jednak wiele wnieść do wspólnot, które nie są zastygłe na swoich stanowiskach. Liberał może wnieść świeżą perspektywę, zanalizować błędy i wskazać drogę na przyszłość. Bez wewnętrznego fermentu pojawia się marazm i okopanie na starych pozycjach – a co za tym idzie koniec końców oderwanie od rzeczywistości i utrata siły. Wykluczenie liberałów to korzyść krótkookresowa – zwarcie szeregów i zapewnienie jednolitości. Na dłuższą metę to jednak śmierć. 

Która z wolności osobistych jest dla Ciebie najważniejsza? Której jesteś skłonna/skłonny najbardziej bronić?

Oczywiście najważniejsza jest ochrona życia – to dość oczywiste bo bez życia nie ma wolności. Chyba jednak nie o to chodziło w tej ankiecie. Wolność osobista na jakiej buduje moje poczucie bezpieczeństwa to wolność poruszania się. Daje ona szanse na zmianę wspólnoty w jakiej się znajduje kiedy stanie się nazbyt opresyjna. Jestem zwolennikiem integracji europejskiej z całego szeregu powodów. Jednak powodem dla mnie osobiście najważniejszym jest właśnie poszerzenie wolności poruszania się i ewentualny Polexit przeraża mnie najbardziej z powodu zamknięcia tej furtki.

Jaka sfera wolności jest dziś najbardziej zagrożona i jak temu przeciwdziałać?

W Polsce jak wiemy najbardziej zagrożona jest wolność do sprawiedliwego sądu. Chyba nie ma się co tu rozpisywać – bo wiele o tym napisano. Napięcia globalne jednak ujawniają, że mogą pojawić się problemy na poziomie bardziej podstawowych wolności. Trzymajmy kciuki by kryzysy te nie zmaterializowały się bowiem w czasach kryzysów zwiera się szyki i – jak pisaliśmy wcześniej – to złe czasy dla liberałów. 

Wszystko, co kocham… czyli co? Największa pasja/miłość Twoja-liberała?

Napędza mnie ciekawość i chęć zrozumienia. Interesuje mnie jak tyka świat. To moja główna, obok irytacji, motywacja do działania. Co ciekawa w naszym społeczeństwie zupełnie niezrozumiała.

Rafał Gawin

Potrzebne jest wykreowanie nowej wspólnoty, która będzie rozumiała mechanizmy gospodarcze, społeczne i polityczne, jakie działają w Polsce. Taki truizm, ale do tej pory nie gwarantował tego żaden program nauczania, również ten oferowany przez rządy sprzed 2015 roku, wywodzące się z bardziej liberalnych kręgów

Co dziś oznacza bycie liberałem?

Słownik Języka Polskiego PWN nie ma wątpliwości: liberał to w pierwszym znaczeniu „osoba mająca tolerancyjny stosunek do cudzych poglądów i zachowań, nawet jeśli nie uważa ich za słuszne”. Proste? Niekoniecznie. Większość znanych mi liberałów stawia po prostu na posiadanie liberalnych poglądów (drugie znaczenie słownikowe), nie oglądając się na innych. Czy to wystarcza? No właśnie. Nawet antyliberalnego i prosocjalnego wroga warto po prostu wysłuchać. Ba, chociaż na elementarnym poziomie zrozumieć i zaakceptować. Wtedy też debata publiczna, jak również rozmowy przy niedzielnych obiadach, będą wyglądały inaczej. Będą zwyczajnie bardziej liberalne. Sam mam liberalne poglądy, ale czy można mnie nazwać liberałem? Obawiam się, że byłaby to szufladka nadużyć. Jestem z boku i z pozycji centralnych (nie tylko w znaczeniu geograficznym) empatycznie się przyglądam. Stawiam na pojęciową uczciwość, zwłaszcza gdy o czymś nie mam pojęcia.

Czy liberał może wnieść coś do wspólnoty?

Kluczowe jest doprecyzowanie, do jakiej wspólnoty: czy chodzi o wspólnotę (1) ludzi o podobnych przekonaniach, czy o wspólnotę utożsamianą z grupą ludzi zamieszkujących jakąś jednostkę terytorialną, np. (2) państwo – czyli Naród, czy – szeroko i ponad podziałami – (3) Unię Europejską. W pierwszym i trzecim przypadku odpowiedź brzmi: bardzo niewiele; w trzecim może nawet i nic. I nie mówię tylko o marginalizowaniu Polski w Europie; chodzi mi raczej o pewne opóźnienie filozoficzne, antropologiczne, ogólnie: myśleniowe. Jak również o pomieszanie podstawowych pojęć, równoczesne przyjęcie (po 1989 roku) nurtów i kontrnurtów; problemy z podstawowymi pojęciami, błędnie utożsamianymi z ideologiami: począwszy od gender i feminizmu, a na ekologii, LGBT i innych „groźnych” skrótowcach kończąc. W drugim przypadku: praktycznie wszystko. Począwszy od pracy u podstaw. Rozmowy, wyjaśniania, tłumaczenia pojęć. Otwartości na mnogość interpretacji. Myśleliście kiedyś o lekcjach liberalizmu w szkołach? Po przeprowadzeniu dziesiątek lekcji pisarskich jestem zdecydowanie za i chętnie pomogę.

Potrzebne jest wykreowanie nowej wspólnoty, która będzie rozumiała mechanizmy gospodarcze, społeczne i polityczne, jakie działają w Polsce. Taki truizm, ale do tej pory nie gwarantował tego żaden program nauczania, również ten oferowany przez rządy sprzed 2015 roku, wywodzące się z bardziej liberalnych kręgów.

Która z wolności osobistych jest dla Ciebie najważniejsza? Której jesteś skłonna/skłonny najbardziej bronić?

Znowu odwołam się do Słownika Języka Polskiego PWN, ponieważ najbardziej interesuje mnie wolność jako „możliwość podejmowania decyzji zgodnie z własną wolą”. Za dużo mechanizmów, których znaczenia przeciętny obywatel / członek istniejącej lub wyimaginowanej wspólnoty nie rozumie, sprawia, że decyzje podejmuje w ramach szerszego, nie swojego planu: pod wpływem impulsu, wkurwu (używam tego słowa, ponieważ to już kategoria krytycznoliteracka), miękkiego marketingu lub ciężkiej propagandy. Internet i media, nie tylko publiczne, aż się od niej roją. A w kontekście bieżącej polityki wewnętrznej (zagraniczna, oceńmy to obiektywnie, nie jest prowadzona wystarczająco skutecznie) odmienne od obowiązujących dwóch nurtów poglądów na daną sprawę zdanie jest traktowane jako przejaw lekkomyślności, głupoty, szkodliwego „grania na przeciwników” czy wreszcie – szatańskiego, bo pozbawionego moralnych i etycznych proporcji symetryzmu. Brońmy takiego zdania, tylko ono nas ocali w obliczu niezmiennie sztucznie napędzanego konfliktu, walki o rząd dusz, zwłaszcza gdy przecież bardziej liberalna strona sporu przynajmniej oficjalnie od metafizyki w polityce (zwykle) się dystansuje.

Obok woli funkcjonuje ochota, nie tylko w Warszawie, co sygnalizuję, bo możliwe, że będę chciał taki wątek niedługo rozwinąć.

Jaka sfera wolności jest dziś najbardziej zagrożona i jak temu przeciwdziałać?

Niezmiennie zagrożona jest wolność do formułowania niezero-jedynkowych sądów. Do otwierania łam mediów wszelakich na inność, nietypowość, nowe ujęcia starych problemów czy dwubiegunówki sceny politycznej.

W kraju, w którym przepisy prawa interpretuje każdy laik śledzący na bieżąco scenę polityczną.

W kraju, w którym coraz częściej cel uświęca środki. I strony.

W kraju, w którym wybiera się mniejsze zło, w imię sprzeciwu, bez skonkretyzowanego za. Ponieważ liczy się destrukcja zamiast konstrukcji (o dekonstrukcji nawet nie wspominając).

W kraju, w którym wystarczy być przeciw, jak w utworze postmodernistycznym, gdy przecież ten kierunek w literaturze przyjął się w Polsce bardzo szczątkowo i punktowo.

W kraju, w którym kruszynę chleba podnoszą z ziemi, by nią cisnąć w politycznego wroga, ewentualnie zatruć i podać podczas świątecznego spotkania (o ile w ostatniej chwili ktoś go nie odwoła).

W kraju, w którym idee wyparły wartości, a wartości idee – i poruszamy się po cienkiej powierzchni ogólników, a gdy się zapada, mieszamy i głębsze warstwy, by nie nadziać się na bolesne konkrety, demaskujące naszą doraźną hipokryzję.

Jak temu przeciwdziałać, odpowiadam w przypadku poprzednich pytań: słuchać cierpliwie i jeszcze bardziej wyrozumiale edukować wszelkimi możliwymi sposobami. Nie poniżać nikogo, nie dzielić ludzi według poglądów, majątków, wykształcenia czy stosunku do osiągnięć nierewolucji liberalnej. 

A w szczególności: „świecić” własnym przykładem. Cudzysłów stosuję tu z premedytacją: nie musimy być nieskazitelni, żeby być dobrzy – wystarczy, że się otworzymy na drugiego człowieka. Nie potrzebujemy do tego nawet ścian płaczu czy tablic hańby. I to akurat nie jest truizm.

Wszystko, co kocham… czyli co? Największa pasja/miłość Twoja – liberała?

Literatura i muzyka. To chyba ostatnie bastiony wolności czystej i naturalnej, demaskujące każdą koniunkturę: czytając i słuchając więcej, wykrywa się od razu kalkulacje i stylizacje pod konkretne, najczęściej masowe gusty. I owszem, również przy takim podejściu do tworzenia można wykreować dzieło wybitne i totalne; ale – na dłuższą metę i bez tanich pochlebstw – liczy się indywidualność i oryginalność wypowiedzi. Niepodległość głosu, jak chciałby krytyk, któremu najwięcej na początku drogi zawdzięczałem – Karol Maliszewski. Zbieram książki, zwłaszcza łódzkich autorów. Zbieram płyty, zwłaszcza łódzkich zespołów. Oprócz tego mam dwa miniakwaria, w których pływają kapsle od butelek po piwie (niestety, w niewielkim procencie łódzkiej produkcji, ponieważ takowa prawie nie istnieje). Ale nie promuję tej aktywności ze względu na zawarty w piwie alkohol.

Andrzej Kompa

Nade wszystko liberał szanuje innych, akceptuje ludzi bez względu na ich cechy indywidualne i propaguje tolerancję, niezależnie od niezgody z poglądami wyrażanymi przez członków wspólnoty. Zwalcza rasizm, kseno- i homofobię, szowinizm, antysemityzm, obskurantyzm i antydemokratyzm (obojętnie czy w nurcie autorytarnym czy totalitarnym).

Co dziś oznacza bycie liberałem?

