Młodzież, i to przede wszystkim ta interesująca się życiem politycznym, zostawiona jest przez świat dorosłych samej sobie. Mimo tego jest świadoma wad polskiego systemu oświatowego, wysokiego bezrobocia wśród absolwentów wyższych uczelni, mankamentów życia politycznego. Dostrzega bezpłodność ciągłych politycznych kłótni i problem braku prawdziwych debat publicznych. Młodzi są krytyczni, dlatego swoje życie polityczne zdają się organizować sami. Jak im się to udaje?
Zanim spróbuję odpowiedzieć na to pytanie, podkreślę, że starsze pokolenie poniosło wyraźną porażkę, nie umiejąc nazwać i przekazać doświadczenia Solidarności. Dawne elity solidarnościowe skłóciły się w taki sposób, że lata 70. i 80., czas wybijania się Polski na niepodległość, utraciły na wartości jako ideowy rezerwuar, z którego można czerpać. Większość przestała się tamtą epoką interesować.
Między innymi dlatego, że tak trudno czerpać z doświadczenia epoki poprzedzającej, tylko niewielka część młodzieży jest w zorganizowany sposób aktywna w życiu publicznym i organizuje się w zasadzie sama (to uważać można za pozytyw) w małym jednak związku lub bez związku z całością życia politycznego (to uznać należy za negatywne). Ta mniejszość albo przywołuje polityczne symbole w dużej części wyłącznie o antykwarycznym znaczeniu (z jednej strony Młodzież Wszechpolska, z drugiej antyfaszyzm), albo też utwierdza własną tożsamość wyłącznie przez negację drugiej strony.
Po ostatnich wyborach zgodnie stwierdzono, że duże partie i polityczny establishment w Polsce zaniedbały młodzież. Tym między innymi tłumaczy się sukces Ruchu Palikota. Zagłosowała na niego przede wszystkim młodzież i – jak się wydaje – głównie młodzież niezrzeszona. Dużą rolę odegrała mobilizacja poprzez Facebook, co jest dość spektakularne.
Widoczna jest aktywność małych – w dużym stopniu marginesowych – ugrupowań młodzieżowych, niezwiązanych bezpośrednio z żadnymi dorosłymi ugrupowaniami politycznymi. Świat dorosłych zamiast sprzyjać dialogowi różnych nurtów wzmacnia polaryzację, która staje się coraz bardziej niebezpieczna. Konfrontacja Marszu Niepodległości z Kolorową Niepodległą jest tego poważnym sygnałem.
Nie prowadzi się też dostatecznej ilości badań dotyczących zaangażowania politycznego młodzieży. Zwraca uwagę, że potrzebny i cenny raport prof. Szafrańskiej „Młodzi 2011” niemal całkowicie pomija kwestie form politycznego zaangażowania młodego pokolenia (choć autorzy mogą się bronić, że nie było to ich zadaniem). Z całą pewnością trafne odtworzenie topografii takich zaangażowań nie jest łatwe. Stąd świadomość autora tego szkicu, że to nic więcej jak rekonesans, a w pewnym sensie jedynie wezwanie, by badania takie rozpocząć. W szczególności można by liczyć na same organizacje młodzieżowe, że zechcą więcej powiedzieć o sobie i przystąpić do dyskusji.
Starając się zdobyć informacje o organizacjach młodzieżowych zajmujących się polityką, należy być szalenie ostrożnym. Próba czerpania informacji z Internetu może jednak zaprowadzić na manowce. Niewykluczone, że niektóre organizacje istnieją – dawniej powiedzielibyśmy „jedynie na papierze” – jedynie w sieci. Z drugiej jednak strony brak wyrazistych struktur organizacyjnych nie wyklucza szerszego kręgu zwolenników, a przynajmniej sympatyków. Nie wyklucza też zdolności mobilizacji szerszego kręgu przy jakiejś szczególnej okazji. Wszystko to jest w jakimś stopniu możliwe dzięki Internetowi i portalom społecznościowym.
Po „prawicy”
Organizacji młodzieżowych zarówno na prawicy, jak i na lewicy nie jest zbyt dużo. Jednak omówienie nawet najważniejszych z nich tutaj, przekracza możliwości tego rekonesansu. Przywołuję więc pojedyncze przykłady, choć – jak mi się wydaje – znaczące.
