Od lat staram się śledzić prace dotyczące aberracji w używaniu języka. Jestem nie tylko obserwatorem mediów tradycyjnych i społecznościowych, ale i ich systematycznym użytkownikiem. (…) Ta wieloletnia praktyka uświadamia mi z jednej strony, jak ważna jest rzetelna i poprawna komunikacja między ludźmi, a z drugiej – jak częste są błędy i przekręty w tej sferze. Nie żywię, oczywiście, naiwnej nadziei, że wymienione patologie zanikną. Jestem natomiast głęboko przekonany, że trzeba im się przeciwstawiać, by nie zyskiwały na znaczeniu.
Literatura na temat aberracji (błędów i nadużyć) w używaniu naturalnego języka jest ogromna. Logika formalna co najmniej od czasów Arystotelesa ustaliła, jakie są główne naruszenia reguł poprawności w stosowaniu słów i w przechodzeniu od przesłanek do wniosku. Tego np. dotyczy Logika pragmatyczna Kazimierza Ajdukiewicza (1965) – jedna z najważniejszych książek, jaką – z własnej inicjatywy – przestudiowałem w swojej młodości. Artur Schopenhauer (1788-1860) był jednym z pionierów w demaskowaniu nierzetelnych, erystycznych chwytów, które mają stworzyć u słuchaczy czy czytelników wrażenie zwycięstwa w polemice lub dyskusji. G. Orwell (Politics and the English Language – 1945) w mistrzowski sposób przeanalizował totalitarną propagandę. Współczesna psychobiologia bada procesy, jakie zachodzą w mózgu pod wpływem docierających doń komunikatów (R.F Thompson, 2001). Z niedawnych lektur polecam książkę M. Napiórkowskiego (2013), J. Bagginiego (2018), R. Dobelliego (2014) oraz artykuły I. Benenowskiej i E. Laskowskiej (2018) oraz M. Głowińskiego (2023).
Od lat staram się śledzić prace dotyczące aberracji w używaniu języka. Jestem nie tylko obserwatorem mediów tradycyjnych i społecznościowych, ale i ich systematycznym użytkownikiem. Codziennie wypowiadam się na Twitterze i Facebooku – zarówno poprzez własne teksty, jak i komentarze odnośnie do wypowiedzi innych osób. Ta wieloletnia praktyka uświadamia mi z jednej strony, jak ważna jest rzetelna i poprawna komunikacja między ludźmi, a z drugiej – jak częste są błędy i przekręty w tej sferze. Nie żywię, oczywiście, naiwnej nadziei, że wymienione patologie zanikną. Jestem natomiast głęboko przekonany, że trzeba im się przeciwstawiać, by nie zyskiwały na znaczeniu. I to jest powód przygotowania i opublikowania niniejszego tekstu. Zajmuję się w nim niektórymi ważnymi typami aberracji językowych lub myślowych aberracji. Nie omawiam natomiast ich przyczyn. Na ten temat zobacz m.in. prace Kahnemana (2012), Baadera (2009) i J. Woleńskiego (2017).
W niniejszym szkicu omawiam pięć typów aberracji:
- używanie słów i zwrotów naładowanych emocjami, które – w zamierzony lub niezamierzony sposób – mogą blokować rozum;
- tendencyjne przeciwstawienia;
- niejednoznaczność czy mętność ważnych wyrazów lub zdań, czyli brak precyzji wypowiedzi;
- aberracje myślenia, błędne teorie;
- błędne oceny.
W tytule tego opracowania osobno wymieniłem aberracje potocznego języka i pospolite aberracje myślenia. Teraz chciałbym wyjaśnić relacje między nimi. Otóż:
- Aberracje języka mogą być zamierzone lub niezamierzone. W tym pierwszym przypadku mamy do czynienia z manipulacją (propagandą polityczną, reklamą handlową), w tym drugim – z uleganiem manipulacji lub pospolitym błędom myślenia poprzez powtarzanie przyjętych komunikatów.
- Niezamierzone aberracje języka są zwykle wyrazem aberracji myślenia u użytkowników języka, ale aberracje myślenia (np. przesądy) mogą się też wyrażać w zachowaniach niewerbalnych, np. niechęć przywitania się przez próg drzwi czy pech po stłuczeniu lustra.
- Pewne aberracje myślenia nie muszą się odbijać w aberracjach języka. Tak np. rozmaite nonsensy mogą być sformułowane precyzyjnie i bez emocji. Przykład: „słońce krąży wokół ziemi” czy „przyczyną choroby jest ciało”. Wiele językowych przekrętów bywa jednakże – jak już wspomniałem – wyrazem mniej lub bardziej wyrafinowanych manipulacji, np. w rynkowej reklamie czy politycznej propagandzie.
Język naładowany emocjami
Język oceniamy z punktu widzenia znaczenia jego słów i zwrotów oraz ewentualnego ładunku emocjonalnego, zawartego w niektórych z nich. Tym pierwszym problemem zajmę się w punkcie czwartym. W tym odniosę się do kwestii emocji.
Każdy naturalny język zawiera wiele słów i zwrotów naładowanych emocjami – dodatnimi lub ujemnymi. Te pierwsze określam jako „czułe słówka”, te drugie – jako słowa potępieńcze. Nie byłoby problemu, gdyby „czułe słówka” dotyczyły tylko zjawisk czy czynów zasadnie uznawanych za dobre, a słowa potępieńcze – tylko zjawisk i czynów zasadnie uznawanych za złe. Tak jednak nie jest: wskutek nieporozumień lub manipulacji czułe słówka są odnoszone do złych działań lub zjawisk, a słowa potępieńcze do dobrych. Mniej drastyczna forma takiej manipulacji polega na stosowaniu eufemizmów w stosunku do zjawisk negatywnych lub werbalnej demonizacji zjawisk pozytywnych lub neutralnych.
Oto parę przykładów „czułych słówek”:
- strategiczne;
- bezpłatna edukacja czy usługi zdrowotne – czyli finansowane przez podatki;
- społeczny, uspołeczniony;
- wspólnota, wspólny;
- wrażliwość społeczna;
- wartości;
- dobrobyt, państwo dobrobytu;
- repolonizacja firm prywatnych;
- wspieranie gospodarki, jej wybranych sektorów lub grup ludności;
- Skarb Państwa;
- polski, np. Polski Ład;
- mieszkanie prawem, nie towarem;
- wstawanie z kolan.
Odnośnie „bezpłatności” warto przypomnieć, że za ogromną większość dóbr płacimy – bądź to poprzez rynkowe ceny, bądź przez podatki. A zatem tzw. „bezpłatna” służba zdrowia czy edukacja to fikcja dla użytecznych idiotów.
