Gdy mówimy, że w Polsce, od blisko już dekady, na scenie politycznej dominuje konserwatyzm i dwie partie prawicowe, to musimy dostrzec, że ich konserwatyzmy, być może nie idealnie, ale w znacznym stopniu odpowiadają dwu odmiennym logikom czy pojęciom konserwatyzmu. PO to partia konserwatyzmu strukturalnego, zaś PiS jest partią konserwatyzmu aksjologicznego.
W czasie XX Debaty Tischnerowskiej na Uniwersytecie Warszawskim 10 grudnia 2010 na dwoistą naturę konserwatyzmu zwrócił uwagę czeski polityk i konserwatysta Karel Schwarzenberg. Zaprezentował dość wygodny dla konserwatystów, acz dyskusyjny pogląd, zgodnie z którym konserwatyzm jest tylko postawą człowieka, nie zaś ideologią w zasadniczym znaczeniu tego pojęcia. Zgodnie z tym rozumieniem konserwatyzm to pragnienie zachowania elementów istniejącego stanu rzeczy i sprzeciw wobec radykalnych programów przemian, zwłaszcza o charakterze rewolucyjnym. Pogląd Schwarzenberga jest o tyle wygodny, że umożliwia całkowite zwolnienie konserwatyzmu z zarzutu związków z populizmem. Ten ostatni kojarzy się bowiem z obietnicami „nowego, lepszego świata”. Konserwatyzm zaś żadnej tego rodzaju wizji nie posiada, nie składa więc publiczności nierealnych przyrzeczeń, nigdy nie jest populistyczny. Zakłada raczej trwanie przy opatrzonej, budzącej zawsze niedosyt, szarej rzeczywistości, jest realistyczny i świadom braku szans na znalezienie rozwiązań idealnych.
Kłopotliwy dualizm
Jednak hipoteza Schwarzenberga nie jest całkowicie do przyjęcia. Konserwatyzm nie jest pozbawioną warstwy pozytywnej, programowej aksjologii, pustą merytorycznie pozą, czy wręcz tylko instynktownym odruchem zachowania tego co jest, niezależnie od tego, jakie to coś jest. Konserwatyzm nie jest bezkrytyczny. Przeciwnie, ma określone wyobrażenia co do „dobrego życia” i potrafi – wbrew semantyce własnej nazwy – postulować zmianę rzeczywistości społecznej. Owszem, Schwarzenberg ma rację o tyle, że konserwatyści nie są skłonni proponować „podróży w nieznane” czy eksperymentów społecznych. Są jednak skłonni na bazie druzgocącej krytyki zmian społecznych, które zaszły pomimo ich sprzeciwu, żądać powrotu do stanu poprzedniego. Onegdaj określano to „reakcją”, ale aby uniknąć skojarzeń z debatą ekstremizmów sprzed blisko stu lat, można nazwać to poparciem dla zmian społecznych a rebours, czy też regresją w procesie społecznej ewolucji (zaznaczam, że słowa „regresja” używam tutaj bez czynnika wartościującego – „postęp” nie zawsze jest czymś dobrym, więc i „regresja” nie zawsze będzie zła sama przez się!). Tak czy inaczej, konserwatyzm to nie tylko postawa, to także zbiór idei. Nie składa się on tylko z osamotnionej idei zmiany społecznej, zasadzającej się na negowaniu zasadności owej zmiany. Nie. Konserwatyzm składa się poza tym także z wielu istotnych dalszych idei: człowieka, społeczeństwa, narodu, wspólnoty, tradycji, wolności, hierarchii, racji stanu i zapewne wielu innych. Tak więc, jak każda ideologia, może być populistyczny, jeśli walcząc o poparcie opinii publicznej stosuje metodę bezkrytycznego wdzięczenia się gustom jakiegoś pokaźnego elektoratu.
Nie to jest jednak dla nas najważniejsze. Kluczowa jest obserwacja tego dualizmu pojęcia konserwatyzm. Z jednej strony, jak chce Schwarzenberg, mamy postawę konserwowania zastanego, aktualnego stanu rzeczywistości społecznej, z drugiej niewątpliwie mamy hierarchię konserwatywnych wartości, których realizację w owej rzeczywistości konserwatyści by sobie życzyli. Naturalnie, jeśli rzeczywistość jest wzorowana na ideach konserwatywnych, to dualizm ten jest irrelewantny, ponieważ cele obu konserwatyzmów są tożsame. Gdy jednak rzeczywistość byłaby na przykład jaskrawo liberalna, lub – co dla polskiej debaty ciekawsze – była realnym socjalizmem, to konserwatyzm pierwszego typu będzie zdradą ideałów drugiego.