Być liberałem znaczy pamiętać o tym, jak ważna jest wolność jednostki, walczyć o jej przestrzeganie. Nie oznacza jednocześnie braku szacunku czy niedostrzegania roli mikrostruktur i sieci wspólnotowych (rodzina naturalna bądź z wyboru, bliscy, kręgi zawodowe, społeczności lokalne, więzi międzyludzkie itp.). Liberał dba o procedury, o porządek prawny, jest państwowcem i legalistą, a jednocześnie kreuje takie społeczeństwo, w którym każdy jego członek będzie mógł odnaleźć dla siebie właściwe miejsce i odpowiednio szerokie formy wyrażania siebie. Nie neguje przy tym zastanych kręgów identyfikacji zbiorowej (grupa etniczna, kulturowa, wyznaniowa lub językowa, naród), dla stara się szlifować je, pozbawiając nacjonalistycznych, ksenofobicznych albo totalitarnych rysów. Łączy zdrowy patriotyzm (odnoszony do państwa i narodowości) ze zdrowym kosmopolityzmem. Może łączyć tradycjonalizm i postępowość.

Liberalizm oznacza wrażliwość społeczną, bo sprowadzanie liberalizmu do leseferyzmu albo ruchu w obronie przedsiębiorczości i pracodawców to działanie krzywdzące, redukujące i jednocześnie samobójcze. Liberał dba o rzeczywistą demokrację, osiąganą zarówno w monarchii parlamentarnej jak i republice demokratycznej, postrzega liberalną demokrację jako optymalną formę ustrojową, zabezpieczaną tak procedurami, jak i praktyką publiczną. 

Liberał, w duchu liberalizmu humanistycznego, wspiera wolny rynek, ale nie zapomina o potrzebie osłon i zachęt socjalnych. Nie uważa również, by wolny rynek był narzędziem automatycznie preferowanym w każdym sektorze życia społecznego (nie jest nim np. dla edukacji i szkolnictwa wyższego czy obronności).

Nade wszystko liberał szanuje innych, akceptuje ludzi bez względu na ich cechy indywidualne i propaguje tolerancję, niezależnie od niezgody z poglądami wyrażanymi przez członków wspólnoty. Zwalcza rasizm, kseno- i homofobię, szowinizm, antysemityzm, obskurantyzm i antydemokratyzm (obojętnie czy w nurcie autorytarnym czy totalitarnym). Nie można być liberałem i nie zabiegać jednocześnie o pełną realizację podstawowych praw i swobód obywatelskich, nie walczyć o przestrzeganie i pełny dostęp do praw człowieka. Dzisiejszy liberał nie może być nieempatyczny – zwrot egalitarystyczny jest jedną z najlepszych przemian liberalizmu ostatniego czasu, a jednocześnie dla liberalnego zrozumienia indywidualizmu efekt jest dużo strawniejszy niż w wypadku socjalistycznego podejścia do sprawy. 

Co liberał może wnieść coś do wspólnoty?

Tak, bardzo dużo. Nic nie godzi tak dobrze wspólnotowości i indywidualizmu jak liberalizm.  To liberał może pokazywać innym, że można czegoś osobiście nie lubić, nie preferować, a jednocześnie nie zwalczać i nie usuwać. Może wnosić wolność i poszerzać jej sferę. Jeśliby wymieniać dalej: szacunek dla prawa, rzeczywistą demokrację, szacunek dla kultury i całokształtu wiedzy, etykę służby, tendencję do rozumienia i samokształcenia się – wszystkie te elementy może wnieść świadomy siebie i swoich poglądów humanistyczny liberał. 

Która z wolności osobistych jest dla Ciebie najważniejsza? Której jesteś skłonna/skłonny najbardziej bronić?

Wolność słowa. Wolność sumienia i wyznania (w tym wolność od wyznawania). Wolność polityczna. Wolności akademickie, odnoszące się do kultury i dostępu do wiedzy. Swoboda życia prywatnego i wolności osobiste.

Jaka sfera wolności jest dziś najbardziej zagrożona i jak temu przeciwdziałać?

W Polsce zagrożone są wszystkie wolności. Wobec zamachu władzy ustawodawczej i wykonawczej na demokratyczne państwo prawa i konstytucję literalnie żadnej wolności nie można być pewnym. Pierwszym, zasadniczym krokiem przeciwdziałania jest restytucja porządku konstytucyjnego w Polsce, a następnie potrzebne reformy liberalne.

Wszystko, co kocham… czyli co? Największa pasja/miłość Twoja-liberała?

Moja rodzina. Moi przyjaciele.

Książki, muzyka, film. Świat. Polska. Łódź. Zabytki. Przyroda. Historia. 

Polszczyzna i angielszczyzna. Łacina i greka. Bizancjum. Uniwersytet. Decorum. 

Rower. Herbata.

Marek Tatała

Jako liberał cenię sobie to, że mogę w życiu podążać za własną wolą, a jednocześnie nie chcą przeszkadzać innym, samodzielnie czy za pośrednictwem np. państwa, w podążaniu ich własnymi ścieżkami. Laissez faire, czyli pozwólcie czynić, sobie i innym, to zasada, która powinna towarzyszyć pasjonatom liberalizmu.

Co dziś oznacza bycie liberałem?

Z jednej strony słowo „liberalizm” jest od lat demonizowane, a z drugiej, także w Polsce, pojawiają się próby jego przejęcia przez środowiska lewicowe, jak miało to miejsce w Stanach Zjednoczonych. Typowy amerykański „liberał” byłby, w zależności od intensywności poglądów, nazwany w Europie socjaldemokratą albo socjalistą. Jako polski liberał bronię klasycznego znaczenia liberalizmu, oznaczającego szacunek dla wolności jednostek – wolności słowa, innych wolności osobistych, wolności gospodarczej. Wolność taka oznacza, jak pisał John Locke, że jednostka nie jest „zależna od arbitralnej woli innych osób, ale swobodnie podąża za własną wolą”. Bycie klasycznym liberałem to opowiadanie się po stronie wolności jednostki zawsze wtedy, kiedy nie narusza ona wolności innych osób. 

Liberalna wizja państwa to wizja państwa ograniczonego, zarówno jeśli chodzi o zakres działań, w tym m.in. udział państwowych podmiotów w gospodarce czy poziom obciążeń podatkowych, jak i metody działania, które powinny opierać się na praworządności. W Polsce państwowego interwencjonizmu jest wciąż za dużo, a w ostatnich latach jego poziom niepokojąco rośnie. Jednocześnie w liberalnym podejściu do życia nie ma nic radykalnego i odzwierciedla ono naturę człowieka. Ponadto, w czasach silnej polaryzacji pomiędzy prawicą i lewicą, które paradoksalnie często łączy kolektywizm, sympatia do etatyzmu i silnego interwencjonizmu państwowego, bycie klasycznym liberałem stało się wyrazem umiarkowania i zdrowego rozsądku.

Co liberał może wnieść coś do wspólnoty?

Dla liberała wspólnota to zbiór jednostek, które mogą bardzo się od siebie różnić. Stąd problematyczne jest sformułowanie „dobro wspólne”, bo coś co dla części jednostek jest dobrem, dla innych może być złem. Jednocześnie myślące wyłącznie o własnej korzyści jednostki mogą przyczyniać się do dobra innych osób. Jak pisał bowiem Adam Smith „nie od przychylności rzeźnika, piwowara czy piekarza oczekujemy naszego obiadu, lecz od ich dbałości o własny interes. Zwracamy się nie do ich humanitarności, lecz do egoizmu i nie mówimy im o naszych własnych potrzebach, lecz o ich korzyściach”. 

Wbrew powszechnym mitom, liberalizm jest bardzo wspólnotową wizją świata, w której wiele działań jest wynikiem nie przymusu państwa, a dobrowolnej współpracy. W wymiarze gospodarczym dobrowolna współpraca, taka jak handel, w tym handel międzynarodowy, jest jednym z motorów rozwoju społeczno-gospodarczego. Liberałowie powinni propagować budowanie lepszych warunków instytucjonalnych do współpracy jednostek, a jednym z fundamentów są tutaj rządy prawa. Poza tym liberałowie powinni przypominać o wyższości dobrowolnej współpracy nad państwowym przymusem, zarówno dla budowania międzyludzkiej wspólnoty, jak i dla rozwoju.

Która z wolności osobistych jest dla Ciebie najważniejsza? Której jesteś skłonna/skłonny najbardziej bronić?

Najważniejsza jest dla mnie wolność słowa, bo jest ona warunkiem koniecznym do obrony innych wolności, w tym także ważnej dla mnie wolności gospodarczej. Szeroko rozumiana wolność słowa oznacza wolność ekspresji, także artystycznej, wolność głoszenia różnych poglądów, także takich, które nam się nie podobają, a nawet możliwość mówienie rzeczy złych, nieprzyjemnych czy brzydkich. Wolności słowa należy bronić, bo pozwala ona na wyrażanie efektów wolności myślenia, działania rozumu.

Warto podkreślić, że w Polsce wciąż istnieją różne restrykcje wolności słowa, które powinniśmy wyeliminować. Należą do nich m.in. art. 212 kodeksu karnego dotyczący zniesławienia, prawna ochrona tzw. uczuć religijnych, zakazy propagowania różnych, często okropnych, ideologii, czy ochrona przed zniewagą rzeczy martwych (np. flaga, godło, hymn) czy organów państwa (np. Prezydent RP). Wszystkie te przepisy powinny zostać wykreślone, a jeśli chodzi o poziom wolności słowa to warto dążyć do standardów wyznaczanych przez 1. poprawkę do Konstytucji Stanów Zjednoczonych i związanego z nią orzecznictwa sądów. Ważnym obszarem, w którym należy bronić dziś zażarcie wolności słowa przed nowymi ograniczeniami kreowanymi przez państwa i państwową cenzurę jest Internet.

Jaka sfera wolności jest dziś najbardziej zagrożona i jak temu przeciwdziałać?

Jedną z najbardziej zagrożonych dziś sfer w Polsce i UE jest wolność wyboru jednostek. Wiąże się ona z rozrostem nadopiekuńczości państw i zjawiskiem nazywanym często paternalizmem. Państwowy paternalizm to naruszenie zasady, w ramach której każdy ma wolność działania w takim zakresie, w jakim nie narusza wolności innych osób. Nadopiekuńcze państwa starają się chronić obywateli przed nimi samymi, odbierając im tym samym wolność decydowania o sobie i zdejmując z nich odpowiedzialność za swoje wybory. Należy ujawniać i nagłaśniać istniejące i kolejne ograniczenia wolności wyboru i konsekwencje jakie niesie za sobą jej ograniczanie. Trzeba pokazywać, że oznacza to utratę nie tylko wolności, ale też wpływu na własne życie i poczucia odpowiedzialności. Sprzeciw jednostek wobec nadmiernego państwowego paternalizmu to wybór czy dorośli ludzie chcą być traktowani jak osoby dorosłe, odpowiedzialne za własne życie, czy jak potrzebujące stałej opieki dzieci. Czy godzimy się na to, że to politycy i urzędnicy wiedzą lepiej, co jest dla nas i innych ludzi dobre i złe oraz w jaki sposób jednostki powinny kształtować swoje życie? Liberałowie nie powinni się na to godzić.

Wszystko, co kocham… czyli co? Największa pasja/miłość Twoja-liberała?

