Efemeryda, czy nowa jakość? Wielu jest krytyków Janusza Palikota i wydaje mnie się, że zbyt łatwo deprecjonują sam pomysł. Przedstawiony co prawda jako alternatywa, ale pomysł, moim przynajmniej zdaniem, z dużo większymi szansami niż kilka innych pomysłów (i nieudanych realizacji) z ostatnich lat. Dokładniej: z szansami na sukces, gdyby Janusz Palikot chciał podjąć poważną próbę. A szanse te są znacznie większe przynajmniej z dwóch powodów.
Po pierwsze, nasza scena polityczna, choć – jak twierdzi się – „zamrożona”, w sensie koncertu czterech partii, wcale taka n i e j e s t. Wbrew powierzchownym obserwacjom, na scenie dokonują się znaczące przesunięcia. Z jednej strony, PiS przesunął się z pozycji konserwatywno-nacjonalistycznych, na pozycje nacjonalistyczno-psychiatryczne – właściwie poza krąg partii mających zdolność koalicyjną. Oczywiście, jeśli nie liczyć podobnych im „nowych krzyżaków” z okolic Krakowskiego Przedmieścia i innych okolic wysokiego rydzyka, pardon, ryzyka.
Coraz bardziej bezbarwna PO też przesuwa się. Tyle, że z pozycji liberalno-konserwatywnych na pozycje konserwatywno-populistyczne, z pewną domieszką – jak by to określić – narodowego liberalizmu. Z akcentem na narodowy, nie na liberalizm.
Kiedy PiS i PO przesuwają się na prawo (choć nie jestem pewien, czy psychiatria jest koniecznie prawicowa.), to w tym samym czasie odnowione SLD przesuwa się na lewo. Co oznacza w praktyce instynktowny nawrót do XIX-wiecznych ramotek hałaśliwego brodacza z Trewiru, połączony z tanim populizmem.
Innymi słowy ś r o d e k o p u s t o s z a ł. I tam właśnie jest miejsce dla liberalnej ekonomicznie, społecznie i obyczajowo (kiedyś powiedziałoby się: libertyńskiej) partii, która wyłoniłaby się z Ruchu Poparcia Palikowa. Warto też przypomnieć tym lewicowcom, którzy pomstują na to, że Janusz Palikot „ukradł” im postulaty w sferze społeczno-obyczajowej, że są to w większej części tradycyjne postulaty liberałów. To właśnie liberałowie w XVII-XVIIIw., od Miltona, Locke’a i Hume’a poczynając, walczyli o te właśnie hasła.
Tyle o podaży, by użyć terminologii ekonomisty. A co z popytem? Popatrzmy na „inteligentny tłum” z Krakowskiego Przedmieścia, ten nowy rodzaj zgromadzeń, w których – odwrotnie niż bywało w historii – inteligencja zbiorowa jest wyższa niż inteligencja jednostek. Owi młodzi wykształceni, liberalni (czy jako minimum nie zacietrzewieni) młodzi ludzie są n a t u r a l n y m elektoratem takiej partii. Jest ich dużo i będzie coraz więcej – to naturalny proces ewolucji.
Wreszcie, to także ich ojcowie i matki. Może mniej odważni, ale mający już serdecznie dosyć głosowania na PO jako na mniejsze zło. I jeszcze bardziej dosyć tego całego Wariatkowa, wobec którego PO było osłoną, która staje się coraz cieńsza i jakby przeciera się miejscami.