Podobny dualizm mamy także w przypadku kategorii „liberalizm”. Od czasów „Liberalizmu politycznego” Johna Rawlsa wiadomo, że z jednej strony istnieje liberalizm jako ideologicznie zaangażowana filozofia, oparta o szereg jasnych i wykluczających rozwiązania konkurencyjne wartościach, a z drugiej jest ów liberalizm polityczny, który Rawls rozumiał jako inkluzywną metodę organizacji życia społeczno-politycznego. W zdeideologizowanych niemal całkowicie ramach liberalizmu politycznego, swoje miejsce mogą znaleźć różnorakie ideologie, style życia, poglądy oraz przekonania i istnieć obok siebie, konkurując o przychylność opinii publicznej. Jedynie poglądy dążące do unicestwienia idei konkurencyjnych w tych ramach się nie mieszczą.
Tak samo sytuacja przedstawia się z konserwatyzmem. Z jednej strony jest to, może nie zupełnie zdeideologizowane, ale jednak dość neutralne nastawienie na zachowanie obecnego stanu rzeczy, a z drugiej zaangażowana ideologia. Gdy mówimy, że w Polsce, od blisko już dekady, na scenie politycznej dominuje konserwatyzm i dwie partie prawicowe, to musimy dostrzec, że ich konserwatyzmy, być może nie idealnie, ale w znacznym stopniu odpowiadają dwu odmiennym logikom czy pojęciom konserwatyzmu. PO to partia konserwatyzmu strukturalnego, zaś PiS jest partią konserwatyzmu aksjologicznego.
Najpierw zmiana, potem konserwatyzm
Oba konserwatyzmy odróżniają się od siebie jaskrawo pod względem pełnionej funkcji politycznej w systemie, pod względem celów, treści, w zasadzie całej istoty. Nie przez cały okres niepodległej państwowości polskiej jednak tak było, dlatego też i konflikt pomiędzy tymi ugrupowaniami nie toczy się od 1989, a krócej.
Na konserwatyzm strukturalny w stylu dzisiejszej PO w pierwszych latach po Okrągłym Stole nie było naturalnie miejsca. Oczywistym było, że rzeczywistość ostatnich lat PRL nie nadaje się do tego, aby ją konserwować, tylko aby ją gruntownie zmieniać. Przekonanie o celowości reformy totalnej było wtedy dosyć szeroko rozpowszechnione w społeczeństwie, a przynajmniej cel ten dominował w debacie publicznej wybrańców tego społeczeństwa z OKP i otoczenia Lecha Wałęsy. Częścią tego otoczenia były oba zwalczające się dziś środowiska. Poprzednicy PO, środowisko KLD, w pierwszych latach po zmianie ustrojowej nie szermowali hasłami konserwatywnymi, a raczej liberalnymi w odniesieniu do reform gospodarczych, z dużą dozą ambiwalencji co do kwestii społeczno-obyczajowych. KLD w tym najwcześniejszym okresie kierował się dwoma zamysłami, które wyznaczały generalnie działania polityczne.
Pierwszym było odwrócenie PRL „do góry nogami”. Ludzie mieli serdecznie dość starego porządku, dlatego skłaniali się do poparcia jego zaprzeczenia pod każdym względem. W zakresie polityki gospodarczej oznaczało to przywrócenie mechanizmów pełnego wolnego rynku, dopuszczenie inicjatywy prywatnej, promocję własności prywatnej, także poprzez przekształcenia własnościowe oraz otwarcie się na regulację rzeczywistości przez wolną konkurencję podmiotów. W aspekcie społeczno-obyczajowym społeczeństwo pragnęło odreagować lata spędzone pod rządami reżimu, który choć z liberalizmem czy permisywizmem obyczajowym miał tyle wspólnego co Szwecja z „krwiożerczym kapitalizmem”, to jednak wywodził się z „dobrostanu” myśli marksistowskiej, przez co wykazywał niechęć wobec całego szeregu tradycyjnych wartości, takich jak religia czy rodzina. Polskie społeczeństwo miało teraz swobodnie ukształtować nowe normy zachowań, a ponieważ w praktyce czynić to mogła tylko większość, to ów swobodny proces oznaczał powrót do tradycji, nieskrępowanego już „alternatywnymi” wersjami historii patriotyzmu, słowem aksjologii konserwatywnej. Istotnym dla środowiska KLD motywem przyzwolenia na ten proces przemian była wdzięczność wobec ludzi kościoła za ich wsparcie dla ruchu Solidarności i postawę w czasach PRL.
