Myśleliśmy, że gorzej już być nie może. W 2020 roku wybuchła pandemia i nasze życie zmieniło się o 180 stopni. Gdy liczba zachorowań na COVID-19 sięgała już bezpiecznych wyników, uspokajających cały świat, zbrodniarz wojenny – Władimir Putin postawił na wschodniej polskiej granicy nowy żelazny mur. Bezprawny, niemoralny, bestialski atak na naszych braci z Ukrainy zdefiniował 2022. Okazało się, że może być gorzej i śmierć może szerzyć się tuż za naszą granicą.
Co roku odliczając ostatnie sekundy do Nowego Roku spoglądamy twarzą w twarz w perspektywę nowych wyzwań i nowych szans. Wkraczamy na kolejny wierzchołek góry naszego życia, trochę ciesząc się, że tyle już za nami. Trochę jednak zaczynamy się obawiać. Na pierwszych szlakach było płasko i upadek nie byłby bolesny. Patrząc na dół nie czuliśmy więc żadnej obawy. Ta obawa zaczęła teraz narastać. Będąc na kolejnym etapie cieszymy się, że jesteśmy bliżej celu, ale jesteśmy świadomi, że każdy kolejny krok będzie cięższy, bo w grę wchodzi upadek z większej wysokości. Patrząc na coraz bardziej pionowe ściany prowadzące do góry, przeszywa nas coraz większe przerażenie, które zwalczyć możemy jedynie doświadczeniem, zamykając oczy i przypominając sobie, jak poradziliśmy sobie z poprzednimi trudnościami. Tak powinniśmy postąpić w tym nowym, 2023 roku.
Myśleliśmy, że gorzej już być nie może. W 2020 roku wybuchła pandemia i nasze życie zmieniło się o 180 stopni. Gdy liczba zachorowań na COVID-19 sięgała już bezpiecznych wyników, uspokajających cały świat, zbrodniarz wojenny – Władimir Putin postawił na wschodniej polskiej granicy nowy żelazny mur. Bezprawny, niemoralny, bestialski atak na naszych braci z Ukrainy zdefiniował 2022. Okazało się, że może być gorzej i śmierć może szerzyć się tuż za naszą granicą.
Wszystkie te tragiczne wydarzenia w większości powiązane z wojną uświadomiły nam jednak kolejne ważne rzeczy. Na ich podstawie powinniśmy wyciągnąć wnioski, bo kto wie, czy nie przydadzą się w nowym roku. Z tego powodu chciałbym przedstawić Państwu 22 rzeczy, których nauczył nas 2022, a które mogą się później przydać. Niektóre nieco krótsze, niektóre dłuższe, ale wszystkie w mojej skromnej opinii warte uwagi.
- Sport może i łączy, ale na pewno nie jest już apolityczny – począwszy od Pekinu, skończywszy na Katarze – tegoroczne imprezy sportowe były aż przesycone politycznymi manifestacjami. Na zimowych igrzyskach olimpijskich obserwowaliśmy obrzydliwe próby przepychania swoich zawodników przez gospodarzy. W konkursie skoków narciarskich mieliśmy falę dyskwalifikacji zawodników innych niż chińskich, byle tylko rodzima drużyna dostała się do drugiej serii. Wraz z upływem roku wzrastała temperatura w Katarze. Temperatura sporu. Piłkarze przylecieli do ośmiu zbudowanych na ludzkiej krwi stadionach. Amnesty International propagowało akcję uświadamiającą ludziom skale katarskich zbrodni. Infantino – prezes FIFY zbył ją tak, jak ma to w zwyczaju – infantylnie. Stwierdził, żebyśmy odłożyli prawa człowieka i zajęli się sportem. Za często odkładaliśmy już prawa człowieka na bok w historii…
Na tym jednak się nie skończyły polityczne manifestacje. Zakazano tęczowych opasek kapitańskich, picia piwa na stadionie i wielu innych rzeczy niezgodnych z katarskim prawem. Odpowiedzieli Amerykanie. Ich związek piłkarski wywiesił w swoim centrum przygotowań w Katarze kolorowe paski jako manifest. Manifestowali także Irańczycy. Milczeli zamiast śpiewać hymn kraju, w którym pomija się prawa kobiet. Wiecie czemu? Bo biada temu, kto prawa człowieka odkłada na później.