Odpowiadając z perspektywy mojej aktywności publicznej muszę zadeklarować, że jestem „zawodowym liberałem”, co oznacza, że od wielu lat mam przyjemność łączyć pracę z pasją. Czasami oznacza to promowanie liberalnych idei, a czasami konieczność obrony dorobku liberalizmu, który możemy obserwować także w Polsce. Czasami muszę zmagać się z kolejnym użyciem słowa „neoliberał” jako wyzwiska, a czasami mogę na podstawie danych i faktów pokazywać, że wolny rynek, liberalizm czy kapitalizm przyczyniły się do wielu historii sukcesu, w tym wyciągnięcia setek milionów ludzi z ubóstwa. Uwielbiam podróże, a dzięki nim mam też okazję poznawać niezwykle inspirujących liberałów z całego świata, także takich, którzy w think tankach czy innych organizacjach pozarządowych działają, często z sukcesami, na rzecz większej wolności dla jednostek i wzrostu dobrobytu. Jako liberał cenię sobie to, że mogę w życiu podążać za własną wolą, a jednocześnie nie chcą przeszkadzać innym, samodzielnie czy za pośrednictwem np. państwa, w podążaniu ich własnymi ścieżkami. Laissez faire, czyli pozwólcie czynić, sobie i innym, to zasada, która powinna towarzyszyć pasjonatom liberalizmu.

 

Bartłomiej Austen

Zawsze trzeba wychodzić od jednostki i bronić wolności pojedynczej osoby. Nie uogólniać. Chcesz palić choć to niezdrowe, to pal. Twój wybór-Twoje leczenie-Twoje Pieniądze. Jednak niech to będzie Twoja decyzja. Twój wybór. By jednak mógłbyś wybrać, czy palić, czy nie palić My musimy Ci dostarczyć całą paletę kolorów, a nie tylko biały i czerwony. 

Co dziś oznacza bycie liberałem?

Pytanie jest tak postawione, że sam sobie je doprecyzuje. Tzn. gdzie? Niech będzie w Polsce. A kto to jest liberał? Niech będzie to liberał w ludycznym wyobrażeniu Kowalskiego. Dla mnie byciem liberałem w ludycznym polskim mniemaniu to bycie w głębokim andergandzie, bycie wyrzutkiem. Chodzenie pod prąd. W brudnym martensach i w podartych spodniach. Bycie chłopcem do bicia, a nie do picia. Nawet Naczelny „Liberté!” niejaki Pan Keszel Ikswedżżaj oznajmił ostatnio publicznie na fejsbuku, że rzuca picie, a ja podejrzewam, że z tego tylko powodu, że nikt z nim już nie chce się napić, jak oznajmił ostatnio publicznie wszem i wobec, że jest liberałem, a picie do lustra to już nie to samo… Takie są dzisiaj konsekwencje bycia liberałem…. to bycie kibicem Lechii Gdańsk mieszkającym w Gdyni. To bycie przekonanym, że Winona Ryder to ciągle najbardziej sexy nastolatka w szołbiznesie. To słuchanie muzyki ze Seatlle na walkmanie. Jedzenie marchwi z groszkiem. Szukanie lodów Calypso w zamrażarce. To prenumerowanie „Najwyższego Czasu” i głosowanie na Krzysztofa Bosaka w wyborach do Sejmu. Jednak pisząc bardziej serio, to cytując jednego z największych znanych mi liberałów ludzkości Kena Keseya, autora mojej biblii prawdziwego liberała Lotu nad kukułczym gniazdem: ,,(…) jeśli ktoś ma zamknięte oczy, niełatwo jest przejrzeć go na wylot”. 

Co liberał może wnieść coś do wspólnoty?

Na pewno nic odkrywczego. Nic, co zbawi świat. Żadnej świeżości. Świat jest przeraźliwie stary i wszystko już było. Zjada swój własny ogon. Pytanie zostało nam tylko jedno. Co się stanie kiedy świat zacznie trawić swój przewód trawienny? Jednak liberał (choć nie do końca wiem szczerze mówiąc kto to precyzyjnie jest) może też coś niewątpliwie wnieść do wspólnoty, a większość raczej lubi coś sobie przywłaszczyć niż dać. Tymczasem liberał może niewątpliwie siać ferment. Może zachować się wielce nieprzyzwoicie i pozbawić większości posiłku. Może ugryźć kogoś w dupę ot tak po prostu, bez powodu, a będąc zaszczepionym wywołać u ugryzionego wściekliznę. Może czuć się niedzisiejszy i nietutejszy. 500 plus razy się mylić i 500 plus mieć rację. Napisać głupi Kodowiec w damskiej  ubikacji. Nierówności społeczne pokonywać miejskim elektrycznym suvem na prąd, co z kopalni. Biegać za piłką w krótkich spodenkach. Przyznawać się, że myśli o miłości cielesnej bez celu prokreacji. Może pogonić niemieckich nihilistów sikających na dywan. Może mówić, że białe jest białe, a czarne jest czarne. Może to wszystko, bo jest wolny. Pytanie, czy  to wszystko jednak to nie oznacza niestety nie wolny, a powolny i spóźnił się na swoje czasy i znowu marznie na przystanku, bo tramwaj znowu mu odjechał?

Która z wolności osobistych jest dla Ciebie najważniejsza? Której jesteś skłonna/skłonny najbardziej bronić?

Nie lubię jak ktoś mnie okrada. Zawsze mówię znajomemu, który deklaruje, że nie interesuje się polityką, że jeśli tak robisz to polityka zawsze zainteresuje się Tobą, bo takich ignorantów najłatwiej obrobić. Jak polityk jednorazowo zabierze Ci z portfela 120 złotych na bezsensowne kopanie w błocie, czyli przekop mierzei to Cię to nie interesuje, a jak szef Ci zabierze z pensji 120 złotych, to od razu zwalniasz się z pracy. Jaka to jest różnica. Żadna.

Jaka sfera wolności jest dziś najbardziej zagrożona i jak temu przeciwdziałać?

Wolność osobista, jednostki, a co za tym idzie wszystkich. Zadowolić wszystkich, to zadowolić nikogo. Zawsze trzeba wychodzić od jednostki i bronić wolności pojedynczej osoby. Nie uogólniać. Chcesz palić choć to niezdrowe, to pal. Twój wybór-Twoje leczenie-Twoje Pieniądze. Jednak niech to będzie Twoja decyzja. Twój wybór. By jednak mógłbyś wybrać, czy palić, czy nie palić My musimy Ci dostarczyć całą paletę kolorów, a nie tylko biały i czerwony. Naszym obowiązkiem dostarczyć Ci dużo pytań, a Ty musisz odpowiedzieć. Nigdy odwrotnie. Jeśli wybierzesz mimo to złą odpowiedź, to nie nam oceniać, że źle wybrałeś. Musimy być przede wszystkim uczciwym wobec samych siebie. Nie ingerować w naturalny rozwój wypadków.

,, – Ma pan bilet?

– A pan ma?

– A skąd mam mieć.

– No. To wchodzimy.”

Wszystko, co kocham… czyli co? Największa pasja/miłość Twoja-liberała?

Nudne podatki. Politykę robi się w dużej mierze za pomocą podatków. Chcesz mieć więcej pieniędzy, więcej wolności, więcej czasu, lepsze perspektywy dla siebie i dla swoich bliskich, to chciej prostych, czyli liniowych podatków bez żadnych ulg. Chcesz równości, własności prywatnej, przewagi obywatela nad lewiatanem – to chciej podatków liniowych. Każdy inny system podatkowy sprawia, że państwo rośnie, a obywatel maleje. Redystrybucja, pomaganie słabszym oczywiście tak, ale nie poprzez podatki. To nikomu się jeszcze na świecie nie udało i nie uda. Polski system podatkowy jest jednym z najmniej efektywnych i najdroższych systemów w utrzymaniu na świecie. Hamuje polską przedsiębiorczość, polską pogoń za zachodnim dobrobytem. Uniemożliwia rozwój mikro przedsiębiorstw w małe, małych w średnie, a średnich w duże. Bez radykalnego uproszczenia podatków będziemy zawsze biedni, nigdy nie odrobimy dystansu, który nas dzieli do zachodnich sąsiadów, a bez pieniędzy nie da się na dłuższą metę wprowadzać żadnych innych idei, bo ludzie te idee szybko odrzucą. Polacy nie dlatego znaleźli w sobie siłę, by odrzucić socjalizm, bo Wałęsa, bo KOR, bo intelektualiści ich przekonali, że to zły, zbrodniczy, niesprawiedliwy społecznie system, a dlatego, że socjalizm w latach osiemdziesiątych  kolejny raz gospodarczo zbankrutował i wiedzieli, że to się za chwilę znów powtórzy.  

 

Alicja Myśliwiec

Przekraczanie granic z szacunkiem dla granic. Odpowiedzialne zadawanie pytań i związana z nimi powinność szukania odpowiedzi. 

Co dziś oznacza bycie liberałem?

Determinuje sposób bycia, życia i myślenia. Oswaja utopie. Pozwala przebrać się za romantyczkę, pozwala nią być. Zobowiązuje. Niesie za sobą odpowiedzialność za słowo  i uczynek. Nakazuje zadawanie pytań. Powinno dawać do myślenia. Mnie daje wolność dekonstrukcji pojęciowej i zbierania z podłogi tego, co może inspirować w sposób zapładniający… nie służebny. Jest dalekie od egonalności, ale jej świadome.

Co liberał może wnieść coś do wspólnoty?

To co wspólnota do życia liberała? Pokazywanie, że inny (nie) istnieje, że lubimy bańki mydlane i bardzo lubimy siebie, ale że mamy świadomość tego, że na końcu nosa zaczyna się cała „zabawa” w świadome obywatelstwo. Dlaczego zabawa? A dlaczego nie! Liberalizm ulega mediatyzacji, a jej świat to 365 dni demokracji i 50 twarzy drogi do społeczeństwa obywatelskiego. Kto jest bez grzechu, niech wrzuci coś na Twitterze. 

Która z wolności osobistych jest dla Ciebie najważniejsza? Której jesteś skłonna/skłonny najbardziej bronić?

Wolności są równorzędne. Nie mogłabym postawić jednej ponad drugą. Są korzeniem tego samego drzewa. Na tym polega ich siła i zarazem siła liberalizmu. 

Jaka sfera wolności jest dziś najbardziej zagrożona i jak temu przeciwdziałać?

Jak wyżej. Wszystkie równorzędnie. 

Wszystko, co kocham… czyli co? Największa pasja/miłość Twoja-liberała?

Przekraczanie granic z szacunkiem dla granic. Odpowiedzialne zadawanie pytań i związana z nimi powinność szukania odpowiedzi. Bo sztuka formułowania zdań z tezą zakończonych znakiem zapytania doprowadziła nas lutego 2020. Good nihgt and good luck!

Seks, wielkie miasto… i co z tego? :)

Carrie, Samantha, Miranda i Charlotte jako symbole niezależnych singielek trafiły na okładkę „Time’a” z pytaniem: „Kto potrzebuje męża?” Już sam fakt, że o bohaterkach, które wykreowały mówi się w kontekście potrzeby, jaką jest posiadanie partnera, pokazuje, jak krucha jest emancypacyjna konstrukcja spod znaku SATC. W mieście nieskończonych możliwości kobiety wciąż chcą/muszą być opcjami.

