Ruszyły przygotowania Polski do objęcia prezydencji Unii Europejskiej w roku 2011. Jest to świetna okazja, aby polskie elity polityczne zaczęły myśleć strategicznie o roli Polski w UE. Jest to również odpowiedni moment na modyfikację perspektywy myślenia cechującego polską politykę zagraniczną – ze stricte egoistycznego, nakierowanego jedynie na cele Polski, na identyfikację z celami całej Unii, na myślenie o tym w jaki sposób Polska może przewodzić Unii. Stara zasada mówi, że najłatwiej jest budować swoją pozycję w danej grupie przejmując inicjatywę.
Bardzo dobrą informacją dla Polski jest fakt objęcia stanowiska Pełnomocnika Rządu do Spraw Koordynowania Przygotowań i Przeprowadzenia Prezydencji Polski w UE przez Mikołaja Dowgielewicza. Szef UKiE to niezwykle rzetelna postać. Doskonale zna kulisy funkcjonowania instytucji unijnych, przez lata pracował z najlepszymi polskimi dyplomatami, w tym z prof. Bronisławem Geremkiem. Będzie w stanie dobrze przygotować Polskę do objęcia prezydencji pod względem organizacyjnym. Jednak kwestia polskiej strategii będzie leżała raczej w gestii decydentów Platformy skupionych wokół Donalda Tuska. Można więc mieć uzasadnione obawy, że strategia ta nie będzie wizjonerskim podejściem, dającym impuls dla Polski i całej Unii, lecz raczej skromną, dobrze skrojoną PR-owo strategią „kroczków”, strategią przetrwania, a nie zmiany. Warto więc budować grupę specjalistów, którzy opracują wizjonerską strategię dla Polski, a następnie grupę nacisku na rząd w tej sprawie.
Strategia. Ale jaka ??
Zacznijmy od samego początku. Jaką wizję Unii Europejskiej może zaproponować Polska? Jakiej Unii Europejskiej chcemy? Uważam, że w jasnym polskim interesie leży, aby Unia była globalnym liderem ekonomicznym. W perspektywie lat wyścig gospodarczy, wyścig o wpływy, będzie odbywał się pomiędzy wielkimi potęgami takimi jak USA, Chiny, Indie, odradzająca się Rosja. Tylko skuteczna, nastawiona konkurencyjnie i rynkowo Unia Europejska będzie w stanie zmierzyć się w tym pojedynku i zwyciężyć. Pojedyncze kraje, nawet tak silnie jak Niemcy, mogą nie podołać temu wyzwaniu. Dlatego wizja Unii Europejskiej według Polski mogłaby brzmieć: „Unia Europejska globalnym liderem ekonomicznym”. To z pozoru banalne zdanie oznaczałoby zasadnicze przewartościowanie myślenia polskiej polityki zagranicznej, która niestety często przybiera krótkowzroczne nastawienie na grę typu „win – lose” z innymi członkami Wspólnoty.
Czy Polska może odegrać rolę w kształtowaniu Unii Europejskiej? Unii Europejskiej, która miałaby zmierzać ku zarysowanej wizji? Wydaje się, że tak. Nie widzimy ogromnej szansy jaka stoi przed Polską. Unia pogrążona jest w kryzysie. Paraliż związany z traktatem lizbońskim, brak chęci reform ze strony Francji (Wspólna Polityka Rolna), postawa Niemiec, które będąc faktycznym liderem Unii postępują w sposób niezwykle zachowawczy i wiele wiele innych przykładów. Unii brakuje nowej wizji, nowych celów, które pchnęłyby zrzeszone kraje ku silniejszej integracji i skuteczniejszej reformie systemu. Polska to kraj wciąż w Unii nowy, kraj ludzi energicznych i przebojowych, kraj który jest na tyle silny, aby móc wpływać na politykę Unii. Polska zarażając Europę wspólną wizją, wspólnymi nowymi celami, może okazać się kluczowym graczem na europejskiej arenie. A więc misją Polski w Unii Europejskiej powinno być promowanie i wdrażanie rozwiązań, pomysłów i projektów, które sprawią, że Unia stanie się globalnym liderem ekonomicznym.