Największą organizacja młodzieżową na prawicy wydaje się Młodzież Wszechpolska. Nazwa jest bezpośrednim odwołaniem do istniejącej przed wojną organizacji związanej z Narodową Demokracją. Prezesem Młodzieży Wszechpolskiej jest obecnie Robert Winnicki. Organizacja była kiedyś związana z LPR-em. Po rozpadzie partii MW zaczęła szukać afiliacji partyjnej bez wyraźnego skutku, choć najbliżej jest jej najprawdopodobniej do PiS-u. Towarzyszy temu m.in. łagodzenie ideologii MW. Wobec słabości młodzieżówki PiS-u powtarza się opinię, że prezes Kaczyński (który sam nie jest narodowcem, a raczej piłsudczykiem) przypatruje się MW z zainteresowaniem. Wydaje się, że MW doznaje ciągłej ewolucji. Choć jest przywiązana do historycznych symboli, stara się jednak interpretować własną tradycję, co przybiera niekiedy charakter krytycznej refleksji.
Byłaby ona może jeszcze bardziej pogłębiona, gdyby nie fakt nieustającego ataku na to środowisko ze strony lewicy. Młodzież Wszechpolska, demonizowana jako „antysemici”, „nacjonaliści” itp., zaczyna się bronić, co szalenie utrudnia jej autokrytyczną refleksję. Zamiast eliminować wady własnej tradycji, stara się je minimalizować. Jest przez to mało przekonująca.
Zwraca uwagę powszechne odwoływanie się do postaci Romana Dmowskiego. Postać Józefa Piłsudskiego, jako symbol, wzbudza znacznie mniejsze zainteresowanie i nie jest dla tego środowiska tak atrakcyjna. Można to być może tłumaczyć tym, że historia polskich narodowców była w okresie PRL-u owocem zakazanym. Z pewnością intensywne protesty przeciwko budowie pomnika Dmowskiego w Warszawie i nazwanie głównego ronda jego imieniem działają mobilizująco na środowiska prawicowo nastawionej młodzieży i paradoksalnie czynią Dmowskiego jeszcze bardziej popularnym. Można zadać pytanie, na które jednak nie znam odpowiedzi, czy spadek popularności Piłsudskiego nie jest wynikiem mniejszego zapotrzebowania na cnoty militarne, gdy tymczasem działalność Dmowskiego to skarbnica cytatów. Piłsudski – wojskowy – przegrywa w ten sposób z Dmowskim – myślicielem politycznym.
Lektura portali opiniotwórczych takich jak to Myśl.pl i bardziej radykalna Polityka narodowa, związanych z MW, daje pewien obraz tych wysiłków, wartych docenienia, ale i niepowodzeń.
Innym znaczącym nurtem są republikanie. Nazwa wiąże się z próbami naśladownictwa republikańskiej prawicy amerykańskiej. Obecnie środowisko to jest zorganizowane przede wszystkim wokół Fundacji Republikańskiej. Na stanowisku prezesa Fundacji Przemysława Wiplera, który został posłem, zastąpił Marcin Chludziński. FR wydaje czasopismo „Rzeczy Wspólne”. Ostatnie wydanie poświęcone było sytuacji demograficznej Polski. Zwraca uwagę rzeczowy i spokojny ton tej publicystyki. Innym spokrewnionym z republikanami środowiskiem (choć o bardziej centrowych, jak się wydaje, poglądach) jest Fundacja Odpowiedzialność Obywatelska, bardzo aktywna w prowadzeniu publicznych dyskusji (referentami tych dyskusji byli Tomasz Żukowski, Tomasz Terlikowski, o. Maciej Zięba).
Daleko na prawo, reprezentując już znacznie bardziej radykalną postawę, sytuuje się Obóz Narodowo-Radykalny. Jawnie szowinistycznym ugrupowaniem jest Narodowe Odrodzenie Polski, które jednoznacznie zaliczyć trzeba do skrajnej prawicy. Jak się wydaje, w skład tych ugrupowań wchodzi młodzież o zdecydowanie niższym poziomie wykształcenia i nie sposób nazwać tego środowiska „młodą inteligencją”. O ONR-ze i NOP-ie pozwoliłem sobie wspomnieć tylko dlatego, że oponenci środowisk prawicowych często wrzucają je wszystkie do jednego worka i NOP, w dość demagogicznie pomyślanym zabiegu, służy za obraz wszystkich prawicowych środowisk.
