Wolność w polityce, gospodarce, socjologii jest najczęściej wolnością do. Tymczasem wydaje się, że w sferze kultury potrzeba nam w głównej mierze wolności od.
Samo wyrażenie „wolność od kultury” w kontekście rozważań nad kulturą brzmi niczym „masło maślane”. Bo jak uciekać od czegoś tworząc to jednocześnie? Rozwiązanie tego paradoksu tkwi w podwójnym rozumieniu słowa kultura. Tak, jak dawniej Baudelaire tłumaczył piękno jako z jednej strony kategorię ponadczasową, niemożliwą do ujęcia w jakiekolwiek konkretne ramy a zarazem indywidualne realizacje tej kategorii, jednostkowe i określone, tak i kultura posiada dwoistą (co najmniej) naturę. Możemy mówić o kulturze, jako o zbiorze pewnych norm i wskazań obowiązujących w danej chwili, w danym społeczeństwie. W bardziej naukowej definicji „kultura to konfiguracja wyuczonych zachowań i ich rezultatów, których elementy składowe są podzielane i przekazywane przez członków danego społeczeństwa” (Ralph Lintion). Nietrudno się domyślić, że drugie rozumienie kultury będzie czymś nieograniczonym w czasie i przestrzeniu, sferą ludzkich działań i wytworów w ogóle. I tylko w kontekście tej hiperkultury możemy mówić o kulturach (w liczbie mnogiej) konkretnych. Liberalizm tutaj nie byłby więc ucieczką od kategorii, ale jej normatywów uważanych za obowiązujące.
Wolnościowi twórcy kultury uciekali i uciekają z jej głównego nurtu na obrzeża, w kulturę alternatywną, w kontrkulturę.
Co ciekawe, a zarazem pocieszające, tego typu przeniesienie uwagi na wolność od obserwujemy obecnie w wielu teoretycznych dziedzinach humanistyki. Już sam postmodernizm, poprzez upadek autorytetów, implikuje indywidualne dyrektywy twórcze, rozbija ogólne normatywy. Nie bez znaczenia jest tutaj śmierć Boga oraz następująca po niej śmierć autora. Te dwie represyjne instytucje blokują z jednej strony tworzenie (narzucając dziełu „prawdziwość”), z drugiej odbiór (wymuszając „właściwość”, czyli zgodność z intencją autora) dzieła. Ich zniesienie przekłada się na wolność od wymagań prawdziwości i właściwego odczytania, umożliwia indywidualny wyraz i odbiór.
Podobnie sprawa wygląda przy interpretacji. Ekspansywne dziś, szczególnie w USA, neopragmatyczne teorie literatury wprowadziły pojęcie społeczności interpretacyjnej (Fish), która wytwarza pewne kanony odczytań. Wpływa to na postrzeganie dzieła nie tylko po kontakcie z nim, ale nawet przed. Tym sposobem interpretacja (jako schemat odczytania wpisany w daną kulturę) poprzedza odczytanie. Proces ten prowadzi do znacznego ograniczenia, wyjałowienia kultury.
Społeczeństwo wytwarza pewne ramy kultury, jaką możemy nazwać oficjalną. Tworzy też reguły mówiące o należytym odbiorze tejże. Dalej wznosi rozmaite instytucje (ministerstwa, uniwersytety, stypendia i granty, komisje) mające ugruntować ten stan. Tymczasem współczesne tendencje postmodernistyczne zmierzają w dokładnie odwrotną stronę: dekonstrukcją wszelki instytucjonalizm, znoszą autorytarny odbiór kultury, podkreślają niepowtarzalność procesu kreacji i relacji pomiędzy (szeroko rozumianym) tekstem a odbiorcą. W ten sposób zrzucone zostają więzy, obalona tradycja, celowość (ideologiczna, moralna, polityczna) sztuki i tak dalej.
Konieczność uwolnienia kultury od całego spadku zmieniających się kolejno systemów politycznych i dogmatycznych wizji rzeczywistości, to zadanie trudne i czasochłonne. Musi zajść w świadomości zarówno twórców – co już coraz częściej ma miejsce – jak i odbiorców kultury. To ostatnie dzieje się dziś wśród odbiorców bardziej świadomych, oczytanych, specjalistycznych. Jest za to praktycznie nieobserwowalne wśród tak zwanych odbiorców naiwnych, którzy jednak (szczególnie w kulturze masowej) stanowią większość.
Wolność od kultury to nie nowy postulat. Pojawia się w przeszłości kilka razy, u XX-wiecznej awangardy, u romantyków, by wspomnieć tylko najbardziej wyraźne przykłady. Tym razem jednak nie istnieje samodzielnie. Jest częścią większych, całościowych dążeń wolnościowych. Rządzi się jednak swoimi, wewnętrznymi prawami, które zasługują na osobną uwagę. Nimi będę próbował zajmować się w moich tekstach dla „Liberte!”