Wojsko zajęło pałac prezydencki w Bamako, stolicy Mali. W cieniu arabskiej wiosny, z dala od telewizyjnych kamer, rozpada się jedno z niewielu stabilnych państw w Afryce.
21 marca około godziny 17.00 wojskowe ciężarówki, zgodnie z klasycznym scenariuszem afrykańskiego zamachu stanu, zajeżdżają w pierwszej kolejności pod budynek telewizji publicznej. Po chwili z odbiorników w całym kraju znika sygnał telewizyjny. Po siedmiu godzinach, tuż przed północą, pojawia się na nowo. Krótki tekst zapowiadający orędzie wojskowych jest emitowany przez całą noc. W tle: radosny tłum, tradycyjna malijska muzyka i tańczące kobiety, pośpiesznie zmontowany materiał z telewizyjnego archiwum.
Przez długi czas sytuacja jest niepewna. Władze, korzystając z Twittera, zaprzeczają zamachowi stanu, potwierdzając jedynie wystąpienie buntu wojskowych. Tymczasem na ulicach trwa regularna strzelanina. Rebelianci w błyskawicznym tempie docierają do pałacu prezydenckiego i zajmują go, zabijając część obrońców. Amadou Toumani Touré, który kończył właśnie swoją drugą kadencję i za miesiąc miał przekazać władzę demokratycznie wybranemu następcy, ucieka w nieznanym kierunku.
Około 4:30 rano buntownicy odczytują oświadczenie, na mocy którego wszystkie malijskie instytucje państwowe zostają rozwiązane, a władzę w kraju przejmuje Narodowy Komitet Naprawy Demokracji i Odbudowy Państwa (Le Comité National pour le Redressement de la Démocratie et la Restauration de l’Etat – CNRDR). Buntownicy wiedzą, że ta nazwa będzie wiarygodna dla Malijczyków. Na początku lat 90’ to przecież wojsko, pod wodzą właśnie obalonego prezydenta, doprowadziło do demokratyzacji kraju, dokonując – jakżeby inaczej – zamachu stanu.
Rebeliant, ofiara buntowników
Marzec 1991. W Mali odbywają się prodemokratyczne wiece. Armia otwiera ogień do demonstrantów. W ciągu kilku krwawych dni na ulicach Bamako giną setki ludzi. Wtedy na scenę wkracza porucznik Amadou Tomani Touré, który buntuje się i prowadzi swoich żołnierzy na pałac prezydencki aresztując dyktatora. Tymczasowa administracja wojskowa ogłasza demokratyzację kraju. Słowa dotrzymuje. Touré, heroiczny lider buntowników, staje do wyborów. Przegrywa. I oddaje władzę zwycięzcy, prezydentowi Konaré. Do władzy dochodzi ponownie dopiero w 2002 roku, wygrywając wybory ogłoszone po dwóch kadencjach rządów Konaré .
Ta historia jeszcze do niedawna była powtarzana jako przykład pozytywnych zmian w Afryce. Wielokrotny pokojowy transfer władzy, stabilne rządy, niekwestionowane procedury demokratyczne. Tegoroczne wybory miały utwierdzić ten obraz. Zamiast tego rebeliant – demokrata sam stał się ofiarą buntowników, odwołujących się w nazwie swojego komitetu do jego legendy sprzed lat. Dlaczego? Odpowiedź znajduje się daleko od stolicy Mali, na dalekiej północy, na Saharze, która stanowi dwie trzecie terytorium Mali i tylko z pozoru jest pustynią, ziemią niczyją.
Nomadowie dla państwa nie istnieją
Przez Mali biegnie jedna długa trasa z równym asfaltem. Aby dotrzeć tam, gdzie zaczęła się rozsypywać delikatna równowaga tego kraju, trzeba z tej trasy zboczyć kilkaset kilometrów na północ, na bezdroża, po których jeździć mogą tylko wytrzymałe samochody terenowe. Tam, wokół Timbuktu i setki kilometrów na północ żyją Kel Tamasheq, przez Francuzów nazwani Tuaregami. Dla nich Sahara to nie pustynia, lecz Pustynie (Tinariwen). Mają oni swoje nazwy dla różnych jej regionów, z których jedne są piaszczyste, inne kamienne, jedne są zupełnie suche a inne dysponują względną obfitością źródeł wody. To jest ich dom.
W XIX wieku wiele najcenniejszych Pustyń dostaje się w ręce Francuzów, którzy łączą je z innymi zajętymi przez siebie terenami, tworząc jeden wieloetniczny twór: Sudan Południowy. W 1960 roku twór ten uzyskuje niepodległość i nową nazwę: „Mali”. Nowe Państwo ma ambicję scalenia wielu zamieszkujących je plemion w jedną całość, pod hasłem „Jeden naród, jeden cel, jedna wiara”. Ludność Bambara, Bozo, Fula czy Songhaj powoli się z tym godzi, zachowując jednak wiele ze swej odrębności kulturowej.
