Nie widzę powodu, żeby zmieniać całą koncepcję systemu emerytalnego. Ewidentnie można i trzeba z „wycisnąć” z niego więcej.
„Liberté!”: Jak Pan ocenia formę, treść i efekty spotkania premiera Donalda Tuska z prezesami Otwartych Funduszy Emerytalnych?
Ryszard Petru: W kwestii formy i przebiegu tego spotkania trudno jest mi się wypowiadać, gdyż nie widziałem relacji z tego wydarzenia. Natomiast sygnał, jaki został wysłany do opinii publicznej nie budzi moich większych zastrzeżeń: nie będziemy zabierać składek płynących do funduszy emerytalnych, ale musimy popracować nad efektywnością systemu OFE. Jest to niewątpliwie słuszny kierunek.
Tak naprawdę w całej dyskusji dotyczącej OFE diabeł tkwi w szczegółach. Poszukuje się rozwiązania, które pozwalałoby wprowadzić bardziej efektywne rozwiązania w systemie emerytalnym przy jednoczesnym niezwiększaniu ryzyka, jakie ponoszą jego uczestnicy.
Dyskusja nad przyszłością systemu emerytalnego w Polsce ostatnio toczy się wokół dwóch wizji tegoż systemu. Autorem jednej z nich jest pan prof. Marek Góra, który wraz z zespołem ekspertów przygotował raport, w którym zaproponowano reformę w ramach OFE polegającą na stworzeniu dwóch subfunduszy: dynamicznego i przedemerytalnego. Drugi projekt autorstwa pani minister Fedak zakłada przesunięcia w podziale składki emerytalnej na korzyść ZUS. Według Pana, która propozycja jest lepsza?
Jest to pytanie retoryczne. Nie po to w 1999 roku przeprowadzono reformę emerytalną i stworzono Otwarte Fundusze Emerytalne, żeby teraz zaburzać proporcję pomiędzy komponentem państwowym a prywatnym. Poza tym, nie ma mocnych podstaw, aby stwierdzić, że OFE działają źle. Segment prywatny systemu emerytalnego można oczywiście udoskonalać. Uważam, że pomysły zmniejszania składek kierowanych do OFE są zupełnie absurdalne, nie wynikały z głębokiej i przemyślanej analizy całego systemu tylko opierały się na dwóch założeniach: „budżet potrzebuje pieniędzy i trzeba je znaleźć gdziekolwiek się da” oraz „OFE są prywatne, więc są złe”. Na tej podstawie rząd w żadnym wypadku nie powinien decydować się na znaczące ograniczenie udziału sektora kapitałowego systemu emerytalnego. Raport prof. Marka Góry jest ważny, gdyż jest on pierwszym dokumentem szczegółowo opisującym koncepcje zmian w systemie i są w nim zawarte propozycję konkretnych rozwiązań. Raport w sposób szczegółowy pokazuje jak miałyby wyglądać nowe rozwiązania. Jestem zwolennikiem kierunku zarysowanego przez raport zespołu Marka Góry.
W wypadku subfunduszy istnieje obawa, że będą one bardzo wrażliwie na zmianę koniunktury w momencie zmiany funduszu. Należało więc stworzyć mechanizm minimalizujący wpływ wahań giełdowych na nasze przyszłe emerytury. Innymi słowy, niedobrze by było, gdyby osoba w wieku 55 lat w wybranym miesiącu, np. we wrześniu, zostałby przesunięta z jednego funduszu do drugiego, a cena akcji byłaby bardzo niska, i trzeba było zrealizować stratę sprzedając akcje i kupując obligacje. Zespół prof. Góry proponuje długi okres konwersji, prawie dziesięcioletni. Takie rozłożenie w czasie tego procesu minimalizuje wspomniane ryzyko. Z kolei w kwestii opłat zaproponowano rozwiązania promujące dodatnie wyniki funduszy emerytalnych.
