Obywatele narodów liberalnych i demokratycznych często żywią przekonanie, że despotyzm jest obcy ich własnym doświadczeniom. Konstytucja polityczna ich państwa zakłada zazwyczaj pewną formę podziału władzy, który ma na celu zapobiegnięcie skupianiu arbitralnej i nieodpowiedzialnej władzy w rękach rządu. Despotyzm, z kolei, jest skrajną formą rządów, która skupia arbitralną władzę i może wchodzić z butami w każdą sferę ludzkiego życia. Gdy istnieją bariery konstytucyjne i prawne, obywatele społeczeństw liberalnych są skłonni uwierzyć, że represje w rękach despotów są doświadczeniem zarezerwowanym wyłącznie dla tych, którym gorzej się wiedzie. Niemniej jednak, choć prawo zabrania molestowania i napastowania seksualnego, to przecież najnowsze doniesienia o powszechności tych procederów stanowią dotkliwe przypomnienie, że bariery prawne istniejące na papierze mają ograniczoną skuteczność.
I tak, skoro w niektórych przypadkach bariery prawne nie są w stanie ochronić nas przed mini-despotami, despotyzm polityczny wcale nie musi być tak odległy, jak nam się wydaje. Monteskiusz, – XVIII-wieczny francuski filozof, twórca pojęcia „despotyzmu”, za którego sprawą na stałe wpisało się ono do naszych słowników politycznych – nie byłby zbytnio zdziwiony występowaniem różnicy między domniemaną wolnością, charakteryzującą nasze społeczeństwo, a padaniem ofiarą nieodpowiedzialnej władzy, czego wielu z nas z pewnością w swoim życiu doświadczyło. W swoim dziele „O duchu praw” (1748), wykazuje on, że despotyzm stanowi nieustanne zagrożenie dla ludzkiego rozwoju, zawsze i wszędzie. Nawet ci, którzy mają na tyle szczęścia, że wiodą życie poza zasięgiem rządów despotycznych, wciąż mogą paść ofiarą despotycznych praktyk. Dlatego też Monteskiusz poucza nas, że demaskowanie despotyzmu musi pozostać kluczowym zadaniem naszego życia społecznego i politycznego.
Monteskiusz uważany jest za prekursora teorii podziału władzy – konstytucyjnych barier narzucanych despotyzmowi, które paradoksalnie mogą sprawić, że odczuwamy zadowolenie z własnej wolności. Twórcy Konstytucji Stanów Zjednoczonych okrzyknęli go wręcz mianem „wyroczni” podziału władzy, gdy to luźno czerpali z jego politycznych wskazówek. Niemniej jednak, zagłębiając się w jego twórczość, dostrzegamy, że według niego despotyzm jest zjawiskiem znacznie bardziej wszechobecnym i nieustępliwym niż wydawać by się mogło jednostkom należącym społeczeństw określanych mianem wolnych i oświeconych.
Na kolejnych stronicach „O duchu praw”, Monteskiusz wykazuje, że despotyzm tkwi w samym sercu europejskiego sposobu myślenia. Kluczowe aspekty tutejszej tradycji religijnej i politycznej sprzyjają koncentracji władzy oraz sprawowaniu surowych rządów, które z łatwością mogą prowadzić do aktów despotycznej przemocy. W obliczu tego nieustannego ciśnienia dążącego do kompensacji, ustalenia wynikające z konstytucji – niezależnie od ich niekwestionowanego znaczenia – same w sobie nie są w stanie powstrzymać tego zjawiska.
Dokonany przez Monteskiusza wyraźny opis despotyzmu wydaje się iść na przekór stwierdzeniu, że Europa jest siedliskiem despotyzmu. Dokonując przeglądu despotów (owych godnych pogardy postaci, które będąc niewolnikami własnych przyjemności, jednocześnie zagarniają całą władzę w państwie) w wielkich imperiach, czerpie w końcu przede wszystkim z historii Azji i Bliskiego Wschodu. Tak ogromna władza pozwala na wyzyskiwanie poddanych w sposób, który posługuje się przemocą względem ofiar (zarówno fizyczną, jak i psychiczną). Postępując w ten sposób, uniemożliwia jednostkom dążenie do samorozwoju i podmiotowości, a tym samym w ostatecznym rozrachunku okrada je z ludzkiej godności. Przeraża wszystkich, którzy mogą stawiać opór takim działaniom, gdyż despotyzm jest w swoim charakterze niejednokrotnie zabójczo opresyjny.
W konsekwencji takiego opisu, Montskiusz jest przez wielu współczesnych postrzegany jako orientalista – kolejny Europejczyk, który umniejsza innym społeczeństwom by tym samym wychwalać osiągnięcia Zachodu w procesie, który w ostatecznym rozrachunku usprawiedliwia kolonializm. Jest to jednak zgoła powierzchowna interpretacja osiągnięć tego dociekliwego myśliciela i autora. Należy bowiem pamiętać, że w czasach Monteskiusza, częstą praktyką wśród współczesnych mu intelektualistów było posługiwanie się miejscami egzotycznymi jako pretekstem do podjęcia krytyki własnego społeczeństwa.