Drugim ważnym dla KLD zamysłem było oddanie spraw ludzi w ręce tychże. Oznaczało to poparcie dla oddolnego i spontanicznego charakteru kształtowania się nowego obrazu rzeczywistości społecznej. Naturalnie oddanie pełnej inicjatywy ludziom, którzy pragnęli wyzwolenia spod PRL-owskiego dyktatu, jedynego słusznego stylu życia, było tożsame ze zgodą na to, aby inicjatywę w zakresie ustanawiania niepisanych norm współżycia przejęła większość, społeczny mainstream, „Polak standardowy”. W warunkach woli zaprzeczenia systemowi słusznie minionemu powstał więc prorynkowo-konserwatywny model funkcjonowania rzeczywistości społecznej, który w imię, także wzmożonego doświadczeniem obalenia komuny, poczucia wspólnoty miał w kodzie genetycznym zapisaną odruchową rezerwę wobec postaw mniejszościowych czy nietypowych stylów życia.
Gdy te zręby modelu współżycia społecznego w Polsce doby III RP zostały ugruntowane (trudno wskazać datę, lecz polityczne konsekwencje objawiły się w 2001 roku, na co wpływ jednak miały także bardziej prozaiczne czynniki) dawny KLD, już jako PO, mógł przyjąć postawę konserwatyzmu strukturalnego, czyli uznał zachowanie wypracowanego modelu rynkowo-tradycyjnego za cel polityczny. Dlatego po porzuceniu liberalnych i socjalliberalnych partnerów z Unii Wolności, ludzie KLD/PO po raz pierwszy otwarcie wpisali wartości konserwatywne do swojego zadeklarowanego kanonu idei przewodnich. Powstały w latach 90-tych obraz polskiej rzeczywistości społeczno-politycznej, będący produktem towarzyszącym, zadowalających to środowisko, wyników prac nad budową nowej państwowości i jej struktur, miał teraz zostać objęty troską i ochroną przed próbami zbyt gwałtownych zmian i przewartościowań. Na fali przygotowań i wejścia Polski do UE, od lat 2003-2004, rosła jednak liczba społecznych nisz mniejszościowych, które – w zestawieniu z rzeczywistością społeczną coraz lepiej poznawanych państw Europy Zachodniej – odczuwały model polski jako zbyt „duszny”, ograniczający, a nawet represyjny. PO nie podzielała tych ocen. Konsekwencją tego była dość wyraźna dezaprobata i odrzucanie postulatów grup mniejszościowych, sugerujących pewne zmiany, przesunięcie akcentów czy wręcz większą konsekwencję w stosowaniu się do deklaratywnie przyjętych rozwiązań prawnych, takich jak rozdział kościołów od państwa. W tym oto strukturalnym sensie PO stała się od swoich początków w 2001 roku partią bez wątpienia konserwatywną, co nie przeszkadzało głosić liberalnych postulatów ograniczonych do sfery ekonomicznej, szczególnie że prorynkowość jest także elementem konserwowanego modelu społecznej rzeczywistości.
Przywiązanie do status quo
Obowiązujący po dzień dzisiejszy, z pewnymi modyfikacjami, konserwatyzm strukturalny PO zasadza się więc głównie na trosce o zachowanie status quo, które w ocenie jej działaczy wiąże się z powolnym, ale pomyślnym rozwojem kraju ku dobrobytowi i modernizacji. Ważne w konserwatywnej retoryce partii są też takie akcenty jak utrwalenie/przywrócenie „spokoju społecznego”, a nade wszystko słynnej „normalności”. Dużo mniejsze znaczenie dla definicji konserwatywnej tożsamości PO mają natomiast wartości i postulaty z logiki społecznych, regresywnych zmian a rebours, związane z aksjologiczną hierarchią celów konserwatyzmu.