Z Tuaregami jest inaczej. Tuż po ogłoszeniu niepodległości przez Mali wszczynają rebelię, która zostaje jednak stłumiona. Od tamtej pory są marginalizowani przez rząd, przesiedlani, pozbawiani swoich podstawowych praw demokratycznych. Nomadowie dla państwa nie istnieją.
Płomień pokoju
Tuaregowie drugą próbę podejmują na początku lat 90’. Ich rebelia zbiega się z prodemokratycznymi zmianami w kraju. Nowy rząd rozpoczyna pertraktacje. Gwarantuje Tuaregom reprezentację we władzach państwowych, a także likwidację obozów przesiedleńczych na południu kraju. Tuaregowie składają broń – dosłownie składają ją w wielki stos i podpalają, tworząc wielki Płomień Pokoju, na skraju miasta Timbuktu, w miejscu, w którym dziś stoi upamiętniający to wydarzenie pomnik.
Jednak nie wszyscy bojownicy tuarescy są zadowoleni z takiego obrotu sprawy. Kolejne lata pozostawiają ich z coraz mniejszymi złudzeniami co do intencji rządu w Bamako. Bieda, głód, brak dostępu do edukacji, brak reprezentacji politycznej sprzyjają resentymentom. Coraz częściej mają miejsce drobne starcia z armią malijską.
Punkt zapalny
W zeszłym roku szala szybko zaczyna się przechylać na ich stronę. Na Saharę, na której ogromne wpływy mają grupy przemytników, porywacze i ci, którzy nazywają się Al-Kaidą Islamskiego Maghrebu, napływają bezrobotni, dobrze uzbrojeni tuarescy najemnicy z Libii. Powstaje zdeterminowana, liczna i względnie dobrze uzbrojona armia, która zaczyna siać postrach na północy kraju.
Walki z armią malijską wybuchają z pełną siłą w połowie stycznia tego roku. Doprowadzają do ogromnego kryzysu humanitarnego w całym regionie. Ludność cywilna (głównie tuareska) jest zmuszona do emigracji, w wielu przypadkach przez pustynię, za granicę Mauretanii, gdzie przez długi czas pozostaje bez schronienia i jedzenia. A żołnierze malijscy, uzbrojeni w archaiczne karabiny, w niepełnym umundurowaniu, źle zaopatrzeni, głodni, nieznający dobrze terenu ponoszą ogromne straty.
Na początku lutego rozpoczynają się zamieszki w stolicy i w niedalekiej miejscowości Kati. Kto protestuje? Najpierw matki i rodziny żołnierzy, którzy giną na północy, bez wsparcia ze strony rządu niekompetentnego w prowadzeniu wojny z rebeliantami tuareskimi. Potem wściekłość tłumu rozlewa się w sposób niekontrolowany, dochodzi do szabru i aktów agresji na tle rasowym wobec Tuaregów mieszkających w stolicy, ale także wobec białych pracowników ambasad czy NGO-sów. Wtedy następuje moment krytyczny: 21 marca do obozu wojskowego w Kati przyjeżdża minister obrony, aby uspokoić żołnierzy, szykujących na następny dzień protest. Witają go obelgi, w kierunku jego samochodu lecą kamienie, niektórzy żołnierze zaczynają strzelać w powietrze. Minister zostaje wzięty w niewolę, co oznacza już tylko jedno: bunt. Z Kati przykład biorą inne oddziały, nie tylko w Bamako, ale też w odległym Gao i w innych większych ośrodkach. Dzień później państwo zostaje rozwiązane.
Co dalej?
Kiedy kończę pisać ten tekst, granice Mali są zamknięte, rebelianci szabrują telewizory i sprzęt elektroniczny z pałacu prezydenckiego , a prezydent Mali ukrywa się ponoć w jednej z jednostek wojskowych, pod opieką lojalnych elitarnych jednostek – czerwonych beretów. Tuarescy rebelianci ogłaszają z kolei, że zamieszanie w stolicy wykorzystają do przejęcia kolejnych miejscowości na północy kraju.
Trudno być optymistą. Pozostaje tylko nasłuchiwać dalszych, rzadkich i skąpych relacji z Mali. Czekam na nie z niecierpliwością i nadzieją, bo obraz Mali, który mam w głowie to nie strzelające karabiny i opony płonące na ulicach, lecz różnorodny tłum ludzi, muzyka, spokój i radość. Jeszcze w styczniu byłem w Timbuktu na Festival au Desert – wielkim święcie malijskiej kultury, które co roku odbywa się w na piaszczystych diunach w pobliżu miasta. Bo warto wiedzieć, że największym towarem eksportowym Mali jest nie wojna, lecz muzyka. To ona stanowi największy czynnik integrujący w kraju, tak pod każdym innym względem podzielonym. Tinariwen, Toumani Diabaté, Amadou & Mariam, Rokia Traoré, Salif Keita, Ali Farka Touré – znacie? To posłuchajcie.
http://www.youtube.com/watch?v=BOV5jEa-vwc
http://www.youtube.com/watch?v=J43T8rEOg-I&ob=av2e
http://www.youtube.com/watch?v=cq5uOxWHxHs