Zupełnie osobną, ale istotną rolę odgrywa czasopisma „Fronda”. Ma ono już dość długą historię. Jest starannie redagowana, ale często obok tekstów zadziwiająco dojrzałych można znaleźć w niej publicystykę o dużej dozie naiwności. Trudno jednak z tego czynić zarzut, bowiem to samo dałoby się powiedzieć o wielu dorosłych czasopismach. Analiza treści „Frondy” wymagałaby osobnego wysiłku, bowiem w ciekawy sposób mieszają się tam bardzo różne wątki, od integralnego katolicyzmu, po elementy kontrkultury (wiem, jak mało precyzyjne jest to pojęcie, szczególnie w tym kontekście).
Wydaje się też, że brak poważniejszych debat publicznych poświęconych dziejom II RP, jej dorobkowi, mankamentom, życiu politycznemu ma poważny wpływ na kształtowanie się młodzieżowych środowisk na prawicy. Przywołują one historyczne nazwy i symbole w sposób na ogół dość jednostronny, mało refleksyjny, a często w kontrze do środowisk dorosłych, które polską prawicę okresu II RP potępiają w czambuł (czego przejawem u niektórych publicystów jest deprecjonowanie terminu endencja, a nawet oskarżenia o faszyzm). Do takiej refleksji nad Drugą Rzeczpospolitą nie wykorzystuje się ani obchodów 11 listopada, ani nawet okrągłych rocznic.
Po „ lewo”
Młodzieżowe organizacje o charakterze lewicowym są w gruncie rzeczy mniej liczne i słabsze niż prawicowe. Takie wrażenie sprawia przynajmniej ich wstępny ogląd.
Najpoważniejszym ugrupowaniem młodej polskiej lewicy jest z pewnością środowisko „Krytyki Politycznej”, ze swoją kawiarnią Nowy Wspaniały Świat. Zawdzięczać to może niewątpliwej energii i intelektualnemu rozmachowi swego lidera Sławomira Sierakowskiego, ale jeszcze bardziej wyraźnemu wsparciu „Gazety Wyborczej”. Sierakowski deklaruje długofalową pracę formacyjną, co oddaliło go od SLD, zarazem jednak widać, jak chcąc uczestniczyć w życiu politycznym, zbliża się do Palikota. W „Krytyce Politycznej” odnajdujemy wszystkie niemal wątki myślenia lewicowego. Wydaje się, że „Krytyka Polityczna”, nieunikająca snobizmu (co nie jest zarzutem), przynależy już w dużej części do świata dorosłych, a dzięki wsparciu „Gazety Wyborczej” w pewnym sensie także do intelektualnego establishmentu. Świadomie buduje własną tradycję, odwołując się do postaci takich jak Jacek Kuroń, a także dążąc do lewicowej interpretacji ruchu Solidarności. Dorobek intelektualny „Krytyki politycznej” jest na tyle poważny, że – podobnie jak w przypadku „Frondy” – wymagałby osobnego, pogłębionego omówienia. Nikt się jeszcze na to, jak dotychczas, nie zdobył, prócz powierzchownej krytyki lub równie powierzchownego wychwalania.
Dość niepokojącym zjawiskiem w tym środowisku jest w dużym stopniu brak refleksji nad doświadczeniem totalitarnym i pewność siebie granicząca z lekceważeniem ducha demokracji. Wyraża się to m.in. w wysokim poziomie agresji wszelkich wypowiedzi dotyczących całej niemal prawicy. Ostatnia „przygoda” Sierakowskiego i jego kawiarni Nowy Wspaniały Świat ze sprowadzoną z Niemiec Antifą zdaje się to w smutny sposób potwierdzać.
Spektakularnym rozgłosem cieszy się Antifa, dzięki nazwie, jak również dzięki aktywności na ulicach. Otwarcie deklaruje gotowość użycia przemocy. „Kim jesteśmy? Grupą radykalnych antyfaszystów mających na celu fizyczne i ideologiczne wyeliminowanie skrajnej prawicy jako siły politycznej”[1]. Jest to typowa organizacja anarchistyczna, bez skrystalizowanych poglądów politycznych, będąca naśladownictwem podobnych organizacji w Europie Zachodniej. Podobnie jak w przypadku ONR-u trudno uznać Antifę za młodą inteligencję, ponieważ jednak należy do krajobrazu młodej lewicy, trzeba tu o niej przynajmniej wspomnieć.
W Internecie znaleźć można ponadto witryny takich organizacji jak Wolność, Równość, Solidarność; Młodzi socjaliści; Pracownicza Demokracja; „Związek Syndykalistów Polski.
