Nad Polkami nadal wisi widmo zaostrzenia prawa aborcyjnego.
W Polsce w 2016 roku wykonano 1098 zabiegów przerwania ciąży. 1042 w wyniku badań prenatalnych, 55 z powodu zagrożenia życia matki, jeden w następstwie czynu zabronionego. Te statystki znamy już na pamięć. Dlaczego? Dlatego, że są powszechnie dostępne we wszystkich mediach. Rząd bowiem, na wyraźne życzenie Episkopatu, w pewnym momencie przyspieszył prace nad zaostrzeniem prawa aborcyjnego w Polsce. Przypominając o konieczności bezwarunkowego szacunku należnego każdej istocie ludzkiej we wszystkich chwilach jej istnienia (por. Dignitas personae, 10), biskupi zaapelowali o niezwłoczne podjęcie prac legislacyjnych nad projektem obywatelskim „Zatrzymaj aborcję” (punkt 4 Komunikatu z 378. Zebrania Plenarnego Konferencji Episkopatu Polski).
Co było bezpośrednią przyczyną tychże działań? Obywatelski projekt ustawy „Zatrzymaj aborcję”, którego głównym zadaniem była nowelizacja Ustawy z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. Nowelizacja miała polegać na uchyleniu art. 4a ust. 1 pkt 2 brzmiącego: „badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu”.
Co to oznacza w praktyce? Że nie wykonano by 1042 legalnych zabiegów przerwania ciąży. 1042 kobiety zostałyby pozbawione możliwości decydowania o sobie i swoim życiu. 1042 kobiety zostałyby skazane na urodzenie ciężko upośledzonych płodów. 1042 kobiety zostałoby zmuszone do urodzenia nieuleczalnie chorych dzieci, które chwilę później umarłyby w cierpieniu na oczach swoich matek. 1042 kobiety po prostu by cierpiały.
Dzięki bardzo szybkiej mobilizacji kobiet i mężczyzn, organizacji feministycznych, stowarzyszeń i fundacji działających na rzecz praw człowieka oraz wielu grup o charakterze prodemokratycznym, udało się zatrzymać ten proceder. Zainicjowany przez Ogólnopolski Strajk Kobiet, Warszawski Strajk Kobiet i środowiska lokalne #CzarnyPiątek był kolejną akcją, która zatrzymała szaleństwo pozbawiania kobiet godności i prawa do decydowania o samych sobie. Niestety, nie wiadomo na jak długo. Widmo zaostrzenia prawa aborcyjnego wisi nad Polkami nadal.
Powszechnie wiadomo, że zakaz wykonywania legalnego zabiegu przerywania ciąży wiąże się ze zwiększeniem działalności podziemia aborcyjnego. Już teraz, nikt nie jest w stanie oszacować, jak duża liczba aborcji wykonywana jest nielegalnie w zaciszu prywatnych gabinetów ginekologicznych lub mieszkań. Nie znamy dokładnych statystyk, nie ma badań diagnozujących rozpiętość problemu, nie można oszacować skali zjawiska w obrębie całego kraju. Podaje się, że 1 na 3 Polki dokonała aborcji. Wiemy jednak, że kobieta dobrze sytuowana, która zaszłaby w niechcianą ciążę, będzie mogła pozwolić sobie na wykonanie bezpiecznej aborcji poza granicami kraju. Natomiast kobieta będąca w trudnej sytuacji życiowej już nie. Oznacza to, że wystąpi prawdopodobieństwo samodzielnej próby wywołania poronienia wszelkimi możliwymi sposobami ze skutkiem zagrożenia zdrowia lub życia. Oznacza to, że wystąpi realne narażenie się na konsekwencje prawne z powodu nielegalnego przerwania ciąży. Oznacza to, że wykluczenie społeczne – i związany z nim podział – będzie bliżej niż dalej, bo aborcja w Polsce nadal jest tematem tabu.
W Polsce o aborcji się nie mówi. Dlaczego? Powodów jest wiele – od uwarunkowań kulturowych, poprzez wychowanie, tradycję, religię, światopogląd, aż po wszechobecne stereotypy dotyczące aborcji. Można tak wymieniać bez końca. Pojawia się zatem kolejne pytanie, czy o aborcji jesteśmy w stanie mówić obiektywnie, czy będzie dominowało tylko pejoratywne wyobrażenie na jej temat propagowane tak chętnie przez środowiska anti-choice?
W 6 numerze tygodnika „Wysokie Obcasy” z 17 lutego 2018 roku, na którego okładce pojawiło się zdjęcie trzech kobiet, działających w organizacji Aborcyjny Dream Team on Tour, w koszulkach z napisem „Aborcja jest OK”, możemy między innymi przeczytać: „Często słyszymy: społeczeństwo nie jest gotowe, musi dojrzeć. Społeczeństwo to nie awokado, ktoś musi wykonać tę pracę, dać głos kobietom. I powiedzieć: aborcja jest normalna”.
No właśnie. Aborcja jest normalna, aborcja jest powszechna, aborcja po prostu BYŁA, JEST i BĘDZIE. To nie ulegnie zmianie. Zmianie może ulec tylko sposób jej wykonywania oraz sposób myślenia o niej. Możemy sprawić, że aborcja będzie legalna, bezpieczna i dostępna. Możemy również sprawić, że o aborcji będziemy mówić bez emocji. Czy nie należy zatem rozmawiać o aborcji bez przekonań, światopoglądu czy założeń religijnych? Czy nie warto mówić o niej w sposób normalny, bez dodatkowych znaczeń, będących jednocześnie naroślą ludzkich wyobrażeń? Czy możemy przestać przerzucać się argumentami w stylu „dziecko/płód” oraz „od kiedy zaczyna się życie”? Czy nie należy wreszcie uznać, że to po prostu DECYZJA? Decyzja, która może mieć, lub nie, różne konsekwencje, ale zawsze będą to konsekwencje osoby bezpośrednio zainteresowanej? Czy nie możemy głośno powiedzieć, że to WOLNY WYBÓR kobiety, która ma do niego PRAWO? Czy nie warto pozwolić kobiecie na rozstrzygnięcie wszystkiego we własnym sumieniu, o ile jest co rozstrzygać? Czy nie możemy wzajemnie szanować swoich opinii, nawet jeśli są one diametralnie różnie?
Pamiętajmy, że na co dzień podejmujemy przecież wiele różnych decyzji, łatwych i trudnych. Nie pozwalamy na to, by ktokolwiek nam mówił jak mamy żyć, co mamy robić, co nam wypada, a co nie. Potrafimy wyznaczyć jasno granice w kwestiach dotyczących bezpośrednio naszego życia. Owszem, wymaga to od nas ogromnej codziennej pracy nad sobą, która jest z kolei składową wielu doświadczeń życiowych, umiejętności asertywności i wielu innych.
Niemniej jednak uczymy się tego, więc może warto również rozpocząć naukę mówienia o aborcji w sposób prawdziwy – bez przekonań w oparciu o dostępną wiedzę medyczną? Posługując się faktami, a manipulacje zostawiając daleko w tyle? Mając przecież odpowiednią wiedzę potrafiłybyśmy podjąć najlepszą dla nas decyzję. Nieważne jaki miałybyśmy powód, on zawsze będzie dobry dla nas samych i to jest najważniejsze.
A jeśli ktokolwiek zapytałby mnie, czy jestem za całkowitą legalizacją prawa do aborcji. Odpowiedziałabym tak. Dlaczego? Bo jestem matką.