Ruch liberalny w Rosji przeżywa poważny kryzys. Są ku temu trzy kluczowe powody. Po pierwsze, polityka wewnętrzna Kremla trzeciej kadencji Putina jest zaprojektowana tak, że liberałowie mają przyczepioną etykietkę „obcych agentów”, przez co są nazywani wrogami państwa oraz znajdują się nieustannie na cenzurowanym. Po drugie, aneksja Krymu i wojna w Donbasie stworzyły nowy krajobraz społeczny w Rosji.
Ruchy patriotyczne mnożą się jak grzyby po deszczu – nikt sobie obecnie nie wyobraża obchodów świąt państwowych bez patriotycznych pochodów w stylu militarnym. Zwolennicy „europejskiego wyboru” dla rozwoju Rosji, obrońcy praw człowieka i wszyscy inni krytycy państwa autorytarnego są całkowicie wykluczeni z wszelkich form życia publicznego. Obecnie wielu Rosjan szczerze wierzy, że by chronić tzw. „tradycyjne wartości”, należy wzmóc cenzurę, a takie organizacje pozarządowe jak Memoriał czy Centrum Sacharowa powinny zostać zamknięte jako niepatriotyczne.
Te nastroje społeczne wywierają na ruchy liberalne podwójną presję – zarówno ze strony państwa, jak i opinii publicznej. Istnieje jednak trzeci czynnik, który również odnosi się do samych liberałów. Ruch liberalny w postsowieckiej Rosji stanął twarzą w twarz z „kryzysem pokoleniowym”. Weterani polityki dużego kalibru, którzy odegrali znaczącą rolę w rozbiciu systemu sowieckiego i w kształtowaniu rosyjskiego rządu w latach 90., pozostają niezmiennie liderami krajowych ruchów oraz partii liberalnych już od wielu lat. Ambitne pokolenie młodych liberałów nie jest mile widziane na szczycie tych organizacji. Jednocześnie Kreml celowo blokuje wszelkie liberalne inicjatywy dążące do utworzenia nowej partii i ogranicza ich udział w wyborach. Od roku 2003 krajowy ruch liberalny nie ma żadnej reprezentacji w Dumie Państwowej. Dwie wiodące partie liberalne – Jabłoko i PARNAS – w ostatnich wyborach parlamentarnych w Rosji otrzymały mniej niż 1 proc. Partia Aleksieja Nawalnego (dobrze znanego w Rosji jako symbol walki z korupcją) w ogóle nie dostała pozwolenia na udział w wyborach. Kreml daje tym samym do zrozumienia, że ruch liberalny w Rosji jest „pomarańczowym zagrożeniem” (określenie, które nawiązuje do próby przeprowadzenia zamachu stanu i odnosi się do wydarzeń na Ukrainie z roku 2004) i tym samym powinien pozostać pod ścisłą kontrolą wywiadu.
Środowisko liberalne
W tych nowych, trudnych okolicznościach rosyjskie instytucje publiczne przyjęły ideologię państwa korporacyjnego i dołączyły do kierunku nadawanego polityce przez Władimira Putina. Jednak mimo klimatu politycznego w Rosji i nacisków ze strony państwa wciąż istnieją instytucje i grupy, które promują wartości liberalne, takie jak wolność i godność człowieka, oraz opowiadają się za różnorodnością kulturową i ostrzegają przed ryzykiem płynącym z propagandy jednej ideologii.
Wśród nich znajdują się m.in.: niezależne redakcje mediów z siedzibami w Moskwie i w regionach; niektóre instytucje edukacyjne: Uniwersytet Europejski w Petersburgu oraz Moskiewska Wyższa Szkoła Nauk Społecznych i Ekonomicznych; nowe grupy urbanistów w Moskwie i innych dużych miastach; organizacje pozarządowe, w tym Memoriał, Centrum Sacharowa, Liberal Mission Foundation, Committee of Civil Initiatives (Komitet Inicjatyw Obywatelskich) itp.; znaczna część elit kulturalnych związana z literaturą, teatrem i kinem; obrońcy praw człowieka, w tym młodzi prawnicy; tłumacze i wydawcy zintegrowani z komunikacją globalną.
