Rok 2022 zbliża się do końca, nieuchronnie zbliża się czas podsumowań i ocen mijającego roku. Czas ten dla prawników był niezwykle bogaty w wydarzenia, ale nie jestem pewien, czy można nazwać go owocnym. Czas ten minął pod znakiem walki. Walki o praworządność i walki o prawa człowieka i obywatela. Walki trudnej, ale nie beznadziejnej i z pewnością nie przegranej, choć nie znajdujemy się w miejscu, w którym chcielibyśmy się znajdować. Można zadać sobie pytanie: jak doszło do tego, że niewielkie polityczne ugrupowanie rości sobie prawa do układania naszego życia i norm społecznych w jedyny uznawany przez siebie sposób?
Felieton ten powstaje chwilę po tym, gdy prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację prawa karnego, która to nowelizacja cofnęła nas o millenia do tyłu w zakresie jego rozwoju. Prawo karne służyć ma w zamyśle „wielkich nowelizatorów” jedynie temu, aby sprawcę ukarać. Jak najsurowiej, ku uciesze gawiedzi. Społeczeństwo w obliczu wojny, kryzysów ekonomicznych, energetycznych i wszystkich innych, jakie ostatnio dotknęły nasz kraj, ma oczywiście przemożną potrzebę bezpieczeństwa, co zostało skrzętnie odnotowane przez populistycznych polityków.
Ostatnia nowelizacja prawa karnego przesiąknięta jest duchem populizmu: morderców zamykać po wsze czasy w więzieniach, krzyczy minister. Czas skończyć z „liberalnym” kodeksem karnym z 1997r. Czyżby nie zauważył, że w ciągu ostatnich dziesięcioleci przestępczość, zwłaszcza ta najbrutalniejsza – morderstwa, gwałty, rozboje – znacząco spadła? Oczywiście, że zauważył, ale zarówno on, jak i jego koledzy nieustająco krzyczeć będą, że morderca czai się za każdym rogiem, a jedynie dzielny szeryf i jego ekipa mają odpowiedź na to zagrożenie. Z przykrością odnotować należy, że poza grupą naukowców – mistrzów prawa karnego oraz adwokatami, mało kto krzyczy w przestrzeni publicznej o nieludzkich wprost rozwiązaniach nowego kodeksu.
Rok 2022 był kolejnym rokiem psucia prawa (pamiętacie polski ład i nowelizacje?), psuciem Konstytucji (projekt ustawy – jakże przewrotnie nazywanym o ochronie ludności), a zmierzający do prowadzenia nowych stanów nadzwyczajnych nieznanych Konstytucji. Stanów, w których prawa obywatelskie mogą być wbrew zapisom konstytucji ograniczone.
Wartości liberalne – wolności osobiste, przedsiębiorczość, równość wobec prawa, pluralizm, rządy prawa – wszystkie one w 2022 doznały uszczerbku. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, iż przywykliśmy do myśli, że większość sejmowa może zrobić wszystko, co jej się podoba i zaczynamy urządzać się w zastanym systemie.
Tymczasem kolejne zmiany, przeprowadzane (a jakże!) pod osłoną nocy, na chybcika, wychodzące z ministerstwa (wprost przecież tak podpisane w metadanych w plikach dostępnych na stronach sejmowych), a zgłaszane oczywiście jako projekty poselskie, pokazują jedno – pogarda wobec Konstytucji i reguł demokratycznego państwa prawa sięgnęła już zenitu.
Warto to również zestawić z tym, że wobec „naszych” w tym samym momencie przeprowadzana jest przez Sejm ustawa o bezkarności za tzw. wybory kopertowe. Na marginesie mówiąc, uchwalanie ustawy o braku odpowiedzialności za ten czyn i jednoczesne twierdzenie, że czynu zabronionego przecież nikt nie popełnił to chyba objaw dwójmyślenia? Albo myślenia podobnego do swego czasu Pana Prezydenta Andrzeja Dudy – że ułaskawi przed prawomocnym wyrokiem, bo co się będzie wymiar sprawiedliwości przepracowywał…
Najsmutniejsze jest to, iż w tej hucpie udział biorą prawnicy, adwokaci, sędziowie, prokuratorzy, którym nie jest obce przecież znaczenie zasady rządów prawa, ale najwyraźniej dla chwilowych korzyści są skłonni zaryzykować utratą twarzy i dobrego imienia, broniąc (niekiedy jakże zaciekle) wprowadzanych zmian.
A może jednak się mylę? I osoby te niczym nie ryzykują? Przejdą potem spokojnie do swoich korporacji lub w wymarzony przez wielu stan spoczynku zadowoleni z dobrze spełnionego obowiązku.