- ,,War never changes” – wydaje się, że to tylko banalne hasło z jednej z bardziej popularnych wśród młodzieży gier wideo. Tymczasem Wojna w Ukrainie uświadomiła nas, że jest to stwierdzenie aktualne. Oczywiście, Bethesda publikując kolejne wydania gry raczej miała na myśli, że wojna zawsze niesie za sobą to samo – czyli krew i cierpienie. My bardziej dowiedzieliśmy się, że wojna XXI wieku nie różni się wybitnie od tej sprzed wieku. Mieliśmy mieć dwutygodniową cyber operację specjalną, a wyjechała ta sama biedna piechota i szybsze i sprawniejsze maszyny. Równowaga między tymi pierwszymi i drugimi pozostała jednak tak samo zachowana. Wciąż trwają krwawe bitwy żołnierzy o miasta, a na ulicach wciąż widoczne są pancerne kolumny, a co gorsza – te same zbrodnie, te same rozstrzelania niewinnych ludzi. Żadnej wojny błyskawicznej, wyścigu do przycisków. Wojna nigdy się nie zmienia.
- Państwo z kartonu, ludzie ze stali – 24 lutego stało się dla wielu Ukraińców jasne, że pora uciekać z kraju. Uciekając przed ciągnącą z Kremla zarazą stanęli przed polską granicą. Ta nie była zamknięta. Rząd wpuszczał uchodźców wojennych, wysyłał zaopatrzenie wojskowe walczącym o swoje państwo sąsiadom i nawoływał do tego inne kraje kontynentu. Pozostał jednak bezradny wobec pomocy już przyjętym uchodźcom. To organizacje pozarządowe ustawiały się ciurkiem na granicy rozdając jedzenie, ubrania, a na dworcach wielkich miast zapewniając im byt i transport. Premier pojawiał się tylko, żeby porobić sobie z tymi ludźmi fotki, jak z maskotkami. Sam pomagałem uchodźcom na dworcu zachodnim. Pomoc była organizowana w ramach współpracy różnych fundacji. Żadnego rządowego autobusu, punktu zaopatrzenia, czy pracownika nie widziałem.
- Kryzys rządowym paliwem? Na pewno nie odnawialnym – w 2020 roku słupki poparcia PiSu miały spadać. Zaradziła temu pandemia. Zaufanie do rządu, jak zwykle w takich sytuacjach, wzrasta. Na początku 2022 roku PiS uratował jeszcze zbrodniarz wojenny Władimir Putin. Rozpętując wojnę, podwyższył partii Kaczyńskiego zaufanie i wziął współodpowiedzialność za pogarszającą się w kraju sytuację gospodarczą. PiSinflacja dostała miano Putinflacji. I przez kilka miesięcy to działało. Zniszczyło ich to samo, co władze PRL – świąteczne zakupy. Ludzie jednak nie wyszli zastrajkować na ulice, jak w 1970 roku. Po prostu zmienili preferencje wyborcze.
- Nie wypuszczajmy więcej skrajnej prawicy ze śmietnika polskiej polityki – ten rok przyniósł nam w końcu spadek popularyzacji antyszczepionkowej bandzie, która dla zmylenia przeciwnika nazwała się wolnościową. Zbłaźnili się, podzielili i udowodnili w tym roku swoją antypolskość. Symboliczna była konferencja prasowa o ukrainizacji Polski, na której żaden dziennikarz się nie zjawił. Janusz Korwin- Mikke siał ferment i debilną dezinformację na temat, broniąc swoich ruskich przyjaciół, a Grzegorz Braun krzyczał głośno, że Ukraińcy mają tu za dobrze i nie zasługują na wywieszanie im flagi gdziekolwiek w naszym kraju. Proszę, traktujmy tych dzbanów tak jak to zrobili dziennikarze – dla tych ludzi nie ma miejsca w przestrzeni publicznej.