 

Coś nowego, coś starego, coś pożyczonego i coś…wielkomiejskiego. Taki koktajl ma smak żurawiny i alkoholu, zapach dymu papierosowego i puls miasta, które nigdy nie śpi. Mija 21 lat od premiery „Sex and the city”. Serial mógłby mieć córkę, która popija właśnie kultowy „Cosmopolitan” i niezmiennie szuka… Matka, samiec alfa, metresa, dziecko, figura opiekuna/opiekunki – za to SATC pokochał świat. To jednak miłość z datą przydatności do spożycia. Lekcja do odrobienia. Prezent do odpakowania. Kolekcja karykaturalnych męskich typów i kobiecych bohaterek, które za cenę pierścionka zaręczynowego są gotowe uciec z tym cyrkiem.

Czy istnieje klątwa seksu na pierwszej randce? Jak bardzo obchodzi nas zdanie innych kobiet? Czy zepsuty związek może ulec radykalnej poprawie? Na pewno uwierzymy „we wszystko”, byle randkować? Pytania stawiane przez bohaterki nie tracą na aktualności, ale z etykietą „postępowości”, która została im przypisana, byłabym ostrożna. „Sex and the city” to słodko-gorzkie połączenie „chick lit”, rubryki „must have” amerykańskiego „Vogue” i mieszczańskich fantazji. Ile potrzeba, aby poznać faceta? Czasem wystarczą dwie wódki i spaghetti. Innym razem potrzeba kilku randek i serii drinków. Potem można mdleć z rozkoszy podczas kolejnych orgazmów lub/i wczuwać się w rolę potencjalnej żony, zastanawiając się, jak imię „X” wyglądałoby połączone z jego nazwiskiem.

W serialowym świecie wszyscy mają „maksymalnie 35 lat”. Jeśli już coś świętują, to co najwyżej kolejne rocznice 25 urodzin. Godne starzenie wychodzi z mody. Nie ma kobiet, które nie lubią botoksu, są tylko takie, których nie stać na kilka mililitrów szczęścia w płynie.  Samotny mężczyzna po trzydziestce to zagrożony gatunek. Samotne kobiety polują, chcąc za wszelką cenę zostać złowionymi.

Carrie, Samantha, Miranda i Charlotte jako symbole niezależnych singielek trafiły na okładkę „Time’a” z pytaniem: „Kto potrzebuje męża?”. Już sam fakt, że mówi się o nich w kontekście potrzeby, jaką jest posiadanie partnera, pokazuje, jak krucha jest emancypacyjna konstrukcja spod znaku SATC. Scenarzyści „Seksu w wielkim mieście” przygotowali dla nas sześciosezonowy liberalny koktajl na bazie konserwatywnych składników. W mieście nieskończonych możliwości kobiety wciąż chcą/muszą być (?) opcjami.

Tytułowy seks pokazywany jest zachowawczo. Najczęściej jako para przesuwających się stóp, splecionych dłoni czy nagich pleców bohaterek wpadających w objęcia mniej lub bardziej przypadkowych mężczyzn. W odważniejszej wersji pojawia się w rozmowach przy restauracyjnych stolików podczas śniadań, obiadów, kolacji. Najmocniej działa w głowach potencjalnych odbiorców, kiedy ekranowe historie zaczynają swoje drugie życie w rozmowach i działaniu.

Mimo serialowego wyzwolenia zasada mówiąca o bezużyteczności kłódki, którą można otworzyć każdym kluczem i zachwyt nad kluczem, jaki otwiera wszystkie kłódki nie traci na aktualności. Kochamy bohaterki, ale bez wahania mówimy, że Carrie jest głupia, Samantha puszczalska, Miranda zbyt wybredna, a Charlotte nie taka porządna, za jaką chciałaby uchodzić.

Oceniamy je bezlitośnie, jednocześnie utożsamiając się z katalogiem zachowań wpisanych w te postacie. Z premedytacją wykorzystywały to czasopisma i serwisy internetowe, przygotowując quizy z serii: „Którą bohaterką «Sex and the city jesteś?»”. Przypomina to test na inklinacje do wybranych aktywności BDSM i opcjonalne switchowanie między kontrolą a uległością.

Z wypiekami na twarzy utożsamiamy się z figurami dziecka (Carrie), metresy (Samantha), samca alfa (Miranda) i matki, niekoniecznie Polki (Charlotte). W układance jest miejsce również na Mr Biga (opiekuna). Jeśli zawsze chciałaś być piątą przyjaciółką, której nie uwzględnili scenarzyści, masz swoje pięć minut, bo Pan B. może być kobietą. Płeć biologiczna w świecie SATC nie ma znaczenia. Nasze dopasowanie do wyżej wymienionych schematów zależy od deficytów „tu i teraz”.

Która z bohaterek najbardziej Was drażni? Która jest ulubioną? Samanta odreagowuje w łóżku złamane serce. Finalnie dostaje karę za rozwiązłość. Dopiero doświadczenie choroby składania ją do monogamii, którą porzuca dopiero poza serialem, w filmowej kontynuacji nowojorskiej opowieści. Miranda nie tylko nosi spodnie w związku, ale na każdym kroku kastruje swojego partnera. Rozleniwiają się jej jajniki, w końcu zachodzi w ciąże z barmanem wyposażonym w jedno jądro. Charlotte nie wychodzi z roli matki. Tymczasowo robi w swoim repertuarze miejsce na judaizm i męża dalekiego od wyobrażenia na temat ideału. Carrie –  pieszczotliwie nazywana przez miłość swojego życia „Kid” – z uporem maniaczki odbiera nocne telefony, godzi się na kolejne rozczarowania i powroty, szuka opiekuna, nie pozwalając sobie dojrzeć. W końcu jest i On. Chciałoby się powiedzieć (nie) bądź, jak Mr Big! Bohater uroczy i charyzmatyczny, książę z nowojorskiej bajki – czytam w jednym z serwisów poświęconych serialom i chcę zapytać autorkę, jakie bajki czyta. Dowiaduje się też, że jest mężczyzną z klasą, człowiekiem eleganckim. Jeśli klasę rozumieć jako przynależność do określonej warstwy społecznej – zgadza się. Zakładając, że szata zdobi człowieka, też mogę przyznać racje. Z krótkiej sondy przeprowadzonej na FB dowiedziałam się, że Mr Big istnieje, ale nie rozumie, dlaczego żadna go nie chce. Czy aby na pewno? Niedojrzałość emocjonalna wydaje się wciąż tak samo „kusząca”. Uchodzi za wiecznie zajętego (dosłownie i w przenośni). W dyskusji padały też męskie głosy! Ponieważ – TAK – do Ciebie mówię męski czytelniku – przyłapałam Cię, też oglądasz ten serial. Być może tak samo, jak Twoja partnerka/partner, siostra/brat, żona/mąż utożsamiasz się z figurą Carrie, Samanthy, Mirandy lub Charlotte. Możesz też zwyczajnie w świecie kochać Nowy Jork.

 

Swoją historię z „Sex and the city” skończyłam. Dwie dekady od premiery jestem rówieśniczką bohaterek. Wieczory spod znaku SATC wspominam już tylko z sentymentem. W 2019 roku na małym ekranie szukam odwagi i kobiecej dojrzałości bez opcji switch ;).

O wewnętrznej emigracji pewnego patrioty :)

Szanowni Państwo,

Z informacji prasowych wynika, że Tarnów stanie się już wkrótce sceną nowej odsłony żałosnego wodewilu z ks. Jackiem Międlarem w roli głównej. Nie analizując więcej zamierzonej (?), kokieteryjnej nieporadności, z jaką hierarchia kościelna obnosi się „nie wiedząc” co zrobić z wymagającym wysoce wyspecjalizowanej opieki psychologicznej młodym człowiekiem, dość nieszczęśliwie zresztą mającym bardzo zgubny wpływ na wcale spory odłam populacji, tej najsłabszej, najbardziej ekonomicznie upośledzonej i najbardziej podatnej na populistyczny bełkot, chciałbym zwrócić uwagę na prowokacyjny charakter ustanowienia Tarnowa nowym miejscem „zesłania” pseudokapłana Międlara w kilku kontekstach: po pierwsze wciąż rosnącego problemu z codzienną wandalizacją tarnowskiej przestrzeni publicznej ( niezliczone już bazgroły „zdobiące” miasto a zawierające systematycznie treści antysemickie i czytelne tylko dla wtajemniczonych neonazistowskie kody – dzieło cierpiących na chroniczny głód autorytetu środowisk kibolsko-narodowych, dla których Jacek Międlar jest kimś w rodzaju racjonalizującego takie działania flecisty z Hameln) oraz , po drugie, niepokojącej zbieżności niektórych wątków obsesyjnie przemycanych przez Jacka Międlara jako „patriotycznych” z równie obsesyjnym przekazem ideologicznym amerykańskiej organizacji neonazistowsko-terrorystycznej tzw. Kościoła Jezusa Chrystusa Chrześcijanina – poniżej przytaczam je w oryginale i wyłącznie w celach poznawczych ( na ironię niech zakrawa fakt, że „bezsilni” hierarchowie „proponowali” Międlarowi „studia” w USA jako taki jakby sposób na jego medialną „neutralizację”. Deradykalizacja osób sfanatyzowanych jest oczywiście możliwa jakkolwiek bardzo trudna, natomiast ciekawe w jakim to prestiżowym ośrodku akademickim miałby on te „studia” odbywać… Może zapoznałby się wtedy np. z tymi publikacjami  na temat związku miedzy homofobią a tłumionym homoseksualizmem ang. latent homosexuality : http://www.scientificamerican.com/article/homophobes-might-be-hidden-homosexuals/  i http://www.huffingtonpost.co.uk/2015/07/17/study-homophobia-homosexual_n_7816390.html)

O Żydach ( za „ironmarch”) : „WE BELIEVE that the Cananite Jew is the natural enemy of our Aryan (White) Race. This is attested by scripture and all secular history. The Jew is like a destroying virus that attacks our racial body to destroy our Aryan culture and the purity of our Race. Those of our Race who resist these attacks are called „chosen and faithful.” John 8:44; 1 Thessalonians 2:15; Revelations 17:14; WE BELIEVE that there is a battle being fought this day between the children of darkness (today known as Jews) and the children of light (Yahweh, The Everliving God), the Aryan Race, the true Israel of the bible. Revelations 12:10-11

American Nazi Party o ” wartościach cywilizacyjnych”: „We must have an America in which White men and women can live and work, in their homes and in the streets of our cities, without fear. We must have a government which is not only a guarantor of public order and safety and which preserves the right of White citizens to keep and to bear arms, which is the ancient hallmark of a truly free people, but we must have government which maintains an eternal vigilance against the enemies, both internal and external, of a White America. Every tendency towards degeneracy and subversion, every threat to our racial integrity, every form of organized crime and vice, every element which threatens public terror or chaos must be weeded out and utterly destroyed.