W związku z „bezpłatnością” warto przypomnieć, że w ekonomii wyróżnia się cztery typy dóbr (Buchanan, 1965):
- prywatne – będąc konsumowane przez jedną osobę lub dobrowolną małą grupę społeczną (np. rodzinę), nie mogą być jednocześnie konsumowane przez innych;
- publiczne – konsumowane przez jedną osobę, mogą być jednocześnie konsumowane przez innych), np. obrona narodowa;
- klubowe – mogą być wyłączone z konsumpcji, ale nie podlegają rywalizacji w konsumpcji (Chohan, D’Souza, 2020), np. telewizja satelitarna;
- wspólne zasoby – nie mogą być wyłączone z konsumpcji, ale podlegają rywalizacji w konsumpcji (Chohan, D’Souza, 2020), np. łowiska ryb.
Tego podziału nie należy mieszać z rozróżnieniem własności prywatnej i publicznej (państwowej).
Niektóre wyrażenia uzyskują ładunek dodatnich emocji poprzez swego rodzaju efekt przeniesienia. Tak np. słowa „prawo” i „prawa” kojarzą się zwykle pozytywnie jako reguły ograniczające arbitralność w stosunkach między państwem a ludźmi oraz między tymi drugimi. Takie prawa można nazwać wolnościowymi. Czymś zupełnie innym są tzw. „prawa socjalne”, czyli roszczenia do określonych świadczeń pieniężnych lub nie ze strony państwa, finansowanych ostatecznie przez podatników. Efekt przeniesienia sprawia jednak, że owe prawa nabierają dodatniego wydźwięku, np. w wyrażeniach „prawo do pracy”, „prawo do mieszkania”, „prawo do ochrony zdrowia”, „prawo do godnej płacy” itp.
Do osobliwości polskiego języka należy dodać termin „samorząd”, który – w odróżnieniu od rządu – ma dodatni ładunek emocjonalny. W języku angielskim mówi się o władzy centralnej (central goverment) i władzy lokalnej (local goverment).
Nośnikiem pozytywnych emocji bywają nazwy niektórych partii politycznych. Rekordzistą w Polsce jest niewątpliwie partia Prawo i Sprawiedliwość, która w latach 2016-23 dokonywała pełzającego zamachu na prawo i sprawiedliwość. Rozdźwięk między nazwą nowej partii a jej praktyką można zestawiać z przykładami z czasów socjalizmu, gdy ta propaganda sławiła „demokrację socjalistyczną”, „socjalistyczny humanizm” i stosowała hasła takie jak „Stalin, Bierut, Pokój”, „Żeby Polska rosła w siłę, a ludziom żyło się dostatniej”, „Partia – przewodnia siła narodu”, „Partia z narodem, naród z partią”, „MO – na straży ładu, bezpieczeństwa i demokracji”.
A teraz przejdę do słów i zwrotów naładowanych negatywnymi emocjami. Nie znajduję pojedynczego słowa, które byłoby odwrotnością eufemizmu, tzn. nadawałoby negatywny wydźwięk emocjonalny zjawiskom pozytywnym lub neutralnym (w Wikipedii można znaleźć słowo „dysfemizm”, ale nie jest ono w powszechnym użyciu).
Do naładowanych negatywnymi emocjami słów należy marksowski „wyzysk” – epitet odnoszony do umowy o pracę między prywatnym przedsiębiorcą (firmą) a pracownikiem. Marksizm, w tym utwory i wypowiedzi wielu marksizujących zachodnich intelektualistów (Niemietz, 2011) przyczyniły się do tego, że termin „kapitalizm” ma raczej negatywny wydźwięk (Edelman, 2022), a antykapitalizm ma poklask w zachodnich kręgach intelektualnych (być może poza Stanami Zjednoczonymi). Doświadczenia „realnego socjalizmu” zmniejszyły w pewnym stopniu natężenie antykapitalistycznego odchylenia w byłych krajach socjalistycznych, wyłączając Rosję. Bardzo interesującą analizę postaw wobec słowa „kapitalizm” przedstawił Zitelmann (2023). Wynika z niej, że w zdecydowanej większości w badanych przez niego 34 krajach słowo to budzi negatywne emocje. Ciekawe, że dotyczy to szczególnie skrajnej prawicy, co potwierdza, że rozróżnienie „lewica – prawica” nie ma merytorycznego sensu. Antykapitalistyczne nastawienie jest silnie skorelowane ze skłonnością do myślenia spiskowego i z odczuwaniem zawiści.
Mniej negatywne, a często pozytywne emocje wywołuje zwrot „wolność gospodarcza”, którego rdzeniem jest przecież własność prywatna. Polska odznacza się wyjątkowo pozytywnym nastawieniem do tego niego, ale jednocześnie należy do krajów, gdzie słowo „kapitalizm” budzi negatywne emocje. Na tym tle widać, jak ogromne znaczenie ma właściwy dobór słów (Zitelmann, 2023).
Przeciwnicy radykalnej liberalizacji i stabilizacji polskiej gospodarki w latach 1989/90 nazywali tę politykę gospodarczą terapią „szokową” – i nie był to komplement. Niektórzy z nich używali – w negatywnym kontekście – terminów „monetaryzm”, „liberalizm”, „neoliberalizm”, itp. Tak było – i nadal jest – po krachu ultraetatyzmu, czyli socjalizmu. Pokazuje to, że terminy o charakterze technicznym mogą – pod wpływem wrogiej propagandy – stawać się epitetami. Do negatywnych określeń można też zaliczyć „chłodzenie” gospodarki, czyli politykę ograniczania inflacji i/lub deficytu budżetu. Naładowane silnymi negatywnymi emocjami jest wyrażenie umowy „śmieciowe”. Ujemny ładunek emocjonalny zawiera termin „prywatyzacja” gospodarki, w Polsce w części zapewne dlatego, że kojarzy się z „prywatą”.
Niektórym nie wystarczał negatywny wydźwięk słowa „prywatyzacja” i dlatego zastępowali je jawnym wyzwiskiem: „wyprzedaż”. Tak np. Rafał Bochenek, rzecznik prasowy PiS przed referendum – „Tusk ma w Polsce misję wzmocnienia wpływów niemieckich, co będzie realizowane m.in.: poprzez wyprzedaż majątku narodowego podmiotom zagranicznym”. PiS próbował zachować władzę, używając w referendum takiej bezwstydnej manipulacji w formie pytania referendalnego – Czy popierasz wyprzedaż majątku państwowego podmiotom zagranicznym, prowadzącą do utraty kontroli Polek i Polaków nad strategicznymi sektorami gospodarki? Tymczasem prywatyzacja gospodarki po socjalizmie była najważniejszą ustrojową reformą, bez której nie byłoby w Polsce i innych krajach byłego socjalizmu ani rozwoju gospodarki, ani demokracji. Uważam, że na listę hańby po 1989 roku powinni trafić politycy, którzy oskarżali i doprowadzili do postawienia przed Trybunałem Stanu Emila Wąsacza, który, jako minister przemian własnościowych, odegrał kluczową rolę w wyprowadzeniu Polski z socjalizmu. Do tej grupy należą między innymi Józef Zych z PSL – przewodniczący Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej oraz Janusz Dobrosz z LPR – przedstawiciel posłów wnioskodawców wniosku o postawieniu E. Wąsacza przed TS. Nośnikiem negatywnych emocji bywają insynuacyjne pytania na czele z klasycznym: „Komu to służy?”.
