W 2007 roku na ekranach kin święcił tryumf film 300, nakręcony na podstawie komiksu Franka Millera. Odniósł on na tyle sukces, że Warner Bros zdecydował się na jego sequel opowiadający o bitwach koło przylądka Artemizion i koło Salaminy. Akcja filmu ukazuje także bitwę pod Maratonem. Również i ten film powstał na podstawie serii komiksu Xerxes F. Millera. Był on sukcesem komercyjnym. Jego koszt wyniósł 110 mln dolarów, a przyniósł zysk 330 mln. Gościł on na ekranach kin w marcu tego roku, a teraz ukazał się na blue rayu i dvd. Niestety film pokazuje jak bardzo odchodzi w niepamięć kultura klasyczna, która przez wieki była podstawą dla europejskiej kultury.
O ile film fabularny ma być przede wszystkim widowiskiem, odprężeniem po pracy, i nikt nie oczekuje od niego wierności historii, to oglądając go historyk może dostać zawału serca. Ze swej natury film musi być uproszczony w stosunku do rzeczywistość, często zmniejsza się liczbę bohaterów, czy zmienia się poszczególne wątki. Tymczasem w tym dziele z rzeczywistych wypadków zostało niewiele, albo są one straszliwie zniekształcone. A przecież przez wieki historia zmagań Hellenów z Persami była jedną z podstawowych opowieści, bez której znajomości nie można było nazywać się człowiekiem wykształconym. U Millera, Murro (reżyser) i Snydera (autor scenariusza) historia została potraktowana całkowicie dowolnie, co nie spotkało się u krytyków filmowych z jakikolwiek reakcją. A przecież Miller w fantazjach o historii pobił nawet Tarantino, który uśmiercił Hitlera w Bękartach wojny. Tyle, że w przypadku Tarantino zwracano na to uwagę, a w 300: początek imperium nikogo praktycznie nie interesowało, co z tematem wojen grecko-perskich zrobił Miller i Murro. Właśnie to najlepiej ilustruje, jak obcy w popkulturze stał się antyk. Starożytność w obecnej amerykańskiej pop kulturze to jeszcze jedna kraina fantasy, w której króluje uproszczona i infantylna wizja polityki i wszystko się może zdarzyć.
W filmie podczas bitwy pod Maratonem śmiertelną ranę odniósł Dariusz I król Persji. Został trafiony strzałą z łuku wypuszczoną przez Themistoklesa. Trudno o większy absurd. Dariusz zmarł po stłumieniu buntu Egipcjan w 485 roku p.n.e., pięć lat po bitwie pod Maratonem. W ostatnich latach swojego życia przygotowywał on nową wyprawę przeciw Ateńczykom i innym Hellenom. W filmie widzimy też przemianę Kserksesa syna i następcę Dariusza w króla – boga o wyglądzie androgenicznego dziwaka. To nie ma żadnego związku z realnym Kserksesem. W filmie w bitwie pod Maratonem dowodził Themistokles, tym samym usunięto z opowieści stratega i wodza Ateńczyków Miltiadesa. Do tego Themistokles u Murro rozpoczął swoja karierę polityczną dzięki odwadze podczas bitwy i zabiciu dowódcy wroga. Tymczasem w 493 r. p.n.e. Themistokles został wybrany archontem, co oznaczało, że mimo niearystokratycznego pochodzenia był on istotną osobą w ateńskiej polityce przed bitwą pod Maratonem. Oczywiście brał udział w samej bitwie. Niektórzy spekulują, że był jednym z dziesięciu strategów, ale to tylko przypuszczenie. W filmie bój ma decydować o istnieniu Aten. W rzeczywistości Persom towarzyszył dawny tyran Aten Hippiasz. Gdyby Persowie wygrali pewnie ponownie objąłby władze nad miastem. W mieście istnieli też zwolennicy dogadania się z Persami, Herodot nasze główne źródło o wojnie opowiadał o pogłoskach dotyczących możnego rodu Alkmeonidów, którzy kontaktowali się z Persami. Zapewne także oni stali za doprowadzeniem do upadku prawdziwego zwycięzcę spod Maratonu. Themistokles był też postacią bezwzględną o czym świadczyło wykorzystanie ostracyzmu do pozbycia się rywali politycznych. Nikt oczywiście nie może odmówić mu inicjatywy zbudowania ateńskiej floty, przez co położył fundament pod wielkość tej polis.