Nazwa pierwszej z nich nawiązuje do Solidarności, co łączy się z tym, że organizacja oskarża Jaruzelskiego o strzelanie do robotników i porównuje go do Augusto Pinocheta. Można się domyślać, że to nie zbliża jej do SLD. Na stronach Młodych socjalistów dokonuje się radykalnej krytyki systemu kapitalistycznego i kwestionuje obecny porządek polityczny w Polsce, powołując się na niską frekwencję wyborczą.
O innych organizacjach trudno powiedzieć cokolwiek na postawie ich witryn internetowych. Niezdolność do odpowiedniego zaprezentowania się w sieci może być wskaźnikiem braku sprawności organizacyjnej i nader skromnej aktywności.
W dość spektakularny sposób głośno zrobiło się o inicjatywie nowo powstałego Porozumienia 15 października, które było organizatorem demonstracji oburzonych przed Uniwersytetem Warszawskim. Na stronie internetowej można było przeczytać: „Porozumienie 15 października powstało z inicjatywy kilku młodych ludzi, przede wszystkim uczniów Wielokulturowego Liceum Humanistycznego”[2]. . Jest to próba niemal dosłownego naśladownictwa podobnych demonstracji na Zachodzie. Młodzi organizatorzy deklarują ponadpartyjny charakter, sama jednak demonstracja miała zdecydowanie lewicowe zabarwienie. Przyłączenie się do ruchu przyniosło młodym ludziom chwilową popularność, trudno jednak powiedzieć, czy naprawdę mają oni coś do powiedzenia, skoro ich demonstracja została zdominowana przez nieco starszych i wyraźnie nostalgicznie wobec PRL-u nastawionych osobników.
Nieco inny charakter mają ugrupowania bardziej oddalone od dawniejszej tradycji lewicowej, takie jak Solidarni z Robertem Biedroniem czy „Furia”. W ostatnim wydaniu „Furii” można przeczytać taki oto – dobrze chyba oddający atmosferę tego pisma – wstępniak: „Tym razem Furia jest królewska, jest boska i jest cesarska, bowiem temat przewodni nowego numeru Furii to WŁADZA. A piszemy między innymi: o tym, że Polską rządzi trup, o komunach mieszkaniowych, o pułapce etyki troski, o tym, dlaczego każdy chciałby przespać się z marynarzem, o Matce i Ojczyźnie Bożeny Keff, o tym, co narozrabiała Judith Butler, o tym, dlaczego trzeba pożądać Michelle Tea, o tym, że kobiety kochają władzę, a nie mężczyzn, o złudzeniu, że w Internecie jesteśmy wolni, o przemocy po szwedzku, i o całej masie innych spraw”[3].
Istotną dla środowisk lewicowych rolę odgrywa też czasopismo „Nigdy Więcej”. Dokumentuje ono przejawy nietolerancji, rasizmu itp. Jest to z całą pewnością cenna i istotna praca, choć jednostronna. „Nigdy więcej” skrzętnie dokumentuje grzechy wyłącznie prawej strony, nie poświęca natomiast żadnej uwagi np.: nawoływaniu do przemocy Antify. Nie zauważa też, że czasopismo – mimo że walczy z „językiem nienawiści” – często samo się nim posługuje.
Młodzieżowa lewica zdaje się znacznie mniej odwoływać do przeszłości i być bardziej nastawiona na sprawy bieżące. Jest to jednak złudzenie. W istocie obsesyjna chęć zwalczania faszyzmu jest niczym innym jak powtórką z historii. Tak jak prawica obsesyjnie koncentruje się na problemie zakazu usuwania ciąży (aż po zakaz używania środków antykoncepcyjnych), tak młodzieżowa lewica jest nie mniej jednostronnie skoncentrowana na problematyce radykalnej emancypacji (ruch gejowski, skrajny feminizm), dużo rzadziej podejmuje w dojrzalszy sposób szerszą problematykę społeczną. Na młodzieżowej lewicy zwraca też uwagę niechęć do policji, co widoczne zwłaszcza na forach internetowych.
Mikrocentrum
Przeglądanie strony internetowej Młodych Demokratów jest niestety zajęciem nużącym. Na jej podstawie wysnuć można wniosek, że Młodzi Demokraci urządzają oficjałki i spokojnie szkolą się na asystentów starszych od siebie polityków.