Wszystkie te grupy nie są połączone w żadną partię czy ruch, ale łączą je wspólne idee i wizja względem praktyk polityki Putina. Są też odpowiedzią na potrzeby wielkiej grupy czytelników i odbiorców mediów takich jak Dozhd (TV-Rain), „Novaya Gazeta”, <Slon.ru>, <Snob.ru>, „The New Times”, InLiberty, <Colta.ru> itp.
Wszystko to przypomina sytuację u schyłku Związku Radzieckiego z ostatniej fazy istnienia, już po odwilży politycznej. Jak powiedział kiedyś Andriej Siniawski, rosyjski pisarz, „rozdźwięk z władzą […] ma charakter stylistyczny”. Cała atmosfera patriotyzmu sponsorowanego przez państwo, nowo narodzonego kultu historii heroizmu, podział sztuki na dwie kategorie – tej, która spełnia wymagania narodowe, oraz tej, która jest obca ideologicznie: rodzaj agresywnej propagandy i politycznej błazenady rodem z telewizyjnego show – wszystkie te aspekty są odrzucane przez grupy liberalne nawet nie tyle ze względów czysto politycznych, ile raczej z perspektywy kulturowej i moralnej. Podczas gdy Kreml nalega na wywieranie nacisku, grupy te rozwijają agendę podobną do istniejącej w późnych latach 70. i 80. w ZSRR. W mediach społecznościowych rozgrywają się gorące debaty na temat tego, który wybór jest lepszy: emigracja faktyczna czy też emigraca wewnętrzna. Przekonanie, że życie po Putinie może być jeszcze gorsze niż obecnie, zyskuje na popularności.
Po ogłoszeniu wyniku wyborów parlamentarnych z 2016 r. zaczął narastać pesymizm zarówno względem wciąż funkcjonujących liberalnych instytucji, jak i względem partii politycznych oraz działań tzw. „liberałów systemowych” (w tym byłego ministra finansów Aleksieja Kudrina, który wciąż ma zapewnione miejsce w debacie publicznej), mediów pokroju radiostacji Echo Moskwy itp. Często można usłyszeć, że nie ma sensu używać pojęcia „opozycja polityczna” dla opisania tych, którzy stawiają czoła reżimowi, gdyż bardziej adekwatnym określeniem byłby termin „dysydenci”. Po powstaniu w Rosji w latach 2011–2012 ruchu proreformatorskiego i jego rychłym upadku na szeroką skalę rozpowszechniła się tradycja osobistego oporu aniżeli protestów zorganizowanych. Andriej Sacharow, Václav Havel i okres normalizacji w Czechosłowacji są przykładami skuteczności takiego podejścia. Jak na dłoni widać, że zaszła też zmiana w liberalnej agendzie – od walki o uczciwe wybory do walki o różnorodność kulturową i opór względem nowej oficjalnej ideologii.
Emigracja
Jesteśmy świadkami rosnącej liczby ludzi emigrujących z Rosji ze względów politycznych. Jeszcze do niedawna istniały poza Rosją kontrolowane przez Kreml grupy rosyjskich emigrantów i kilka dawnych rosyjskich instytucji emigranckich. W ciągu ostatnich trzech lat w Europie pojawił się cały szereg niezależnych rosyjskich inicjatyw: doroczny festiwal Kulturus w Pradze, galeria Marata Guelmana (rosyjskiego galernika i dyrektora sztuki) w Kijowie, Forum Wolnej Rosji w Wilnie, Open Russia Club w Londynie, sponsorowany przez Michaiła Chodorkowskiego, czy Fundacja Borysa Niemcowa na Rzecz Wolności oraz galeria Dmitrija Wrubla i Wiktorii Timofiejew w Berlinie (Vrubel + Timofeeva Open Atelier).
W Europie pojawiają się projekty z zakresu nowych mediów, które są wolne od indoktrynacji Putina – „Novaya Gazeta” w regionie bałtyckim, radiostacja prowadzona przez krytyka muzycznego Artemija Troickiego w Estonii, redakcja „Current Time” w Pradze. Inicjatywy te tworzą nowe ramy dla komunikacji między liberałami poza obszarem Rosji.
Choć wciąż czerpiemy korzyści z otwartych granic z Rosją, to sytuacja stale się pogarsza. Najbardziej widocznym tego przejawem jest choćby zakaz podróżowania nałożony na Aleksieja Nawalnego. Jednocześnie Michaił Chodorkowski ma zakaz wjazdu do kraju pod groźbą więzienia. Rosyjscy aktywiści mają mniej możliwości współpracy z zagranicznymi organizacjami pozarządowymi. Po wprowadzeniu ustawy „o obcych agentach” Rosja została określona przez wiele międzynarodowych organizacji mianem „przestrzeni zamkniętej”.