Powyższa krytyczna analiza emocji zawartych w języku nie powinna, oczywiście, być traktowana jako krytyka roli emocji w życiu człowieka. Należą one do jego natury i mają wielkie znaczenie w życiu człowieka (Ewans, 2002). W tym tekście skupiam się na przypadkach, gdy emocje zawarte w języku są lub mogą być w konflikcie z rozumem – wskutek emocjonalnych naleciałości samego języka lub świadomej manipulacji ze strony nadawców językowych komunikatów.
Tendencyjne przeciwstawienia
Narzędziami manipulacji emocjami są też mylące, tendencyjne, a czasami insynuacyjne przeciwstawienia. Oto parę przykładów:
- Polska solidarna czy liberalna (J. Kaczyński);
- społeczne czy prywatne;
- liczą się ludzie a nie liczby;
- swoi kontra obcy;
- „nie liczą się ludzie i zieleń, tylko nowe zakłady” – tendencyjne przeciwstawienie wykorzystane w 2024 roku przez mieszkańców Żor w proteście przeciwko strefie przemysłowej (Gazeta Wyborcza, 2024).
Te przykłady zaczerpnąłem z polskiej praktyki politycznej po 1989 r.
Nietrudno zauważyć, że siła emocjonalnego rażenia tych przeciwstawień opiera się na zderzeniu słów o dodatnim ładunku emocji ze słowami o ładunku ujemnym lub neutralnymi. Jest chyba oczywiste, że takie slogany służą otumanianiu ludzi. Jakie skutki może przyjąć solidarność bez wolności? I jak w ogóle mógłby wyglądać taki ustrój? Bez dominacji własności prywatnej w kraju nie ma w nim ani rozwoju gospodarki, ani demokracji, ani praworządności. Postęp i dobrobyt społeczeństw wymagają używania liczb itp.
Niejasność lub wieloznaczność słów i zdań
Pamiętajmy, że do tez i teorii możemy się rozumnie odnosić z punktu widzenia ich prawdziwości tylko wtedy, gdy wiemy, co one głoszą. Czyli: najpierw znaczenie, potem kwestia prawdy.
Wyobraźmy sobie chaos, jaki panowałby w społeczeństwie, gdyby różni ludzie różnie pojmowali takie słowa jak: lewo – prawo, niżej – wyżej, głębiej – płyciej, słabiej – mocniej lub powszechnie nie odróżniali kolorów. Taki scenariusz unaocznia nam skutki zamierzonego lub celowego zamieszania, jakie dotyka sensu słów odnoszących się do świata społecznego, np. państwo, wolność, demokracja, sprawiedliwość, własność, równość, itp.
Idealny stan języka określił wybitny polski socjolog i językoznawca – Stanisław Ossowski (1962), mówiąc o języku nauk społecznych: „W doskonałej postaci musi to być język o jednoznacznej i ostrej aparaturze pojęciowej, z której się korzysta w sposób operatywny, czyli w taki sposób, gdzie każda definicja daje możliwość decyzji czy dowolny przedmiot jest desygnatem definiowanego terminu, a każde zdanie posiada sens empiryczny, tzn. pozwala ustalić, na czym polegałoby stwierdzenie, że jest prawdziwe, albo stwierdzenie, że jest fałszywe.”.
Taka precyzja jest szczególnie ważna wtedy, gdy zależy od niej jakość, a niekiedy wręcz trwanie ludzkiego życia. Mam tu głównie na myśli język kodeksów prawnych, w tym szczególnie prawa karnego – język definiujący czyny uznawane za przestępstwa (Epstein, 2011). Trzeba tu odróżnić niezamierzone braki precyzji definicji, jakie mogą się zdarzać w ustrojach praworządnych od celowo niejasnych, blankietowych definicji przestępstw w reżimach dyktatorskich. Ta różnica dotyczy szczególnie tzw. przestępstw politycznych, tzn. skierowanych przeciw państwu, a w dyktaturach de facto przeciw rządzącym politykom. Ważna różnica między dyktaturami a demokracjami polega też, oczywiście, na tym, że w tych pierwszych za przestępstwa uznaje się czyny, które w tych drugich nie są przestępstwami. Przykładowo, w socjalizmie ścigano własność prywatną pod hasłem ochrony własności „uspołecznionej”.
Oto przykłady ustaw regulujących przestępstwa polityczne w PRL:
- Dekret KRN O przestępstwach szczególnie niebezpiecznych w okresie odbudowy państwa (Dz.U. 1946 nr 30 poz. 192) – art. 8 przewidywał karę śmierci za wprowadzanie w błąd władzę ludową, kolejne artykuły wprowadzały kary więzienia za głoszenie wrogiej władzy propagandy, nawoływanie do zmiany ustroju itd.;
- Dział kodeksu karnego z 1965 r., dotyczący przestępstw przeciwko podstawowym interesom politycznym i gospodarczym PRL. (Dz.U. 1969 nr 13 poz. 94 ze zm.) Tu za przykład może służyć art. 133 §1: Kto publicznie nawołuje do czynów skierowanych przeciwko jedności sojuszniczej Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej z państwem sprzymierzonym albo takie czyny publicznie pochwala, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10).
*
Precyzji (i sensu) oczekujemy też od nauki. Trzeba tu odróżnić nauki ścisłe (matematyka, fizyka, chemia) od nauk społecznych (socjologia, ekonomia). W tych pierwszych problem braku precyzji jest zdecydowanie mniejszy niż w tych drugich z tego prostego powodu, że nauki ścisłe w dużo większym stopniu używają w produktywny sposób symboli i operacji matematycznych, a mniej potocznego języka – niż nauki społeczne. To wynika głównie z różnic w ich przedmiocie: dużo łatwiej jest stosować równania matematyczne np. w fizyce niż w ekonomii (Meisser, 2023) czy socjologii. Na dodatek, te drugie podlegają dużo większej presji politycznej i społecznej niż te pierwsze. Niebagatelną przyczyną jest też brak znajomości elementarnej logiki formalnej u wielu osób uprawiających nauki społeczne, a także u dziennikarzy i szerszej publiczności.
Różnice w precyzji terminologii między naukami ścisłymi i społecznymi wpływają na charakter toczonych w nich sporów. W tych pierwszych głównym źródłem dyskusji jest logiczna i empiryczna prawdziwość i istotność też dotyczących fizycznej rzeczywistości, czyli innymi słowy moc empirycznych dowodów. Postęp w empirycznych badaniach, a także w teorii umożliwia zastępowanie fałszywych lub niekompletnych twierdzeń – lepszymi. Mamy więc tu do czynienia z kumulacją. Werbalne spory odgrywają w naukach ścisłych znikomą rolę. W naukach społecznych natomiast mają one o wiele większe znaczenie. Nierzadko bowiem używają terminów niejasnych lub wieloznacznych. Tak np. socjalizm to w swoim klasycznym znaczeniu to ustrój oparty na nie-prywatnej własności. Wiele osób używa jednak tego słowa dla oznaczenia państw z dużymi wydatkami socjalnymi. Przy tej interpretacji wszystkie kraje Zachodu, określane wg kryterium własności jako kapitalistyczne, są socjalistyczne.
