Pisze Pan o tym jak fatalnie działają OFE i jak niski przynoszą zwrot konkurując tylko między sobą. Zapomina Pan dodać, że i tak każde pozbawione podstawowych błędów metodologicznych wykazują, że są to i tak wyniki znacznie lepsze niż to co w tym czasie zaproponował emerytom ZUS. Wyniki OFE mogłyby być wyższe, ale proszę porównywać z alternatywami, a nie z własnymi wyobrażeniami o tym jak być powinno.
Panie Jacku, pisze Pan w poniedziałkowej „Gazecie Wyborczej”, że za OFE optują media opłacane przez finansjerę, ekonomiści, których kariera zależy od przychylności OFE, albo osoby związane za pomocą kultu z czterema wielkimi reformami. Pozwoli Pan, że wystąpię tu w roli żony Cezara – żadne media mnie nie opłacają, ekonomistą jestem niezależnym i na własnym utrzymaniu nijak nie związanym z rynkami finansowymi, a w czasie kiedy wielkie reformy uchwalano byłem nastolatkiem. Może nie jestem utytułowanym i wpływowym ekonomistą, ale przynajmniej poza wszelkim podejrzeniem – szczególnie, że o OFE wyrażałem się też krytycznie.
Nie mogę jednak przejść obojętnie obok Pana tekstu, który jest pomieszaniem insynuacji, ideologii i braku ekonomicznej wiedzy. Wierzę, że w dyskusji cel nie uświęca środków i fakty warto przedstawiać w miarę obiektywnym świetle.
Pisze Pan, że w OFE pewne są tylko płacone przez nas składki i zysk właścicieli. Ma Pan rację – zapomina Pan jednak dodać, że dokładnie to samo można powiedzieć o emeryturach z ZUS – zmieniając słowa „zyski właścicieli” na „wypłaty urzędników”. Taka niestety jest charakterystyka oszczędzania w perspektywie 30 lat. Co wiedzieli o swojej emeryturze ludzie 30 lat temu w 1983? Jaka strategia inwestycyjna byłaby słuszna? A dla ludzi oszczędzających na emeryturę w 1920? Niestety w tak długim okresie musimy się spodziewać kompletnych zmian systemu – tak na dobre jak i na złe.
Pisze Pan o tym jak fatalnie działają OFE i jak niski przynoszą zwrot konkurując tylko między sobą. Zapomina Pan dodać, że i tak każde pozbawione podstawowych błędów metodologicznych wykazują, że są to i tak wyniki znacznie lepsze niż to co w tym czasie zaproponował emerytom ZUS. Wyniki OFE mogłyby być wyższe, ale proszę porównywać z alternatywami, a nie z własnymi wyobrażeniami o tym jak być powinno.
Pisze Pan, że inwestowanie środków za granicą spowoduje spadek naszych dochodów. Można dyskutować jaki wpływ na gospodarkę i giełdę będzie miało poluzowanie limitów inwestycji zagranicznych OFE. Jeśli jednak rzeczywiście inwestycje zagraniczne są bardziej opłacalne to dochody emerytów wzrosną a nie spadną. Zmuszanie do inwestowania w mniej rentowne lokalne projekty musi dać niższe zyski emerytom. To elementarna logika.
Pisze Pan, że moglibyśmy zrobić dużo lepszy użytek z pieniędzy gdybyśmy ich nie „marnowali w OFE”. Tu w dyskretny sposób przeczy Pan swoim własnym stwierdzeniom z poprzednich akapitów. Tam pisał Pan, że te pieniądze przez warszawską giełdę mają pozytywny wpływ na krajowy popyt, inwestycje firm i stratą dla naszej gospodarki byłby ich wypływ za granicę. No to czy te środki w OFE „są topione” czy jednak mają pozytywny wpływ? Bardzo proszę się zdecydować.
Pisze Pan, że wydatki na OFE „uniemożliwiły inwestycje w zdrowie, demografię, edukację, naukę” etc. A dlaczegóż to właśnie wydatki na OFE takie inwestycje uniemożliwiły? Przecież można to powiedzieć o właściwie dowolnej kategorii wydatków rozpoczynając od biurokracji, przez różnorakie przywileje, rozbuchane wydatki na zbrojenia itd. itp. Dlaczego OFE obwiniać o zaniechania inwestycyjne? W OFE przynajmniej pieniądze są i pracują – w przeciwieństwie do całego tego marnotrawstwa gdzie pieniądze rzeczywiście wpadły w czarną dziurę.
Pisze Pan, że w OFE nie ma prawdziwych pieniędzy, bo można by je stamtąd zabrać. Otóż niech Pan spojrzy na południe i zobaczy jak realne pieniądze zostały na Węgrzech rzeczywiście zabrane (czy zainwestowane w młode pokolenie to już zupełnie inna sprawa). Wynika to z faktu, że te „obietnice zapisane w akcjach i obligacjach” są jednak warte realne pieniądze. Jeśli uważa Pan inaczej to znaczy, że nic nie warte są też obietnice zapisane na kontach ZUS – systemu, który się Panu znacznie bardziej podoba. W OFE mamy chociaż obietnice różnych podmiotów i szanse na to, że przynajmniej część z nich zostanie dotrzymana. Podstawowa zasada finansów mówi, by nie trzymać wszystkich jaj w jednym koszyku.
Pisze Pan, ze gdyby OFE chciały nagle wszystkie swoje papiery wartościowe sprzedać to spowodowałoby to krach, a straty są nie do odrobienia. No, ale to tak zwana oczywista oczywistość dotycząca wszystkich i każdego. Gdyby nagle wszystkie kurze fermy wyprzedałyby cały drób to byłby krach na rynku drobiu, gdyby wszyscy właściciele mieszkań wystawili je na raz na sprzedaż to byłby krach na rynku nieruchomości, gdyby nagle Pan Żakowski zaczął produkować artykuły w liczbie 100 dziennie to i gaża spadłaby pewnie do złotówki za sztukę. Pytanie tylko po co OFE miałyby to robić? Myli Pan ponadto czasy – straty z powodu nagłej sprzedaży miałyby miejsce gdyby OFE nagle sprzedały aktywa i dopiero wtedy byłyby nie do odrobienia. To tak jakbym wyceniał wartość Pana domu przy założeniu, że będą w tym samym czasie sprzedawać swoje domy wszyscy sąsiedzi w promieniu 10 kilometrów. Chyba się Pan zgodzi, ze nie jest sensowną metodą wyceny założenie kompletnej katastrofy. A katastrofa ta miałaby miejsce jeśliby zastosować Pana recepty.
Na koniec mam zaś pytanie – nawet jeśliby zabrać wszystkie pieniądze z OFE i przekazać je do budżetu tak jak Pan sugeruje – czy sądzi Pan, ze rzeczywiście zostaną one zainwestowane w te wszystkie rzeczy, o których Pan pisze, czy raczej zostaną przepuszczone na wyborczą kiełbasę, kupowanie głosów za pomocą przywilejów, zwiększenia finansowanie partii, budowania partyjnych folwarków, kolejnych korwet, które nigdy nie wypłyną…