Polemika z tekstem Mariusza Cieślika „Nowoczesny ciemnogród” mogłaby ograniczyć się wyłącznie do podania kilku statystyk, które obalają jego tezy. Szkoda, że tak często w mediach – zamiast poważnej dyskusji – musimy czytać publicystyczne dywagacje nie mające niemal żadnego związku z rzeczywistością.
Podstawową tezą artykułu Mariusza Cieślika jest to, że państwo powinno promować tradycyjny i konserwatywny model rodziny poprzez wspieranie małżeństw kosztem związków partnerskich. W takim razie – spójrzmy na fakty i przyjrzyjmy się, jak związki partnerskie wpływają na najbardziej reprezentatywny skutek stabilności i bezpieczeństwa związków, czyli przyrost naturalny.
Według danych Banku Światowego w 2011 roku wskaźnik przyrostu naturalnego wyglądał następująco: na Islandii 0.3%, w Danii 0.5%, natomiast w Szwecji 0.8% – we wszystkich tych krajach związki partnerskie są zalegalizowane od wielu lat. Dodatkowo porównać można wzrost przyrostu naturalnego bezpośrednio po zalegalizowaniu związków partnerskich: w Danii nastąpił natychmiast i trwał przez sześć lat (od 1989 do 1995 roku), mimo że wcześniej spadał; na Islandii zwiększył od 0,54% w 1995 roku (data wprowadzenia związków partnerskich) do 1,34% pięć lat później; w Szwecji wzrost był najbardziej imponujący – nieprzerwanie od 0,06% w 1997 roku do 0.85% w 2009 roku (ponad czternastokrotnie!).
Teoria Mariusza Cieślika dotyczyła tego, że wprowadzenie związków partnerskich osłabi tradycyjny model rodziny – dane przytoczone powyżej pokazują, że tendencja jest odwrotna: po wprowadzeniu tej formy prawnej, społeczeństwo czuje się bezpieczniej. Można spojrzeć także na przyrost naturalny niektórych europejskich krajów, które wykluczają inny model życia niż tradycyjna, konserwatywna rodzina, o której pisze publicysta: Litwa – minus 2,6%, Łotwa – minus 0,9%, Bułgaria – minus 0,8%, Ukraina – minus 0,4% oraz Białoruś – minus 0,2%. To wszystko jedne z najniższych wskaźników na świecie.
Osobnym przykładem może być Francja, w której przyrost naturalny stopniowo spadał od połowy lat osiemdziesiątych do 1999 roku, kiedy zalegalizowano partnerstwo cywilne – PACS. Wtedy przyrost naturalny wynosił 0,32% i – po raz pierwszy od 1983 roku – zaczął rosnąć, sześć lat później wyniósł już ponad dwukrotnie więcej: 0,75%.
Jednak statystyki dotyczące przyrostu naturalnego nie są jedynymi, które weryfikują stabilność rodziny po wprowadzeniu związków partnerskich – francuski PACS istnieje od 1999 roku – w 2000 roku liczba zarejestrowanych związków wyniosła 22 tysiące, natomiast małżeństw – ponad 300 tysięcy. Dziesięć lat później (w 2010 roku) Francuzi zarejestrowali prawie dziesięć razy więcej związków (205 tysięcy) i zawarli niecałe pięćdziesiąt tysięcy mniej małżeństw. Pokazuje to, że związki partnerskie minimalnie wpływają na liczbę małżeństw i przeznaczone są dla przede wszystkim dla par, które albo nie są zainteresowane ślubem, albo traktują PACS jako pierwszy etap legalizacji związku.
Także inne dane pokazują, że teza Cieślika jest nieprawdziwa – wystarczy sprawdzić chociażby, jaki jest odsetek rozwiązania PACS oraz rozwodów: w 2007 roku wyniósł odpowiednio 18,9% oraz 18,2%, różnica jest więc na granicy błędu statystycznego. Oczywiście, chociaż wszystko na to wskazuje, bardzo trudno na podstawie tych informacji jednoznacznie stwierdzić, że legalizacja związków partnerskich powoduje, że relacje partnerów stają się trwalsze niż w związkach nieformalnych, bardzo łatwo jednak obalić (pisaną, przypominam, bez podania jakichkolwiek danych!) teorię Mariusza Cieślika, który pisał, że „osoby żyjące w związku małżeńskim przystępują przecież do niego z myślą o jego trwałości, wyznaczanej horyzontem całego życia”.
Tekst „Nowoczesny ciemnogród” sprowadza się do zaskakującej tezy, że tradycyjna i konserwatywna rodzina najsprawniej tworzy kapitał ludzki i PKB. Cieślik, który podkreśla, że nie zamierza udawać specjalisty od ekonomii, wygłasza teorię wyjątkowo nowatorską. Jak wcześniej, do jej obalenia wystarczy przypomnieć, ile wynosi PKB per capita Norwegii (53.471 USD) – kraju, już od początku lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia, znanego z ogromnej ilości rozwodów oraz znajdujących się na przeciwległym biegunie Włoch (30.464 USD). Można też dodać, że w Macedonii – europejskim kraju z najmniejszą ilością zakończonych małżeństw – PKB per capita jest ponad pięciokrotnie niższe niż w Norwegii (10.367 USD).
