Z wielu wypowiedzi i mniej lub bardziej dogłębnych analiz pojawiających się w różnych mediach od dnia 10.04.2010. można ułożyć pełną, wielopunktową wersję sekwencji zdarzeń. Spróbuję odtworzyć taką wersję maksimum:
1. Przez kilka miesięcy toczy się zakulisowa dyplomatyczna rozgrywka w wykonaniu premierów Tuska i Putina, przy współpracy marszałka Komorowskiego, ministra Sikorskiego, a prawdopodobnie też prezydenta Miedwiediewa, której celem ma być uniemożliwienie wspólnej wizyty prezydenta Kaczyńskiego i premiera Tuska w Katyniu dla upamiętnienia 70 rocznicy zbrodni na polskich oficerach.
2. Serwisowany w Rosji samolot zostaje celowo uszkodzony, w szczególności osłabia się skrzydła, żeby odpadły po uderzeniu o gałęzie drzew.
3. Zaplanowane zostają dwa loty TU-154 do Smoleńska, 7.04. premiera i 10.04. prezydenta, przy czym po pierwszym locie, który odbył się bez zakłóceń, Rosjanie demontują z płyty lotniska oświetlenie i aparaturę z wieży kontrolnej.
4. Po wylądowaniu polskiego Jaka-40 z dziennikarzami Rosjanie rozpuszczają nad lotniskiem sztuczną mgłę która ma uniemożliwić lądowanie prezydenta Kaczyńskiego.
5. Dla sprawdzenia sytuacji podchodzi do lądowania rosyjski wojskowy IŁ-76, który zostaje odesłany na inne lotnisko z powodu braku widoczności.
6. Kontrolerzy lotów z lotniska w Smoleńsku nie zakazują lądowania oraz podają załodze mylne dane w celu rozbicia samolotu.
7. Z ziemi zakłócane są instrumenty nawigacyjne w kabinie pilotów.
8. Kilkaset metrów przed pasem startowym samolot zostaje zestrzelony laserem.
9. Okolica wypadku jest obstawiona przez oddziały specjalne, które są pierwsze przy wraku samolotu. Funkcjonariusze dobijają tych którzy przeżyli strzałami z pistoletów. W tym czasie karetki i straż pożarna stoją bez ruchu na lotnisku.
10. Jednocześnie w Warszawie w wielkim pośpiechu marszałek Komorowski żąda aby uznać go za pełniącego obowiązki prezydenta, bez czekania na akt zgonu prezydenta Kaczyńskiego.
11. W celach propagandowych premier Tusk wyprzedza w drodze na lotnisko w Smoleńsku Jarosława Kaczyńskiego, który przyleciał wcześniej przed premierem do Witebska.
12. Premierzy Tusk i Putin ściskają się na miejscu katastrofy, co media stronniczo przedstawiają jako żal z powodu śmierci 96 osób, lecz pewnie po cichu gratulują sobie wykonanego zadania.
Nie będę oceniał stopnia absurdu poszczególnych punktów, wydaje się jednak że warto postawić sobie proste pytanie: Po co przeprowadzać taką koronkową międzynarodową akcję służb specjalnych, aby zlikwidować prezydenta, który w ciągu ośmiu miesięcy zakończy swoją kadencję i odejdzie z urzędu ? Cofnijmy się do 9.04.2010. Prezydenta Kaczyńskiego popiera ok. 25% wyborców, niezależnie od przyszłej kampanii jest praktycznie niewybieralny. Nikt, nawet działacze PIS nie mają co do tego złudzeń. Pojawiają się pomysły, żeby kandydatem PIS na prezydenta został Zbigniew Ziobro lub Jarosław Kaczyński. Nawet jednak wtedy żaden politolog nie prognozuje zwycięstwa kandydata PIS. Dopiero po katastrofie 10.04. sytuacja zmienia się o 180 stopni. Zadziwiające jest to, że wystarczył tydzień zmasowanej propagandy wszystkich mediów, aby zmienić społeczne postrzeganie prezydentury Lecha Kaczyńskiego. Dalszym efektem był znakomity wynik wyborczy Jarosława Kaczyńskiego w drugiej rundzie wyborów 4.07. A najdziwniejsze, że machina propagandowa kręci się nadal. Ostatnie wypowiedzi pana ministra Sasina, są tego widocznym dowodem. Co tak nagannego widzi on w tym, że ówczesny marszałek Komorowski chciał szybko przejąć kontrolę nad kancelarią prezydenta, co było zresztą jego konstytucyjnym obowiązkiem ? Mówi: ” To było coś zbliżonego do zamachu stanu”. Być może minister Sasin liczył, że prezydent Lech Kaczyński zmartwychwstanie po 3 dniach. Bez specjalistycznego wykształcenia trudno nawet analizować ten wątek. Już się wydawało, że pan Sasin wzniósł się na szczyty absurdu. Ale nie, przebiła go pani minister Fotyga. Cytuję: ” Nie można wykluczyć że był to zamach”. Pozornie brzmi rozsądnie, a naprawdę jest to truizm. Logicznie nie można też wykluczyć, że w tym momencie i w tym miejscu próbowali wylądować na ziemi kosmici, stąd ten nagły opad mgły który trwał tylko kilkadziesiąt minut. Mgła wystąpiła na skutek hamowania statku kosmicznego z prędkości świetlnej do zera. Zderzenie z latającym talerzem tłumaczy też dlaczego zniszczenia TU-154 były tak znaczne. Równie prawdopodobne jest jednak to, że Pani Fotyga sama jest kosmitką. Na szczęście tym razem się zdekonspirowała.