American Nazi Party o rodzinie: „We demand a strengthening of the family unit, as an indispensable cornerstone of a healthy Aryan society. Towards this goal, we further demand that Motherhood be elevated from the position of low esteem which it occupies today to a position where it is universally recognized as the noblest position to which any Aryan woman can aspire.We believe that a sound and orderly society requires a stable family unit, with defined relationships between the sexes as well as between parent and child. We also believe that Aryan men and Aryan women have distinctive but complementary social roles to play, and that just as the man is the natural breadwinner and warrior, so the woman is the natural homemaker. We further recognize the importance of the unique role that Nature has assigned to the woman as the creator of the next generation of racial life, and consequently believe that a special degree of respect should be accorded to her as mother. Finally, we believe that the man, as head of the household, should be able to provide for his family without requiring his wife to abandon home and children in order to compete in the job market out of economic necessity.”

W większości są to treści albo złośliwie stygmatyzujące, złowrogo archetypiczne albo banalnie wtórne, istniały kiedy jeszcze nikomu nic się nawet nie śniło o żadnych uchodźcach, „zagrożeniach”, zorganizowanym ruchu LGBT, a Polska była krajem w którym słowa „Żyd”, „żydowskie” były słowami tabu. Tym bardziej niepokojące jest namolne lansowanie osób takich jak Jacek Międlar pod mylącym pretekstem ich jakoby temperowania i to w ostatnim już kontekście, trzecim, szczególnie delikatnej, złożonej i potencjalnie wybuchowej sytuacji międzynarodowej. Udzielanie tym osobom możliwości zaistnienia na forum publicznym, w jakimkolwiek charakterze, czy jakakolwiek inna forma ich promocji są nie tylko skrajnie nieodpowiedzialne, całkowicie sprzeczne z interesem publicznym i misją dydaktyczną mediów , ale też mają istotny wpływ na pojawiające się coraz częściej zachowania irracjonalne, agresywne, patologiczno -paranoidalne, ożywiają do tego dyskurs i politykę społeczna opartą na naukowo błędnej konspirologicznej teorii dziejów, a dalej wprowadzają niepokój, zamęt pojęciowy i chaos poznawczy, niszcząc nieodwracalnie z trudem wypracowywany konsensus spoleczny. ( patrz: Jeffrey M. Bale „Political paranoia v. political realism: on distinguishing between bogus conspiracy theories and genuine conspiratorial politicshttps://www.miis.edu/media/view/18981/original/balePOPartconspire.pdf

Dlatego ja, Jozef Kapustka, tarnowianin, pedał i żydowski pachołek, protestuję przeciwko obecności Jacka Międlara w przestrzeni publicznej oraz proszę wszystkie odpowiednie instutucje i właściwe do tego organy o podjęcie wszystkich niezbędnych działań w celu wyeliminowania z tejże przestrzeni zachowań haniebnych, niegodnych jak również wszelkich form dyskryminacji ze względu na swiatopogląd, narodowość, orientację seksualną i wyznawaną religię. Będę wdzięcznym za opublikowanie tego tekstu.

Z poważaniem.

za oryginałem z portalu natemat.pl

Bibliografia:

* S.R. Shearer: „Transitioning from Christianity to Fascismhttp://www.antipasministries.com/html/file0000284.htm
* „Paranoid Conspiracism and the Righthttp://www.politicalresearch.org/1999/02/27/right-woos-left/

Krucjata dziecięca na Kołymę :)

Hermetyczny półświatek zawodowego szkolnictwa muzycznego i jego przybudówek to archaiczny, zrytualizowany mikrokosmos z własnym specyficznym folklorem, tyleż naiwną co entuzjastyczną mitologią i repertuarem toksycznych mantr powtarzanych ufnie przez kandydatów do najwyższego stopnia wtajemniczenia. Ma zadziwiająco wiele wspólnego z dynamiką środowisk więziennych: są tu brutalni guru otoczeni bezwzględnym dworem i narcystyczni frajerzy nie do końca odnajdujący się w pękniętej, przypominającej wolnoamerykankę rzeczywistości. Złudna ta struktura bywa regularnie wstrząsana doniesieniami na przykład o kłopotach znanego rosyjskiego pianisty z nieskorym do żartów tajskim wymiarem sprawiedliwości (1) , zgoła nie-twórczych a będących tajemnicą poliszynela, rzekomych ekscesach równie wybitnego amerykańskiego dyrygenta (2) lub nietypowych zamiłowaniach fotograficznych dyrektora paryskiego Conservatoire. (3)

 Obserwatorom problematyki scenicznej widzianej od kuchni z pewnością nie umknie fakt, że cały ten system w swojej tradycyjnej, potocznej postaci zdaje się produkować osobników okaleczonych psychicznie, fizycznie i moralnie, którzy później rozpaczliwie i bezskutecznie usiłują racjonalizować i legitymizować swoje problemy z depresją, wielorakimi uzależnieniami i maniami samobójczo-prześladowczymi. (4)(5) Odnośnikiem tych prób są medialnie nagłośnione rzadkie, pojedyncze przypadki równie medialnych sukcesów (tautologia celowa), mierzonych głównie częstotliwością występów w kampaniach reklamowych Rolexa czy innego Louisa Vuittona. Ale mimo posiadania tajemnej niemalże wiedzy najbardziej dociekliwi znawcy tematu nie mogli nawet przypuszczać, że prawdziwa bomba o zwielokrotnionej sile rażenia miała dopiero wybuchnąć.
.

W roku 2013 brytyjskie media szeroko rozpisywały się na temat tragicznej śmierci znanej, cenionej skrzypaczki Frances Andrade. Wcześniej zeznawała w charakterze ofiary podczas procesu w sprawie tzw. „historycznego” (według brytyjskiej terminologii prawnej) gwałtu. Oskarżonym był Michael Brewer, muzyczny guru prestiżowej brytyjskiej szkoły Chetham. (6) Po tym jak w środowisku absolwentów i uczniów Chetham zawrzało, w obiegu publicznym pojawiły się nazwiska kolejnych drapieżników a ich liczba szybko urosła do 10. (7) Postawiono im zarzuty przemocy psychicznej i seksualnej wobec nieletnich a w miarę jak skandal zataczał coraz szersze kręgi w jego orbicie wymieniano już nie tylko elitarne Chetham , Menuhin School czy Royal Northern College of Music ale również wenezuelską organizację charytatywno-artystyczną El Sistema.(8) (9) (10) (11) Podczas gdy niektórych wykładowców związanych z tymi placówkami oskarżano o indywidualną przemoc seksualną, pedofilię lub udział w pedofilskich gangach a wokół jedne za drugimi zaczęły padać bastiony instytucji będących przepustkami do powszechnie kojarzonej ze statusem międzynarodowego artysty mieszanki prestiżu, elegancji i luksusu, brytyjska opinia publiczna przygotowywała się na kolejny szok. Czcigodne świątynie sztuki zaczęły przypominać coś na kształt „dziedzińca cudów”.

Podejrzewanego już wcześniej o nekrofilię (12), jakiej miał dopuszczać się w sponsorowanych przez siebie instytucjach dobroczynnych, nieżyjącego Jimmiego Savile’a, ukrytego pedopredatora a oficjalnie zaprzyjaźnionego z brytyjską rodziną królewską (13) popularnego prezentera telewizyjnego i kawalera m.in. watykańskiego orderu św. Grzegorza Wielkiego, oskarżono post mortem o szereg ohydnych przestępstw o charakterze pedofilskim. Mniej więcej w tym samym czasie pojawił się również intensywny wątek tzw. „gangu VIP z Westminster”, którego członkowie rekrutujący się z najwyższych sfer ministerialno-parlamentarnych mieli popełnić co najmniej kilka rytualnych mordów podczas pedofilskich orgii. (14) (15) (16) Okazało się przy tym, że w okresie telewizyjnej świetności Savile’a młodociani wychowankowie Menuhin School dziwnie często występowali w jego telewizyjnym show „Jimm’ll Fix It” . (17)

Te i szereg innych, bezprecedensowych jeżeli chodzi o skale zjawiska spraw, stało się i wciąż jest przedmiotem drobiazgowych analiz i dochodzeń prowadzonych przez różne powoływane do tego celu a następnie odwoływane komisje. Niektórzy dopatrują się też śladów działań tajemniczej ręki usiłujacej urwać łeb całej tej historii, tak jak w niewyjaśnionym do dzisiaj morderstwie urzędnika miejskiego z Lambeth, który jakoby jeszcze w 1993 roku miał nosić się z zamiarem złożenia istotnych, przełomowych wyjaśnień obciążających ” VIP- pedogangsterów z Westminster” . (18) (19) Śledztwa w toku. (20)

( od autora: W przygotowaniu powyższego tekstu korzystałem przede wszystkim z chronologii wydarzeń oraz materiałów zródłowych zebranych i opracowanych przez prof. Iana Pace’a z Uniwersytetu Londyńskiego.
Prof. Pace jest autorem petycji wzywającej do przeprowadzenia szeroko zakrojonego śledztwa dotyczącego endemicznej przemocy psychicznej i seksualnej w instytucjach zawodowego kształcenia muzycznego, z którą można zapoznać się tutaj: https://ianpace.wordpress.com/2013/02/19/petition-for-an-inquiry-into-sexual-and-other-abuse-at-specialist-music-schools-the-list-of-signatories/ oraz serii specjalistycznych wskazówek dla pedagogów i studentów wyższych szkół/akademii/uniwersytetów muzycznych: https://ianpace.wordpress.com/2015/04/27/article-from-music-teacher-magazine-on-safeguarding-with-guidelines-for-teachers-and-students/)

(oryginał artykułu  z portalu natemat.)

źródła/przypisy:
1. http://www.reuters.com/article/us-thailand-paedophile-idUSTRE6661JC20100707
2. http://rec.music.classical.performing.narkive.com/PmX8qXfR/greg-sandow-on-james-levine-s-pedophilia
3. http://www.leparisien.fr/faits-divers/images-pedophiles-le-directeur-du-conservatoire-de-paris-suspendu-05-12-2009-733439.php#xtref=https%3A%2F%2Fwww.google.pl%2F
4. http://www.telegraph.co.uk/culture/tvandradio/11041804/Addicts-Symphony-drink-and-drugs-widespread-in-classical-world-says-cellist.html
5. http://www.npr.org/sections/deceptivecadence/2013/05/01/180324934/do-you-have-to-nearly-kill-yourself-to-become-a-classical-musician
6. http://www.telegraph.co.uk/news/uknews/crime/9873310/Frances-Andrade-A-culture-of-abuse-denial-and-cover-up.html
7. http://www.telegraph.co.uk/news/uknews/crime/9901945/Ten-former-teachers-at-Chethams-School-of-Music-under-investigation-as-probe-into-historic-sex-abuse-widens.html
8. https://ianpace.wordpress.com/2014/11/15/geoff-baker-on-el-sistema-sexual-and-other-abuse-in-an-authoritarian-hierarchical-archaic-music-culture/
9. http://www.spectator.co.uk/2014/12/the-dark-side-of-el-sistema/
10. https://ianpace.wordpress.com/2014/05/08/craig-edward-johnson-the-yehudi-menuhin-school-adrian-stark-and-wider-networks/
11. https://ianpace.wordpress.com/2013/05/07/marcel-gazelle-and-the-culture-of-the-early-yehudi-menuhin-school/
12. http://www.dailymail.co.uk/news/article-2221922/Jimmy-Savile-necrophiliac-says-colleague-Paul-Gambaccini.html
13. http://www.dailymail.co.uk/news/article-3122130/How-Savile-seduced-royals-s-claimed-nearly-godfather-Harry-predatory-DJ-wormed-way-heart-Palace-life.html#ixzz3cvfDREra
14. http://www.mirror.co.uk/news/uk-news/westminster-paedophile-ring-top-tory-4957409
15. http://www.telegraph.co.uk/news/uknews/crime/11239535/Father-claims-Scotland-Yard-covered-up-sons-murder-by-Westminster-paedophiles.html
16. http://www.theguardian.com/politics/2015/aug/04/edward-heath-met-have-been-investigating-claims-for-several-months
17. http://www.independent.co.uk/news/uk/crime/famous-cellist-was-abusive-monster-says-former-pupil-8610098.html
18. http://www.theguardian.com/commentisfree/2015/mar/08/bbc-whistleblowers-jimmy-savile
19. http://www.independent.co.uk/news/uk/crime/establishment-child-abuse-council-staff-feared-civil-servant-was-murdered-for-planning-to-expose-10101575.html
20. http://europe.newsweek.com/britain-elite-boarding-schools-facing-explosion-abuse-allegations-267201?rm=eu

Unia obserwatorem wydarzeń na Ukrainie – ankieta dla kandydatów do PE :)

Ankieta Liberté!