- A jednak! Nasz prezydent istnieje! Ten chłoptaś często pokazywany jako długoPiS okazał się prawdziwym prezydentem. W marcu twardo postawił się PiSowi mówiąc, że to nie czas na kłótnie o edukację, bo za granicą mamy wojnę. Zełenski nazwał go przyjacielem, a ten ostrzegł największego zbrodniarza świata przed defekacją słynnym „nie strasz, nie strasz”. Niedawno po raz drugi pokazał drugą żółtą kartkę Czarnkowi, stwierdzając przy tym, że nie może podpisać ustawy mającej tak dużo sprzeciwu w środowiskach pozarządowych. Nie jestem ekspertem, ale druga żółta kartka chyba równa się czerwonej, nie? Nie zapominajmy jednak o głównych powodach takiego zachowania. Te znajdziecie pod numerem 7 😉
- Bardziej zjednoczona od prawicy jest nawet Jugosławia – napięcie w koalicji rządzącej można chyba porównać tylko do takiego w filmie romantycznym. W rządzie jednak zamiast miłości mamy nienawiść. Po wyrzuceniu Jarosława Gowina przyszła pora na pozbycie się Zbigniewa Ziobry. To dzięki jego „polskości” wciąż nie mamy funduszy z KPO. Ten temat wyraźnie podzielił ławy rządowe. Pilnie potrzebujemy pieniędzy, a ZZ nie chce tracić swoich sądowych przywilejów i powołanej przez siebie kasty. PiS jest jednak świadomy konieczności zmiany sądów, bo chce uzyskać środki z KPO. W to wszystko miesza się prezydent, który rządzi ostatnią kadencję. Dla niego najważniejsze jest pozyskiwanie nowych obszarów władzy. Kolejne struktury znajomości i kolesiostwa, które pozwolą mu zwiększyć swoje polityczne możliwości. Kalendarz posiedzeń na 2023 rok pokazuje jasno, że wkrótce zakończy się absurd zatytułowany „zjednoczona prawica”, a Ziobryści ostatecznie opuszczą ten piracki okręt pod rządową banderą.
- Czarnek to krzykacz – tegoroczne występy Ministra Edukacji i Nauki pokazały, że zajmuje to stanowisko tylko po to, żeby robić zamieszanie i przyciągać uwagę. Dwie próby wprowadzenia lex Czarnek zakończyły się masowymi protestami organizacji pozarządowych, uczniów i nauczycieli. Ponadto, Czarnek udowodnił swoje totalne oderwanie od rzeczywistości, zapowiadając sto tysięcy zwolnień nauczycieli, podczas gdy tak naprawdę mamy dzisiaj deficyt, a wielu nauczycieli ciągnie po prostu podwójne etaty.
- Wszyscy są winni, tylko nie kościół! Polityka naszego episkopatu zaraziła Watykan. Liczne konferencje prasowe, podczas których duchowni mówili, że owszem, dochodziło do przestępstw seksualnych kleru, ale takie wydarzenia miały również miejsce przecież u strażaków i innych grup zawodowych. Papież Franciszek chyba musiał się z naszym klerem konsultować, bo po tym, jak już zrozumiał kto kogo zaatakował i tak wyraził zaskakującą opinię, obwiniając wszystkich o inwazję na Ukrainę. Potem dodał, że atak był spowodowany „szczekaniem Nato pod granicami Rosji”. Pamiętajmy, że każdy, kto nie opowiada się po stronie ukraińskiej w tym sporze – opowiada się po stronie ruskich zbrodniarzy. Pewnie dlatego inwazja przebiega pod znakiem „Z” – bo jest ono właśnie zbrodnią na społeczeństwie.
- Opozycja umie się jakoś dogadać – wątpiliśmy w to przez długi czas. Porozumienie ws. Obywatelskiej kontroli wyborów i dogadanie wspólnej listy do senatu pokazało jednak, że w kluczowych sprawach opozycja potrafi się porozumieć. Najważniejsze w tej chwili co prawda wciąż pozostaje do umówienia – kształt list sejmowych. Nie będzie to proste i raczej nie ma co liczyć, że wszystkie ugrupowania dadzą się pożreć Platformie, podpisując się pod wspólną listą do sejmu. Pytanie, co stanie się z PSLem? Partia traci poparcie, a po aktywności jej członków na pogrzebach wynika, że ona dosłownie wymiera. W takiej sytuacji trzeba będzie zrobić wszystko, żeby przekroczyli próg, bo Pan D’Hondt zielone mandaty przekaże partii Kaczyńskiego.
