W dyskusji pomiędzy ukształtowanymi w kręgu cywilizacji łacińskiej światopoglądami, albo nieco szerzej tradycjami myślenia społeczno-politycznego, trudno o obiektywizm. Jeśli problematyka polityczna, społeczna czy ekonomiczna jest przedmiotem wieloletniego zainteresowania danej osoby, a tak jest w moim przypadku, to posiada się utrwalone przekonania co do tego, co jest złe, a co jest dobre. Podczas gdy dyskusja toczy się na niskim poziomie abstrakcji, o rozwiązaniach konkretnych i szczegółowych, istnieje pole do przekonania wyznawców innych idei do własnych pomysłów, tak w przypadku dyskusji na wysokim poziomie abstrakcji, o problemach aksjologicznych, pola takiego w zasadzie nie ma. Z tego powodu jasnym jest, że zawarta w tytule stricte negatywna ocena nacjonalizmu jest subiektywnym spojrzeniem liberalnego autora, zaś sam tekst nie może i nie będzie służył do przekonywania nacjonalistów o niesłuszności ich drogi, a tylko będzie wyłuszczeniem powodów, dla których z liberalnego punktu widzenia postawa nacjonalistyczna musi zostać odrzucona.
Liberalizm posiada wspólne zbiory poglądów z większością innych tradycji światopoglądowych. Wspólny zbiór z nacjonalizmem jest jednak pusty lub niemalże pusty. Nacjonalizm odwołuje się bowiem, u podstaw swoich najbardziej fundamentalnych założeń o naturze człowieka, społeczeństwa i państwa, do wizji będących przeciwstawieniem równie fundamentalnych „prawd wiary” liberalizmu. Jest idealnym zaprzeczeniem liberalizmu, a liberalizm jest jego idealnym zaprzeczeniem. Nie może więc nikogo dziwić wzajemna wrogość obu tych stanowisk.
Z liberalnego punktu widzenia 5 aspektów myślenia nacjonalistycznego stanowi o jego złej naturze. Użycie tak dobitnego przymiotnika jest przy tym uzasadnione, nawet jeśli razi. Chodzi bowiem o wartości, z których wynikają poważne konsekwencje dla życia ludzi. Jeśli więc liberalizm i nacjonalizm są swoimi przeciwieństwami, a jako przekonany liberał stoi się na stanowisku dobrej natury proponowanych przez liberalizm rozwiązań, a zwłaszcza wartości, z których one wypływają, to automatycznie postrzega się nacjonalizm jako zło.
1. Ludzie warci więcej i ludzie warci mniej.
Nacjonalizm uzupełnia, zasługującą na absolutnie pozytywną ocenę liberała, postawę patriotyczną o przekonanie, iż własny naród jest, z takich czy innych wydumanych powodów, lepszy od innych. Dopóki patrzymy na to przez pryzmat wielkich wspólnot, jakimi są narody, nie dostrzegamy zła, jakie to implikuje, nawet jeśli już odczuwamy pewien dyskomfort. Zło to dostrzegamy wówczas, gdy sprowadzimy ten pogląd na poziom jednostek ludzkich. Ocena ta oznacza bowiem, że wartość ludzi i ich życia jest różna. Co gorsza, kryterium dla tego wartościowania nie są przymioty indywidualne jednostek ludzkich, które człowiek może np. ciężką pracą u siebie wykształcić, ale cechy ludzi od nich samych niezależne. Dla nacjonalisty cudzoziemiec jest mniej wart niż rodak, obojętnie od tego, który z nich jest lekarzem, profesorem, misjonarzem, oddanym ojcem, a który menelem, leniem, hulaką czy tyranem zacisza domowego. Kryterium jest pochodzenie narodowe. W odniesieniu do „obcych” natomiast nacjonaliści różnych narodów kształtują swoiste hierarchie niechęci. Oczywistym jest, że nacjonalista irlandzki będzie darzyć Anglików dużo większą niechęcią niż nacjonalista polski, zaś w przypadku Niemców będzie odwrotnie. Hierarchie niechęci są źródłem wyjątkowo ohydnych zjawisk w znacznej mierze związanych z nacjonalizmem, ale niestanowiących (to należy przyznać) jego koniecznego elementu składowego, jak np. rasizm, antysemityzm, itp.
Dla liberalizmu wartościowanie ludzi ze względu na pochodzenie etniczne/narodowe jest całkowicie nie do przyjęcia. Wynika to wprost z indywidualizmu liberalnego, a więc z przekonania, że każdy człowiek powinien być postrzegany i oceniany na podstawie jego osobistych cech i osiągnięć. Co jeszcze ważniejsze, jest to nie do pogodzenia z ulokowaniem jednostki ludzkiej i jej niezbywalnej godności na szczycie liberalnej hierarchii wartości (główna wartość podmiotowa; wolność tejże jednostki jest w liberalizmie główną wartością przedmiotową). Liberalizm nie jest ideą równości, ponieważ ta implikuje kwestionowanie indywidualizmu. Jednak równość ludzi w ich statusie jako istot jest (wraz z jej pochodną, równością wobec prawa) najbardziej fundamentalnym poglądem liberalizmu, ponieważ jest to uzasadnienie dla poglądu o prawie ludzi do wolności.
