„Pismo er” to nowy kwartalnik protestancki, niezwiązany z żadnym konkretnym Kościołem. Ukazuje się w internecie. Do kluczowych tematów numeru „Quo vadis, Kościele?” należą pytania o chrześcijaństwo w ogóle, o to, w jakim znalazło się momencie historii oraz czy wyczerpało swoje posłannictwo. Poruszane są także problemy społeczności protestanckiej w Polsce, sprawy codzienne kościołów reformowanych oraz ich relacje z Kościołem katolickim. Godna uwagi wydała mi się myśl, jaka przewija się kilkakrotnie w tym czasopiśmie, mianowicie o marności wiedzy teologicznej w naszym kraju. Niewątpliwie na pochwałę zasługuje otwartość i odwaga autorów „Pisma er” w stawianiu pytań i umiejętność mówienia w inteligentny i nikogo nieobrażający sposób o problemach, które w Kościele katolickim są traktowane jako drażliwe i omijane.
Do tytułu numeru nawiązuje wywiad z profesorem Tadeuszem Bartosiem „Chrześcijaństwo – ofiara własnego sukcesu”. Bartoś stawia tezę: „chrześcijaństwo odniosło sukces, bo doszło do humanizacji różnych aspektów życia (prawa człowieka, ochrona socjalna, egalitaryzm, ochrona prawna itd.). Może to chrześcijaństwo, może oświecenie, ale dzieło zostało dokonane w Europie. Stąd zasłużona emerytura”. Jest to teza przyjęta w sposób dość dowolny, bo jakkolwiek owa humanizacja europejskiej kultury istotnie w jakiejś mierze miała związek z upowszechnianiem się wartości głoszonych przez Ewangelie, a Kościół przyczynił się do rozwoju oświaty i kultury, to jednak trzeba mieć na uwadze właściwy mu konserwatyzm. Dla przykładu Kościół zazwyczaj bronił starych porządków społecznych i nie był nigdy orędownikiem praw kobiet. W odniesieniu do aktualnej sytuacji Kościoła Bartoś zwraca uwagę na panujące w nim defensywność i centralizm. Współczesny stan tej organizacji opisuje jako skostnienie i swego rodzaju soborową kontrreformację. Podkreśla odejście od idei Kościoła otwartego i jego zamknięcie się na świat. Podobną opinię znajdziemy w „Tygodniku Powszechnym” z 17 lutego 2013 r. – wygłosił ją ks. prof. Paul Zulehner, mówiąc, że Benedykt XVI zdaje się tłumaczyć zjawisko pedofilii w kościele tym, że ulega on wpływom współczesnego świata: „To jego filozofia [Benedykta XVI] i wzorcowy przykład prowadzonej przez niego polityki także w innych dziedzinach. Polityki, której celem jest czysty Kościół żyjący Ewangelią, a która zakłada, iż ten czysty Kościół Ewangelii zbytnio otworzył się na zgubne wpływy świata”. Zgadzam się z diagnozą Tadeusza Bartosia odnośnie do obecnej sytuacji Kościoła, natomiast pogląd, wedle którego Kościół miałby odnosić w przeszłości spektakularne sukcesy, a jedynie współcześnie się uwstecznić, mnie nie przekonuje, dlatego trudno zgodzić mi się z tezą, że chrześcijaństwo stało się ofiarą własnego sukcesu, w takim rozumieniu, o jakim mowa w wywiadzie udzielonym przez Bartosia „Pismu er”.
W czasopiśmie poruszane są także kwestie ekumenizmu, na przykład Jan Turnau wysuwa, zresztą bardzo rozsądny, postulat pokory i „autosceptycyzmu” jako warunku koniecznego dla prowadzenia międzywyznaniowego dialogu. Tomasz Mincer, naczelny „Pisma er”, w „Ewangelickich objawieniach” podkreśla, że nie ma lepszych i gorszych Kościołów chrześcijańskich, bo w istocie wszystkie zmierzają w tym samym kierunku. Autor krytycznie odnosi się do tych działań Kościoła katolickiego, które sprowadzają różnice między poszczególnymi odmianami chrześcijaństwa do tego, że luteranie powinni „powrócić na łono Kościoła”. Mincer nie godzi się na tego rodzaju ingerencję w ewangelicki dyskurs o religii oraz na dominację Kościoła katolickiego, który stawia siebie w roli najwyższego sędziego w odniesieniu do poszczególnych odłamów chrześcijaństwa.