Świadectwem omawianego defektu nauk społecznych są kompromitujące w gruncie rzeczy debaty typu: co dany głośny autor (np. Marks czy Keynes) miał na myśli. Tak np. w literaturze odróżnia się młodego i starego Marksa, a twórczość Keynesa doczekała się kilku różnych interpretacji, np. Synteza Neoklasyczna – J. Hicks (1937), P. Samuelson (1948); Nowa ekonomia keynesowska – R. Lucas (1976) czy Postkeynesizm – M. Kalecki (1933).
Co ciekawe, jak wskazuje G. Orwell (1946) na językowe manipulacje są bardziej podatni humanistyczni intelektualiści niż ludzie mający do czynienia z fizyczną rzeczywistością, w tym robotnicy. Może dlatego w partiach „robotniczych” czyli komunistycznych było tak dużo tych pierwszych, a tak mało tych drugich.
Problem niejasności słów i językowych zwrotów występuje, oczywiście, w wypowiedziach i debatach politycznych. Natężenie tej patologii zależy od ustroju. Dyktatorzy tłumią wolność wypowiedzi, a jednocześnie stosują manipulatorską propagandę, która sławi ich reżim i ich samych i demonizuje oponentów i krytyków.
Takich odgórnych patologii nie ma w demokracjach, czyli ustrojach opartych na legalnej konkurencji politycznej, ale w toku tej rywalizacji dochodzi do językowych przekrętów i ekscesów. Odwołując się ponownie do polskiej praktyki politycznej, pozwolę sobie przytoczyć parę przykładów:
- Polska była w gospodarczej ruinie w 1989 roku, a potem dzięki gospodarczej stabilizacji i reformom osiągnęła wielki sukces (Gomułka, 2016), ale zwolennicy PiS „Polską w ruinie” nazywają te właśnie przemiany. Poziom PKB per capita mierzonego parytetem siły nabywczej w latach 1990-2022 wzrósł prawie 4-krotnie i był to największy wzrost spośród krajów postsocjalistycznych (World Bank);
- niszczenie sądów i trybunału konstytucyjnego w imię sprawiedliwości;
- wykorzystywanie Funduszu Sprawiedliwości do politycznego przekupstwa.
Problem niejasności czy manipulatorskiego charakteru haseł i wypowiedzi wykracza oczywiście poza wpływ określonych ustrojów. Inną przyczyną takich językowych patologii jest inercja języka w stosunku do zmian rzeczywistości społeczno-politycznej, do której się on odnosi. Weźmy np. pospolite rozróżnienie „lewica – prawica”. Odnosiło się ono pierwotnie do usytuowania frakcji w parlamencie rewolucyjnej Francji (Arian, Shamir, 1983), ale szybko nabrało programowego charakteru. Przez „lewicę” zaczęto rozumieć, zwłaszcza po pojawieniu się i ekspansji ZSRR, zwolenników gospodarczego i społecznego etatyzmu, a przez „prawicę” zwolenników wolności gospodarczej, a zwłaszcza jej rdzenia – własności prywatnej firm. Przy tych klasycznych ustaleniach pojęciowych „prawicowy” PiS jest skrajną lewicą. Innym powodem pojęciowego zamieszania jest to, że przeciwstawienie „lewica-prawica” nie jest odnoszone do spraw ustrojowych, lecz obyczajowych, np. aborcji czy religii. Wtedy PiS jest lewicowy w sensie ustrojowym i prawicowy w sensie obyczajowym.
Jeszcze innym powodem językowego zamieszania jest to, że przeciwnikom danego ugrupowania media przypisują przeciwstawne etykietki, choć jedni i drudzy mogą reprezentować w pewnych dziedzinach ten sam kierunek. Np. jeśli chodzi o program gospodarczy, to w Polsce PO w latach 2016-2024 nie różniło się specjalnie od PiS. Obydwie partie były populistyczne.
Wieloznaczność lub mętność słów i językowych zwrotów utrudnia, a niekiedy wręcz uniemożliwia, rzeczową dyskusje i dochodzenie do ustalenia różnic poglądów na dany temat. Uczestnicy wymiany językowych komunikatów mówią wówczas o różnych rzeczach, choć wydaje im się, że mówią o tym samym. Mamy wtedy do czynienia z dialogiem głuchych. Dlatego trudno przecenić znaczenie elementarnego pytania: „Co Pani/Pan ma na myśli?”
Aberracje myślenia. Błędne teorie.
Jeden z głównych typów aberracji myślenia: wieloznaczność lub niejasność słów i zdań, omówiłem już w punkcie 2. Tutaj omówię dwie kolejne aberracje: błędne lub tendencyjne uogólnienia oraz błędne lub tendencyjne wyjaśnienia, tzn. identyfikacje przyczyn określonych zjawisk (pomijam tu najbardziej jaskrawą aberrację rozumowania, a mianowicie sprzeczność zdań). Obydwie wymienione aberracje mogą współwystępować wraz z wieloznacznością lub mętnością języka lub też mieć, że tak powiem, samodzielny byt, tzn. obciążać wypowiedzi, które są całkowicie jasne co do swego znaczenia.
Z problemem uogólnienia mamy do czynienia wtedy, gdy wypowiadane sądy dotyczą takich zbiorowości, których elementy lub członkowie różnią się pod pewnymi względami (gdyby byli identyczni, to nie byłoby problemu). Najprostsze przykłady to wzrost czy waga mężczyzn czy kobiet. Bardziej kontrowersyjne dotyczą poziomu inteligencji czy skłonności do zachowań przestępczych wśród różnych grup ludzi. W przypadku cech mierzalnych, najlepszą metodą jest – gdy mamy do czynienia z dużymi zbiorami – pobranie statystycznie istotnej próbki z danego zbioru, a następnie formułowanie wniosków na jej temat.
Przez aberrację uogólnień rozumiem co bardziej jaskrawe odchylenia od tej metody. Mogą one wynikać z ignorancji (uogólnienia na podstawie zbyt małych lub źle dobranych prób) lub z wpływu emocji, które skłaniają do pozytywnych ocen zbiorowości, którą się lubi i negatywnych odnośnie do tych, do których mamy negatywne nastawienie.
D. Kahneman (2012) w swoich psychologicznych eksperymentach zidentyfikował kilka przyczyn aberracyjnych uogólnień: presję społeczną, emocje, łatwość przywoływania sobie przykładów potwierdzających daną tezę.
Przejdźmy teraz do aberracji w wyjaśnianiu przyczyn określonych zjawisk, np. różnic w tempie wzrostu gospodarki. Najbardziej chyba pospolitym przejawem tej myślowej anomalii jest mylenie korelacji z przyczynowością. Zyskała ona w łacińską definicję: Cum Hoc, Ergo Propter Hoc. Starożytne pochodzenie tej myślowej aberracji nie spowodowało, że straciła ona na aktualności. Jednym z przejawów błędnego uznawania X za przyczynę Y jest to, że X i Y mają jakąś wspólną przyczynę Z (Sowell, 2011).