Nie tylko bitwa pod Maratonem pokazana jest w filmie kompletnie absurdalnie. Tak samo można powiedzieć o wojnie z Persami i postaci Artemizji. Wbrew filmowi 30 greckich poleis już w 481 roku p.n.e. porozumiało się i utworzyło sojusz. Spartanie mieli otrzymać dowództwo lądowe. Themistokles próbował zagwarantować dowództwo nad zjednoczoną flotą Atenom, ale inne polis się nie zgodziły (w tym Korynt i Aegina). W rezultacie dowódcą floty sprzymierzonej został Spartanin Eurybiades choć faktycznie przewodził jej Themistokles. W bitwie koło przylądku Artemizjon walczyli nie tylko Ateńczycy, ale połączona flota sprzymierzonych, w tym Sparty i Koryntu. Po bitwie na stronę Persów przeszli Boeci, więc pokazana w filmie rzeź ludności greckiej jest absurdalna i bardziej przypomina dokonania Orków z Mordoru niż ludzi. Podobnie Ateńczycy ewakuowali swoje miasto na Salaminę. Równie absurdalnie wygląda sposób ukazania bitwy koło Salaminy. O ile Themistoklesowi udało się wciągnąć w pułapkę Kserksesa, to w bitwie walczyły floty sprzymierzonych polis Hellenów. Tak więc dramatyczny zwrot akcji, w której przybyła flota spartańska pod dowództwem wdowy po Leonidasie Gorgo jest nie tyle ahistoryczna, co absurdalna.
To jak uzbrojeni w filmie są Persowie, Ateńczycy, Spartanie, jak wyglądają walki na morzu jest po prostu fantazjowaniem. Hoplici ubrani są jedynie w jakiś rodzaj majtek, walczą często za pomocą mieczy a nie włóczni, nie wiedzą też co to walka w szyku. Bitwy na morzu prowadzone są za pomocą piechoty morskiej, która zdobywa statki wroga. Absurd, absurdem, absurd pogania. Wreszcie podobnie jest z postacią Artemizji, która w filmie jest prawą ręką Kserksesa, a zarazem dowódcą jego floty. Chce się ona zemścić na innych Grekach za zamordowanie rodziny i gwałty. W rzeczywistości była córką Lygdamisa z Halikarnasu. Była żoną króla, a po jego śmierci rządziła Halikarnasem w imieniu małoletniego syna. Wzięła udział w wyprawie Kserksesa, stojąc na czele 5 statków. Według Herodota udzielała najlepszych rad królowi perskiemu, ale nie wiadomo czy Herodot chciał w ten sposób ukazać swoją rodaczkę (sam też był z Halikarnasu), jako ważniejszą niż była. Rzeczywiście brała udział w bitwie pod Salaminą. Przez przypadek zdobyła uznanie Kserksesa. A to dlatego, że uciekając przed statkiem ateńskim staranowała okręt zależnego od Persów króla kalyndyjskiego Damasitymosa. Kserkses sądził, że to statek nieprzyjacielski i miał powiedzieć, że „mężowie stali się u mnie kobietami, a kobiety mężami”. Oczywiście wbrew filmowi Artemizja nie zginęła w bitwie pod Salaminą. Herodot opisuje jak radziła królowi Persji opuścić Grecję po przegranej bitwie i pozostawić siły lądowe pod dowództwem Mardoniosowi. Ten się z nią zgodził i kazał jej odwieść jego synów do Efezu. To ostatnia informacja o niej u Herodota.
Na sam koniec należy też zwrócić uwagę na jeszcze jeden fakt. W filmie pokazano scenę erotyczną pomiędzy Artemizją a Themistoklesem. Jedynym jej uzasadnieniem było chyba zareklamowanie filmu nagim biustem Eva Green. Co prawda film nie dorównuje pod względem ukazywanie nieuzasadnionej nagości kobiecej serialom HBO, na czele z Spartakusem, ale łatwo to wytłumaczyć. W końcu film, aby się dobrze sprzedał musi mieć w amerykańskich kinach kategorie bez ograniczeń.
Oczywiście tą dowolność wobec historii widzimy nie tylko w przypadku 300: narodzin imperium. To samo można powiedzieć o innych produkcjach kina sandałowego kręconych w Hollywood w ostatnich kilkunastu latach: od Gladiatora przez Gniew Tytanów, Troję, czy Pompeje. Aby oglądać wszystkie te produkcje nie trzeba mieć jakiekolwiek wiedzy o antyku, a wręcz przeciwnie ona szkodzi w oglądaniu tego, co można nazwać gwałtem na antyku.
Robert Suski