W artykule Jarosława Makowskiego „Nie dać się szantażować” znajdziemy stwierdzenie, że Kościół katolicki odgrywa hegemoniczną rolę na płaszczyźnie symbolicznej. Kiedy mowa na przykład o świętach i zjawiskach religijnych lub też o likwidacji Funduszu Kościelnego, uwzględnia się tylko perspektywę katolików. Kościoły protestanckie powinny wedle autora starać się uświadamiać społeczeństwu, że w różnych sprawach istnieją inne rozwiązania niż przyjmowane przez światopogląd katolicki, w debacie publicznej zaś zadbać o to, aby uwidoczniła się teologia Kościołów reformowanych, co jest istotne zwłaszcza w obliczu słabości teologii katolickiej.
Na temat wspomnianej wyżej odmienności przekonań pisze Renata Kim. Autorka tekstu „Kościół odważny” zwraca uwagę, że Kościoły reformowane wykazują się większą otwartością światopoglądową niż Kościół katolicki. Protestanci dyskutują o kwestiach, które w dyskursie kościoła katolickiego są przemilczane lub nieakceptowane – dotyczy to na przykład ordynacji homoseksualistów oraz in vitro. Wedle Renaty Kim to jednak wciąż za mało, ponieważ Kościół powinien zajmować w takich kwestiach oficjalne stanowisko, a tymczasem synod dotąd tego nie uczynił. Brak akceptacji dla intelektualnej inercji wyraża się u autorki tekstu również tym, że podkreśla ona potrzebę czytania Biblii od nowa i odnoszenia jej do realiów współczesnego świata.
Temat rozumienia świętej dla chrześcijan księgi, jej nieobecności w życiu współczesnego człowieka, a także hermetyczności biblijnej symboliki porusza Tomasz Piątek w „Fundamentalizmie liberalnym”: „Jak tłumaczyć tę symbolikę na współczesny język telewizyjno-internetowo-facebookowy, płaski i skonstruowany z memów, z mentalnych śmieci? – pisze. – A może powinniśmy walczyć o uratowanie tradycyjnej kultury literackiej, bez której ludzie nie tylko głupieją, ale także nie są w stanie przeczytać Biblii?”. Z treści artykułów poruszających kwestie interpretacji i rozumienia Biblii wyłania się też pytanie o to, jak czerpać z niej naukę, skoro nie wszystko się tam z sobą zgadza. Dostrzegalna jest swego rodzaju bezradność autorów artykułów wobec tego problemu.
Kalina Wojciechowska w „Eklezjologii ponadkonfesyjnej?” zwraca uwagę, że – najogólniej rzecz ujmując – powoływanie się na różne fragmenty tekstów biblijnych prowadzi do odmiennych od siebie koncepcji wyznawanych przez poszczególne Kościoły. Pisze także o historii oddziaływań owych tekstów, podkreślając, że „nie wszystkie elementy interpretacji konfesyjnej mają nadprzyrodzone korzenie. Część wynika z uwarunkowań kulturowych, historycznych i socjologicznych”. Ciekawa jest część artykułu poświęcona różnorakim sposobom analizowania Biblii, na przykład przy użyciu metodologii kognitywnej, która doskonale nadaje się do interpretacji metafor. Wedle autorki efekty takich odczytań okazałyby się szczególnie interesujące choćby ze względu na to, że w Nowym Testamencie o Kościele mówi się właśnie głównie za pomocą przenośni. Ostatecznie w tekście Kaliny Wojciechowskiej spotykamy się z sugestią, że nowe odczytania Biblii mogłyby zaowocować rozwojem eklezjologii zorientowanej ekumenicznie. Chociaż mam wrażenie, że jest to artykuł przeładowany szczegółowymi informacjami i koncepcjami – na które niekiedy należałoby może spojrzeć z nieco szerszej perspektywy teoretycznej – niewątpliwie jego treść jest inspirująca i ciekawa. Ponadto myśl, wedle której nauka Kościoła (jest ona wszakże konsekwencją tego, jak rozumiana jest przezeń Biblia) winna ewoluować, by odpowiadać potrzebom współczesnych ludzi, stanowi bardzo przekonujący argument.