Szanowni Państwo,

o Parlamencie Europejskim wciąż wiemy zbyt mało. Nie znamy jego kompetencji, często nie zdajemy sobie sprawy, jakie frakcje w nim zasiadają. Liberté! postanowiło pomóc odnaleźć w gąszczu list – kandydatów o liberalnych poglądach.

Czasu do wyborów nie pozostało wiele, przez co tym bardziej polecamy lekturę naszej ankiety.

Magdalena Pawłowska, OW 1 (Trójmiasto), lista 5 (E+ TR), nr 9.

Magdalena_Pawlowska_EPTR-Pomorskie_Lista5-Poz9

1. Jakie trzy kwestie będą kluczowe do załatwienia w Parlamencie Europejskim w nadchodzącej kadencji?
Po pierwsze, uniezależnienie UE od importu surowców energetycznych
poprzez wykorzystanie odnawialnych źródeł energii, poszukiwanie innowacyjnych sposobów pozyskiwania surowców. Po drugie, moim celem jest zrównanie pensji minimalnej w całej Europie. Po trzecie, moim celem jest doprowadzenie do federalizacji Europy, gdyż zwiększy to konkurencyjność Unii Europejskiej na świecie i pozwoli nam wyjść z kryzysu.

2. Prosimy o wskazanie trzech reform, które byłby najważniejsze dla unijnej administracji?
Chciałabym walczyć o powołanie i sfinansowanie Europejskiej Sieci Publicznych Służb Zatrudnienia, której celem będzie monitorowanie metod działania urzędów pracy w państwach członkowskich i promocja tych, które są najskuteczniejsze.
Posłanki i posłowie koalicji Europa Plus Twój Ruch opowiedzą się za tym, by
Decyzja narzucała krajom członkowskim twarde reguły współpracy: pod unijną presją polskie urzędy pracy zaczną wreszcie znajdywać ludziom zatrudnienie i przestaną być miejscem, w które chodzi się tylko po pieczątkę! Trzecią reformą jest przyjęcie przez Radę UE Europejskich Ram Jakości Staży i Praktyk, projekt który przedłożyła Komisja Europejska. Projekt przewiduje, że staż, który trwa dłużej niż miesiąc, powinien być płatny. Poza tym wprowadza mechanizmy zapewniające, że młodzi ludzie będą uczyć się rzeczy, które w przyszłości zaprocentują na rynku pracy. Doświadczenia krajów takich jak Holandia, Niemcy i Dania pokazują, że
problem bezrobocia wśród młodzieży można rozwiązać systemowo.

3. Co stoi na przeszkodzie deregulacji przepisów unijnych? Jakie działania w tej sferze powinny być priorytetem?
Na przeszkodzie deregulacji stoi wysoki stopień biurokracji instytucji
unijnych oraz ich wielość a także skomplikowane procedury i długi proces
”przekonywania innych” do swoich racji. Priorytetem powinno być
uproszczenie procedur i procesów i ułatwienie dostępu do informacji.

4. Jak powinny wyglądać unijne regulacje dotyczące rynków finansowych?
Unia powinna w sposób bardziej restrykcyjny reagować na zadłużenie rynków. Będę starała się ujednolicić zasady i sposoby wsparcia potrzebującym pomocy. Jako Unia ustalimy procentowe stawki dopuszczalnego długu publicznego. Zapewnię bezpieczne podstawy do wprowadzenia Euro w krajach członkowskich. Proponuję
stworzenie nowej jednolitej giełdy papierów wartościowych, która z powodzeniem konkurowałaby z amerykańskim Wall Street.
5. Czy jednolity rynek funkcjonuje dobrze, a jeśli nie to, co należy zmienić?
Należy ujednolicić walutę oraz uelastycznić gospodarkę tak, aby kraje Unii nie były dla siebie niezdrową konkurencją, a partnerami w handlu międzynarodowym. W ten sposób rynek Unii zyskałby na konkurencyjności na świecie. Interes wspólnoty musi przedłożyć się nad interesem narodowym, by jednolity rynek osiągnął pełny sukces.
6. Czy należy tworzyć wspólna politykę energetyczną, a jeśli tak, to odczego należy zacząć jej budowę?
Nie jestem specjalistką w kwestii polityki energetycznej, ale uważam, że:

 Tak, wspólna polityka energetyczna tworzy z nas silniejszego gracza
przy negocjowaniu cen, gdy chodzi np. o gaz ziemny bądź ropę naftową.
 Moim zdaniem należy zacząć od położenia nacisku na rozwój energii
odnawialnych. Dzięki wspólnej polityce energetycznej łatwiej nam
będzie korzystać z doświadczeń naszych sąsiadów. Ponadto, przyniesie
to dwojakie korzyści – z jednej strony energia odnawialna jest zgodna z
ideą propagowania rozwoju zielonych technologii; z drugiej zaś, jest to
korzystne dla Polski i Polaków ze względu na polską sieć przesyłową,
która jest w katastrofalnym stanie. Niemalże każdy silniejszy wiatr lub
opad śniegu zrywa linie energetyczne pozbawiając prądu wiele
miejscowości. Podczas gdy unijna średnia wyłączeń prądu wynosi
rocznie 100 minut na odbiorcę, w Polsce sięga 350, a w niektórych
regionach 1000 minut rocznie. Posłowie i posłanki koalicji Europa Plus Twój Ruch będą dążyć do pozyskania dla Polski jak największych środków finansowych na modernizację energetyki, rozwój odnawialnych źródeł energii i poprawę efektywności energetycznej.
 Spośród nowych państw członkowskich Polska ma największy potencjał rozwoju energetyki wiatrowej – należy go wykorzystać, zwłaszcza instalacja turbin na morzu przyniosłaby korzyści.

7. Czy UE powinna jednostronnie ograniczać emisję CO2 oraz realizować politykę wspierania zielonych technologii kosztem tradycyjnej energii?
Inaczej niż większość polskich polityków, w unijnym planie transformacji energetycznej kandydaci koalicji Europa Plus Twój Ruch, w tym ja, widzą szansę, a nie zagrożenie. Odejście od paliw kopalnych takich jak węgiel, ropa czy gaz ma na celu nie tylko spowolnienie zmian klimatycznych, ale także zmniejszenie uzależnienia od importu paliw z Rosji i innych, często niestabilnych politycznie, regionów świata. Badania nad nowymi, bardziej efektywnymi sposobami pozyskania energii ze źródeł odnawialnych dadzą impuls do rozwoju europejskich ośrodków badawczych, a wdrażanie nowych technologii będzie oznaczać rozwój innowacyjnego i czystego przemysłu. Inaczej niż elektrownie jądrowe, które zarządzane są przez wielkie korporacje, a zatrudniają po kilkaset osób, kontynentalna sieć farm wiatrowych i słonecznych stworzy setki tysięcy nowych miejsc pracy i przyczyni się do oparcia europejskiej gospodarki na rozproszonej
własności, a więc do zmniejszenia różnic społecznych.
Dlatego kandydatka koalicji Europa Plus Twój Ruch zerwę z krótkowzroczną
polityką obrony węgla za każdą cenę. Z drugiej jednak strony, będę zabiegać o to, by jak największa część kosztów zmiany energetycznej została pokryta ze wspólnego unijnego budżetu.

8. Jakie są polityczne interesy Unii Europejskiej w polityce międzynarodowej?
Osobiście przekładam nad polityczne cele, cele gospodarcze. Do takich zaliczam wzrost technologiczny firm UE i stworzenie konkurencyjnej dla WallStreet giełdy papierów wartościowych na terenie UE. Dzisiaj koneksje gospodarczo-ekonomiczne według mnie są ponad polityką.

9. Czy Unia Europejska powinna przekształcać się w sojusz obronny i wziąć większą odpowiedzialność za bezpieczeństwo europejskie?
Tak. Wspólna armia Europejska sprawiłaby, że UE byłaby siła militarną stojącą w jednym szeregu z USA oraz Rosją.

10. Jaką politykę wobec Ukrainy powinna prowadzić Unia i jak układać relacje z Rosją?
Przede wszystkim należy odpowiedzieć sobie na pytanie czy na pewno wiemy, co tam dokładnie się dzieje i czy jesteśmy uprawnieni do jakichkolwiek interwencji.
Ukraina powinna mieć możliwość suwerennego zdecydowania o kierunku swojego rozwoju, bez ingerencji UE. Według mnie rola Unii powinna ograniczać się do obserwatora wydarzeń. W momencie zaostrzenia konfliktu i ewentualnej wojny domowej UE powinna zareagować wraz z innymi krajami ONZ podobnie jak to miało miejsce w byłej Jugosławii, ale jest to tylko i wyłącznie moja refleksja.
Co do polityki z Rosją, to oczywiście, kraje Unii powinny już teraz uniezależnić się pod względem surowców.

11. Jakie rozwiązania należy przyjąć w UE, żeby skutecznie ograniczyć inwigilację przez USA, Wielką Brytanię i inne państwa oraz chronić prywatność?
W momencie, kiedy dojdzie do federalizacji krajów UE – jako jeden z głównych postulatów powinna być wspólna polityka międzynarodowa. Jako całość łatwiej będzie nałożyć sankcje dotkliwe dla USA za tego typu procedery.

12. Czy popiera Pan/Pani antydyskryminacyjną propozycję Guy Verhofstadta? „EU Roadmap against homophobia and discrimination on grounds of sexual orientation and gender identity, and an extended EU legislation against hate crime.” Jeśli tak, jaki praktycznie mogłaby ona przyjąć kształt?
Mam mieszane uczucia dotyczące inicjatyw antydyskryminacyjnych. Szczerze jestem za tym, aby kampanie społeczne i organizacje pozarządowe zajmujące się ruchami LGBT edukowały mieszkańców Unii Europejskiej w sposób pozytywny.
Trzeba wyjaśnić społeczeństwu kwestie związane z LGBT w sposób merytoryczny i nienachalny. Jednocześnie, wszelkie tego typu działania nie powinny być przymusową ingerencją regulowaną prawnie.

