Świat, w którym kształtujemy politykę, podlega procesowi globalizacji. Globalizacja jest faktem nieuniknionym. Nie ma dla niej alternatywy, na rzecz której moglibyśmy się od niej odizolować. Proces globalizacji w dalszym ciągu jest przedmiotem wielu dyskusji, przede wszystkim pod względem gospodarczym. Globalizacji ulega wiedza. Ulegają też wartości, przekonania i poglądy. Globalizacją objęte są style życia, choć pewnie nie zawsze ku naszemu zadowoleniu. Gdyż całkiem często proces ten idzie w parze ze stratami kulturalnymi.
Główne wytyczne dla polityki międzynarodowej ulegają zmianom. Jak zawsze w historii. Jednakże nigdy wcześniej nie następowało to z taką prędkością jak dziś. Globalizacja wyznacza również nowe ramy dla naszej polityki narodowej, jak i dla międzynarodowego bezpieczeństwa. Wielu ludziom w tym kraju trudno jest przypomnieć sobie, gdzie dokładnie leży Afganistan czy Jemen na kuli ziemskiej. Jednak kwestie rozwoju w tych krajach dotyczą nas w sposób bezpośredni. Odpowiedzialna polityka zagraniczna musi się tymi konfliktami zająć.
Tam, gdzie problemy nabierają globalnego wymiaru, bardziej globalnie należy podejść do kwestii odpowiedzialności. Tylko w taki sposób możemy uniknąć zagrożenia dla naszego bezpieczeństwa, które może powstać z procesu zmniejszania barier w wyniku globalizacji. Dlatego też musimy wspólnie reagować na ryzyka związane z rozpowszechnianiem broni masowego rażenia, na radykalne i fundamentalistyczne ideologie, jak i na terroryzm, fanatyzm i państwa rozpadające się.
Globalizacja czyni te problemy bardziej widocznymi ale i mniej przejrzystymi zarazem. Dla przewidującej polityki zagranicznej i polityki bezpieczeństwa potrzebne jest dlatego – bardziej niż kiedykolwiek – jedno klarowne stanowisko oraz wspólnie ustalone i wiążące zasady.
Polityka wartości i interesów społeczeństwa
Unia Europejska oraz Pakt Północnoatlantycki od dziesiątek lat są zaufaną podstawą niemieckiej polityki, ponieważ są czymś więcej niż zaledwie związkami państw o podobnie ulokowanych interesach. Unia Europejska i NATO są przede wszystkim związkami wartości. Transatlantycka przyjaźń i partnerstwo należą nieodzownie do naszej rzeczywistości. Stworzyliśmy przestrzeń wspólnych wartości podstawowych. A szczególną wartość ma dla nas wolność jednostki. Częścią tego jest również niemieckie wstawiennictwo za uniwersalnością praw człowieka. Ale nie jest to polityka umoralniania. Nasza konstytucja wraz z niezbywalną ochroną godności ludzkiej czerpie nauki z naszej wspólnej historii. Zapewnienie jej nienaruszalności jest obowiązkiem państwa. Niezłomne zabieganie o nią, jaki i opowiadanie się po jej stronie na całym świecie, jest i pozostaje zobowiązaniem niemieckiej polityki zagranicznej.
Kluczem do skutecznej polityki zagranicznej i polityki bezpieczeństwa w erze globalizacji jest według mnie nawiązywanie nowych partnerstw na bazie naszego stałego fundamentu wartości. Ucieszyłem się, gdyż po raz pierwszy przybył na konferencję do Monachium chiński minister spraw zagranicznych. Cieszy mnie również fakt, że mogłem gościć u swego boku kolegę Sergieja Ławrowa. Dlaczego? Ponieważ strategiczne partnerstwo z Rosją jest nie tylko nieodzowne dla europejskiego bezpieczeństwa lecz również dla rozwiązania globalnych problemów. Chcemy partnerstwa i chcemy je tam rozbudowywać, gdzie łączą nas wspólne interesy. Do tego tematu należy również zasadnicza dyskusja wokół propozycji prezydenta Miedwiediewa w kwestii europejskiego bezpieczeństwa. Z innymi wznoszącymi się potęgami takimi jak Brazylia, Indie, RPA łączą nas wspólne interesy i wyzwania, na podstawie których musimy zbudować stabilne partnerstwa. Z państwami Zatoki Perskiej porozumieliśmy się kwestii wspólnie podjętych kroków ku stabilizacji Jemenu. Nową linię polityczną międzynarodowego zaangażowania w sprawie Afganistanu ustanowiliśmy w kręgu ponad 70 delegacji.
W dążeniach stabilizacyjnych Afganistanu oraz wielu innych misjach pokojowych Niemcy uczestniczą na podstawie mandatu ONZ. Siła tej organizacji zależna jest od tego, na ile pozwolą jej państwa członkowskie, lecz organizacja ta tworzy dla nas niezbywalne ramy dla międzynarodowego bezpieczeństwa.