Kolejnym zagadnieniem jest benchmark, czyli indeks, do którego są odnoszone wyniki osiągane przez fundusze. Obecnie jest on nieoptymalny, gdyż wszyscy naśladują największych. Należy zobiektywizować benchmark funduszy emerytalnych. Ważnym pytaniem, na które nie znamy jeszcze odpowiedzi, jest, jaką część środków fundusze emerytalne będą przeznaczać na inwestycje poza granicami Polski. Przypomnę, że jesteśmy w Unii Europejskiej, sporo ludzi o tym zapomina. Rynki „starej Unii” są bardziej bezpieczne od rynków w naszym regionie, co prawda charakteryzują się mniejszym wzrostem, lecz także mniejszymi spadkami. Uważam za błędny zakaz inwestowania przez fundusze emerytalne zagranicą, gdyż gdyby mogły to robić to byłaby to korzyść dla nas – przyszłych emerytów. Skoro nie wiemy ile pieniędzy fundusze będą inwestować i gdzie je będą inwestować to trudno jest ustalić obiektywny benchmark. Musimy jednak skończyć z myśleniem lokalnym i skupić się na tym, żeby pieniądze zgromadzone w funduszach emerytalnych były jak najoptymalniej zarządzane. Fundusze zapewne i tak nie będą skłonne inwestować znaczącej część pieniędzy, którymi dysponują zagranicą ze względu na ryzyko kursowe. Dziś euro kupujemy po 3.95, ale za miesiąc czy dwa ten kurs może być zupełnie inny.
Możliwość inwestowania zagranicą wydaje się też racjonalna z punktu widzenia dalekosiężnych planów Polski dotyczących akcesji do strefy euro.
Mam Pan rację, ale i tak dzisiaj będąc w Unii Europejskiej, mając otwarte granice absurdem jest nie móc kupować akcji spółek na giełdzie w Londynie czy we Frankfurcie. Wiele osób w Polsce oszczędza oraz inwestuje w innej walucie niż złotówka, więc dajmy też te możliwość funduszom emerytalnym.
A system emerytalny powinien się opierać o fundusze prywatne, państwowe czy też powinien on być skonstruowany na obu tych komponentach tak jak to ma miejsce obecnie?
Nie widzę powodu, żeby zmieniać całej koncepcję systemu emerytalnego. On się sprawdza i uważam, że są setki ważniejszych spraw w Polsce do załatwienia. W obecnym systemie emerytalnym potrzebne są techniczne korekty systemu, często niezbyt czytelne dla jego przeciętnego uczestnika, jak chociażby konstrukcja benchmarku. Ewidentnie można i trzeba z systemu emerytalnego „wycisnąć” więcej. Ogólny kierunek zmian zaproponowany przez zespół Marka Góry jest właściwy, ale najważniejsze są szczegóły. Nie widzę powodów, które mogłyby stanowić podstawę do kwestionowania skuteczności funduszy emerytalnych w Polsce. Co więcej, dzięki współistnieniu OFE i ZUS może porównywać sposoby zarządzania pieniędzmi, z których będą wypłacane emerytury, oba te komponenty w pewien sposób wywierają na siebie swoistą presję. Oczywiście nie wypłacono jeszcze emerytur pochodzących z OFE, w związku z tym należy zmusić fundusze do zwiększenia efektywności zarządzania a jednocześnie zminimalizować koszty. Jest to bardzo ważne, gdyż II filar jest obowiązkowy i co raz więcej środków będzie w jego ramach zagospodarowane.
Zespół prof. Góry zaproponował też trzy możliwe scenariusze rozwiązania kwestii akwizycji OFE, rekomendując za najwłaściwszy wprowadzenie zakazu akwizycji. Ten postulat jakiś czas temu wysunęła także Komisja Nadzoru Finansowego. Czy popiera Pan to rozwiązanie?
Produkty proponowane przez OFE są do siebie bardzo porównywalne, więc tak naprawdę akwizycja wiele nie wnosi do całego systemu. Natomiast istnieje obawa, że jej zupełny zakaz może spowodować powstanie akwizycji czarnorynkowej. Trudno będzie całkowicie zakazać akwizycji, natomiast zapewne trzeba będzie ją ograniczyć. Akwizycja ma sens w wypadku dobrowolnego III filaru. Idea likwidacji akwizycji podoba mi się, aczkolwiek mam co do niej pewne obawy.
Boi się Pan o wysokość swojej emerytury?
Nie, nie boje się. Wiem, że nie ma szans na to, żeby utrzymać z emerytury podobny poziom konsumpcji jak w okresie aktywności zawodowej. Moja emerytura oczywiście będzie znacząco mniejsza od mojej pensji, nawet tej ostatniej, jaką otrzymam. Dlatego też uważam, że trzeba myśleć o formie dodatkowego zabezpieczenia – oszczędnościach, inwestycjach, nieruchomościach. Ważne jest, aby już dzisiaj pomyśleć o tym jak zapewnić sobie dostatniejszą starość.
Rozmawiał Paweł Luty