W porównaniu z przełomowym rokiem 2005 poziom strukturalnego konserwatyzmu w PO zresztą nieco spadł. Wśród powodów tego zjawiska należy wymienić:
- zmianę logiki i przebiegu głównego sporu organizującego scenę polityczną (aksjologicznie konserwatywny PiS zastąpił niekonserwatywny SLD w roli głównego przeciwnika politycznego),
- oportunizm PO (rośnie siła wspomnianych społecznych nisz mniejszościowych, domagających się modyfikacji modelu rzeczywistości społecznej; jeśli uda się im oddolnie zmodyfikować mentalność znaczącej części Polaków, to platformowa obrona status quo obejmie jego zmiany, a postulowane przez nisze reformy będą mogły zostać włączone w pojęcie otoczonej przez PO troską „normalności”),
- obawa przed politycznymi konsekwencjami reform ekonomicznych może posłużyć jako impuls do podjęcia mniej kontrowersyjnych reform społeczno-obyczajowych (in vitro?), tak aby partia zachowała pole, na którym może udowadniać swoją odwagę i „nowoczesność”.
O inne zmiany
Konserwatyzmem PiS jest natomiast wyłącznie konserwatyzm aksjologiczny. Środowisko to nigdy nie było zwolennikiem konserwatyzmu strukturalnego, w rozumieniu Schwarzenberga nie jest wcale konserwatywne, a rewolucyjne. Od zawsze była to partia radykalnych zmian. I tak, naturalnie poprzednik PiS, PC, nie opowiadał się za utrzymaniem status quo w pierwszych latach III RP, gdy trwała przebudowa i odwracanie rzeczywistości społecznej odziedziczonej po PRL „do góry nogami”. Byłby to całkowity nonsens. W tym okresie cele PC w znacznym stopniu współgrały z celami KLD, przynajmniej jeśli chodzi o zanegowanie etatystyczno-quasimarksistowskiego porządku sprzed Okrągłego Stołu. Istotną różnicą był jednak brak wiary PC w wyznawany wtedy przez KLD zamysł drugi, mianowicie w wystarczalność spontanicznych i oddolnych procesów dla ukształtowania nowego oblicza społeczeństwa.
Przebieg wydarzeń pozycje obu partii od siebie oddalał. Podczas gdy PO generalnie uznała wynik prac nad budową państwa i modelu współżycia społecznego za zadowalający i stała się względem tych zdobyczy partią konserwatyzmu strukturalnego, tak aksjologicznie konserwatywny PC/PiS, najpóźniej około 2000 roku, zdecydowanie odrzucił wypracowany model. Stał się w odniesieniu do tego prorynkowo-konserwatywnego tworu partią radykalnej zmiany i przebudowy. Będąc bardziej niż PO konserwatywny w rozumieniu przywiązania do tradycyjnych wartości z konserwatywnej hierarchii, uznał powstały model za zbyt mało konserwatywny, a w dodatku niewydolny i nieadekwatny z punktu widzenia sprawiedliwości socjalnej oraz wyciągnięcia konsekwencji wobec ludzi aparatu minionego reżimu. Opowiadając się za radykalną zmianą, PiS był i jest zaś partią o wiele mniej konserwatywną od PO w rozumieniu strukturalnym. Co oczywiście nie zmienia faktu, że idealny cel tej partii jest bardziej konserwatywny aniżeli, wspierane przez PO, dzisiejsze status quo.
PiS tym także różni się od PO, że upragnione przez siebie zmiany chce zaprojektować i zaprowadzić za pośrednictwem odgórnych działań administracji państwa. Również na tym polu mamy fundamentalny konflikt pomiędzy dwiema wielkimi partiami, nie tylko w odniesieniu do samej oceny ustroju III RP. Tak oto można zrozumieć, dlaczego te dwie partie pozostają w tak głębokim sporze, pomimo iż podzielają w sumie konserwatywne wartości.
