___
Nadwerężenie mózgów wywołało ogólną depresję całego
systemu nerwowego. Jeśli zmienimy otoczenie i nie będziemy
musieli myśleć, szybko odzyskany równowagę.
Jerome K. Jerome, Trzech panów w łódce, nie licząc psa
Oddech. Głęboki, spokojny, z zamkniętymi oczami, z długim wypuszczeniem z siebie powietrza, ulgą, że to już. Uff… Jeszcze przed chwilą przyspieszony, nerwowy, gdy goniły nas sprawy, strachy, konieczności. Gdy „muszę” uparcie deptało każde „chcę”. Zatem – choć na moment – oddech. By odpocząć, zyskać dystans, popatrzyć z boku na to, co cieszy, co męczy, co przestrasza, co otwiera stare horyzonty, co uchyla nowe drzwi, co wpuszcza do naszego życia radość i światło, nawet jeśli przy okazji stawia pod znakiem zapytania rutynę pozornej nieobojętności. Nawet jeśli nie do końca jeszcze wiadomo ku czemu, to jednak… na oddech, na spuszczenie zatęchłego powietrza, na powiew świeżości rodzi się tutaj szansa. Takie… „diabli wiedzą po co, a jednak…”. Nadwyrężenia ciążą ku uspokojeniom; w momencie równowagi zyskiwanej w owej chwili odpoczynku. W oddechu. W dystansie.
Odpoczynek to zmiana. Sprzątanie w głowach. Porządkowanie, odejścia i powroty. Do siebie, by odnaleźć drogę do innych, czy wreszcie do słowa, co nawet jeśli nie prostuje ścieżek, to pozwala na oddech… ulgi, że oto „dzieje się już”. Tak poszukujemy, pytamy, przekreślamy lub stawiamy wykrzyknik. Potrzebujemy… lub nie. Chcemy lub… nie. A jednak tak. Powiadał Marek Aureliusz: „Nigdzie bowiem nie schroni się człowiek spokojniej i łatwiej jak do duszy własnej; zwłaszcza ten, kto ma taką ustroń wewnętrzną, że się natychmiast zupełny znajdzie spokój, jeżeli w nią się wpatrzy. A nic innego nie nazywam spokojem jak wewnętrzny ład. Jak najczęściej więc stwarzaj sam sobie tę ustroń i odświeżaj sam siebie”. I nawet jeśli ów ład może zdawać się chaosem, to zawsze jest naszym poszukiwaniem, naszą – moją i Twoją – odpowiedzią na zagwozdki codzienności, na wyzwania, którym w końcu trzeba stawić czoła. Z rozmyślań owych wracamy jeśli nie z uporządkowaniem światów/potrzeb, to przynajmniej z decyzją, w którą chcemy ruszyć stronę. Inaczej się nie da, tak jak nie można trwać bez końca ze wstrzymanym oddechem, obracając w płucach cząsteczki bezcennego tlenu aż do bólu, co w końcu sam wydusi z nas oddech.
Oddech. Dystans, co pozwala dostrzec czego/kogo na naprawdę brak. Kto jest dla nas kimś, kto jest obojętny, kto jest nikim. Oddech zanurzający w ciszę. Bo… nie było nas. Przez chwilę. Zbyt długą może, a może rozsądną. Chwilę dającą rozeznanie. Nie było nas w tylu miejscach, w tylu sprawach, w obowiązkach, w pogoni codziennej; nie było nas przy innych, nie było też przy sobie. Oddech. Dystans. Do spraw/prac/zajęć/obowiązków/współ-ludzi. Oddech, co pozwala być na nowo, albo nie być wcale. Co podszeptuje, że muszę oddychać, muszę mieć miejsce na siebie/na czas/na bezpieczeństwo, bo inaczej… ucieknę. Dystans, którego nabieramy, z jakiego przyglądamy się wszystkiemu na tyle znanych, ale i nieznanych wcześniej sposobów. Odkładanie ciężaru codzienności. Wyjście z rutyny, do której tak przywykliśmy i danie szansy nowemu byciu; nie takiemu znów idealnemu, bo przecież wiele być w nim może inne, niźli nam się zdawało. Otwarcie, by wywietrzyć światy; by w nowy czas wejść z odnowieniem sił/odwagi/nadziei. Bo nie da się oddychać w atmosferze kłamstwa.
Oddychamy z chwili na chwilę. Hic et nunc. Oddech zaczerpnięty w chwili narodzin i ten ostatni, oddany wraz ze śmiercią. Początek i koniec. Tykanie wewnętrznego zegara, rytm każdego dnia. Westchnienie tęsknoty, moment ulgi, pragnienie ścigane do utraty tchu. Oddech. Moment, gdy odpuszczasz napięcie/konieczność/obowiązek; gdy odpuszczasz sam/sama sobie (bo po co się tak wiecznie szarpać?); gdy pozwalasz sobie usłyszeć szept: „Odpocznij. Kiedyś trzeba zwolnić cięciwę, inaczej strzała nie poleci”.
Fundacja Liberte! zaprasza na Igrzyska Wolności w Łodzi, 14–16.10.2022. Partnerem strategicznym wydarzenia jest Miasto Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń. Więcej informacji na: www.igrzyskawolnosci.pl