- Nie tylko Donald tęskni za Angelą – Olaf Scholz nie może uznać swojej kadencji kanclerza na razie za udaną. Mimo że udało mu się objąć fotel kanclerza i wyrzucić z fotelów rządowych chadecję. Jego wizerunek będzie kojarzony już zawsze z Nord Stream 2, a w tle będziemy mieli żołnierzy ukraińskich walczących o swój kraj. Poza tym blamaż wsparcia niemieckiej armii okpił RFN już na długie lata. Najpierw propozycja wysłania hełmów, a później informacja, że możliwości wsparcia właśnie się bundeswehrze skończyły.
- Polska 2050 chyba dożyje 2050 roku – 2050 chyba, ale najbliższych wyborów prawie na pewno. Gdy żółte słupki sondażowe zaczynały spadać, wszyscy wieszczyli Hołownii podzielenie losów Petru czy Kukiza. Tymczasem trójfilarowość i specyfika całego ruchu pozwoliły utrzymać stabilne 10% w sondażach i sprawić to, co wydaje się niemożliwe: przeżyć 2 lata bez żadnego finansowego wsparcia. Teraz pozostaje wytrzymać już tylko października. Tego października 2050 roku.
- Przywyknąć można do wszystkiego – przywykliśmy już do wydawanych przez telewizję codziennych statystyk pandemicznych, którymi tak ekscytowaliśmy się podczas pandemii. Jak widać, również wojenne obrazy zrujnowanej Ukrainy przestały wydawać się takie straszne. Przeszliśmy do codzienności, nie zwracając uwagi na szerzącą się za naszą wschodnią granicą śmierć.
- Jeśli nie pozabijamy się sami, to zabije nas środowisko – w odwecie. Przerażający był lipcowo – sierpniowy widok otrutej Odry, którą płynęła śmierć. Okazało się, że wcale nie musimy czekać do katastrofy klimatycznej i finalnego aktu w repertuarze globalnego ocieplenia. Pewne skutki naszych działań odczuwamy już sami. Zatruliśmy rzekę, a ta w rewanżu odebrała nam wszystko – od jedzenia przez wszystkie inne zyski, na turystyce kończąc. Śnięte ryby są symbolem. Symbolizują cierpienie wszystkich tych, którzy stracili swoje sklepy i hotele.
- PiS jest do pokonania! Mimo że myśleliśmy tak już w poprzedniej kampanii, to końcowa liczba mandatów koalicji Jarka Kaczyńskiego dużo przewyższyła te sondażowe prognozy. Choć liczba głosów była podobna. Tym razem widzimy ewidentny spadek poparcia PiSu. Nie sięgają już tak często 40%, a Kaczyński nie mówi o większości konstytucyjnej.
- Prawo prawem, ale kampania kampanią. Choć okres kampanii wyborczej jest precyzyjnie w prawie określony i pozostało do niego dużo czasu, to partie polityczne już ruszyły w Polskę i w wakacje mieliśmy prawdziwe otwarcie kampanii. Kaczyński wyruszył w słynne tournée po Polsce, zwiększając Michałowi Marszałowi z ,,tygodnika nie” biblioteczkę materiałów do memów. Platforma zjeżdżała się między innymi w Radomiu, Lewica zwiedzała Polskę, a proruska banda pseudowolnościowców z konfederacji rozpoczęła prawybory w okręgach sejmowych.
- Donald ma jeszcze swój blask – muszę przyznać, że Tusk zrobił swoje w tej kampanii wyborczej. Muszę to przyznać, mimo że nagrodę za wkład w walkę o prawa kobiet uważam za nieśmieszny żart, a jego powrót do polityki wywindował platformę z powrotem do góry stawki i nie pozwolił Polsce 2050 rozkruszyć starego POPiSowego układu. Mimo to Tuskowi należą się brawa za dokładnie jedno zagranie. Jak dotąd to PiS dyktował zasady gry. Opozycja mówiła na tematy, które narzucał rząd. Donald wprowadzając temat czterodniowego tygodnia pracy sam narzucił temat do gadania PiSowi. Choć bądźmy szczerzy. Przecież Donek nie ma najmniejszego zamiaru spełnić tej obietnicy.
- Jarek natomiast ma tylko polityczny geniusz, nie blask – występy prezesa to prawdziwy koncert. Koncert, w którym prezentował nam zupełnie nowe i nieznane żadnemu profesorowi figury polonistyczne. Walenie w szyję, Włocławek zamiast Inowrocławia i inne, liczne pomyłki prezesa jeszcze długo będą nas bawić. Pokazywały także, jak bardzo odkleili się od rzeczywistości rządzący. Kaczyński tak bardzo zajął się gierkami politycznymi, że zapomniał o życiu poza nimi.
