Niewidzialność wokół nas jest jak powietrze, wdychamy ją nie wiedząc, że jest obok, przenika nas na każdym kroku. Możemy sobie zadać pytanie dlaczego pewne przedmioty, zdarzenia, nawet ludzie stają się dla niektórych spośród nas niewidzialnymi. Odpowiedź jest prosta i wynika z dość prozaicznej specyfiki ludzi, jakże charakterystycznej dla naszego gatunku a mianowicie po prostu z nieuwagi lub zbytniego zawierzenia w normę codzienności, która chcąc nie chcąc eliminuje wszelkie wykraczające poza nią aspekty naszego otoczenia.
Ludzie często „patrząc” nie widzą. Rzeczy, zdarzenia, które wyłamują się niejako spoza schematu wyznaczonego na drodze naszej prywatnej codzienności ulegają takiemu zatarciu, iż nie oddziałują na nas w żaden sposób.
Mówiąc o niewidzialności należy również wspomnieć o tej, która powstaje celowo. Gdyż nieraz zakładamy „okulary zobojętnienia” by nie widzieć – relacja taka najczęściej ma miejsce w odniesieniu do drugiego człowieka, i wynika zazwyczaj z jego wykluczenia społecznego. Mam tutaj na myśli głównie marginalia społeczne – biedaków, żebraków czekających w przejściach podziemnych, Cyganów grających w tramwajach, czy choćby pijanego mężczyznę leżącego na chodniku. Zobojętnienie stanowi broń przed potencjalnym zagrożeniem, z którego może wyniknąć pomoc w dalszej perspektywie „zauważenia”.
W swoich rozważaniach chciałabym położyć nacisk na problem „niewidzialnych rzeczy”, również kreujących przestrzeń naszego życia społecznego, w głównej mierze w przestrzeni miejskiej. Posiłkując się dość prozaicznym przykładem odwołam się do własnej codzienności: przechodzę codziennie obok samochodów innych ludzi, znajdujących się w pobliżu bloku, w którym mieszkam. Wszystkie choć są rzeczami stanowią o mobilności swoich właścicieli, dlatego ich codzienny układ jest często inny – zajmują miejsce, mają położenie. Jeden spośród nich natomiast trwa niezmiennie od kilku miesięcy, może lat . Wydawać by się mogło – taki przeciętniak, nijaki kolor, potłuczona tylna szyba, odpadający zderzak – wrak pośród żywych. Jednak wciąż tam stoi, na tym osiedlowym parkingu, czy śnieg, czy deszcz . Czy niezauważalny? – z pewnością nie. Jego namacalność i wielkość formy stanowi dowód egzystencji materialnej. Czy ktoś przejmuje się tym wizualnym ubytkiem mobilności? Wydawać by się mogło, iż nikogo to nie obchodzi. Nie funkcjonując nie istnieje, samochód-wrak pozostaje w pomijanej sferze marginalizacji miejskiej, którą albo niezauważalnie mijamy w codziennym zabieganiu, lub widząc po prostu ignorujemy jako nie mającej bezpośrednio z nami styczności.
Wśród rzeczy niewidzialnych można odnaleźć artefakty stanowiące przykłady pozostawionej działalności ludzkiej – do takich z pewnością można zaliczyć ów pojazd nie spełniający już swoich cech wynikających z założeń funkcjonalnych. Również jego estetyka ukazuje, iż stanowi on przedmiot zapomniany. Reasumując, nie posiada on wartości, które mogłyby stanowić wartość użytkową, wizualną, bądź sentymentalną, co udowadnia sam stan techniczny.
Niewidzialność takich przedmiotów jest wynikiem zatracenia ich wartości w oczach posiadacza – zazwyczaj chodzi właśnie o funkcjonalność. Do takich materialnych rekwizytów można zaliczyć wiele rzeczy widzianych w urbanistycznym krajobrazie miejskim. Są to zarówno przedmioty zapomniane, pozostawione na ulicach rupiecie, jak i śmieci. na które natknąć można się niemal wszędzie. Często bywa tak, iż przedmiot – pozorny odpad – dla pierwotnego właściciela, w oczach innej osoby nabiera nowych wartości. Przykładem są rzeczy śmietnikowe, stając się „zdobyczą” dla poszukiwacza, czy to skupu złomu, czy przypadkowego człowieka, dla którego np. „śmietnikowy dywan” wydaje się w pełni użytecznym wyposażeniem domu.
Inną kategorią niewidzialności rzeczy w przestrzeni miejskiej stanowią takie aspekty materialne, które zostały zaadaptowane, lub wykreowane od podstaw przez ludzi. Mogą stanowić jednak na tyle mało znacząca funkcję dla otoczenia, iż nie przedstawiają dla niego żadnej wartości, nie zauważa się ich. Stanowiąc wyraz aktywności twórczej poszczególnych jednostek ożywiają miasto, nadając mu zupełnie inny magiczno – indywidualistyczny charakter.
Chciałabym tutaj powołać się na projekt badawczy o nazwie „Niewidzialne miasto„, którego opiekunem jest Marek Krajewski, socjolog badający relację człowieka z kulturą materialną. Miał on na celu ukazanie szerokiej gamy spontanicznych form twórczości objawiających się w miejskiej kulturze. Obok przeprowadzonych na szeroką skalę badań terenowych – w głównych miastach Polski – istnieje ogólnodostępna strona internetowa: www.niewidzialnemiasto.pl, ukazująca za pomocą fotografii zróżnicowanie i bogactwo takich form aktywności.