Jednak dopóki wciąż istnieją okna dla potencjalnej współpracy, musimy dalej działać oraz kontynuować kooperację z europejskimi politykami i organizacjami pozarządowymi, które wciąż wierzą, że pewnego dnia Rosja stanie się państwem demokratycznym z konkurencją i reprezentacją polityczną, decentralizacją władzy, publiczną kontrolą biurokracji oraz uczciwymi wyborami – czyli krajem czerpiącym z wartości, które odzwierciedlają prawdziwe preferencje obywateli.
Opór
Choć rola politycznej opozycji w Rosji spada, nie znaczy to, że opór społeczny maleje. Obecny reżim polityczny jest zbiorem wewnętrznych przeciwieństw. Wciąż istnieją tematy dotyczące bieżących rozwiązań politycznych, które wzbudzają opór społeczeństwa na szeroką skalę.
Ogromne różnice w dochodach i nierówności społeczne, ostentacyjne bogactwo putinowskich elit, korupcja, porażka reformy emerytalnej, katastrofalna infrastruktura po 16 latach rządów putinowskich elit, zwiększenie dysproporcji pomiędzy dużymi miastami a regionami – wszystkie te czynniki stanowią podstawę do następnej fazy masowych protestów. Kreml zdaje sobie z tego sprawę, dlatego też stara się odwrócić uwagę ludzi i skierować ją na konfrontację z Zachodem (i tym samem znaleźć międzynarodowych wrogów, którymi nieodzownie stają się liberałowie i niezależne organizacje pozarządowe) oraz na problemy, które mają niewiele wspólnego z codziennym życiem obywateli. Niestety, do pewnego stopnia wysiłek ten przynosi pożądane skutki – tak przynajmniej sugerują sondaże.
Debata w mediach społecznościowych pokazuje tzw. ironiczne dwójmyślenie – cechę odziedziczoną po późnym Związku Radzieckim. Nawet zwolennicy Putina zdają sobie sprawę, że cała ta oficjalna retoryka to stek kłamstw, jednak traktują ją z przymrużeniem oka. Ten manipulacyjny model nie ma przyszłości. To tykająca bomba, która prędzej czy później wybuchnie.
Przyszłość liberalizmu w Rosji
Borys Niemcow był politykiem liberalnym w szerokim sensie tego pojęcia. Jego misja polegała na stworzeniu partii politycznej i tym samym wprowadzeniu w życie liberalizmu konstytucyjnego. Chciał, by Rosja rozwijała się zgodnie z duchem i literą konstytucji. Bo choć każde rosyjskie dziecko uczy się w szkole drugiego rozdziału Konstytucji Federacji Rosyjskiej, to niestety nie ma nikogo, kto by ten dokument chronił – nie robi tego ani Trybunał Konstytucyjny, ani system sądowy. Mechanizmy te jednak znacznie osłabiły państwo Putina.
Ponadto Rosji nie można zmodernizować bez przeprowadzenia reform politycznych – takie było przekonanie Borysa Niemcowa. Obecnie wielu Rosjan stawia sobie pytanie: „Co będzie po Putinie?”. Odpowiedź jest tylko jedna: nastąpią reformy polityczne. A to z kolei oznacza, że niezwykle ważne jest utrzymanie liberalnego środowiska przy życiu. Reformy polityczne wymagają bowiem wsparcia wielu specjalistów w rozmaitych aspektach. Będziemy potrzebować zarówno prawników i ekonomistów, jak i humanitarystów – czyli wszystkich tych, którzy będą w stanie przewodzić ważnym instytucjom, i zadbają o to, abyśmy w erze poputinowskiej znów nie byli świadkami jakichkolwiek dewiacji konstytucyjnego rozumienia wolności i godności obywateli. Powinniśmy skupić swoje wysiłki na poszukiwaniu właśnie takich ludzi, by następnie odpowiednio ich do tego czasu wyszkolić. To właśnie nad tym pracują obecnie wszystkie wciąż jeszcze działające i w pełni niezależne organizacje, w tym Fundacja Borysa Niemcowa.
Z rosyjskiego przełożyła Żanna Niemcowa
Z angielskiego przełożyła Olga Łabendowicz