W zasadzie, znaczna część z krytyki despotyzmu autorstwa Monteskiusza jest właśnie krytyką Europy. Postrzega on Europę – pozornie łagodną i chrześcijańską – jako siedlisko najbardziej brutalnych praktyk despotycznych. Pomimo iż ewidentnie skupia się on na despotyzmie Wschodu, udaje mu się jednak także położyć nacisk na despotyczne praktyki tradycyjnie gloryfikowanych instytucji europejskich: Kościoła katolickiego oraz monarchii francuskiej. Demaskuje on despotyzm portugalskich inkwizytorów, którzy żywcem palą nastoletnią dziewczynę za to, że jej rodzice praktykowali Judaizm, a także swoją własną ojczyznę, gdzie dokonuje się egzekucji za zdradę na ludziach, którzy zaledwie czynili wyrzuty jednemu z ministrów. W ten sposób podkreśla zatem okrucieństwo Europy w czasach, gdy wygłoszenie takiej krytyki wciąż było szalenie ryzykowne.
Monteskiusz przyjmuje najbardziej stanowcze stanowisko w kwestii wymierzania brutalnych kar, stwierdzając, że „świadomość odpowiedniego sposobu postępowania w wyrokach kryminalnych jest najważniejsza na świecie”. Wolność, jak zaznacza, jest poczuciem bezpieczeństwa, które narusza groźba arbitralnie nałożonej kary. Podzielający jego poglądy Cesare Beccaria przeprowadził pod koniec XVIII wieku w Europie liberalną reformę prawa karnego i systemu kar. Jednak ów proces liberalizacji był wprowadzany niejako pod włos – nie pozostawał w zgodzie z gloryfikowanymi ideami europejskimi, które to, według Monteskiusza, były z natury despotyczne. Faktycznie, w ujęciu Monteskiusza idee są tak istotne, że określał on niektórych filozofów mianem „prawodawców”. Owi filozoficzni legislatorzy nie tylko sami aspirowali do tego, by stwarzać utopie, lecz same ich rozważania w zasadzie wywierały realny wpływ na faktyczne praktyki.
Według Monteskiusza, część z despotycznych idei obecnych w Europie miała swoje podstawy w najbardziej prominentnych źródłach z możliwych – począwszy od Platona i Arystotelesa, po nauki Kościoła. Choć źródła te są uważane za stanowiące pochwałę cnoty, a tym samym traktowane jako treści uwznioślające ludzi, Monteskiusz subtelnie ujawnia w swoich pracach brak umiaru, a nawet okrucieństwo idei, które można naleźć w wiekowych i otaczanych czcią tomach zalegających na zakurzonych regałach.
I tak, podkreśla szkodliwość doktryny Platona, według której niewolnicy nie mieli prawa do samoobrony, a także głoszącej, że sądy powinny być instytucjami absolutnymi oraz że kary powinny być wymierzane często i winny być z natury surowe w swoim charakterze. Podobnie, zdaniem Monteskiusza, nauki Arystotelesa podżegają do stosowania praktyk despotycznych, ponieważ zbyt silnie opierają się na przekonaniu o występowaniu cnoty umiarkowania u władców oraz opowiadają się przeciw zwyczajowi domagania się odsetek od pożyczek, co przecież stanowi fundament handlu w społeczeństwach. Nauki Arystotelesa pomagają podważyć zasadność handlu, który zdaniem Monteskiusza sprzyja „łagodzeniu obyczajów” – pomaga chronić życie poprzez przeciwstawienie się zarówno agresywnym wartościom wojennym, jak i wrogiej podejrzliwości względem obcych. Francuski filozof pokazuje także, w jaki sposób Kościół propaguje zbyt kosztowne prawo, czerpiące z tradycji starożytnego Rzymu, a które traktuje zdradę i herezję jako jedno i to samo. Wskutek tych zabiegów, Kościół, razem z usłużnymi władzami cywilnymi, uśmiercił wielu tzw. heretyków.
W obliczu wydarzeń, które miały miejsce już po śmierci Monteskiusza, jego ocena nieustannej podatności Europy na despotyzm okazała się iście prorocza. Każdy, kto ma choć minimalne rozeznanie w historii przyzna, że bez wątpienia wciąż warto czerpać nauki z „O duchu praw”. Jedną z nich jest fakt, iż nie da się raz na zawsze wyplenić despotyzmu, zaś Zachód także pozostaje w strefie zagrożenia. Jest to bowiem nieustanne zagrożenie dla ludzkości. Wolność, jak zauważa Monteskiusz, wymaga nieustannego nadzorowania wiodących prym praktyk i idei, niezależnie od tego, jak wielką czcią są otaczane. Idee z natury despotyczne mogą się bowiem zagnieździć nawet w najbardziej hołubionych ideach, także w naszych własnych sercach.
Vickie B. Sullivan – Wykłada politologię na Tufts University w Massachusetts. Niedawno ukazała się jej najnowsza książka „Montesquieu and the Despotic Ideas of Europe” (2017)
Artykuł ukazał się pierwotnie w j.angielskim na: https://aeon.co/ideas/despotism-is-all-around-us-the-warnings-of-montesquieu
Przełożyła Olga Łabendowicz
Zdjęcie: Matt Stuart/Magnum || Aeon