Hiszpańscy publicyści są podzieleni na dwie główne grupy – tych którzy twierdzą, że bez silnego rządu nie da się rządzić i prędzej czy później wyniknie konieczność nowych wyborów i tych, ci którzy uważają, że Rajoy będzie premierem kolejne 4 lata, w dużej mierze dzięki temu ze nowe wybory sprzyjają jego partii.
Jak będzie teraz wyglądała hiszpańska scena polityczna i jak wyglądają główne partie po ponad trzystu dniach formowania nowego rządu?
Hiszpańscy politycy stracili wiele w oczach swoich wyborców. Stało się dość oczywiste, że partie martwiły się bardziej o to co będzie dobre dla nich a nie dla kraju, i że główni liderzy zajmowali się sobą.
Nie doszło do wielkiej zmiany. Premier jest ten sam a siły społeczne zmobilizowane w latach poprzednich straciły istotną część swojego napędu.
Pewne jest to, że w Hiszpanii nastąpiła demobilizacja znacznej części wyborców (prawie 6 punktów procentowych mniej poszło głosować niż w roku w roku 2015). Narasta poczucie, że ich głos nic nie zmienia.
Oficjalne sondaże zamiaru głosowania w Hiszpanii 07.11.2016
07.11.1626.06.16
Partido Popular 34,5% 33%
Podemos 21,8% 21,1%
PSOE 17% 22,7%
Ciudadanos 12,8% 13%
Dlaczego nic nie zmienia?
Partido Popular, zostało przy władzy. Ich lider, najmniej popularny premier w historii współczesnej hiszpańskiej demokracji, Mariano Rajoy rozegrał idealnie swoje karty biorąc pod uwagę końcowy wynik jego politycznych działań. W 2015 i 2016 głównym mottem innych partii były usunięcie Rajoya z La Moncloa – pałacu premiera, ze względu na mało popularne reformy, surowość w budżetach czy brak empatii z najbiedniejszymi (w dużej mierze ofiar kryzysu z 2008). Wyglądało na to ze społeczeństwo się zmobilizowało i ze koniec dwupartyjność (PP – PSOE) dobiegła końca.
Nic z tego. Mimo braku większości do swobodnego rządzenia Partido Popular zachowuje się i wygląda na partię bardzo pewną siebie i swoich przyszłych sukcesów.
Partido Socialista Obrero Español, popełniła polityczne samobójstwo. Nie potrafił się dostosować do zmian które dokonały się na lewicy, głównie do głośnego pojawienia się Podemos. Zmienili liderów już czterokrotnie po odejściu od władzy Jose Luisa Zapatero (premier Hiszpanii 2004 – 2011) doprowadzając dosłownie do wojny domowej wśród dwóch ugrupowań wewnątrz partii: tych, którzy twierdzili, że trzeba szukać w Podemos koalicjanta i nie ułatwiać manewru Partido Popular i tych, którzy twierdzili ze czas wstrzymać się od głosu i skupić się na działaniach w roli lidera opozycji. Wygrali ci ostatni, cena którą zapłaciła PSOE jest ogromna. Łącznie ze stratą wiarygodności po tym jak Pedro Sanchez, ich lider do października 2016, został zmuszony do dymisji po bezprecedensowym rozłamie w partii. Skutkiem czego, PSOE oddało bez żadnych negocjacji władzę swojemu największemu rywalowi PP, a teraz czeka je długie lizanie ran i odbudowywanie wizerunku wśród hiszpańskich wyborców – o ile jest to jeszcze to możliwe.
Podemos, zradykalizowało się. Ich lider, Pablo Iglesias, już nie ukrywa swojej prawdziwej, populistycznej twarzy. Zadeklarował ze tylko on jest opozycją, stwierdził ze Mariano Rajoy został nielegalnie wybrany premierem i powiedział ze hiszpańskie elity powinni się bać jego partii jeżeli dojdzie do władzy. Nigdy nie był faktycznie zainteresowany w tworzeniu dużej koalicji lewicowej która mogłaby rządzić (PSOE-Podemos i separatyści) czując, że będąc w opozycji będzie mu łatwiej zmniejszyć wpływy i głosy socjalistów i dzięki temu mieć realne możliwości wygrania wyborów za 4 lata. Jednak nie wygląda na to żeby hiszpańscy wyborcy, dość stabilni i spokojni mogli „kupić” taki przekaz. Co gorsza Podemos może obudzić duchy z przeszłości ponieważ ich skrajne poglądy sprzyjaja powstaniu skrajnej prawicy.
Ciudadanos stracili siłę wyrazu. Po pierwszych wyborach doszli do porozumienia z PSOE celem „wyrzucenia” Rajoya z rządu, po drugich, do porozumienia z PP celem doprowadzenia do stabilności w Hiszpanii (trzecie wybory groziły recesją i brakiem budżetu na 2017) i uniemożliwienia rządów wielkiej koalicji lewicowej gdzie by się znaleźli: PSOE, Podemos i partie separatystyczny głównie z Katalonii i Kraju Basków. Ciudadanos rozgrywają najtrudniejszą partię, w Hiszpanii nie ma tradycji głosowania na Centrum a ideologia wciąż ma wysoki poziom wpływu na decyzje wyborców. Muszą teraz pokazać, że nie są mniejszym bratem PP i, że potrafią odegrać trudną rolę wspierania rządu w najbardziej racjonalnych decyzjach, nie przestając być w opozycji.
Jedno jest pewne, Hiszpanom nie zabraknie politycznych emocji.