Późnym wieczorem 15 października bieżącego roku w Kopenhadze zapanowało prawdziwe uniesienie. Wynik wyborów parlamentarnych odbywających się tego samego dnia dał bowiem prowadzenie czerwonej koalicji, skupiającej cztery największe lewicowe partie polityczne: Socjaldemokrację, Socjalistyczną Partię Ludową, Socjalliberałów i Czerwono-Zieloną Listę Jedności. Rezultat ten większością zaledwie 3 głosów pozwolił czerwonym pokonać dotychczasowy blok rządowy skupiający partie centro-prawicowe, wspierany przez populistyczną Duńską Partię Ludową. Przyglądając się przedwyborczym sondażom wydaje się, że wygrana ta nie była tak dużym zaskoczeniem, bowiem większość z nich dawała lewicy kilka niezbędnych procent przewagi. Zaskakujące jest jednak co innego, czyli gospodarka i pytania o jej przyszły kształt pod rządami socjaldemokratów, którzy pragną wprowadzenia rozwiązań o charakterze stricte lewicowym, co w dobie obecnego stanu gospodarek światowych jest mocno kontrowersyjne. Niewątpliwie jednak wybór taki musi coś oznaczać, musi służyć jako dowód na kiełkujące wśród społeczeństwa niezadowolenie z centro-prawicowego systemu funkcjonującego w Danii równo od dekady. Być może odezwał się w Duńczykach swego rodzaju sentyment do starych, dobrych czasów, kiedy to w państwie obowiązywał ustrój socjalny, bardzo podobny do szwedzkiego modelu państwa dobrobytu. Być może właśnie odwołując się do tej tęsknoty, nowo wybrana, pierwsza w historii kobieta-premier Danii, liderka Partii Socjaldemokratycznej Helle Thorning-Schmidt w jednej z przedwyborczych wypowiedzi określiła się mianem „Dunki z państwa dobrobytu (…) ukształtowanej przez społeczeństwo dobrobytu”. Aby choć po części jednak zrozumieć ową zmianę należy odwołać się do rządów niebieskiej koalicji, która rządziła krajem w latach 2001-2011.
Wygrana oraz znacząca dominacja partii centro-prawicowych w wyborach parlamentarnych w 2001 roku była końcem długoletniej epoki przewagi Partii Socjaldemokratycznej, trwającej od niemal początku XX wieku. Nie miała ona tak zdecydowanego charakteru jak w Szwecji, była jednak niezaprzeczalna i przez wielu traktowana jako stały wyznacznik systemu politycznego Danii oraz szerzej, Skandynawii. Niebieska koalicja skupia liberalną Partię Venstre oraz Konserwatystów, zaś na jej czele przez wiele lat stał obecny Sekretarz Generalny NATO Anders Fogh Rasmussen. Polityka rządu Rasmussena, który pełnił funkcję przez 9 lat aż do rezygnacji na rzecz przewodniczenia Sojuszowi w 2009 roku, zdecydowanie różniła się od taktyki sprzed 2001 roku. Przy wsparciu pierwszego liczącego się ugrupowania o zabarwienie populistycznym, Duńskiej Partii Ludowej zdecydowano się na zainicjowanie cięć socjalnych czy też na wprowadzanie jednych z najostrzejszych w Europie rozwiązań w ramach polityki imigracyjnej, przez jej wrogów określanych nawet mianem antyimigranckich. Co więcej, duńska polityka wobec Unii Europejskiej przybrała zdecydowanie bardziej zachowawczy charakter. Jak się jednak później okazało przeobrażenia te nie do końca satysfakcjonowały Duńczyków, zaś zmiana na stanowisku szefa rządu na rzecz Larsa Lokke Rasmussena (trzeciego z rzędu premiera Danii o tym nazwisku, co nie oznacza jednak że politycy ci byli ze sobą spokrewnieni) pozbawiła partię liberalną silnego lidera jakim był jego poprzednik, a tym samym znacznie ją osłabiła. Nie bez znaczenia także pozostawał kryzys gospodarczy, od kilku lat ograniczający rozwój także i duńskiej gospodarki, której mimo pozostawania poza unią walutową nie udało się uniknąć znacznego spowolnienia. Także bezrobocie wzrosło, co w zetknięciu z cięciami socjalnymi, które dotknęły niemal całe społeczeństwo, przyzwyczajone do wsparcia państwa w sytuacjach kryzysowych pogorszyło notowania koalicji rządzącej. Niektórzy obserwatorzy twierdzą nawet że Dania boryka się obecnie z największym kryzysem gospodarczym od czasów II wojny światowej.