Za młodzieżówkę PiS-u należy uznać Forum Młodych Prawa i Sprawiedliwości. Pozostają oni pod bezpośrednią kontrolą dorosłych, bowiem nawet strona internetowa jest jedynie sekcją witryny samej partii. Przewodniczącym jest Marcin Mastalerek. Jak wynika z doniesień prasowych, o tym, kto będzie szefem PiS-owskiej młodzieżówki, decyduje Komitet Polityczny Partii[4]..
Symptomatyczne jest to, że duże partie nie potrafią zainteresować młodzieży życiem politycznym. Nie prowadzą też takiej działalności fundacje związane z partiami, choćby Instytut Sobieskiego ani Instytut Obywatelski. Działalność tego ostatniego jest zresztą dość zaskakująca, bowiem bardziej wspomaga Ruch Palikota niż PO.
Można oczywiście zgłosić uwagę, że dużym partiom politycznym należącym do establishmentu trudno skutecznie pracować z młodzieżą. Skłonność do skrajności i ekspresyjnej wyrazistości jest cechą młodego wieku, stąd poszukiwanie swego miejsca raczej na marginesie niż w centrum może wydawać się czymś naturalnym i nieuniknionym.
Wydaje się jednak, że takie tłumaczenie obecnej sytuacji byłoby poważnym uproszczeniem i nie może być dostatecznym wyjaśnieniem. To nie cechy młodego wieku powodują, że najbardziej aktywne (a przez to ciekawe) są młodzieżowe marginesy. To raczej brak prób docierania do środowisk młodzieżowych ze strony dorosłych polityków oraz zwykła nieudolność powodują obecną sytuację. Większość młodzieży, pozbawiona inicjatywy, pozostaje obojętna wobec polityki. Mniejszość, pozbawiona w pewnym sensie kontaktu ze światem dorosłych, organizuje się na marginesach.
Blokady i manifestacje
Wobec braku zainteresowania centralnych mediów, dostęp do opinii publicznej środowiska te zyskać mogą przede wszystkim przez demonstracje uliczne. Zarazem środowiska te swoją tożsamość budują w dużym stopniu w opozycji do swoich antagonistów. Stąd obok dbania o obecność w Internecie podstawowa działalność to blokady i manifestacje.
Prawicowcy blokują Paradę Równości, a lewicowcy Marsz Niepodległości. Należy zauważyć, że w paradoksalny sposób środowiska te w ten sposób wzajemnie się wspierają, bowiem marsz bez blokady przeszedłby bez specjalnego echa. Już zaś sama zapowiedź blokady mobilizuje policję (zobowiązaną do zapewnienia bezpieczeństwa) oraz media, żądne przede wszystkim scen z użyciem przemocy. Trzeba jednak powiedzieć, że młodzież w gruncie rzeczy mimo pokrzykiwania zachowywała się dotychczas dość spokojnie i grzecznie.
Trzeba też mieć na uwadze, że być może wielu uczestników, zwłaszcza lewicowych ugrupowań, nie traktuje swojej aktywności całkiem serio, że wiele wypowiedzi, gestów i działań ma bardziej charakter happeningu czy żartu (co nie oznacza, by zwalniać ich z odpowiedzialności).
Pokątne wsparcie świata dorosłych
Mimo braku poważniejszego zainteresowania życiem politycznym młodzieży, te nader w gruncie rzeczy słabe organizacje mają jednak wsparcie dość poważnych instytucji. Wygląda to tak, jakby dorośli nie potrafili trafić do młodzieży, ale po cichu popierali ten margines, do którego im bliżej.
„Gazeta Wyborcza” popiera więc margines lewicowy. Wyraźnie formułowane poparcie dla blokady Marszu Niepodległości staje się jednym z istotnych wątków jej publicystyki. Lansuje przy tym termin antyfaszyzm, zapominając, że jest zapożyczony z komunistycznej propagandy i był używany wobec wszystkich przeciwników ruchu faszystowskiego, przede wszystkim demokratów i socjaldemokratów.
Margines prawicowy z kolei wspierany jest w jakimś stopniu przez IPN. Dzieje się to pośrednio poprzez odkłamywanie zafałszowań dotyczących ugrupowań prawicowo-narodowych, jakie upowszechniano w czasach PRL-u. Brak jednak działalności IPN-u w tej dziedzinie odpowiedniego dystansu, a aktywność takich osób jak Jan Żaryn wzmacnia wrażenie jednostronnego zaangażowania instytucji o skądinąd wielkim i pozytywnym znaczeniu.