2. Konstrukcja cepa w roli oceny człowieka.
Liberalizm nie jest światopoglądem egalitarnym, ani arystokratycznym, jest natomiast merytokratyczny. Oznacza to, że liberalizm nie stroni zupełnie od wartościowania ludzi, jednak poczynić trzeba tu dwie istotne uwagi. Po pierwsze, wartościowanie to nie przebiega na poziomie, który negowałby równość wartości ludzi jako istot lub ich równość wobec prawa. Liberalizm dostrzega jedynie zróżnicowanie potencjałów i pracowitości ludzi i za uzasadnioną uznaje nierówność w zakresie dochodów materialnych. Po drugie, liberalizm podkreśla, że taka nierówność jest pochodną nie czynnika arbitralnej decyzji innych ludzi (np. nacjonalistów), opartą na dowolnie ustalonych kryteriach, a czynnika niezależnego od jakiegokolwiek pojedynczego ośrodka decydowania, jakim jest wolny rynek i konkurencja na nim. Pomimo całej krytyki funkcjonowania rynku, jest to metoda racjonalna (racjonalniejsza) w tym sensie, że jako splot wielu różnych oddziaływań, jest uwolniona od irracjonalności obecnej w działaniach pojedynczych decydentów.
Zupełnie odwrotnie jest w przypadku wartościowania ludzi metodą nacjonalistyczną. Jak już wspomniano, kryterium decydującym jest tu narodowość/pochodzenie etniczne człowieka. Jest to w sposób całkowicie oczywisty irracjonalne kryterium oceny, jako że w każdym narodzie na świecie obserwujemy całą plejadę postaw i typów ludzkich, co oznacza, że racjonalne wartościowanie musi przebiegać w poprzek, a nie wzdłuż podziałów narodowych. Co ważniejsze, jest to kryterium moralnie złe, ponieważ pochodzenie narodowe nie jest przedmiotem świadomego wyboru człowieka, jest zrządzeniem przypadku, niezależne od ludzkiej woli (do naturalizacji wielu nacjonalistów podchodzi negatywnie, poza tym jej przeprowadzenie nie unieważnia faktu pierwotnego pochodzenia etnicznego). Oznacza to, że dana jednostka ludzka, niezależnie od intensywności jej starań, pracy i czasu poświęconego na samo-udoskonalanie nie jest w stanie wspiąć się wyższy poziom wartościowości przypisanej według filozofii nacjonalistycznej. Nacjonalizm skreśla ludzi z góry, zaś z drugiej strony nadaje automatyczne przywileje urodzonym w preferowanej wspólnocie narodowej. Wartościowanie ludzi na „lepszych” i „gorszych” na poziomie ich statusu jako istot oraz wobec prawa jest złe samo przez się, ale czynienie tego w oparciu o całkowicie przypadkowe kryterium jest moralnie jeszcze bardziej uwłaczające, a z racjonalistycznego punktu widzenie niewysłowienie głupie.
3. Człowiek sługą mitu i wodza.
Najbardziej jaskrawym punktem nieprzezwyciężalnego sporu pomiędzy liberalizmem a nacjonalizmem jest ich przeciwstawne ujęcie relacji pomiędzy jednostką ludzką a zbiorowością ludzi, która może być definiowana i wyłaniania na różne (zawsze arbitralne) sposoby, w tym przypadku jest to wyłoniony według powyżej przedstawionej metody naród. Jasne jest, że liberalizm jest ideologią indywidualistyczną, niektóre jego nurty kwestionują w ogóle istnienie ponadjednostkowych bytów społecznych, sprowadzając je do wyobrażeniowych konstruktów jednostek ludzkich, porządkujących sobie za ich pomocą otaczający świat. Tak czy inaczej, wszystkie nurty liberalizmu stawiają jednostkę ludzką na skali wartości powyżej wszelkich zbiorowości, do których jednostka ta (dobrowolnie lub nie) należy, co automatycznie oznacza moralny zakaz poświęcania życia, praw i godności jednostki dla realizacji celów jakiejkolwiek zbiorowości. Wykluczone jest przedmiotowe traktowanie człowieka.
Nacjonalizm uznaje naród za wartość zdecydowanie ważniejszą od jednostek ludzkich, z których się on składa. Człowiek w tym ujęciu staje się sługą narodu i jego celów, musi się podporządkować, zrezygnować nierzadko z własnych aspiracji, praw, wolności, a nawet życia dla „dobra” narodu. Oczywiście „naród” jako taki żadnych decyzji o losie tych jednostek nigdy nie podejmuje. Decyzje te w praktyce podejmują kliki władzy, które w warunkach panowania nacjonalizmu obejmują funkcje kierownicze i definiują siebie samych (znów: arbitralnie) jako emanację, w rzeczywistości fikcyjnej, woli narodu. W ostatecznym rozrachunku nacjonalizm uzasadnia istnienie dyktatorskiego systemu władzy, w którym tyran jest władny, w imię wzniosłych haseł i często nonsensownych mitów, pozbawiać życia konkretnych ludzi. W sytuacjach kryzysowych nacjonalizm z łatwością staje się przeto żyznym podłożem dla ludobójstwa, zniewolenia i wszelkiego rodzaju zbrodni przeciwko ludzkości.