Szczególnym przypadkiem aberracji myślenia są błędne, a zarazem głośne teorie. Najbardziej jaskrawym przypadkiem popularnej antykapitalistycznej aberracji w naukach społecznych był i jest marksizm. Doktryna ta nie wynikała w żadnej mierze ze starannych, profesjonalnych analiz porównawczych socjalizmu i kapitalizmu, lecz podszytego negatywnymi emocjami antykapitalizmu.
Powinno zdumiewać, że tak mało przedstawicieli zachodniej ekonomii dostrzegło brednie i niebezpieczeństwa marksizmu. Do wczesnych wyjątków należeli Ludwig von Mises, F. A. Hayek, a także pochodzący z Rosji Borys Brudkuz. Postawa tych myślicieli kontrastuje z przychylnością lub neutralnością wobec socjalizmu ze strony ekonomicznego establishmentu na Zachodzie. W głośnej dyskusji w latach 30. na temat możliwości rachunku ekonomicznego, a istocie efektywności tego ustroju niemal wszyscy uczestniczący w niej zachodni ekonomiści, w tym J. A. Schumpeter, nie dostrzegali problemów ustroju, pozbawionego prywatnej własności środków produkcji (Balcerowicz 1997).
Problem ślepoty prominentnych zachodnich ekonomistów na zalety kapitalizmu i problemy socjalizmu nie skończył się w latach 30: jeszcze w 1989 roku Samuelson, drugi w kolejności noblista z ekonomii prognozował, za ile lat ZSRR doścignie Stany Zjednoczone pod względem dochodu na jednego mieszkańca. Prognozy przesuwały się wraz z kolejnymi wydaniami podręcznika Samuelsona. Początkowo (w 1961 r.) ZSRR miał prześcignąć USA w 1984 roku, w wydaniu z 1980 r. Samuelson przewidywał, że stanie się to pomiędzy 2002 a 2012 rokiem. (Samuelson, 1980) Samuelsson najwyraźniej nie dostrzegał fundamentalnego znaczenia własności prywatnej dla rozwoju gospodarki, nie mówiąc już o demokracji. A przed nim inny guru zachodniej ekonomii, J. M Keynes, obciążył kapitalizm teorią, wedle której cierpi on na okresowe braki popytu, co wymagało jego zdaniem fiskalnej symulancji. Proponował też „socjalizację” inwestycji, czyli de facto socjalizm, choć wcześniej podkreślał, że nie jest zwolennikiem tego ustroju. Jeszcze większe zaślepienie wykazywali „postępowi intelektualiści”, zwłaszcza francuscy. Celnie pisał o tym Sławomir Mrożek (2007).
Błędne oceny
W naszym życiu dokonujemy – chcąc nie chcąc – mnóstwa ocen. Oceniamy określonych ludzi, ich czyny, rozmaite propozycje, towary, ustroje, itp. Niektóre oceny mają z natury rzeczy silne podłoże emocjonalne. Dotyczy to zwłaszcza relacji interpersonalnych, opartych na miłości, przyjaźni, czy – przeciwnie – nienawiści lub niechęci. Tymi zjawiskami nie będę się tutaj szerzej zajmować. Przypomnę tylko, że w punkcie 2. omawiałem emocje zawarte w niektórych słowach i językowych zwrotach. Kwestia emocji pojawi się też za chwilę w analizie uwarunkowań niektórych ocen.
Formujemy wiele ocen, które nie wpływają na nasze działania – bądź dlatego, że nie mamy takich możliwości, bądź z braku motywacji lub niestarannego języka. Tak np. ogromna większość ludzi nie reaguje czynnie na zbrodnie zagranicznych (i krajowych) dyktatorów. Są jednak oceny – nazwijmy je przeddecyzyjnymi, które prowadzą do konkretnych działań, np. do głosowania na określone partie, do wyboru miejsca urlopu, projektów inwestycyjnych, itp. Im szersze skutki mają decyzje określonych osób, tym poważniejszym problemem są błędy ich ocen. Dotykamy tu zasadniczego ustrojowego problemu: zakresu i kontroli władzy politycznej. Trzeba tu dodać, że w dyktaturach złe dla większości społeczeństwa decyzje nie muszą być rezultatem błędów rządzących, lecz celowej polityki, wynikającej przynajmniej po części z ideologii, ale także z braku skrupułów i poczucia bezkarności. Przychodzi nam tu oczywiście na myśl nazizm, stalinizm, maoizm, apartheid, reżim Czerwonych Khmerów czy putinizm.
Każda ocena opiera się – explicite lub implicite – na porównaniu ocenianego zjawiska czy wariantu działania z jakimś innym wariantem – wg określonych kryteriów. Błędne oceny wynikają z błędnych porównań. Jednym z najbardziej jaskrawych przypadków takiego błędu jest idealizacja ocenianego wariantu i/lub demonizacja alternatywnego rozwiązania. W szokujący sposób wystąpiło to u wielu zachodnich intelektualistów, którzy idealizowali sowiecki socjalizm (włącznie z tym, który istnieje w Korei Północnej i na Kubie) i potępiali kapitalizm. Do czołowych przedstawicieli tej grupy należeli Jean-Paul Sartre, Bernard Shaw, Walter Duranty. Ten ostatni jako korespondent New York Times w ZSRR donosił w 1932 roku, że „głodu [na Ukrainie] nie ma, ani nie jest prawdopodobne, by był” oraz chwalił otoczenie Stalina – „Mniejszość, która kontroluje losy Rosji, zmierza do celu z nadzwyczajnym i całkowicie bezinteresownym poświęceniem. Z największą determinacją, aby odnieść sukces za wszelką cenę”.
Ci chwalcy socjalizmu i krytycy kapitalizmu nie wyciągali praktycznych wniosków ze swoich wypowiedzi, wybierając wygodne życie w kapitalizmie. Krytyka socjalizmu w socjalizmie wymagała zdecydowanie większej odwagi i hartu ducha. Natomiast z krytyki kapitalizmu w kapitalizmie można dobrze żyć. Nowszy przykład to T. Piketty. Ciekawe, że Mateusz Morawiecki w Exposé powoływał się na tezy z jego książek – np. że Polska została wykupiona przez „zagranicę” i jest tylko gospodarką zależną, a sam Piketty chwalił program 500+ jako zmniejszający nierówności (Gazeta Wyborcza, 2022). Antykapitalizm jest oficjalną doktryną w socjalizmie i pasją wielu intelektualistów w kapitalizmie. Błędne teorie prowadzą do błędnych ocen.
Nauki ścisłe cechują kumulacja i postęp dzięki szybkiej korekcie błędów. W naukach społecznych występowały i występują długie okresy regresu, który jest reklamowany przez jego twórców i zwolenników jako postęp. Ta różnica nie wynika głównie, jak sądzę, z intelektualnej czy moralnej niższości osób uprawiających nauki społeczne. Przyczyn aberracji i cofnięć w nich szukałbym raczej w tym, że wydają się bardziej dostępne dla szerszej publiczności, bo wymagają mniejszej znajomości matematyki. Inna przyczyna to społeczny i polityczny popyt na łatwe rozwiązania poważnych problemów społeczno-gospodarczych.