Bardzo selektywna polityka historyczna państwa powoduje, że środowiska młodzieżowe sięgają do historycznych wzorców, nie mają zaś żadnej wspólnej płaszczyzny porozumienia. Zwraca uwagę wzajemna izolacja środowisk oraz brak dialogu i dyskusji między różnymi nurtami.
Wygląda na to – raz jeszcze to podkreślę – że świat dorosłych, nie umiejąc trafić do szerszych kręgów młodzieży, usiłuje pasożytować na środowiskach młodzieżowych, usiłując je zarazić własnymi obsesjami i własną nieudolnością prowadzenia debat publicznych.
Wstępne wnioski i dalsze pytania
Świat młodzieżowej polityki nie jest bynajmniej całkiem izolowany od polityki dorosłej. Niektórzy z aktorów tej młodzieżowej sceny zrobili dzięki swojej aktywności kariery w polityce (dostali się do sejmu lub byli w sejmie jako bardzo młodzi posłowie i powrócili do młodzieżowego środowiska). Świat ten cierpi też na podobne schorzenia – brak wewnętrznego dialogu czy prymitywizację języka.
Wstępny ogląd napawa pesymizmem i potwierdza wnioski, jakie zaczęto formułować niemal zaraz po ogłoszeniu wyników wyborów. Młodzież zostawiono samą sobie, choć często zdaje się ona do pewnego stopnia naśladować dorosłe życie polityczne, niestety robi to przede wszystkim w tym, co jest jego negatywnymi cechami.
Owa sytuacja związana jest również z poważnym zawężeniem dróg awansu do dorosłego życia politycznego dla tej młodzieży, która politycznie chce być aktywna. Istnieje podejrzenie, że obecna sytuacja promuje przede wszystkim dążących do kariery, nie zaś zainteresowanych polityką z przekonań ideowych. Dorosła polityka dokonuje kooptacji młodych na mocy kryteriów towarzyskich („młodzi z kręgu znajomych”) lub konformizmu („odsłuż swoje jako pomagier, to może awansujesz”). Nie promuje zaś samodzielnych, prowadzących już jakieś stowarzyszenia czy projekty.
Bardzo też trudno ocenić dynamikę i zasięg oddziaływania opisywanej tutaj aktywności politycznej środowisk młodzieżowych. Można jednak zaryzykować stwierdzenie, że skupia ona dużą część najaktywniejszych. Zdecydowana większość jest politycznie bierna, przekonana, że trzeba zadbać o własne interesy, a nie starać się o dobro wspólne (taki „indywidualizm” konstatuje raport „Młodzi 2011” prof. Szafrańskiej). Oczywiście aktywność polityczna to nie jedyna forma aktywności w życiu publicznym. Wolontariat lub działalność artystyczna to także aktywność społeczna o dużym znaczeniu. Wydaje się jednak, że aktywność polityczna ma szczególne znaczenie, bowiem to właśnie ta młodzież wcześniej czy później przebije się do dorosłej polityki i będzie stanowić polityczną elitę naszego kraju.
Fakt, że świat dorosłych ma tak mało zainteresowania dla tego, co dzieje się w świecie młodzieżowej polityki, lub udziela jedynie owego manipulanckiego pokątnego wsparcia może niekorzystnie wpłynąć na kształtowanie się przyszłej polskiej kultury politycznej. Będzie ona przecież w dużym stopniu zależała od tego, jak politycznie dojrzeje dzisiejsza młoda inteligencja.
Choć wiele stwierdzeń w tej próbie opracowania to jedynie hipotezy, sytuacja, jaką stworzono młodemu pokoleniu – na taki osąd trzeba się już teraz zdobyć – nie służy jego aktywności politycznej i nie służy kształtowaniu się kultury politycznej sprzyjającej demokratycznemu i otwartemu społeczeństwu. Można tylko mieć nadzieję, że młodzież jest bardziej rozsądna od dorosłych i sama potrafi uchronić się przed wpływem demagogów, którzy zawsze chcieli wykorzystywać i manipulować naiwnością najmłodszych pokoleń.
[1] http://antifa.bzzz.net/site/index.php?option=com_content&task=blogsection&id=6&Itemid=53 (dostęp 02.11.2011).
[2] http://15pazdziernika.pl/o-nas (dostęp 02.11.2011).
[3] http://furia.org.pl (dostęp 17.11.2011 r.)
[4] http://www.polskatimes.pl/fakty/kraj/381253,ziobrysci-starli-sie-z-zakonem-pc-o-partyjna-mlodziezowke,id,t.html (dostęp 27.10.2011)