Od legalizacji narkotyków gorsze jest tylko kontynuowanie zupełnie nieskutecznej prohibicji. Optymalnych rozwiązań trzeba szukać bez ideologicznego zacietrzewienia za to ucząc się na błędach.
Taka jest chyba najciekawsza myśl przedstawiona w raporcie przygotowanym przez zespół ekspertów London School of Economics i zatytułowanego „Ending the Drug Wars” („Zakończyć wojny narkotykowe”, http://www.lse.ac.uk/IDEAS/publications/reports/pdf/EndingDrugWarsFINAL.pdf). Raport zyskał oddźwięk medialny dzięki kilku zdaniom wstępu, które podpisało grono bardzo szanowanych ludzi m.in.: pięciu noblistów z dziedziny ekonomii, były szef amerykańskiej dyplomacji George Schultz, brytyjski wicepremier Nick Clegg i były sekretarz generalny NATO Javier Solana.
Tekst jest dobrze napisany i zdecydowanie warto go przeczytać, żeby samemu wyrobić sobie o nim opinię. Ponieważ jednak w świecie TLDR (too long; didn’t read), większość z P.T. Czytelników nie znajdzie na to czasu, to spróbujmy streścić najważniejsze wnioski, które wypływają z raportu.
Wniosek 1. Nie tędy droga
Dotychczasowy sposób walki z narkotykami się nie sprawdził. Próby prohibicji okazują się być nieefektywne, bardzo kosztowne, a czasem wręcz przynoszą więcej szkody niż pożytku. W szczególności cierpią państwa, w których narkotyki są produkowane oraz kraje tranzytowe. Z ich perspektywy obecna polityka „ograniczania podaży” poprzez bezwzględną walkę z kartelami narkotykowymi jest po prostu przenoszeniem na nich kosztów, których nie chce ponosić bogaty Zachód. USA i kraje UE (główni „konsumenci” narkotyków) zamiast płacić za leczenie narkomanów czy programy prewencyjne, wolą ograniczać podaż narkotyków, co podnosi ich ceny i zmniejsza konsumpcje. Niestety, kraje takie jak Kolumbia czy Meksyk płacą za to rosnącą przestępczością, korupcją, a nawet utratą przez rządy kontroli nad częścią terytorium. Dla przykładu: wojna z narkotykami kosztuje w Kolumbii rocznie życie średnio prawie 4 tysięcy osób. Tych kosztów nie kompensuje wielomilionowa pomoc finansowa od bogatego świata zachodniego. Nic więc dziwnego, że coraz więcej państw mówi: „Nie, nie chcemy iść dalej tą drogą”.
Wniosek 2. Zażywanie narkotyków powinno być traktowane jako problem medyczny a nie kryminalny
Wydatki związane ze stosowaniem prawa antynarkotykowego szacowane są w świecie na ok. 100 mld. dolarów rocznie (tyle co 1/5 PKB Polski). Tyle kosztuje łapanie przestępców narkotykowych, ich sądzenie i wsadzanie do więzień. Ostra polityka antynarkotykowa doprowadziła do gwałtownego wzrostu liczby osób, które odsiadują wyroki za przestępstwa narkotykowe (w USA to aż 25%). Drastyczne kary nie rozwiązały jednak problemu narkomanii, generując dodatkowo istotne koszty społeczne dla osadzonych i ich rodzin.
Coraz więcej badań wskazuje, że zastąpienie karania leczeniem przynosi dużo korzyści społecznych i ekonomicznych, w tym oczywiście zmniejszenie przestępczości. Koszty maleją tym bardziej, że według szacunków tylko ok. 10% osób zażywających narkotyki wymaga terapii. Szersze wykorzystywanie systemu opieki medycznej w walce z narkotykami, wydaje się więc atrakcyjną alternatywą dla polityki karania. W tym kontekście, programy wsparcia medycznego dla narkomanów powinny być rozwijane i popularyzowane – w większości krajów niestety nadal nie jest to robione w stopniu dostatecznym.
Wniosek 3. Debata o polityce narkotykowej nie powinna być zdominowana przez kwestie ideologiczne.
