W okresie świąteczno-sylwestrowym tak zawsze mam, że zbiera mi się na rozmowy ze stwórcą. Jak śpiewał Maleńczuk rozmowy ze stwórcą są dobre na kaca. Może ten kac się pojawia, bo zwykle święta spędzamy z rodziną, a sylwestra ze znajomymi świętując i świetnie się bawiąc w mniej lub bardziej udanej, czy udawanej wspólnocie? Co jednak – jak tej wspólnoty fizycznie nie ma? Często nie ma wspólnoty, bo nie ma rodziny, nie ma znajomych. Ta sytuacja nie spotyka wcale tylko osób starszych. To też dziś coraz częściej problem ludzi pracujących zagranicą. To problem emigrantów, czy z wyboru, czy z musu. O tych z Aleppo czytasz głównie w gazecie, ale już tych z Donbasu mijasz codziennie na ulicy.
Często jak ich mijam to myślę wtedy – czy jesteś samotny człowieku? Jeśli tak – to jak paskudnie się dziś czujesz? Samotność to straszna choroba. Samotność w święta, w sylwestra to już kumulacja w loterii nieszczęścia.
Żeby zabezpieczyć się przed samotnością człowiek od zawsze buduję wspólnotę. Czasami ta wspólnota to jeden krąg. Czasami to dwa kręgi, a czasem tych kręgów jest wiele i powstają w nich zbiory wspólne, gdzie się wszystko miesza i przenika. Jeden krąg to rodzina. Więzy krwi. Drugi krąg to znajomi. Niektórym te dwa kręgi nie starczają i budują trzeci, czyli własną firmę, przedsiębiorstwo. Są też tacy, którzy wchodzą na czwarty stopień wtajemniczenia i nagle orientują się, że zależy im na losie swojej ulicy, na losie swojej dzielnicy, na ich wsi, na ich mieście, na kraju, kontynencie, galaktyce, układzie słonecznym, na tak zwanym dobru wspólnym. W pewnym sensie zresztą każdy nawet jak butnie twierdzi, że nie interesuje go polityka, płacąc podatki chcąc nie chcąc w tym uczestniczy, nawet jeżeli nie chodzi na wybory i mu wszystko jedno. Jest jednak różnica kiedy robisz coś świadomie, lub nie.
Ta świadomość przychodzi wraz z upływem lat. Dorastanie ma to do siebie, że wraz z tym procesem coraz w tobie mniej ciebie, a coraz więcej składasz się z innych. Z rozmów, które przeprowadziłeś, z książek które przeczytałeś, z ludzi których spotkałeś, z pokoleń, które przeminęły. Coraz bardziej ty znikasz. Coraz ważniejsza dla ciebie wspólnota, coraz mniejszy egoizm. Zaczynasz dostrzegać, że w pojedynkę nic nie znaczysz, za to w grupie, we wspólnocie jest raźniej, bezpieczniej, cieplej, po prostu lepiej.
Ja też taką przemianę przechodzę, a rok 2017 to było u mnie przyspieszenie. Kiedyś liczyła się rodzina. Potem kumple. Później doszła praca. Od ponad dwóch lat budujemy wspólnie Nowoczesną w Gdyni. Nie będę Wam ściemniał, że jest to organizacja idealna. Nie jest. Jestem jednak już na tyle stary, że wiem, że idealnego stopnia wysmażenia steka nie ma, bo być nie może. Dziś masz ochotę na well done, ale jutro nadejdzie pełnia i rare jest za mało krwiste. Pojutrze chcę już blue, chcę rewolucji, krew ma tryskać po talerzu. Kwestia nastroju, kwestia gustu.
Osobiście rok 2017 był dla mnie rokiem budowania wspólnoty. Na ulicy, na wiecach, z megafonem, z mikrofonem, w mojej Gdyni, w Liberte!, w felietonach, w radiu, tv, na uczelni, w pracy, w domu. Był to rok w ciągłym manifeście. Niestety patrząc szerzej rok 2017 w Polsce był rokiem gdzie nasza krucha wspólnota na poziomie państwa ulegała dalszej erozji.