Pogląd publicysty wydaje się wyjątkowo niebezpieczny, dlatego należy o nim napisać kilka słów więcej. Wskaźniki ekonomiczne są bardzo ważne, ale nie mogą być wyznacznikiem decyzji światopoglądowych! Nawet, zakładając, że teoria Cieślika ma cokolwiek wspólnego z prawdą, bardzo łatwo można wyobrazić sobie inne zakazy lub nakazy państwa, których celem jest wyłącznie stworzenie kapitału ludzkiego oraz zwiększenie PKB – po przykłady wystarczy sięgnąć do najbardziej mrocznych momentów historii ubiegłego wieku.
To zaskakujące, że Mariusz Cieślik nie czuje potrzeby sięgnięcia po jakiekolwiek informacje, nie tylko wtedy, gdy pisze o sprawach światopoglądowych, ale nawet, gdy tworzy awangardowe teorie ekonomiczne. Pisze, że – podczas dyskusji o związkach partnerskich – „warto też wziąć w tej dyskusji pod uwagę te [argumenty] zdroworozsądkowe, na przykład społeczne i ekonomiczne”, jednak w swoim tekście nie przedstawia ani jednego konkretnego argumentu, nie podaje żadnych danych – cały tekst to wyłącznie luźne, publicystyczne refleksje.
Związki partnerskie osłabiają tradycyjną rodzinę „taką z mamą, tatą, dziadkami i rodzeństwem” (to cytat z tekstu Cieślika)? Nieprawda, statystyki pokazują inaczej – dzieci w krajach, w których związki są legalne od wielu lat, rodzi się znacznie więcej. Tradycyjna rodzina wzmacnia gospodarkę kraju? Nieprawda, udowadniają to przykłady wszystkich europejskich państw. Małżeństwa są trwalsze niż związki partnerskie? Nieprawda, jeśli już – na podstawie danych statystycznych – stwierdzić można, że jest odwrotnie: związki wzmacniają pary, które inaczej nie byłby w żaden sposób sformalizowane.
Cieślik pisze także o tym, że dzięki tradycyjnej rodzinie „kraj może się rozwijać zarówno w dziedzinie gospodarki, jak i kultury”. Sztuka ma to do siebie, że obiektywne zmierzenie jej wartości jest niemożliwe, jednak na tę tezę odpowiedzieć może sobie każdy, porównując chociażby stan współczesnej kultury brytyjskiej, szwedzkiej i francuskiej ze stanem sztuki ukraińskiej, rumuńskiej oraz chorwackiej. Podobnie jak w przypadku ekonomii – mapa Europy zdecydowanie nie potwierdza kolejnej teorii publicysty.
Konkluzją zbioru tych refleksji jest tytułowy nowoczesny ciemnogród – publicysta twierdzi, że wspieranie tradycyjnej roli rodziny, właśnie poprzez domniemany rozwój ekonomiczny, jest tak naprawdę przejawem przyszłościowego myślenia, a nie objawem zacofania. W ostatnich dniach wiele słyszeliśmy przewrotnych argumentów, które popierały odrzucenie ustaw o związkach partnerskich, chociażby te o niezgodności z konstytucją lub o tym, że są obecnie ważniejsze sprawy do uregulowania. Znacznie lepiej byłoby gdyby publicyści i politycy szczerze przyznawali, że po prostu nie popierają przyznania praw związkom partnerskim ze względów ideologicznych niż uzasadniali swoje poglądy, klucząc po labiryncie niedorzeczności i – wbrew całemu światu – przekonując, że tradycyjna rodzina rozwija sztukę i wzmacnia gospodarkę.
Szkoda, że Mariusz Cieślik nie zauważył tego, o czym mówił niedawno premier Wielkiej Brytanii, David Cameron – że regulacje prawne, także dla homoseksualistów, to tak naprawdę zmiana konserwatywna, ponieważ wzmacnia instytucje rodziny. Mam nadzieję, że właśnie w tę stronę ewoluuje w najbliższym czasie polska prawica: przekonania, że każde wzmocnienie więzów rodzinnych jest – z perspektywy konserwatywnych poglądów – zmianą pożądaną. Podstawowe prawa człowieka powinny być sprawą, w której wszystkie siły na scenie politycznej (lewica i prawica, liberałowie i konserwatyści) mówią jednym głosem.
Zgadzam się z Mariuszem Cieślikiem, że państwo powinno dbać o dobro rodziny, jednak definiowanie jej w tak wąski sposób (w XXI-wiecznej Europie!) jest absurdalne i całkowicie nieefektywne, o czym świadczą wszystkie dane socjologiczne. Gdyby było inaczej, Ukraina i Białoruś byłyby bogatsze i lepiej rozwinięte niż Francja i Szwecja. Czarno-biały podział świata – w którym tradycyjne małżeństwa są zjawiskiem wyłącznie dobrym, wpływającym pozytywnie na wszelkie aspekty życia – nie wytrzymuje konfrontacji z rzeczywistością.
Panie redaktorze, naprawdę warto czasami zrobić research, znaleźć podstawowe informacje i zestawić je z własnymi poglądami. To z pewnością trudniejsze niż otworzenie edytora tekstów, przelanie na papier kilku przemyśleń oraz przyprawienie całości cytatami Gary’ego Beckcnera oraz Adama Smitha, jednak – z jakąkolwiek zawartością merytoryczną – dyskusja o związkach partnerskich byłaby znacznie bardziej interesująca.