Jaką wizję rzeczywistości społecznej zawiera aksjologiczny konserwatyzm PiS? Obraz ten budują takie działania i idee jak:
- edukowanie społeczeństwa poprzez zdefiniowaną w sposób utylitarny względem własnej ideologii „politykę historyczną„,
- rozbudzanie dumy narodowej, wykraczającej poza kategorię patriotyzmu, a ocierającej się o nacjonalizm, za pomocą przyjmowania antagonistycznej postawy w kontaktach z partnerami zagranicznymi,
- idea organicznej jedności narodu, przedkładanie kategorii narodu ponad kategorię jednostki ludzkiej, co stanowi esencję starokonserwatywnego kolektywizmu i budzi nieskrywaną niechęć wobec stylów życia podkreślających odmienność, niezależność czy nonkonformizm,
- sztuczne podniesienie rangi tradycji, zwyczajów i religii katolickiej, nieprzyjmowanie do wiadomości spadku znaczenia tych elementów życia społecznego, głoszenie poglądów określających katalog wartości katolickich jako jedyny realnie istniejący, co ma na celu zarówno przedstawienie innych wartości jako aberrację umysłową, jak i stanowi uzasadnienie dla prób ustanowienia prawnego przymusu przyjęcia przez wszystkich obywateli jedynego uznawanego katalogu wartości,
- kwestionowanie podziału władz i ograniczeń dla władzy politycznej, co jako ograniczenie gwarancji praw jednostki także służy zanegowaniu prawa do przyjmowania postaw indywidualistycznych,
- w końcu, definiowanie i wskazywanie licznych wrogich grup celem mobilizacji i umocnienia więzów wspólnotowych.
Wyłania się z tego więc bardzo kolektywny, wspólnotowy charakter wizji rzeczywistości społecznej, na pewno odmienny od coraz bardziej indywidualistycznego status quo, które godzi się chronić konserwatyzm strukturalny PO. Uznanie, pomimo owego kolektywizmu, partii socjaldemokratycznej za wroga powoduje zaś to, że PiS ma dość ambiwalentne podejście do ekonomicznego aspektu życia społecznego, jego krytyka tego prorynkowego elementu jest często nieprzekonująca i na pewno partii brakuje woli, aby ten element realnie zmieniać. Być może więc w zakresie ekonomicznym PiS jest partią także konserwatyzmu strukturalnego.
Liberalizm między konserwami
Dla liberałów żadna z wersji konserwatyzmu nie jawi się jako zjawisko zachęcające. Istnieje jednak naturalna gradacja. W odniesieniu do konserwatyzmu aksjologicznego mamy do czynienia z zasadniczymi, nieprzezwyciężalnymi różnicami pomiędzy nim a liberalizmem. Jedyne pole kompromisu to zagwarantowanie temu konserwatyzmowi prawa do współistnienia w ramach Rawlsowskiego liberalizmu politycznego.
W odniesieniu do konserwatyzmu strukturalnego zauważalna jest możliwość porozumienia. Sporo elementów dzisiejszej społecznej rzeczywistości w Polsce ma już z punktu widzenia liberała zadowalający charakter. W tym zakresie troska o utrzymanie tego stanu rzeczy jest działaniem sojuszniczym wobec liberalizmu, niezależnie od, być może, innych motywacji tego współdziałania. Porozumienie ma w przyszłości nawet szanse stać się pełne, jeśli dojdzie do oddolnej ewolucji społecznej i liberalizacji w tych przedziałach, które pozostają dotąd nieliberalne, a konserwatyzm strukturalny wynik ten zaakceptuje i zobowiąże się konserwować na liberalnych pozycjach. Należy jednak mieć świadomość, że dopóki do tego nie doszło, konserwatyzm ten nie będzie sojusznikiem liberałów w zakresie inspirowania tych zmian. W najlepszym przypadku będzie neutralnym obserwatorem, ale niewykluczone, że stanie się także – zwłaszcza przy dużym tempie przemian – adwersarzem. Dlatego praca na liberalizacją polskich stosunków społecznych, w rozumieniu prowadzenia intelektualnego dyskursu i argumentowania na jej rzecz, odbędzie się bez udziału, a może i wbrew środowisku PO. Z tego powodu zapotrzebowanie na samodzielną partię liberalną w Polsce dwóch konserwatyzmów pozostaje aktualne.
?