Sugestie, że przesłanie Kościoła nie przystaje do problemów, z jakimi mierzy się współczesny człowiek, formułowane są zresztą na różnych poziomach przez autorów „Pisma er”. Przywołany już wcześniej Jarosław Makowski pisze: „Zapiekłym wrogiem chrześcijaństwa nie jest ani «cywilizacja śmierci», która ponoć łomocze do naszych drzwi, ani «kultura relatywizmu», która doprowadziła do upadku publicznej moralności. Największym wrogiem chrześcijaństwa są… same Kościoły chrześcijańskie, które żywiąc przekonanie, że są strażnikami świętych i niezmiennych prawd, stają się tym samym współczesnemu człowiekowi całkowicie niepotrzebne”. Może nie jest to myśl szczególnie odkrywcza, ale na pewno dotyczy zbyt mało docenianego, przynajmniej przez niektórych, faktu: otóż Kościół w swojej arogancji dobrowolnie lekceważy potrzeby swoich wiernych i przemiany kulturowe, jakim oni podlegają, stając się organizacją, z którą coraz trudniej się utożsamiać, zwłaszcza ludziom posiadającym skłonność do samodzielnego myślenia i wartościowania. Z lektury opisu stanu rzeczy panującego w Kościołach reformowanych, jaki znajdziemy w „Piśmie er”, wynika jednak, że sprawa wygląda w nich jednak o wiele lepiej niż w Kościele katolickim.
Moją uwagę zwrócił także artykuł Jakuba Cupriaka „Kilka uwag o finansowaniu Kościołów”. Problem został przedstawiony bardzo jasno i rzeczowo. Szczególnie istotne jest podkreślenie przez autora, że wprowadzenie nowego systemu finansowania wspólnot religijnych spowoduje konieczność ujawniania przekonań religijnych przez podatników deklarujących wsparcie dla konkretnych Kościołów. Stanowi to ostatecznie zmuszanie obywateli do ujawnienia swoich przekonań religijnych, co jest niezgodne z konstytucją.
W „Piśmie er” znajdziemy także artykuły odnoszące się do sfery duchowości, jak na przykład „Modlitwę serca” Mai Jaszewskiej. Autorka opisuje w nim powszechny kryzys duchowości, na który środkiem zaradczym może być, jej zdaniem, chrześcijańska medytacja – modlitwa serca. Jakkolwiek utyskiwanie na upadek moralności i obyczajów (także tych intelektualnych) może wydać się czymś naiwnym, to wartościowa wydaje mi się w tym tekście obrona niezależności myślenia, która tutaj ma się dokonywać w ramach światopoglądu religijnego. Bardzo podoba mi się konstatacja Mai Jaszewskiej, że kryzys wartości, o jakim tu mowa, wyraża się m.in. w znieczuleniu na cierpienie zwierząt (chociaż ono zawsze istniało, a jego natężenie zmniejsza się w istocie, przynajmniej w jakimś stopniu, wraz z rozwojem cywilizacyjnym). Niewątpliwie jednak zwrócenie uwagi na ten aspekt rzeczywistości – i to w kontekście rozważań o moralności i religii – dowodzi dużej wrażliwości autorki i zasługuje w mojej ocenie na pochwałę.
„Pismo er” warto przeczytać, niezależnie od tego, czy okaże się ono nam bliskie czy dalekie światopoglądowo. Jego atutem jest stawianie odważnych pytań i dobry poziom intelektualny. Próba opisu problemów, przed którymi stoją Kościoły chrześcijańskie i chrześcijaństwo w ogóle, została podjęta w rzetelny sposób, a przy tym autorzy nie zapomnieli, że należy szanować zarówno inteligencję, jak i odmienność myślenia czytelnika, co wydaje mi się szczególnie istotne.