Błędy zachodnich ekonomistów w sprawie polityki antyinflacyjnej obrazuje List 364 czołowych ekonomistów (Hahn, Neild, 1981). Był próbą wywarcia presji na rządzie Margaret Thatcher w sprawie polityki antyinflacyjnej. Sygnatariusze argumentowali, że podniesienie stóp procentowych i cięcia wydatków publicznych, które rozpoczęła M. Thatcher doprowadzą do wzrostu bezrobocia, głębokiej recesji i zwiększenia nierówności społecznych. Poddano krytyce kontrolę podaży pieniądza – miała ona zdaniem sygnatariuszy doprowadzić do załamania brytyjskiej gospodarki. Po opublikowaniu listu w 1981 roku, gospodarka Wielkiej Brytanii rozpoczęła długotrwały wzrost, co ośmieszyło tezy listu, ale nie jego sygnatariuszy,
Powyższe uwagi dotyczyły najbardziej drastycznego przypadku błędnych teorii, a mianowicie przypisywania błędnym czynnikom, np. własności państwowej, skutków przeciwnych do rzeczywistych. Mniej drastyczną, ale również niebezpieczną konsekwencją tej myślowej aberracji są powierzchowne wyjaśnienia, które pomijają głębsze przyczyny określonego zjawiska.
Jaskrawym przykładem tej aberracji są tzw. teorie wzrostu gospodarczego Haroda (1946) i Domara (1939), które skupiały się na takich powierzchniowych czynnikach, jak stopa inwestycji, dynamika zatrudnienia i efektywność, a pomijały ich fundamentalnie ważne ustrojowe determinanty. Tymczasem wcześniej na ich znaczenie wskazywał Mises (1922), Hayek (1944), a jeszcze wcześniej – w latach siedemdziesiątych osiemnastego wieku na wielką pozytywną rolę wolnego rynku wskazywał A. Smith, krytykując ówczesny merkantylizm – protoplastę XX-wiecznego interwencjonizmu. To potwierdza wcześniejszą obserwację, że w ekonomii, w odróżnieniu od nauk przyrodniczych, mamy epizody jaskrawego regresu.
Bardzo ważną kwestią przy ocenie i wyborze polityki gospodarczej jest horyzont czasowy oceny jej skutków. Jest to ważne dlatego, że od momentu rozpoczęcia określonej polityki gospodarczej do momentu ujawnienia się jej skutków mija zwykle kilka lub więcej lat. W przypadku złej polityki sytuacja gospodarcza nie musi się od razu pogarszać, a nawet – przynajmniej dla niektórych osób – może się poprawiać. Potem przychodzą koszty. Dotyczy to zwłaszcza zwiększania wydatków budżetu kosztem jego deficytu i narastania długu publicznego. Powinno zdumiewać, że w Polsce, która po Gierku zbankrutowała, taka polityka ma ciągle swoich autorów i wyznawców. Najnowszy przykład to rządy PiS w latach 2016-2023. Stowarzyszenie Polska Sieć Ekonomii postuluje zwiększenie wydatków, w tym socjalnych (List 100, 2023) i prowadzenie luźnej polityki pieniężnej, a niektórzy jej członkowie promują „dewzrost” i „postwzrost” – intencjonalne zmniejszenie wzrostu gospodarczego, co ma w oczach zwolenników tej idei uratować planetę i klimat (Zygmuntowski, 2022).
W przypadku dobrej polityki gospodarczej, zwłaszcza takiej, która zapobiega narastaniu kryzysu budżetu, najpierw pojawiają się zjawiska, odbierane przez wielu wyborców i polityków jako koszty (ograniczanie wydatków, podwyżki podatków), a dopiero później – efekty w postaci stabilizacji finansów państwa. Dlatego taka polityka jest często krytykowana przez naiwnych lub cynicznych populistów. Te aberracyjne oceny odbijają się w języku: złą politykę określa się jako „pobudzanie” gospodarki, a dobrą jako jej „chłodzenie”. W obu przypadkach zasadniczy błąd polega na tym, że oceny polityki gospodarczej opiera się na zestawieniu towarzyszącej jej sytuacji gospodarczej z sytuacją przeszłą, a nie na porównaniu, jaki byłby (będzie) stan gospodarki przy alternatywnej polityce.
Krótki horyzont ocen i brak takiej analizy porównawczej to zatem niebezpieczny błąd lub manipulacja. Na tym tle jako zwykłą arogancję należy ocenić znaną tezę J. M. Keynesa (1923) „na dłuższą metę wszyscy będziemy martwi”. Miała ona uzasadniać zalecaną przezeń na politykę stymulowania popytu, a była pochwałą krótkowzroczności.
W medycynie za niebezpieczny błąd uznaje się błędną diagnozę, bo prowadzi ona do błędnej terapii – ryzykownej, a niekiedy zabójczej dla pacjenta. Podobne niebezpieczeństwo występowało i występuje w ekonomii i – w efekcie – w polityce gospodarczej. O szczególnie rażącym procederze – lekceważeniu znaczenia prywatnej własności – była przed chwilą mowa. Szerszym zjawiskiem we współczesnej ekonomii jest wynajdywanie przez niektórych jej przedstawicieli rozmaitych ułomności rynku (ang. market failures) i ignorowanie ułomności państwowego interwencjonizmu. Za taką analizę, wskazującą na ułomności rynku George Akerlof otrzymał w 2001 r. nagrodę Nobla. Opisał nierówności w dostępie do dobrych informacji przez uczestników rynku, posługując się przykładem sprzedaży używanych samochodów. Przykładem latarni morskiej posłużył się natomiast Ronald Coase, laureat Nobla z ekonomii w 1991 r. Argumentował, że latarnie morskie są „dobrami klubowymi” lub near-public, a więc mogą być prywatne, z tego względu, że statki muszą gdzieś cumować, a więc płacą opłaty portowe, które mogą finansować prywatne latarnie morskie. Przykładem jest pewna liczba prywatnych latarni w XIX w. Anglii. Stoi to w sprzeczności z tezami J.S. Milla i Samuelsona, którzy twierdzili, że latarnia morska to idealny przykład dobra publicznego, gdyż każdy za darmo może widzieć jej światło.
Niektóre stany rzeczy oceniamy wg więcej niż jednego kryterium. W przypadku takich wielokryteryjnych ocen sprawa jest prosta, jeśli mamy takie same uporządkowanie badanych obiektów według wszystkich kryteriów. Często jednak bywa tak, że oceny się rozmijają: A oceniamy wyżej niż B według kryterium 1, a B wyżej niż A wg kryterium 2. Wtedy powstaje problem wag, jakie przykładamy do poszczególnych kryteriów. W przypadku ocen ustrojów krajów, które niegdyś reprezentowały podobny poziom zamożności, np. NRD i RFN lub Korea Północna i Korea Południowa, decydującym kryterium jest głosowanie nogami, czyli kierunek emigracji, a dowodem klęski ustroju jest jej blokada.