13. Federalizacja Europy – czy państwo europejskie jest możliwe? Jakie elementy federacji należy, a jakich nie należy wprowadzać w UE? Które kompetencje państw i które polityki należy przenieść na szczebel unijny?
Federalizacja jest jak najbardziej możliwa. Będzie to jednak możliwe dopiero wtedy, kiedy maksymalnie zminimalizujemy nierówności ekonomiczne pomiędzy mieszkańcami poszczególnych krajów UE. Unia Europejska, jako federacja powinna mieć wspólną armię, politykę zagraniczną, walutę oraz prawo gospodarcze.
Autonomie natomiast każdy z krajów powinien zachować w kwestiach
światopoglądowych oraz prawa karnego.

UE to demokracja, jednolity rynek i prawa socjalne – ankieta dla kandydatów do PE :)

Ankieta Liberté!

Szanowni Państwo,

o Parlamencie Europejskim wciąż wiemy zbyt mało. Nie znamy jego kompetencji, często nie zdajemy sobie sprawy, jakie frakcje w nim zasiadają. Liberté! postanowiło pomóc odnaleźć w gąszczu list – kandydatów o liberalnych poglądach.

Czasu do wyborów nie pozostało wiele, przez co tym bardziej polecamy lekturę naszej ankiety.

Wojciech Olejniczak, OW 4 (Warszawa), lista 3 (SLD), nr 1.

 Wojciech Olejniczak2wp

1. Jakie trzy kwestie będą kluczowe do załatwienia w Parlamencie Europejskim w nadchodzącej kadencji?

Moim zdaniem Parlament Europejski powinien zająć się w większym stopniu problemami zatrudnienia i rozwarstwienia społecznego w Europie. Do priorytetów powinna należeć walka z bezrobociem poprzez zapewnienie właściwego wydawania funduszy unijnych. Rolą Parlamentu powinna być obrona równości obywateli UE i wyrównywanie różnic w poziomie rozwoju pomiędzy regionami, poprzez kształtowanie polityk wspólnotowych oraz zapewnienie równego dostępu obywateli UE do swobód jednolitego rynku. Coraz większym wyzwaniem, wymagającym przyjęcia rozwiązań na poziomie europejskim, staje się także kwestia bezpieczeństwa żywności, w tym znakowania produktów spożywczych, w interesie pełnego informowania konsumentów.

2. Prosimy o wskazanie trzech reform, które byłby najważniejsze dla unijnej administracji?

Po pierwsze, należy konsekwentnie zwiększać uprawnienia Parlamentu Europejskiego jako jedynej instytucji unijnej cieszącej się demokratyczną legitymizacją. Parlament powinien otrzymać prawo inicjatywy ustawodawczej. Po drugie, Parlament Europejski powinien posiadać uprawnienie do odwoływania konkretnego komisarza bez konieczności odwoływania całego składu Komisji Europejskiej. Pozwoliłoby to zwiększyć demokratyczny nadzór nad unijną administracją. Moim zdaniem potrzeba również wprowadzić ogólnoeuropejską listę kandydatów do Parlamentu Europejskiego, funkcjonującą równolegle do list narodowych.

3. Co stoi na przeszkodzie deregulacji przepisów unijnych? Jakie działania w tej sferze powinny być priorytetem?

Wszelkie przepisy unijne z założenia powstają zgodnie z zasadą subsydiarności. Nie przyjmuje się więc ich więcej, niż wskazywałyby na to potrzeby. Jedyną kwestią, którą należy mieć na uwadze zawsze podczas tworzenia unijnego prawa, jest uwzględnienie lokalnych warunków, czyli tym samym ograniczenie rozwiązań typu „one size fits all”.

4. Jak powinny wyglądać unijne regulacje dotyczące rynków finansowych?

Opowiadam się za wprowadzeniem podatku od transakcji finansów (FTT), którego celem jest ograniczenie destrukcyjnej dla gospodarki spekulacji na rynkach finansowych. Podatek taki może przynieść wpływy nawet w wysokości 1 biliona euro rocznie. Na wprowadzenie FTT w ramach tzw. wzmocnionej współpracy zdecydowało się już 11 państw członkowskich Unii Europejskiej: Niemcy, Francja, Belgia, Austria, Słowenia, Portugalia, Grecja, Słowacja, Włochy, Hiszpania i Estonia.

5. Czy jednolity rynek funkcjonuje dobrze, a jeśli nie to, co należy zmienić?

Jednolity rynek należy konsekwentnie rozszerzać na kolejne sektory, dotychczas nieobjęte wspólnotowymi regułami. Krokiem w dobrą stronę było przyjęcie przez Parlament Europejski w kwietniu 2014 r. regulacji ustanawiającej wspólny rynek usług telekomunikacyjnych, dzięki czemu znikną opłaty za roaming. Wyzwaniem pozostaje natomiast kwestia równości przestrzegania swobód jednolitego rynku, o czym przekonaliśmy się za sprawą polityki brytyjskiego rządu Camerona przeciwnej wewnątrzunijnym migracjom. Aby jednolity rynek funkcjonował dobrze, musi pozostać rynkiem inkluzywnym, zapewniającym każdemu równe szanse.

6. Czy należy tworzyć wspólną politykę energetyczną, a jeśli tak, to od czego należy zacząć jej budowę?

Cała Unia Europejska powinna funkcjonować jako jednolity i zharmonizowany rynek energetyczny. To oznacza, że politykę energetyczną trzeba wprowadzić do Traktatu o UE, jako politykę wspólnotową na wzór wspólnej polityki rolnej. Pozwoliłoby to prowadzić jedną politykę wobec dostawców spoza UE. Wspólna polityka wobec dostawców surowców energetycznych, w tym bezwzględny zakaz dyskryminacji geograficznej, wspólne i jednolite traktowanie inwestorów spoza UE na terytorium Unii, muszą stanowić filary całej polityki energetycznej. Interkonektory łączące sieci gazowe, naftowe i elektryczne powinny z kolei dołączyć do priorytetów polityki spójności. W kwestii surowców zaś, podstawą energetyki powinny być źródła dostępne na terytorium Unii Europejskiej: odnawialne źródła energii, gaz łupkowy, gaz szelfowy, węgiel kamienny i węgiel brunatny. Ograniczeniu emisji przysłużyłoby się z kolei uznanie za priorytet naukowych programów badawczych UE.

7. Czy UE powinna jednostronnie ograniczać emisję CO2 oraz realizować politykę wspierania zielonych technologii kosztem tradycyjnej energii?

Polska powinna dążyć do budowy rozsądnego kompromisu pomiędzy osiąganiem celów klimatycznych i dbałością o konkurencyjność gospodarki. Polska energetyka opiera się na węglu. Musimy dążyć do wprowadzania rozwiązań w skali europejskiej, które uwzględniają naszą specyfikę. Polska nigdy nie będzie w awangardzie polityki klimatycznej. Z drugiej strony, najnowszy raport ONZ o zmianach klimatu dostarcza alarmujących informacji nt. nieodwracalnych procesów, które dotkną szczególnie najbiedniejsze społeczności na świecie. W tej sytuacji od krajów bogatszych świat nieuchronnie będzie oczekiwał solidarności. Polska i cała Unia powinny podążać drogą wspierania odnawialnych źródeł energii. OZE są szansą na zwiększenie niezależności energetycznej Polski i całej UE. Polska powinna ostatecznie przesądzić, że przyszłością polskiej energetyki jest energy mix z systematycznie rosnącym udziałem energetyki rozproszonej, obejmującej odnawialne źródła energii wszystkich typów oraz małe i średnie bloki energetyki gazowej i biomasowej pracujące w kogeneracji. Energetyka węglowa powinna służyć osiągnięciu wyznaczonego energy mix jako technologia „pomostowa”, aż do jej stopniowego, ale radykalnego ograniczenia ok. 2050 roku. Koniecznością jest utworzenie warunków prawnych i ekonomicznych dla rozwoju mikroenergetyki prosumenckiej, tak aby w jej budowaniu mogły uczestniczyć, przy wsparciu państwa, miliony obywateli naszego kraju na miarę swoich możliwości i potrzeb.

8. Jakie są polityczne interesy Unii Europejskiej w polityce międzynarodowej?

Unia Europejska pozostaje liczącym się graczem międzynarodowym przede wszystkim dzięki temu, że służy jako punkt odniesienia, model rozwojowy oparty na demokracji, swobodach jednolitego rynku i przywilejach socjalnych. W interesie UE pozostaje promowanie tych wartości jako swojej „miękkiej siły”. Nie należy jednak zapominać o tym, co uświadomiły nam kryzysy: libijski, syryjski czy ukraiński – tj. o tym, że konwencjonalne zagrożenia bezpieczeństwa wcale nie przeszły do historii. UE powinna aktywnie angażować się w kształtowanie swojego międzynarodowego otoczenia, konsekwentnie wspierać procesy demokratyzacji na całym świecie oraz bronić swobody i bezpieczeństwa żeglugi i handlu.

9. Czy Unia Europejska powinna przekształcać się w sojusz obronny i wziąć większą odpowiedzialność za bezpieczeństwo europejskie?

Wobec stopniowego wycofywania się sił amerykańskich z Europy oraz przenoszenia się uwagi Ameryki na region Azji i Pacyfiku, UE musi przejąć odpowiedzialność za swoje bezpieczeństwo. Państwa UE powinny wprowadzić minimalny poziom wydatków na obronność oraz utworzyć wspólną europejską armię, z jednolitym dowództwem sił europejskich.

10.  Jaką politykę wobec Ukrainy powinna prowadzić Unia i jak układać relacje z Rosją?

Drzwi do Unii Europejskiej dla Ukrainy powinny zaś pozostawać otwarte. Jeśli spojrzymy, jak długo trwało dostosowanie polskiego systemu prawnego oraz polskiej gospodarki do członkostwa w UE, to musimy zdać sobie sprawę, że pełne członkostwo Ukrainy w UE to kwestia mniej więcej dwóch dekad. Niewiele krótsza droga czeka również Mołdowę i Gruzję. Jednocześnie swoje relacje z Rosją UE powinna opierać na realnych założeniach. Rosja pozostaje energetycznym zapleczem Europy i jednym z naszych kluczowych rynków zbytu. W interesie Europy leży, by rozwijać wymianę handlową i relacje inwestycyjne z całym obszarem poradzieckim, do czego kluczem są poprawne relacje z Moskwą.

11. Jakie rozwiązania należy przyjąć w UE, żeby skutecznie ograniczyć inwigilację przez USA, Wielką Brytanię i inne państwa oraz chronić prywatność?

UE powinna wprowadzić szerokie gwarancje ochrony obywateli w zakresie masowego zbierania i retencji ich danych telekomunikacyjnych. Szczególnym przedmiotem uwagi powinny być firmy działające w internecie. Wszelkie zarzuty dotyczące funkcjonowania rządowych programów masowej inwigilacji muszą być bezwzględnie wyjaśniane, a działalność agencji wywiadowczych powinna pozostać zgodna z normami Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i stosowanymi przepisami UE.

12. Czy popiera Pan/Pani antydyskryminacyjną propozycję Guy Verhofstadta?  EU Roadmap against homophobia and discrimination on grounds of sexual orientation and gender identity, and an extended EU legislation against hate crime.” Jeśli tak, jaki praktycznie mogłaby ona przyjąć kształt?

