Polskę obiegła informacja o wstrzymaniu importu warzyw, owoców i win mołdawskich przez Rosję. Embargo jest rzekomo spowodowane czerwcową wypowiedzią prezydenta Mihaia Ghimpu, który potępił oderwanie Mołdawii od Rumunii przez Stalina w 1940 roku. W związku z tym krajową prasę obiegły tytuły pokroju „Mołdawia potępiła Stalina- Rosja nie chce mołdawskich warzyw i owoców (Gazeta Wyborcza)”. Jak rozumieć tą sytuację w kontekście rosyjskiej polityki dystansującej się od okresu stalinowskiego i samego Józefa Wissarionowicza?
Nowa polityka historyczna Kremla
Przypomnijmy, że na Kremlu nastąpiły jesienią 2009 roku zmiany w podejściu do polityki historycznej Rosji. Okres terroru stalinowskiego jest od tamtej pory konsekwentnie uważany za „niechwalebny”, co rzutuje na destalinizację retoryki historycznej. Sam prezydent Miedwiediew narzucił Rosji kurs, który potępia stalinowskie represje i nie promuje już decydującej roli Stalina w zwycięstwie podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Przykładami antystalinowskiej retoryki prezydenta FR może, być jego wystąpienie podczas dnia pamięci ofiar represji politycznych 30.10.2009 oraz podczas znacznie nam bliższych uroczystości pogrzebowych w Krakowie 18.4.2010, w których trwał na stanowisku negatywnej roli Stalina podczas II Wojny Światowej (wspomniał o terrorze i ofiarach a nawet osłabieniu potencjału obronnego ZSRR przez tzw. wielkie czystki). Jak zatem należy rozumieć reakcję Moskwy na potępienie oderwania Mołdawii od Rumunii w 1940 roku przez Józefa Stalina?
Od Besarabii do Mołdawii i Naddniestrza
Kluczowe jest w tym przypadku oczywiście Naddniestrze, ale i trudna historia rumuńsko- rosyjska. Tereny Mołdawii i Naddniestrza to historyczna kraina Besarabii (w polskiej historiografii to Mołdawia) stanowiącej lenno węgierskie, polskie i w końcu tureckie. Besarabia, była terytorium jednolitym, którego ludność mówiła po rumuńsku, w XIX wieku została zdobyta przez Cesarstwo Rosyjskie (na Turcji), ale roszczenia do tych ziem cały czas podnosiło także Królestwo Rumuńskie.
Dzisiejsza Mołdawia, której mieszkańcy de facto używają języka rumuńskiego, została przyłączona do Bukaresztu w 1918 roku, w tym czasie Naddniestrze należało do Rosji Bolszewickiej a potem ZSRR. Tu należy lokować przyczynę podziału obu regionów.
Rok 1940 przyniósł Mołdawii los jednej z republik radzieckich, w ramach której funkcjonowało także Naddniestrze, ale lata przedwojenne umocniły „rumuński” charakter jej mieszkańców. Naddniestrze funkcjonowało w ramach państwa rosyjskiego nieprzerwanie od 1812 roku (a jego niektóre miasta nawet od 1793), Mołdawia natomiast przez 20 lat, była częścią Rumunii. To wszystko sprzyjało mołdawskiej odrębności i rusyfikacji Naddniestrza.
Przyczyna rosyjskiego embarga jarzynowinnego
Przyczyny embarga należy doszukiwać się w latach 90 tych, które przyniosły Mołdawii niepodległość. Naddniestrze ciążyło ku Rosji, co zostało przyjęte przychylnie na Kremlu i zwieńczone militarną pomocą dla tego separatystycznego regionu. Dzięki Naddniestrzu Moskwa zyskała możliwość politycznego oddziaływania na Mołdawię oraz zamroziła jej aspiracje zjednoczeniowe. Mołdawia przejawia bowiem chęci do zjednoczenia z etnicznie pokrewną Rumunią, co z rosyjskiego punktu widzenia byłoby katastrofą. Rosyjska reakcja na wypowiedź Mihaia Ghimpu nie jest, więc spowodowana „czynnikiem stalinowskim”, ale kontekstem rumuńsko- mołdawskiego zjednoczenia, które dziś stanowi już czynnik realny.
Nie tak dawna wizyta prezydenta Rumunii Traiana Basescu w Mołdawii jest tego najlepszym przykładem. Rumunia przeznaczyła już 100 mln euro na integrację infrastrukturalną i energetyczną obu państw. Zaplanowano zbudowanie połączeń między sieciami elektrycznymi (Falciu-Gotesti) i gazowymi (Dochia-Ungheni-Jassy) Rumunii i Mołdawii. Bukareszt zaplanował też specjalne stypendia dla studentów mołdawskich ważne jest także poparcie Rumunii dla członkostwa Mołdawii w UE. To tylko przykłady, ale trzeba zaznaczyć że integracyjny trend etnicznie i historycznie pokrewnych państw romańskich jest doskonale widoczny na arenie międzynarodowej. Rosja zdaje sobie sprawę z konsekwencji takiego rozwoju wypadków, dlatego postanowiła działać. Wypowiedź Mihaia Ghimpu to tylko pretekst. Jak zwykle został on jednak spłycony przez większość europejskich (w tym polskich) mediów.