U podłoża niektórych autentycznych błędnych ocen tkwią błędne metody i myślowe schematy. Jednym z bardziej jaskrawych są tendencyjne uogólnienia, np. ocenianie gospodarki krajów kapitalistycznych na podstawie najgorszych (czy najlepszych) jej przypadków. Rzetelna ocena wymaga zbadania, co najbardziej różnicuje wyniki tych krajów. Jest na ten temat wiele badań empirycznych, a główny wniosek, jaki się wyłania, to zakres antyrynkowej interwencji państwa (Alesina A, 1999), zwłaszcza własności państwowej oraz różnice w poziomie praworządności (Bhagat, 2020). Warunki życia ludzi w socjalizmie były i są dużo mniej zróżnicowane pomiędzy krajami i – generalnie – złe. Można powiedzieć, że socjalizm jest zawsze zły dla ludzi, a kapitalizmy bywają różne, zależnie od skali i typu etatyzmu.
Do zawodnych schematów oceny można zaliczyć takie pospolite mądrości, jak np. „prawda leży pośrodku” lub poszukiwanie „złotego środka”. Oceny tych samych stanów rzeczy mogą się różnić, zależnie od użytych wobec nich sformułowań a także pory dnia czy stopnia znużenia oceniającej osoby. Znaczenie tych pozarozumowych czynników uwypukliła nowoczesna psychologia (Kahneman, 2012)
Nie należy też bezkrytycznie akceptować ocen opartych na przysłowiach, typu „gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą”, bo to oznacza bezrefleksyjną akceptację skali negatywnych skutków określonych działań czy zaniechań. Owszem, w medycynie i w polityce gospodarczej nie sposób uniknąć ubocznych skutków koniecznych lub pożądanych terapii, ale całość skutków powinna podlegać ocenie. Najważniejsze jest, oczywiście, to, czy się powiodła. Lepsza jest skuteczna terapia, której towarzyszą dotkliwe skutki uboczne, niż taka, która kończy się fiaskiem, tzn. choroba się utrzymuje lub nasila. W gospodarce dotyczy to np. terapii antyinflacyjnej.
*
Przejdę teraz do dziedzin, gdzie błędne oceny są szczególnie niebezpieczne. O ustrojach była już mowa. Ryzykiem poważnych błędów są też obarczone inwestycje publiczne. Inwestorzy prywatni, którzy dominują w gospodarce kapitalistycznej, ryzykują własnymi lub pożyczonymi pieniędzmi i dlatego mają silne bodźce, by starannie oceniać i wybierać projekty, na które mają te pieniądze przeznaczyć. O inwestycjach publicznych decydują ostatecznie politycy i państwowi urzędnicy, którzy nie podlegają takim bodźcom, a co gorsza – mogą dążyć do osiągania efektów propagandowych. Dlatego w socjalizmie było tyle „pomników socjalizmu”, np. Huta Lenina w Polsce czy szalone projekty infrastrukturalne w ZSRR jak próby nawadniania kazachskiej pustyni pod uprawę bawełny wodami jeziora Aralskiego, co doprowadziło do wielkiej katastrofy ekologicznej i prawie całkowitego wyschnięcia jeziora.
Trzeba dodać, że prawidłowy rachunek ekonomiczny wymaga nie tylko zbadania, czy szacowane efekty realizacji danego projektu będą większe od przewidywanych nakładów, ale dodatkowo – czy owe nakłady nie przyniosłyby większych efektów w alternatywnych zastosowaniach. Taki rachunek alternatywnych korzyści jest praktycznie niemożliwy w gospodarce zdominowanej przez państwo, bez wolnych cen i konkurencji, a za to podlegającej rozmaitym branżowym i regionalnym naciskom.
Jeszcze bardziej rażące z moralnego punktu widzenia są błędne lub fałszywe oskarżenia formułowane przez prokuratorów i oparte na nich skazujące wyroki orzekane przez sędziów. Takie patologie są nieodłączne od każdej dyktatury, zwłaszcza socjalistycznej – bo w niej zbiór czynów uznawanych za przestępstwa jest wyjątkowo szeroki wskutek nacjonalizacji firm, co prowadzi do poszerzenia repertuaru czynów zakazanych o przestępstwa przeciw mieniu „uspołecznionemu”.
Upadek socjalizmu nie gwarantuje jednak trwałej praworządności, bo w wymiarze sprawiedliwości mogą się pojawić politycy bez skrupułów. Rażącym przykładem był tu Z. Ziobro i jego prokuratorzy. Ta patologia musi być rozliczona.
Zakończenie
W niniejszym szkicu omówiłem w wielkim skrócie pięć głównych typów językowych i/lub myślowych aberracji.
Pierwszy z nich to język naładowany emocjami, które mają blokować rozum. Nie chodzi mi tu o literaturę piękną, lecz o propagandę i – szerzej – werbalną manipulację.
Niektóre z tych zabiegów tak się utrwaliły w potocznym języku, że wiele osób nie zdaje sobie z nich sprawy i staje się ich nieświadomymi ofiarami i – co gorsza – emitentami. Do tej kategorii aberracji należą mniej lub bardziej nachalne eufemizmy (np. nazywanie upaństwowienia gospodarki jej „uspołecznieniem”) oraz demonizacje (np. określanie osiągnięcia zysku przez prywatną firmę jako wyzysku pracowników przez jej właścicieli).
Drugim typem aberracji są tendencyjne, a czasem – insynuacyjne przeciwstawienia, np. „Polska solidarna czy liberalna”, „swoi czy obcy”.
Trzeci typ aberracji to niejasność lub wieloznaczność słów (zdań), czyli brak ich precyzji. To jest ogromna słabość nauk społecznych, która je odróżnia od nauk ścisłych. W jeszcze większym stopniu dotyczy ona przekazów i debat w polityce. Główna rada w odpowiedzi na ten problem, to pytać: „o co chodzi?”.
Czwarta kategoria aberracji to błędy myślenia i błędne teorie. To jest odwieczny i ogromny temat. Zwróciłem powyżej uwagę na błędne uogólnienia oraz błędy w identyfikacji przyczyn określonych zjawisk, z których najbardziej chyba pospolitym jest mylenie korelacji z przyczynowością.
Wśród teorii w naukach społecznych niekwestionowanym liderem aberracji jest, moim zdaniem, marksizm, który głosił i głosi upadek kapitalizmu i tryumf socjalizmu.
Wreszcie piąta kategoria aberracji to błędne oceny. Niektóre z nich wynikają z błędnych teorii, np. wspomnianego przed chwilą marksizmu. Generalnie błędne oceny mają swoje źródło bądź w emocjach, bądź w błędnych porównaniach lub ich braku.
Niniejszy szkic dotyczy tylko niektórych, moim zdaniem – szczególnie rozpowszechnionych aberracji języka i/lub myślenia. Poza jego zakresem pozostawiłem między innymi zwykłe kłamstwa oraz epitety i wyzwiska. Te pierwsze nadmiernie rozszerzyłyby jego objętość, te drugie nie zasługują na cytowanie.