Droga do sukcesu
W jaki sposób Unia może przybliżyć się ku globalnemu prymatowi ekonomicznemu? Wydaje się, że zasadniczą rolę mogą odegrać trzy obszary:
- Reforma wewnętrzna struktur zarządzania Wspólnotą. Unia powinna zostać radykalnie odbiurokratyzowana, procedury zarządzania brukselską machiną powinny zostać uproszczone. Jednocześnie władze centralne Unii Europejskiej powinny zostać wzmocnione kosztem władz krajowych poszczególnych krajów, w taki sposób, aby mogły podejmować decyzje dotyczące kluczowych kwestii ekonomicznych, które będą decydować o pozycji Unii w globalnej gospodarce.
- Spójna reforma ekonomiczna Unii Europejskiej. Unia powinna stać się bardziej konkurencyjna ekonomicznie. Stopniowo polityki unijne powinny zmierzać w trzech kierunkach. Po pierwsze, władze centralne Unii powinny otrzymać więcej narzędzi prowadzenia polityki ekonomicznej – np. prawo do określania najwyższych stóp podatków jakie mogą być dopuszczalne w krajach Wspólnoty. Po drugie, Unia powinna przenosić ewentualne dotacje i dystrybuować środki z branż, które nie będą konkurencyjne w skali globalnej, na te, które będą decydować o pozycji ekonomicznej państw. Będzie wiązać się to np. z likwidacją Wspólnej Polityki Rolnej Unii w obecnej postaci. Po trzecie, Unia powinna zrewidować swoje przywiązanie do idei państwa opiekuńczego. Więcej wolnego rynku i niższe podatki mogą dać Unii niezbędny impuls do zwycięstwa w globalnym wyścigu gospodarczym.
- Demokratyzacja. Unia Europejska przestała cieszyć się poparciem tworzących ją społeczeństw. To smutne zjawisko ma wiele przyczyn – jednak najpoważniejszą wydaje się brak ducha demokracji w UE. Zasadnicze instytucje unijne nie są powoływanie do życia na skutek jasnych i bezpośrednich wyborów obywateli. Powoduje to z jednej strony alienację obywatela, który nie czuje, że ma wpływ na to, co dzieje się w odległej Brukseli. Z drugiej strony sytuacja ta ma również wpływ na postawy polityków, którzy z Brukseli zbyt mało dbają o komunikację z obywatelami, tłumaczenie zmian i reform. Przedłużanie tej sytuacji grozi Unii paraliżem i upadkiem. Próby wprowadzenia Traktatu z Lizbony, a wcześniej Traktatu Konstytucyjnego, są ewidentnymi przykładami tego zjawiska. Bez demokratyzacji niemożliwe będzie przeprowadzenie niezbędnych reform ustrojowych Wspólnot.
Wdrożenie powyższych trzech zasad wydaje się być trudne, ale nie niemożliwe. Historia uczy nas, że zadania trudne staję się rozwiązywalne i wykonalne w obliczu zewnętrznych zdarzeń i zagrożeń. Im szybciej Unia zacznie działać, tym mniejsze poniesie koszty i wyrzeczenia. W pierwszym kroku niezbędne wydaje się, aby jedno z państw wzięło na siebie rolę rzecznika zmian. Powinno to być państwo, które nie będzie bało się zmian, państwo rządzone przez odważnych wizjonerów i świetnych dyplomatów, którzy będą potrafili budować koalicje wokół swoich pomysłów. Dziś nie ma pretendenta do tej roli. Jest to swoista, odwołując się do terminologii marketingowej, nisza rynkowa dla Polski. Ważną rolę mógłby w tym procesie odegrać minister spraw zagranicznych Radek Sikorski, który co prawda – jako konserwatysta – prawdopodobnie nie podziela wielu opinii przytoczonych przez niżej podpisanego, to zapewne ma cechy osobiste świetnego dyplomaty, człowieka zdecydowanego i odważnego, które są niezbędne do pełnienia roli rzecznika zmian.
Jeśli Polska rozpoczęłaby rozwijać powyższy zalążek strategii natychmiast i wdrażać ją od nowego roku poprzez działania dyplomatyczne i szerokie kampanie społeczne, realnym wydaje się, że w 2011 roku, kiedy Polska będzie obejmować prezydencję w Unii, pierwsze kroki w realizacji trzech kluczowych obszarów dla reformy Unii będą mogły zostać podjęte. Należy też pamiętać, że z każdym rokiem wyzwania stojące przed Unią będą widoczne coraz wyraźniej, coraz łatwiej więc będzie poszukiwać sojuszników i stronników reform. Byłby to historyczny sukces Polski.