Czym jest niewidzialne miasto? Krajewski jako socjolog w swoich badaniach zasadniczo zwraca uwagę na umiejętność przekształcenia otoczenia przez jednostkę z uwzględnieniem miejskiego urbanizmu, stanowiącego tło dla zaistniałych działań.
Zwraca on również uwagę na ten specyficzny dla „niewidzialnych miast” oddolny dizajn, który może wykorzystywać zarówno plastikowe butelki, jak i zużyte opony w celu tworzenia niezwykłych form przydomowych – na przykład pomalowany biały łabędź wykonany z opony, krasnal w kapliczce pomiędzy blokami (który stał się już niejako ikoną tej przestrzeni), lalka Barbie wetknięta w ramach „przystrojenia” ogródka, czy równie istotny element kreacji zarówno wizualnej jak i społecznej – stary fotel i kanapa stojąca za blokiem.
Badacz zauważa iż ta kreacyjna działalność mieszkańców wykracza poza formalnie przyjętą estetykę miejską, stąd też mogą wynikać bardziej lub mniej przychylne reakcje innych ludzi.
Ludzie sami tworzą ikonosferę swojej przestrzeni, charakter tych działań zazwyczaj jest spontaniczny – pokazanie swojej własności, przedmioty symbolizują specyficzną indywidualną przestrzeń danej jednostki.
Niewidzialne miasto obejmuje wszystko to co w jakiejkolwiek mierze wykracza poza normy codzienności i zwykły urbanistyczny krajobraz. Rafał Drozdowski przestrzeń taką nazwał wehikułem wykluczenia – ukazując równocześnie dwie skale „niewidzialności miejskiej”. Jednych fascynuje to co dla drugich stanowi obszar niewidzialny. Zainteresowanie takie może wynikać z odmienność takowych miejsc, ich swoistego odspołecznienia – jeśli chodzi o większy zakres terytorialny.
Kreacja miejska może wynikać również z zaplanowanych działań grupy – idea taka przyświecała choćby stworzonej przez Krzysztofa Sidorka i Mariusza Libela grupie „Twożywo” wykorzystującej różne formy graficzne, artystyczne – od murali, plakatów, po naklejki w tramwajach i autobusach. Adresatami ich akcji byli po prostu przypadkowi przechodnie, jak sami autorzy piszą „przemieszczający się po systemach komunikacyjnych i informacyjnych”. Korzystając z obrazu i słowa wniknęli niejako w tą codzienność egzystencji miejskiej, tym samym stworzyli „widzialną niewidzialność”, wymykającą się powszechnie przyjętym normom codzienności, niejako budząc ludzi z uśpieni
a i skłaniając do przemyśleń.
Miasto ma wiele twarzy: zinstytucjonalizowaną, uprzemysłowioną, roboczą, kulturalną i ciągle nastawioną na cel społeczności je tworzących, lub podporządkowaną schematowi: praca – dom, w bezmyślnym podążaniu wyznaczonymi ścieżkami. Drugą stroną miasta są właśnie te przedmioty z naszego codziennego otoczenia, niezauważalnie trwające obok, wciąż mijane. Można by rzecz: przedmioty „stąd” – odwołując się do współczesnej „Baśni o ludziach stąd” (polska niskobudżetowa komedia, w reżyserii Władysława Sikory z 2003 roku). Baśni, w której świat ludzi wykluczonych społecznie, biedaków, pijaków, złodziei rządzi się własnymi, na poły magicznymi prawami i zasadami. Całkowicie niewidoczny dla ludzi „stamtąd”, choć istniejący w tej samej rzeczywistości.
Możemy narzekać na brzydotę miejską, na smród, śmieci, możemy wciąż szukać winnych zaniedbań w tej przestrzeni. Lecz należałoby również szerzej spojrzeć na banalność ukrytych form twórczych, zarówno tych prostych – ograniczających się do kilku słów, nie zawsze cenzuralnych czy poprawnych, jak i do wyrażeń nieco bardziej subtelnych – jakim mógłby być choćby udekorowany przydomowy ogródek. Oba działania w jakimś stopniu świadczą o naszym mieście.
Ludzie często wyrażają się w manifestacjach bezimiennych przyklejając coś, pisząc wyznania, apele na ulicach, środkach komunikacji miejskiej jak również pozostawiając rzeczy. Czy celowo, czy nieumyślnie – właśnie wtedy kreują przestrzeń miasta. Stwarzają jego charakter, z którego można być mniej lub bardziej dumnym.
„Ludzie bardziej stwarzani są przez rzeczy niż je stwarzają” – stwierdzenie Susan Pearce ukazuje złożoność i komplikacje, jakie niesie ze sobą współczesność, rozumiana jako czas, w którym niemal wszystko jest możliwe i dostępne a, stwarzanie – nabrało cech powszechnych. Współczesny człowiek potrzebuje materialnych atrybutów służących mu do samookreślenia siebie i swojego miejsca w tej przestrzeni. Właśnie te małoznaczące, pozornie niewidzialne rzeczy często mu to umożliwiają, wyznaczając granice jego świata, równocześnie wnosząc trochę fantazji w szarej rzeczywistości miejskiej.