Kooperacja nie konfrontacja
Europejskie porozumienie było nauką płynącą z nacjonalistycznej katastrofy, z samozniszczenia naszego kontynentu z inicjatywy Niemiec. Ukształtowaliśmy europejski model kooperacji, jak również on ukształtował nas. Ale również jego sukces nie jest kwestią oczywistą. Wiele dyskusji dotyczy kosztów tego sukcesu, ale powinniśmy więcej mówić o tym, ile jest on wart. Prawdziwe zjednoczenie Europy nastąpi dopiero wtedy, kiedy również moje pokolenie, które nigdy nie doświadczyło wojny, cierpienia i głodu, zdecydowanie opowie się za europejskim porozumieniem. Myślę, że moje pokolenie ma szansę, rozbudować model kooperacji poza Europę Zachodnią, a może nawet na cały kontynent europejski.
Wraz z Traktatem Lizbońskim ustanowiliśmy pewien nowy rozdział. Unia Europejska stała się bardziej demokratyczna i bardziej parlamentarna, a Lizbona nie stanowi zakończenia lecz ustanawia pewien początek. Układ ten określa bowiem wspólną politykę bezpieczeństwa i obrony, z którą rząd niemiecki całkowicie się zgadza. Celem długookresowym jest budowa europejskiej armii pod pełną kontrolą parlamentarną. Unia Europejska musi podołać swojej politycznej roli aktora globalnego; musi ona samodzielnie uprawiać politykę zarządzania kryzysowego oraz musi umieć działać szybko, elastycznie i wspólnie. Instrument „Stałej Ustrukturyzowanej Współpracy” przewidziany w Układzie Lizbońskim daje możliwość współdziałania wraz z poszczególnymi państwami Unii Europejskiej w celu dalszego rozwoju wizji europejskiej. Projekt europejski wspólnej polityki bezpieczeństwa i obrony stanie się motorem dalszych działań jednoczących Europę.
Wyzwania dla pokoju
Z całą pewnością niekontrolowane rozprzestrzenianie broni atomowej jest dziś największym zagrożeniem dla naszego bezpieczeństwa. Układ stopujący rozpowszechnianie broni nuklearnej z lat sześćdziesiątych był czymś więcej niż zapisem status quo. Zawiera on do dziś obietnicę obustronną. Samodzielne zobowiązanie do nierozpowszechniania broni nuklearnej wiąże się z samodzielnym zobowiązaniem państw posiadających broń atomową do rozbrojenia. Z jednej strony chcemy uniknąć dalszego rozprzestrzeniania broni atomowej, a z drugiej strony zredukować jej arsenały. Dlatego też kontrowersje wokół programu nuklearnego Iranu nie są sprawą regionalną, lecz kwestią o oddziaływaniach globalnych.
Iran dysponuje umową, która na piśmie potwierdza jego prawo do pokojowego użycia energii jądrowej. Grupa państw „E3+3” [Wielka Brytania, USA, Chiny, Francja, Niemcy i Rosja – red.] zaoferowała Iranowi dalekosiężne wsparcie co do pomocy, w przypadku gdy w odpowiedzi przedłoży on dowód potwierdzający wyłącznie pokojowy charakter programu nuklearnego. Wyciągamy dłoń, lecz jak dotąd sięga ona w próżnię. Porozumienie w sprawie teherańskiego reaktora badawczego byłoby krokiem budującym zaufanie. Nie wykluczyłby on jednak rozmów i pertraktacji w celu zapewnienia cywilnego charakteru programu nuklearnego Iranu.
Inna strona medalu to redukcja arsenałów atomowych. Wspieramy trwające rozmowy amerykańsko-rosyjskie na temat redukcji strategicznych broni. Sukces w tej kwestii pozytywnie wpłynie na kontrolę układu nierozpowszechniania. Redukcja zbrojeń nie jest marzeniem, lecz w warunkach globalizacji wręcz koniecznością. Wprowadzeni w taką strategię chcemy politycznie wypracować sobie również niemiecką dywidendę pokojową. Pozostałości broni nuklearnej w Niemczech są reliktem Zimnej Wojny. Nie mają one już żadnego militarnego znaczenia. Dlatego też Rząd Niemiecki opowiada się w rozmowach z naszymi partnerami i sojusznikami za tym, by ustalić warunki wycofania uzbrojenia. Chcemy przy tym rozmawiać również z Rosją na temat środków mających na celu budowę zaufania oraz redukcję ich zbrojeń.
Wyobrażenie o świecie bez broni atomowej postrzegane jest przez wielu za naiwne. Nieodpowiedzialne nie jest rozbrojenie, lecz obstawanie przy status quo, które nie uwzględnia nowych form ryzyka. Naturalnie rozbrojenie wymaga dużo czasu, ale dlaczego miałoby być niemożliwe? Jestem z rocznika 61. Wówczas budowano przez Berlin i Niemcy mur. Niektórzy stracili nadzieje na zjednoczenie. Nie miałem jeszcze trzydziestu lat, gdy wola wolności milionów ludzi doprowadziła do obalenia muru. Wtedy też zrozumiałem, że nie można opierać polityki na samych wizjach, ale bez wizji nie da się kształtować polityki.
Stoimy u progu nowego dziesięciolecia. Nowy rząd niemiecki będzie dążył do tego, by stało się ono dziesięcioleciem rozbrojenia.
Tłumaczyła Ewa Pęcherska
Wystąpienie wygłoszone na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa 6 lutego 2010. Tytuł, śródtytuły i skróty od redakcji. Tekst uzyskany dzięki uprzejmości Niemieckiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.