Coraz mniej mamy punktów wspólnych, coraz więcej tematów, które dzielą – nie łączą. Nic dziwnego, że jak nie potrafimy uszanować np. Lecha Wałęsy, Tadeusza Mazowieckiego, czy Władysława Bartoszewskiego, to już nic nie potrafimy uszanować. Gdy bohater jest kanalią, to prokurator Piotrowicz może być twarzą dekomunizacji sądów. Niemożliwe nie istnieje, a wraz z nim zostaje nam już tylko maczuga party. Dalsza dyskusja nie ma sensu, gdy słowa straciły swój pierwotny sens i nic nie znaczą.
Ta dyskusja też nie ma sensu, bo nie obowiązują w tej dyskusji od niedawna żadne reguły. Żeby miało to jakikolwiek sens najpierw należałoby ustalić jaką dyscyplinę uprawiamy. Czy gramy dziś w koszykówkę, czy jednak kopiemy piłkę? W pewnym sensie te ramy ustala konstytucja. Jeżeli jedna strona jej nie uznaje to mamy chaos jaki mamy. Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to, że rok 2017 spotęgował ten chaos do kwadratu. Zmiany w sądownictwie, które dokonały się pod koniec tego roku sprawiły, że nie dość, że gramy w nie wiadomo jaką grę to jeszcze sędzia, który do tej pory jakoś czuwał nad tym żebyśmy się nie pozabijali trafił do bazy, a jego miejsce zajął członek jednej z dwóch ekip. Teraz on będzie liczył nasze kosze, bramki, on będzie wykluczał zawodników jak popełnią faul, będzie czuwał by jego wygrali.
Wyobraźmy sobie właśnie Turniej Czterech Skoczni, który się dziś zaczyna. Kamil Stoch zjeżdża, dojeżdża do zeskoku idealnie się odbija i leci, leci, a potem ląduje idealnie jak zawsze. Idealny skok, idealna nota, dalej już się chyba nie da wylądować. Tymczasem na skocznię wchodzi on – jego największy rywal. Startuje z belki 4 metry wyżej. Jedzie 4 kilometry szybciej niż Kamil, bo odpycha się kijkami co 4 metry. Potem wybija się, leci i odpala spadochron. Leci, leci, szybuje… wybił się na progu skoczni w Obersdorfie, a wylądował idealnie telemarkiem na Bergisel w Innsbrucku. Jutro cały sportowy świat będzie miał kaca.
Może jednak mimo wszystko lepiej mieć kaca, niż osiwieć za młodu jak Robert Lewandowski, który zaczynał rok 2017 jako brunet, a skończył 2017 jako siwy dziadek?
Kolejny rok powoli odchodzi. Gdzieś tak z połowa życia, dla mnie rocznika 78, bezpowrotnie uciekła. To już było. To już się nie wydarzy. Zostają kolejne wariacje powtórzeń. Co raz mniej nie wiadomych. Coraz więcej kart znaczonych. Z każdym rokiem Austen zabijasz w sobie szczeniaka. Ważne, żeby się jednak w tym pilnować, żeby trochę ze szczeniaka w sobie zostawić. Żeby ugryźć kogoś od czasu do czasu bez powodu w tyłek. Żeby nasikać komuś na dywan. Dopóki jesteś do tego zdolny, dopóty będziesz młody.
W akwarium pływają dwie rybki i kłócą się o coś zawzięcie. W pewnym momencie jedna odpływa w kąt i długo tam rozmyśla. Nagle ożywiona podpływa do drugiej i mówi:
– No dobrze, przypuśćmy, że Boga nie ma. To kto w takim razie zmienia wodę w akwarium?
14 wpis w tym roku dobiegł tym samym końca. Rok 2017 żegnamy, a 2018 witamy na pokładzie. Widać znaczne zachmurzenie na horyzoncie. Wiatr ciągle wieje ze wschodu. Barometr wciąż niekorzystny. Prawy foka szot wybierz. Żagle w górę: Kurs na Ankarę!
Ilustracja tekstu- autor Ronald Topor.