4. You must conform, you will comply.
Zniewolenie człowieka jest w nieodzowny sposób wbudowane w logikę nacjonalizmu z co najmniej dwóch głównych powodów. Po pierwsze, celem nacjonalizmu jest uzyskanie żelaznej dyscypliny narodu, co uzasadniane jest w dowolny sposób, np. przez wyolbrzymiane lub wyimaginowane zagrożenia. Skoro konieczna jest dyscyplina, nie obędzie się bez różnorakich zakazów i nakazów. Po drugie, nacjonalizm stawiając wspólnotę narodową na skali wartości wyżej niż jednostkę, zwalcza wszelkie wyrazy wrażego indywidualizmu, jako czynnik zagrażający spoistości zbiorowości narodowej. Nacjonalizm posiada, zaczerpnięty z tradycji i narodowej przeszłości, zestaw odniesień, postaw i norm, które każdy członek zbiorowości winien przyjąć jako własne, rezygnując oczywiście przy tym z własnych i autentycznych wyborów światopoglądowych. Dąży do jak najdalej posuniętej uniformizacji (por. „Gleichschaltung”), zduszenia niezależności w myśleniu społeczno-politycznym, zakazu debaty i kwestionowania autorytetów, likwidacji a przynajmniej usunięcia z przestrzeni publicznej głęboko w cień nietradycyjnych stylów życia. W ten sposób dąży do eliminacji zjawiska pluralizmu światopoglądowego w zbiorowości.
Strategia nacjonalizmu jest więc dokładnie odwrotna od strategii liberalizmu. Nacjonalizm żąda adherencji do swoich szeregów i eliminuje ideologiczną konkurencję wszelkimi metodami, przemocy nie wyłączając. Liberalizm zaś nie tylko dopuszcza współistnienie i wolne ścieranie się ze sobą różnych idei (w tym oczywiście także wszelkich idei antyliberalnych), ale nawet do tego zachęca. Promuje samodzielność w myśleniu, strzegąc wolności słowa, dba o obecność w debacie publicznej wszelkich wyobrażalnych sposobów myślenia. Pokazuje to przede wszystkim pewność siebie obu tych ideologii, zakres spokoju o końcowy wynik debaty. Liberałowie wydają się przekonani o tak potężnej sile argumentów z ich „arsenału”, iż wierzą w ich sukces w całkowicie wolnej i nieskrępowanej konkurencji na rynku idei. Nacjonaliści jawią się jako przekonani o niemalże zerowej sile oddziaływania ich argumentów, dlatego jedyną nadzieję na sukces postrzegają w demonstracjach siły fizycznej, zastraszaniu czy utylitarnym wykorzystaniu wplatanych uporczywie w retorykę sentymentów religijnych, jakby uniwersalne i ogólnoludzkie chrześcijaństwo nadawało się do uzasadnienia wyższości jednego narodu nad drugim, np. tak samo chrześcijańskim.
5. Bij!
Na koniec rzecz oczywista: podsycanie przez nacjonalizm wrogości zarówno wobec „obcych” wyrzuconych poza granice wspólnoty z góry, jak wobec „zdrajców”, a więc członków wspólnoty opierających się procesom „Gleichschaltung”, generuje nienawiść międzyludzką. Sformułujmy to najprościej jak się da: nienawiść wobec drugiego człowieka jest zawsze złem. Gdy zaś pociąga za sobą przemoc jest krzywdą. Krzywda zaś uczyniona drugiemu człowiekowi dla zaspokojenia politycznych majaków (niezależnie od ich ideologicznych konotacji) jest niewybaczalnym błędem.
Podsumowując powyższe, należy stwierdzić, iż gwałtowna opozycja liberałów względem nacjonalizmu skrajnej prawicy nie może dziwić. Co więcej, każdy człowiek podzielający pogląd o najwyższej wartości jednostki ludzkiej i jej godności, w tym każdy autentyczny chrześcijanin (gdyż akurat ten pogląd liberalizmu nie jest jego wytworem, ale jest w prostej linii zapożyczony z dziedzictwa chrześcijańskiego), musi się nacjonalizmowi sprzeciwiać. W wolnej debacie publicznej jest miejsce na każdy pogląd. Gdy jednak niektóre poglądy, w sytuacji ich wdrożenia, siłą rzeczy musiałyby podeptać godność człowieka, muszą budzić sprzeciw. Nacjonalizm jest światopoglądem, który powinien budzić sprzeciw szczególnie intensywny, ponieważ jest złem.