W Parlamencie Europejskim poparłem w głosowaniu unijny plan przeciwdziałania homofobii i dyskryminacji ze względu na orientację seksualną i tożsamość płciową. Należy bezwzględnie zwalczać wszelkie przejawy dyskryminacji, również wobec osób homoseksualnych. Związki partnerskie powinny być decyzją polskiego Sejmu. Jestem przekonany, że po następnych wyborach w Sejmie powstanie większość na rzecz związków partnerskich. Nikomu nie można odbierać prawa do szczęścia. Polacy osiedlają się na Zachodzie i widzą, że związki partnerskie są instytucją, która nikomu nie zagraża. Niebawem będą standardem również w Polsce.

13. Federalizacja Europy – czy państwo europejskie jest możliwe? Jakie elementy federacji należy, a jakich nie należy wprowadzać w UE? Które kompetencje państw i które polityki należy przenieść na szczebel unijny?

Unia Europejska powinna podążać w kierunku federalizacji. Jedną z bolączek dzisiejszej Unii Europejskiej jest deficyt demokratycznej legitymizacji. Efektem ubocznym tego zjawiska są rosnące w siłę ruchy populistycznej prawicy. Lekarstwem powinno być przekazywanie większych kompetencji Parlamentowi Europejskiemu – jedynemu organowi Unii Europejskiej posiadającemu bezpośredni mandat płynący z woli wyborców. Parlament powinien zyskiwać nowe kompetencje kosztem Rady. Komisja Europejska z kolei powinna stać się emanacją politycznej większości w Parlamencie Europejskim. Oczywiście przewodniczący Komisji Europejskiej powinien pochodzić z grupy parlamentarnej, która wygrała wybory w skali całej UE. Kandydaci powinni być znani Europejczykom przed wyborami. Tak dzieje się w obecnej kampanii, w której np. Partia Europejskich Socjalistów dała oficjalną rekomendację do ubiegania się o funkcję szefa Komisji Europejskiej Martinowi Schulzowi. Najbliższy wybór Przewodniczącego Komisji Europejskiej będzie precedensowy. Jest bardzo ważne z punktu widzenia przeciwdziałania deficytowi demokratycznej legitymizacji UE, aby wybór Europejczyków został uszanowany. Byłoby fatalnie, gdyby po 25 maja rozpoczęły się zakulisowe targi, w wyniku których szefem Komisji Europejskiej zostałaby osoba nieuczestnicząca w kampanii do Europarlamentu, nieznana europejskim wyborcom. Federalizacja UE oznacza również tworzenie wspólnych standardów co do usług publicznych takich jak edukacja i ochrona zdrowia. Nie stworzymy jednego europejskiego systemu edukacji i ochrony zdrowia. Możemy jednak dbać, aby obywatele UE otrzymywali usługi publiczne o zbliżonym standardzie. Obywatelstwo UE powinno być nie tylko obywatelstwem politycznym, ale również obywatelstwem socjalnym.

Rewolucję cyfrową przegapiliśmy, rewolucję energetyczną możemy wygrać – ankieta dla kandydatów do PE :)

Ankieta Liberté!

Szanowni Państwo,

o Parlamencie Europejskim wciąż wiemy zbyt mało. Nie znamy jego kompetencji, często nie zdajemy sobie sprawy, jakie frakcje w nim zasiadają. Liberté! postanowiło pomóc odnaleźć w gąszczu list – kandydatów o liberalnych poglądach.

Czasu do wyborów nie pozostało wiele, przez co tym bardziej polecamy lekturę naszej ankiety.

Krzysztof Iszkowski, OW 4 (Warszawa), lista 5 (E+TR), nr 3.

Iszkowski

1.       Jakie trzy kwestie będą kluczowe do załatwienia w Parlamencie Europejskim w nadchodzącej kadencji?

  • Zmiana systemu finansowania UE – zmniejszenie składek państw członkowskich (bo zachęcają do nieustannych targów o to, kto ile ma wpłacić, a ile – i w formie jakich programów – z Unii dostanie). Zamiast nich należy wprowadzić unijny podatek trafiający bezpośrednio do wspólnej kasy, równoważąc go proporcjonalną redukcją istniejących podatków narodowych.

  • Wypracowanie długofalowej strategii energetycznej – pełnego przejścia, w długiej ale jasno określonej, perspektywie czasowej na odnawialne źródła energii. Da to Europie szansę na skok technologiczny podobny do tego, jaki w drugiej połowie XX wieku stał się udziałem USA dzięki programom Apollo i trwającymi kilkadziesiąt lat pracami nad stworzeniem Internetu.

  • Wprowadzenie solidnych gwarancji ochrony prywatności w Internecie (w tym „prawa do bycia zapomnianym” oraz zasady stosowania prawa zarządzania danymi kraju, w którym przebywa internauta.

2.      Prosimy o wskazanie trzech reform, które byłby najważniejsze dla unijnej administracji?

  • Rezygnacja z siedzib PE w Strasburgu i Luksemburgu

  • Wprowadzenie partycypacji rządów państw członkowskich w kosztach tłumaczeń na języki narodowe

  • Wzmocnienie nadzoru nad sposobem wydawania środków unijnych przez urzędników Komisji Europejskiej

3.      Co stoi na przeszkodzie deregulacji przepisów unijnych? Jakie działania w tej sferze powinny być priorytetem?

  • Główną przeszkodą są formalne lub faktyczne veta państw członkowskich, nakładane pod wpływem narodowych grup interesów. Osłabienie roli Rady UE i wzmocnienie roli Komisji i Parlamentu pozwoli ograniczyć ich skuteczność.

4.      Jak powinny wyglądać unijne regulacje dotyczące rynków finansowych?

  • Zachowując pełną swobodę przepływu kapitałów inwestycyjnych wewnątrz Unii, należy wprowadzić podatek od transakcji finansowych (FTT), którego konstrukcja zmniejszy opłacalność krótkoterminowych spekulacji. FTT powinien trafiać bezpośrednio do kasy UE (p. pkt 1).

  • Potrzebne są dalsze działania zwalczające ucieczki do rajów podatkowych (również wewnątrz Unii). PODATKI MOGĄ BYĆ NISKIE TYLKO WTEDY, GDY PŁACĄ JE WSZYSCY.

5.      Czy jednolity rynek funkcjonuje dobrze, a jeśli nie to, co należy zmienić?

  • Konieczne jest ustalenie wspólnych standardów dotyczących handlu internetowego – włącznie z analogiczną do obniżki opłat roamingowych redukcją kosztów pocztowych przesyłek międzynarodowych.

6.      Czy należy tworzyć wspólna politykę energetyczną, a jeśli tak, to od czego należy zacząć jej budowę?

  • Tak. Pierwszym krokiem powinien być rozwój sieci przesyłu energii i jej nośników. W dalszej kolejności – wypracowanie strategii pełnego przejścia na OZE (p. pkt 1)

7.      Czy UE powinna jednostronnie ograniczać emisję CO2 oraz realizować politykę wspierania zielonych technologii kosztem tradycyjnej energii?

  • Tak, z dwóch względów:

    • OZE są jedyną gwarancją rzeczywistej niezależności energetycznej (inne rozwiązania opierają się de facto na dywersyfikacji źródeł dostaw surowców dla energetyki konwencjonalnej i jądrowej);

    • Kluczową korzyścią płynącą z unijnego programu przejścia na OZE jest pobudzenie rozwoju technologicznego, dzięki któremu Europa może na powrót stać się najbardziej zaawansowaną technicznie gospodarką świata. Rewolucję cyfrową przegapiliśmy, rewolucję energetyczną możemy wygrać.

8.      Jakie są polityczne interesy Unii Europejskiej w polityce międzynarodowej?

  • Promocja demokracji – preferencyjne traktowanie i wspieranie tych państw, których systemy polityczne są zbliżone do tych, które panują w UE.

9.      Czy Unia Europejska powinna przekształcać się w sojusz obronny i wziąć większą odpowiedzialność za bezpieczeństwo europejskie?

  • Tak. Nie możemy opierać swojego bezpieczeństwa na założeniu, że w razie czego USA nas uratują: ich rola w globalnej polityce będzie słabnąć, a obszar zainteresowania – ze względów przemian światowej gospodarki, lecz także amerykańskiej demografii – przenosić się w basen Pacyfiku.

10.   Jaką politykę wobec Ukrainy powinna prowadzić Unia i jak układać relacje z Rosją?

  • Wobec Ukrainy: realistyczna (a więc stawiająca twarde warunki konwergencji) perspektywa członkostwa w UE.

  • Wobec Rosji: ograniczenie współpracy gospodarczej do pozyskiwania surowców energetycznych, przy wspólnym negocjowaniu ich ceny dla całej UE. Aktywne wspieranie opozycji demokratycznej.

11.    Jakie rozwiązania należy przyjąć w UE, żeby skutecznie ograniczyć inwigilację przez USA, Wielką Brytanię i inne państwa oraz chronić prywatność?

  • Jedynym skutecznym zabezpieczeniem przed inwigilacją jest jej techniczne uniemożliwienie. Europejczycy muszą inwestować w rozwój technik informatycznych, które na to pozwolą.

12.   Czy popiera Pan antydyskryminacyjną propozycję Guy Verhofstadta?  EU Roadmap against homophobia and discrimination on grounds of sexual orientation and gender identity, and an extended EU legislation against hate crime.” Jaki praktycznie mogłaby ona przyjąć kształt?

  • Tak. Docelowo zakaz dyskryminacji z ww powodów powinien zostać zapisany w prawie unijnym (tak, jak obecnie zapisana jest równość płci), doraźnie można oprzeć się na kodeksie dobrych praktyk, przestrzeganie którego byłoby brane pod uwagę m.in. przy przyznawaniu środków unijnych.

13.   Federalizacja Europy – czy państwo europejskie jest możliwe? Jakie elementy federacji należy, a jakich nie należy wprowadzać w UE? Które kompetencje państw i które polityki należy przenieść na szczebel unijny?

  • Federalna Europa jest nie tylko możliwa, lecz wręcz konieczna, jeśli chcemy utrzymać podmiotowość w globalizującym się świecie.

  • Obszary, w których potrzeba przekazania kompetencji na poziom unijny wynika z czynników funkcjonalnych (na poziomie UE najłatwiej poradzić sobie z wyzwaniami):

    • polityka zagraniczna,

    • obrona,

    • polityka monetarna (oraz dające możliwość jej korekty elementy polityki fiskalnej),

    • strategiczne ramy polityki energetycznej.

  • Obszar, w którym zwiększenie kompetencji Unii i jej zasobów finansowych wspomoże federalizację funkcjonalną: edukacja i współpraca kulturalna.

  • Obszary, w których federalizacja nie jest funkcjonalnie konieczna, ale w których działania na poziomie UE mogą być bodźcem dla modernizacji na poziomie narodowym (i właśnie ze względu na przyspieszenie modernizacji Polski opowiadam się za rozszerzeniem kompetencji Unii):

    • prawa reprodukcyjne (m.in. in vitro)

    • prawa konsumentów i standardy usług (np. transport publiczny)

    • polityka karna (np. depenalizacja posiadania i uprawy marihuany na własny użytek)

Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies. Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia.

Akceptuję