W lutym rząd rozpoczął konsultacje społeczne w sprawie podniesienia wieku emerytalnego, wywołując tym samym dyskusję o tym, jak długo mamy wszyscy pracować. W natłoku czasem słusznych, a czasem demagogicznych argumentów za i przeciw podwyższeniu wieku emerytalnego warto dokonać pewnej selekcji i skupić się na tych, które mają naprawdę istotne znaczenie dla nas, przyszłych emerytów. Jest to tym ważniejsze, że reforma jest nieunikniona, a większość krajów Unii Europejskiej rozpoczęła proces podnoszenia wieku przechodzenia na emeryturę już dawno temu. Obecnie wiek emerytalny kobiet w Polsce jest najniższy w całej Unii Europejskiej. To będzie musiało się zmienić. Dlaczego? Odpowiedzmy na to pytanie obalając cztery powszechnie pokutujące mity.
Mit pierwszy: Rząd podnosi wiek emerytalny, aby łatać dzisiejszą dziurę budżetową
Teoretycznie rząd nie ma interesu w tym, aby podnosić wiek emerytalny. Po pierwsze dlatego, że nie przyniesie to żadnych znaczących oszczędności budżetowych w czasie bieżącej kadencji. Obowiązujący w Polsce system emerytalny gwarantuje, że wielkość wypłacanych emerytur będzie zależna od tempa wzrostu wynagrodzeń i liczby zatrudnionych w gospodarce. A zatem, jeżeli ludzie będą później przechodzić na emerytury, to wzrośnie również wysokość tych świadczeń. Efekt netto dla budżetu państwa będzie relatywnie niewielki. Maksymalne roczne oszczędności funduszu emerytalnego w okresie bieżącej kadencji to 0,2 mld zł, czyli zaledwie 0,2% rocznych wydatków na świadczenia emerytalne. Łączne dodatkowe oszczędności w latach 2013-2015 będą niewiele większe i wyniosą 0,3% planowanych wydatków sektora finansów publicznych w tym samym czasie. Po drugie, większość społeczeństwa jest przeciwna wydłużaniu wieku emerytalnego, ponieważ uważa, że nie będzie mogła lub nie będzie chciała dłużej pracować. Zatem podniesienie przez rząd wieku emerytalnego zmniejszy poparcie dla partii rządzącej i tym samym nie jest w interesie władz. Dlaczego, mimo wszystko, rząd z takim uporem chce wprowadzić zmiany w systemie emerytalnym, jeśli nie robi tego w celu uzyskania bieżących korzyści?
Mit drugi: Niski wiek emerytalny nie ma wpływu na wzrost gospodarczy
Wyobraźmy sobie, że jest rok 2040, a wcześniejsze rządy ze względu na opór społeczny nie podniosły wieku emerytalnego. Dzisiejsze trzydzistoośmiolatki będą już na emeryturze od siedmiu lat, w większości sprawne intelektualnie i fizycznie. Zmiany demograficzne spowodowały, że na jednego pracującego przypada jedna osoba na emeryturze, co oznacza, że każdy zarabiający będzie musiał finansować z własnej pensji przynajmniej dwie osoby – siebie i jednego emeryta. Warto zatem odpowiedzieć na pytanie, jaki procent swojej przeciętnej pensji nasze dzieci i wnuki będą mogły w 2040 r. przeznaczyć na wypłaty naszych emerytur – 20%, 30% swojego wynagrodzenia? Przypuszczalnie niewiele więcej. W takiej sytuacji nastąpi konflikt pokoleń. Młodzi ludzie nie będą mogli finansować żyjących blisko trzydzieści lat na emeryturze osób po 60. roku życia, które z kolei nie będą w stanie utrzymać się ze swoich bardzo niskich emerytur, bo wyniosą one maksymalnie 30% przeciętnej płacy. Poza napięciami społecznymi, taka sytuacja doprowadzi do recesji gospodarczej, ponieważ nikogo – ani emerytów, ani wysoce opodatkowanych pracowników – nie będzie stać na zwiększanie konsumpcji towarów i usług. Zmiany w systemie emerytalnym są w związku z tym konieczne, bo inaczej ani my, ani nasze dzieci nie będą zadowolone z sytuacji, w jakiej znajdziemy się za kilkadziesiąt lat. Co więcej, im wcześniej zaczniemy podnosić wiek emerytalny, tym wolniej może się to odbywać i tym mniej będzie to dotkliwe dla obywateli. Dodatkową korzyścią tych zmian będą wyższe emerytury. Zgodnie z wyliczeniami rządowymi emerytura kobiet wzrośnie najwięcej, bo aż o 72,4% w przypadku dzisiejszej trzydziestoośmiolatki.
Mit trzeci: Podniesienie wieku emerytalnego zwiększy tylko liczbę bezrobotnych
Najczęstszą obawą formułowaną wobec idei podnoszenia wieku przechodzenia na emeryturę jest strach pracowników, że spędzą wydłużony czas pracy na zgłaszaniu się co miesiąc do urzędu po zasiłek. Przekonanie to jest oparte na obserwacji bieżącej trudnej sytuacji osób po 50. roku życia, które nie są w stanie znaleźć zatrudnienia, przegrywając konkurencję z młodszymi od siebie pracownikami. Takie podejście nie uwzględnia jednak zmian, jakie nastąpią w najbliższych dwóch dekadach. Przyjrzymy się liczbom. Od 2015 r. ze względu na tendencje demograficzne liczba osób chętnych do podjęcia pracy będzie się stopniowo zmniejszać. Jeżeli zmiany w systemie emerytalnym nie zostaną wprowadzone w latach 2013-2040, zabraknie 2,4 mln par rąk do pracy, czyli 15% wszystkich tych osób, które dzisiaj pracują. Doprowadzi to do diametralnego odwrócenia sytuacji na rynku. To nie my za 15 lat będziemy poszukiwać zatrudnienia – to pracodawcy będą starali się skusić nas do podjęcia pracy. Nie będziemy musieli obawiać się też konkurencji ze strony młodszego pokolenia. Nawet po zmianach w systemie emerytalnym co roku rynek pracy będzie opuszczać więcej osób starszych niż będzie na niego wchodzić nowych pracowników. Taka sytuacja zagwarantuje zatrudnienie dla większości osób, które zostaną objęte podniesieniem wieku emerytalnego.
Mit czwarty: Stan zdrowia uniemożliwi nam pracę po 60. roku życia
Z roku na rok postęp w medycynie wydłuża naszą oczekiwaną długość życia. Obserwacja kondycji zdrowotnej osób będących dziś w wieku pięćdziesięciu i sześćdziesięciu lat nie jest dobrym prognostykiem dla stanu naszego zdrowia w przyszłości. Kiedy starsze pokolenie było w naszym wieku nie miało tak dobrej opieki medycznej, jaką my cieszymy się obecnie. Tym samym już na starcie jesteśmy lepiej przygotowani od nich do pracy w starszym wieku. Ponadto postęp techniczny zmniejsza rolę pracowników fizycznych w gospodarce, których w coraz większym stopniu mogą zastępować maszyny. Dlatego praca większości zatrudnionych nie jest już tak obciążająca fizycznie dla zdrowia, jak miało to miejsce jeszcze kilka dekad temu. Pamiętajmy również, że w 2050 roku ponad połowa społeczeństwa będzie najprawdopodobniej miała 50 lat lub więcej. Również pracowników w tym wieku będzie więcej niż teraz. Nie zdziwi zatem wówczas nikogo sześćdziesięcioletni policjant, czy pięćdziesięcioletnia kasjerka. To będzie zupełnie inny świat.