Powołanie Marka Safjana na sędziego Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości to jedno z najważniejszych wydarzeń w czasie naszego uczestnictwa w unijnych strukturach. ETS z siedzibą w Luksemburgu jest jednym z najważniejszych miejsc, gdzie podejmowane są istotne dla Polski decyzje w kontekście unijnego prawa. W związku z pewną specyfiką pozycji instytucjonalnej ETS, od samego początku procesu integracji europejskiej pojawiły się radykalne opinie na jego temat.
ETS jest jednym z najważniejszych straszaków, jakimi dysponują przeciwnicy UE według których na równi z biurokratami z Brukseli zagraża naszej niepodległości. ETS ma mieć możliwości i chęci odebrania Polakom nieruchomości i oddania tychże Niemcom oraz wprowadzenia w naszym kraju związków homoseksualnych, eutanazji i zalegalizowania dostępu do miękkich narkotyków.
Innymi słowy, prawie wszystko co złe w Zachodniej Europie przyniesie nam Trybunał, który wraz z Traktatem Lizbońskim doprowadzi do upadku naszego państwa. Demonizowanie Trybunału jest jednak tym bardziej szkodliwe, że przysłania jego prawdziwą funkcję i prawdziwe znaczenie. Jest ono bardzo interesujące z punktu widzenia prawnika oraz bardzo istotne dla naszej działalności jako państwa na forum UE. Zagrożenia i niebezpieczeństwa wynikające z działalności orzeczniczej Trybunału są o wiele mniej spektakularne niż te opisywane przez eurosceptyków, co nie oznacza że są przez to mniej realne.
Na początek warto zdać sobie sprawę, że Europejski Trybunał Sprawiedliwości nie może być porównany bezpośrednio do sądu konstytucyjnego osadzonego w kontynentalnym czy anglosaskim systemie prawa. Wynika to z faktu, że UE nie posiada swojej własnej konstytucji w znaczeniu formalnym, natomiast posiada konstytucję w znaczeniu funkcjonalnym. Jak pisze filozof prawa Neil McCormick, konstytucja w znaczeniu funkcjonalnym istnieje wszędzie tam gdzie mamy do czynienia z autonomicznym porządkiem prawnym, czyli zespołem instytucjonalnych zasad stosowanych w praktyce tworzących pewnego rodzaju jedność. Taka sytuacja ma miejsce w UE, gdzie taką „konstytucję” stanowią traktaty założycielskie, zasady prawa UE zawarte w tych traktach oraz zasady prawa, które zostały wyinterpretowane z Traktatów przez Trybunał. Nie zmienia to faktu, że nie ma mowy o istnieniu w UE konstytucji w znaczeniu formalnym, z braku jednego dokumentu, przyjętego po debacie przez europejski „demos”, który w kompleksowy sposób regulowałby sposób działania, zasady i podstawy aksjologiczne europejskiego „państwa”. Dlatego też bardzo trudno mówić o Europejskim Trybunale Sprawiedliwości jak o sądzie konstytucyjnym, który poprzez swoją działalność – analogicznie np. do Sądu Najwyższego USA czy Trybunału Konstytucyjnego w Polsce – reguluje nierzadko drażliwe kwestie społeczne i polityczne.
Funkcja którą pełni Europejski Trybunał Sprawiedliwości jest dodatkowo limitowana faktem, iż zajmuje się on tylko zagadnieniami wynikającymi ze sporów interpretacyjnych dotyczących prawa UE. Dzieje się tak ponieważ to czym zajmuje się UE jest ściśle regulowane w Traktatach, a sama Unia bez zgody Państw Członkowskich nie może przyznawać sobie możliwości rozszerzania swojego zakresu działania. Decyduje o tym tzw. zasada kompetencji powierzonych, ograniczająca UE do pewnych konkretnych pól aktywności, a co za tym idzie ograniczająca możliwości interpretacji tego prawa przez ETS w odniesieniu do prawa państw członkowskich i stwierdzania ewentualnych niezgodności tego ostatniego z wprowadzonymi przez UE rozwiązaniami. Co więcej, słynna Karta Praw Podstawowych działa tylko w sytuacji, gdy stosowane jest prawo unijne, bezpośrednio lub pośrednio, dlatego też mówienie o tym, że KPP – która i tak jest w większości powtórzeniem zapisów Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, której stroną jest Polska – stanowi zagrożenie dla konstytucyjnych wartości zapisanych w Polskiej konstytucji to duże przejaskrawienie sprawy z prawnego punktu widzenia.
Jednak nie da się z całą stanowczością stwierdzić, że obecny kształt i działalność ETSu nie dają żadnych powodów do niepokoju. Przede wszystkim chociaż, jak już wspomniałem, działalność ETS jest znacznie zawężona pod względem materialnym i aksjologicznym w stosunku do klasycznych sądów konstytucyjnych, to mimo wszystko Trybunał i jego sędziowie mają ogromny wpływ na to jak funkcjonuje 500 milionowy wspólny rynek, i coraz bardziej rozwijającą się ponad kwestie gospodarcze Wspólnotę Europejską. W kwestiach ekonomicznych ETS ma nierzadko ostateczne słowo w interpretacji zapisów mający wpływ na istnienie lub upadłość tysięcy podmiotów, decydując o zakresie wolnej konkurencji, monopoli, patentów i wielu innych. Jego decyzje kształtują zakres obowiązków wynikających z konkretnych zapisów prawa wspólnotowego. A mimo to – co jest bezpośrednim następstwem faktu, że Trybunał został stworzony w oparciu o francuski model sądownictwa, a w szczególności najwyższy sąd cywilny Cour de cessation – jego sędziowie nie mogą publikować wniosków odrębnych w decyzjach, z którymi się nie zgadzają. Same orzeczenia mają, typowy dla francuskiego systemu nadmiernie lakoniczny charakter. W sprawach o wartości setek miliardów euro, treść orzeczenia mieści się na kilku stronach. Nie daje to wielu możliwości przedstawienia argumentacji, a co za tym idzie nierzadko powstaje wrażenie, że Trybunał coś stwierdza na zasadzie „bo tak”. Miało to swoje uzasadnienie w przypadku, gdy rozstrzygał on stosunkowo wąskie i techniczne kwestie dotyczące rynku węgla i stali, ale teraz przy UE liczącej 27 członków i 500 mln obywateli, taki sposób argumentacji wydaje się niewystarczający. Innymi słowy potrzebna jest reforma Trybunału, tak by odpowiadał on obecnemu kształtowi UE.
W przeszłości najważniejsze i najbardziej przełomowe orzeczenia ETS mające wpływ na kształt nie tylko wspólnego rynku, ale także UE jako takiej, były wielokrotnie krytykowane i kontestowane. Jednak krytyka ta miała głownie charakter prawniczy i naukowy. Również sądy konstytucyjne państw członkowskich nierzadko wdawały się w polemikę z ETSem, tak jak było to z Federalnym Trybunałem Konstytucyjnym w Karslruhe i orzeczeniami Solange I, II i Masstricht. Teraz jednak wyzwania przed którymi stoi ETS, w związku z poszerzeniem UE oraz prawdopodobnym wejściu w życie Traktatu Lizbońskiego są znacznie większe niż to było w przeszłości.
Tymczasem potrzeba rzeczywistej reformy i rzeczywistej debaty o braku transparencji najważniejszego sądu europejskiego ginie w natłoku populistycznych haseł. Być może wreszcie nadszedł czas by zacząć brać Trybunał poważnie.