- Blask bije także od jastrzębia – stand-up stał się w Polsce bardzo popularny. Na tyle popularny, że przeszedł również do polityki. Jak bowiem inaczej nazwać to, co prezentował nam Prezes NBP na konferencjach prasowych? Nazwał się jastrzębiem i zamiast mówić o polskiej sytuacji gospodarczej, opowiadał między innymi o swoich psach, domu, żonie. Z jego występów szybciej napisaliśmy autobiografię, niż analizę sytuacji ekonomicznej. Jedno mu natomiast trzeba przyznać – w Sopocie został zaczepiony przez działaczkę Agrounii, której obiecał jedną tylko podwyżkę stóp do końca 2022roku. Uroczyście nazwano to wydarzenie traktatem sopockim i wbrew wszelkim niedowiarkom – Prezes Glapiński wypełnił swoje zobowiązanie z owego traktatu.
- Polacy potrafią zrobić dobry film/serial! Byłem przerażony, gdy obejrzałem pierwsze 15 minut „365 dni”. Jeżeli jest w Polsce popyt na takie produkcje, to faktycznie coś z nami jest nie tak – pomyślałem i wyłączyłem Netflix. Jednak w drugiej połowie roku na tej samej platformie ukazała się inna premiera polskiego pochodzenia. Pięcioodcinkowy serial „Wielka Woda” wybitnie mocno zapisał się w mojej głowie. Polska produkcja przypominająca „Czarnobyl” we wspaniały sposób pokazała niedojrzałość naszej demokracji. Komunistyczne pozostałości, brak zaufania władzy, politykierstwo, kompletny brak polityki informacyjnej, egoistyczna mentalność polskiego społeczeństwa na przykładzie fikcyjnej wsi Kęty, a do tego wpleciony ciekawy wątek walki z uzależnieniem i powrotu do rodziny. To trzeba obejrzeć.
- Serce sportu bije w Polsce! Na plus możemy zaliczyć w tym roku na pewno wszystkie organizowane przez nasz kraj eventy. Przejęliśmy po Rosji konkurs lekkoatletyczny diamentowej ligi i Mistrzostwa Świata w siatkówce. W obu tych wydarzeniach pokazaliśmy, jak świetny klimat wprowadzają do rywalizacji polscy kibice i jak wiele nasz kraj ma do zaoferowania turystom. Po udanym piłkarskim Euro, dwóch siatkarskich mundialach czy Mistrzostwach Europy w piłce ręcznej w 2023 roku czekają nas Mistrzostwa Świata w piłce ręcznej, które organizujemy wraz z zamorskim sąsiadem – Szwecją. Pozostaje mieć nadzieję, że i tu będziemy mieli co świętować.
- Media do propagandy, po co rzetelna informacja. Jeszcze w listopadzie cały świat na chwilę przystanął. Pociąg o nazwie „Pokój”, który lutym opuścił Ukrainę, dwa miesiące temu na stacji „Polska” kilkukrotnie zawył, strasząc cały dworzec odjazdem. Nie uspokoiły zapowiedzi z głośnika. Tak naprawdę wszystkich informacji dostarczały nam stacje zagraniczne. To z USA przyleciały pierwsze uspokojenia i rzetelniejsze szczegóły odnośnie rakiet, które uderzały w polską ziemię i zabiły dwóch Polaków. W tym czasie słyszeliśmy przerażające nowiny, że Duda ma nawoływać do użycia artykułu 4. NATO, że zbierze się Rada Bezpieczeństwa, a zabrakło uspokojenia. Zabrakło tego, co dostarczyli nam Amerykanie – informacji, że to ukraińska, nie rosyjska rakieta. I jak tu dziwić się tym mieszkańcom „Kętów” z „Wielkiej Wody” i wierzyć naszym informacjom z mediów?
Na zakończenie wszystkim czytelnikom składam życzenia szczęśliwego nowego roku. Niech to będzie rok upadku budowanej za wszelką cenę przez pisowskich aparatczyków od 2015 roku IV RP. Powodzenia przy wspinaczce na szczyt 2023 roku!
