Ostatni tydzień debaty publicznej w Polsce upłynął pod znakiem niezwykle „wartościowej” dyskusji na temat języka i stylu Janusza Palikota. Dziennikarze jak kraj długi i szeroki rozpisywali się i dyskutowali na bardzo „kluczowy” dla przyszłości kraju temat czyli kwestii orientacji seksualnej byłego premiera Jarosława Kaczyńskiego. Badana i rozbierana na czynniki pierwsze była również kwestia użycia słowa „prostytucja” i jego związków z Grażyną Gęsicką. Były szef Komisji Przyjazne Państwo pokazał co należy zrobić, aby media przez tydzień zajmowały się wirtualnymi problemami.
Palikot po raz kolejny uwolnił destrukcyjnego dżina debaty publicznej w Polsce, która staje się całkowicie oderwana od realnych zagadnień związanych z rządzeniem państwem i sprawami obywateli. Palikot cynicznie wykorzystując mechanizmy rządzące mediami, niszczy dyskurs o państwie. Orientacja seksualna Kaczyńskiego ma taki wpływ na życie Polaków jak choroba słonia w łódzkim zoo.
Jednocześnie, choć jestem wielkim przeciwnikiem Kaczyńskiego, uważam że nikt nie ma prawa wkraczać w jego prywatną sferę jaką jest życie seksualne. Rozliczajmy polityków za ich działania w sferze publicznej, za uczciwość ale wara od łóżka! Palikot dla medialnego rozgłosu, bawi się w clowna, zgodnie z zasadą: „nie ważne jak będą o mnie mówić ważne żeby mówili”.
Niestety jego działania mają głębokie konsekwencje dla wizerunku liberalizmu w Polsce. Były producent napojów „winopodobnych” jest niestety postrzegany jako liberalna twarz Platformy Obywatelskiej. Palikot, jak niegdyś Janusz Korwin – Mikke, niszczy wizerunek liberalizmu. Ośmiesza liberalizm swoim stylem, swoimi występami z penisami i świńskimi ryjami. Zachowuje się jak cham i prostak, a ingerując w życie prywatne innych, zaprzecza wartościom liberalnym.
Nie można dopuścić do tego, aby twarz liberalizmu w Polsce była twarzą Palikota. Bardzo cieszę się, że na czele Komisji Przyjazne Państwo stanie ktoś inny. Mam nadzieje, że będzie kontynuował dzieło Palikota ale w zdecydowanie innym stylu. W stylu brytyjskiej elegancji, liberalnego Profesora Zbigniewa Pełczyńskiego albo ciężkiej profesjonalnej pracy, którą uosabia dziś Minister Michał Boni.
Zeszłotygodniowy casus zainteresowania osobami Boniego i Palikota pokazuje patologię debaty publicznej, debaty medialnej w Polsce. Media huczały o skandalach Palikota, a zaledwie wzmianki pojawiły się o tym, że główny mózg i strateg rządu – Michał Boni postanowił zostać przy premierze, otrzymując tekę ministra. Dla kierunku zmian w kraju pod rządami PO, była to kwestia absolutnie zasadnicza. Ja ciągle natomiast widziałem na ekranie telewizora insynuacje z bloga Palikota.
Drodzy dziennikarze, szczególnie Wy z TVN 24, bardzo proszę o więcej Boniego a mniej clowna z miasta Biłgoraj.