Bibliografia
- 2022 Edelman Trust Barometer Reveals Even Greater Expectations for Business to Lead Government in Trust. (2022), https://www.edelman.com/news-awards/2022-edelman-trust-barometer-reveals-even-greater-expectations-business-lead-government-trust,
- Ajdukiewicz K., Logika pragmatyczna, Wydawnictwo Naukowe PWN (1965), Warszawa
- Alesina A., Fiscal policy, profits, and investment, NBER Working Paper 7207, National Bureu of Economic Research, (1999), Cambridge, USA
- Arian A., The Primarily Political Functions of the Left-Right Continuum, Comparative politics, 15, 139. (1983),
- Baader R., Śmiercionośne myśli. Dlaczego intelektualiści niszczą nasz świat, wydawnictwo Wektory (2009),
- Baggini J., How the World Thinks: A Global History of Philosophy, Granta Books (2018),
- Balcerowicz L., Socjalizm, kapitalizm, transformacja: szkice z przełomu epok, Wydawnictwo Naukowe PWN (1997) s. 39-60,
- Benenowska I., Laskowska E., Jak badać język współczesnych polityków w kontekście etyki słowa?, Roczniki Humanistyczne. T. 66, z. 6 (2018), s. 7-27,
- Bhagat S., Economic Growth, Income Inequality, and the Rule of Law, Harvard Busiess Review, (2020), https://journals.law.harvard.edu/hblr/2020/11/economic-growth-income-inequality-rule-of-law/ ,
- Buchanan J.M., An Economic Theory of Clubs, Economica, New Series, Vol. 32, No. 125 (1965), s. 1-14,
- Chohan U. W., A. P. D’Souza., Club Theory. A Contemporary Economic Review (2020), https://papers.ssrn.com/sol3/papers.cfm?abstract_id=3512557 ,.
- Czy powinniśmy bać się postwzrostu? Jan Zygmuntowski, podcast Zrównoważony Rozwój nr. 31, 27 czerwca 2022,
- Data World Bank,
- Dekret z dnia 13 czerwca 1946 r. o przestępstwach szczególnie niebezpiecznych w okresie odbudowy Państwa, Dz.U. 1946 nr 30 poz. 192,
- Dobelli R., Sztuka jasnego myślenia., Wyd. Laurum (2014),
- Domar E., Capital Expansion, Rate of Growth, and Employment, Econometrica vol. 14 nr.2, (1946), s.137–147,
- Epstein R. A., Plain Meaning in Context: Can Law Survive Its Own Language?, New York University Journal of Law and Liberty (2011),
- Ewans D., Emocje. Naukowo o uczuciach, wyd. Rebis, Poznań (2002),
- Głowiński M., Nowomowa po polsku, wyd. PEN, Warszawa (1990),
- Gomulka S., Poland’s economic and social transformation 1989–2014 and contemporary challenges, Central Bank Review. (2016),
- Hahn F.H., Neild R.R., Statement on Economic Policy, Cambridge University, Faculty of Economics and Politics (1981),
- Harrod, R. F., An Essay in Dynamic Theory, The Economic Journal vol. 49 nr. 193, (1939), s.14–33,
- Hayek F., The Road to Serfdom, Routledge Press (1944),
- Hicks J. R., Mr. Keynes and the “Classics”: A Suggested Interpretation, Econometrica, (1937),
- Internetowa encyklopedia PWN,
- Kahneman D., Pułapki myślenia. O myśleniu szybkim i wolnym, wyd. Media Rodzina (2012),
- Kalecki M., Próba teorii koniunktury (1933), Prace z teorii koniunktury: 1933-1939, PWN, (1962),
- Keynes J.M., A Tract on Monetary Reform, Macmillan, Londyn (1923),
- List 100 – List do koalicji rządowej: Czas na inwestycje w regenerację!, Polska Sieć Ekonomii https://plse.org.pl/list-do-koalicji-rzadowej-czas-na-inwestycje-w-regeneracje/
- Lucas R. Econometric Policy Evaluation: A Critique, Carnegie-Rochester Conference Series on Public Policy, vol. 1 (1976), s.19-46,
- Meissner K. A., Fizyk w jaskini światów, wyd. Więź (2023),
- Mieszkańcy Żor nie chcą strefy przemysłowej. „Nie liczą się ludzie i zieleń, tylko nowe zakłady”. Gazeta Wyborcza, dodatek lokalny Rybnik, 7 marca 2024,
- Mises L., Die Gemeinwirtschaft Untersuchungen über den Sozialismus, (1922) Jena, pol.: Socjalizm., tłum. Stefan Sękowski, wyd. Arcana (2009),
- Mrożek S., Uwagi osobiste., wyd. Noir Sur Blanc (2007),
- Napiórkowski M., Mitologia współczesna. Relacje o przygodach i poczynaniach krajowców zamieszkałych w globalnej wiosce, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego (2013), s. 324,
- Niemietz K., Socialism: The Idea That Never Dies, Institute of Economic Affairs. (2011),
- Orwell G., Politics and the English Language, Horizon: A Review of Literature and Art, (1946), Londyn
- Ossowski S., O osobliwościach nauk społecznych., Wydawnictwo Naukowe PWN (1962),
- Polacy jednoznacznie przeciw prywatyzacji kluczowych firm. „Dowód dużej dojrzałości w sferze polityki gospodarczej”, https://wpolityce.pl/polityka/645375-nasz-sondaz-polacy-przeciw-prywatyzacji-kluczowych-firm,
- Samuelson P. A., Economics, An Introductory Analysis, McGraw-Hill Book Company (1948),
- Samuelson P. A., Economics, wyd. 11, McGraw-Hill Book Company (1980),
- Sowell, T., Economic Facts and Fallacies., Perseus Books Group, (2011),
- Sprawozdanie Stenograficzne z 54. posiedzenia Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej w dniu 12 grudnia 2017 r. (pierwszy dzień obrad),
- Thomas Piketty: Mam radę dla polskiej opozycji. Więcej redystrybucji, a pokonacie PiS., Gazeta Wyborcza, dodatek Wolna Sobota, 5 lipca 2022,
- Thompson R. F., International Encyclopedia of the Social & Behavioral Sciences (2001), s. 1118-1125,
- Ustawa z dnia 19 kwietnia 1969 r. Kodeks karny, Dz.U. 1969 nr 13 poz. 94 z późniejszymi zmianami,
- Walter Duranty: “The New York Times Reporter Who Failed To Report Soviet-Triggered Famines” History on the Net, https://www.historyonthenet.com/walter-duranty-new-york-times,
- Woleński J., Logika i inne sprawy., wyd. Copernicus Center Press (2017),
- Zitelmann R., Attitudes towards capitalism in 34 countries on five continents., Economic Affairs, 43(3). (2023) s. 353–371Ajdukiewicz K., Logika pragmatyczna., Wydawnictwo Naukowe PWN, (1965), Warszawa