Debata publiczna o narkotykach w większości krajów zdominowana jest przez osoby mające uprzedzenia i często bardzo skrajne poglądy. Problem jest jednak zbyt poważny, żeby polityka mająca na celu jego rozwiązanie była oderwana od doświadczeń, wyników badań i analiz efektywności różnych rozwiązań. Tym bardziej, że rośnie liczba miejsc (Urugwaj, niektóre stany USA), w których odważnie eksperymentuje się z legalizacją (na razie konopi indyjskich), co zwiększa możliwości korzystania z doświadczeń międzynarodowych przy planowaniu działań w swoich krajach. Jest to tym ważniejsze, że istnieje wiele zagrożeń związanych z legalizacją, ze wzrostem liczby osób z problemem narkotykowym na czele. Jest mało prawdopodobne, aby jakakolwiek liberalizacja dostępu do narkotyków była wolna od ryzyka, co nie oznacza jednak, że nie powinniśmy szukać rozwiązań optymalnie rozkładających koszty i korzyści.
Korzyści i zagrożenia związane z legalizacją marihuany |
|
Korzyści |
Zagrożenia |
Zmniejszenie wielkości nielegalnego handlu narkotykami, związanej z tym przemocy i kosztów ponoszonych przez wymiar sprawiedliwości |
Zwiększenie konsumpcji narkotyku co może prowadzić do zwiększenia liczby osób uzależnionych oraz osób z kłopotami zdrowotnymi wywołanymi zażywaniem narkotyków. |
Zwiększenie dochodów państwa |
Zwiększenie liczby wypadków, przestępstw oraz zaniedbań (np. w pracy) popełnionych w stanie odurzenia narkotycznego. |
Zmniejszenie ryzyka związanego z zażywaniem marihuany poprzez zastąpienie produktów o niejasnym i potencjalnie niebezpiecznym składzie chemicznym, produktami o składzie sprawdzonym i regulowanym przez państwo. |
|
Zmniejszenie liczby osób skazanych za przestępstwa narkotykowe i związanych z tym kosztów społecznych dla nich samych i ich rodzin. |
* * *
W Polsce niestety nie toczy się rzetelna debata publiczna o sposobach prowadzenia polityki antynarkotykowej, mimo tego, iż istnieją dowody na nieskuteczność obecnego systemu (patrz np. analiza Instytutu Spraw Publicznych, http://issuu.com/maclawyer/docs/ispraport1/8?e=0). Oportunistyczny obóz rządowych nie chce podejmować kolejnego trudnego tematu, opozycja prawicowa o jakiejkolwiek liberalizacji z przyczyn ideologicznych nie chce nawet słyszeć, a partia Janusza Palikota składając propozycję zmian ustawowych nie potrafiła wywołać szerszej, merytorycznej dyskusji i sprawa została potraktowana jako kolejny happening. A przecież jest o czym dyskutować, bo możliwych rozwiązań pośrednich pomiędzy całkowitym zakazem, a pełną liberalizacją przepisów jest bardzo dużo. Autorzy raportu wskazują na trzy godne rozważenia pomysły:
a) produkcja na własne potrzeby i przyzwolenie wyłącznie na darmową dystrybucję
b) produkcja i sprzedaż wyłącznie przez organizacje nie działające dla zysku, na wzór hiszpańskich „klubów konopnych” (podobną propozycję składał w Polsce w 2013 roku Klub Ruchu Palikota)
c) jakiś rodzaj monopolu państwowego, na przykład dopuszczającego koncesjonowaną produkcję, ale pozostawiającego sprzedaż podmiotom publicznym
Raport przygotowany przez LSE i poparty przez szerokie grono poważanych ekspertów i polityków, jest bardzo silnym głosem wzywającym do zmian. Nie przesądza on konkretnych rozwiązań, wskazując na różne uwarunkowania poszczególnych państw, niemniej jednak dostarcza przekonywujących argumentów, że obecna polityka jest zupełnie nieskuteczna. Prohibicja narkotykowa nie działa, mimo szczytnych intencji, które przyświecały jej wprowadzeniu. Politykę antynarkotykową, jak każdą inną politykę publiczną, należy jednak oceniać po owocach, a nie intencjach jej twórców. Najwyższa pora abyśmy w Polsce na poważnie porozmawiali o zmianach w prawie, zaczynając od zaprzestania karania za posiadanie niewielkich ilości narkotyków, i o zwiększeniu nakładów na profilaktykę i leczenie uzależnień. Nie ma to nic wspólnego z legalizacją i może przynieść istotne korzyści społeczne. Znajdzie się ktoś odważny, kto sformułuje i wdroży taką nową politykę antynarkotykową?