Partia Socjaldemokratyczna wraz z Helle Thorning-Schmidt niemal od zawsze odwoływała się właśnie do tych aspektów, za którymi jak wydaje się w ostatnich czasach Duńczycy zaczęli tęsknić. Chodzi tutaj nie tylko o typowo lewicowe hasła jak obrona państwa dobrobytu czy też stymulowanie wzrostu gospodarczego poprzez zwiększenie wydatków socjalnych, ale także o bardziej uniwersalne elementy jak współpraca ponad podziałami oraz wyrównanie społecznych nierówności. Socjaldemokraci zapowiedzieli także odwrót od polityki antyimigracyjnej oraz intensywniejszą współpracę z Unią Europejską, zwłaszcza w kontekście zbliżającej się duńskiej prezydencji. Mimo wszystkich powyższych aspektów liderka partii socjaldemokratycznej i jednocześnie nowa premier nie jest uznawana za tradycyjną socjaldemokratkę, bardziej zaś za lewicową centrystkę. Wywodzi się ona z dobrze sytuowanej rodziny z klasy średniej zaś wyższe wykształcenie zdobyła na prestiżowych uczelniach europejskich. Nadano jej także przezwisko „Helle Gucci” ze względy na jej upodobanie do luksusu. Jest to kolejna przedstawicielka nowej, europejskiej lewicy, która ma co raz mniej wspólnego z tradycyjnie pojętym wizerunkiem socjaldemokratycznego działacza wywodzącego się ze środowisk robotniczych. Jednak jej polityczna działalność była od zawsze związana z ideami lewicowymi i to właśnie o nie Helle Thorning-Schmidt zamierza walczyć po dojściu do władzy.
Zapewne większość obserwatorów zadaje sobie obecnie pytanie o przyszłość Danii zwłaszcza w kontekście światowej sytuacji gospodarczej. Nie mniej istotna wydaje się prawdopodobna zmiana podejścia względem Unii Europejskiej, również w kontekście polityki otwartych granic. Trudno przewidzieć także czy zmiany takie w ogóle będą miały miejsce, ponieważ niewielka przewaga czerwonej koalicji nad opozycją w parlamencie wymaga niemal jednomyślnie podejmowanych decyzji, co jak wiadomo jest wyjątkowo trudne do osiągnięcia nawet w kraju tak umiarkowanego w poglądach jak Dania. Jeżeli jednak uda się takie zmiany wprowadzić możemy spodziewać się między innymi częściowej rezygnacji z nieprzychylnej imigrantom polityki, w imię idei równości i solidarności. Co więcej, raczej pewnym wydaje się przywrócenie pełnej otwartości granic i zniesienie zainicjowanych w tym roku wyrywkowych kontroli, oficjalnie tłumaczonych chęcią zabezpieczenia się przed możliwymi atakami terrorystycznymi. Również działania mające na celu poprawę stanu gospodarki, zakładające wprowadzenie między innymi dłuższego o dwanaście minut dnia pracy, tak aby w tygodniowym rozrachunku czas spędzony w miejscu zatrudnienia wzrósł o godzinę oraz wyższego opodatkowanie banków i najbogatszych obywateli, wydają się być jednym z ważniejszych, jeśli nie najważniejszych aspektów przyszłych rządów nowego gabinetu.
Zapewne fakt rekordowej frekwencji wyborczej, sięgającej niemal 88 % wszystkich obywateli z tego niewielkiego 5,5 milionowego kraju, jest symbolem ich zwiększonej chęci wypowiedzenia się na temat sytuacji politycznej swojego kraju. Cechą charakterystyczną Skandynawów jest ich aktywne zaangażowanie w politykę oraz chęć wyrażania swoich poglądów na istotne dla nich tematy. W obecnej rzeczywistości kiedy różnice między partiami politycznymi coraz bardziej się zacierają, trudno dokonać politycznego wyboru, który wprowadzałby znaczące modyfikacje wcześniej obowiązującego w danym państwie systemu. Duńczycy takiego wyboru dokonali, nie był to jednak wybór na tyle zdecydowany żeby przyjąć, że zmiany takowe nastąpią. Odwołując się właśnie do tej niewielkiej przewagi czerwonych ustępujący premier Lars Lokke Rasmussen zwrócił się do Helle Thorning-Schmidt mówiąc „dbaj proszę o klucze do siedziby Szefa Rady Ministrów, tylko Ci je pożyczam”.