Fałszerze
Fałszowanie to pospolite oszustwo polegające na podawaniu czegoś nieprawdziwego jako prawdziwe. Jest niezawinione, kiedy śpiewając, czy grając na instrumencie wypuszczamy niechcący fałszywą nutę. Jednak przeważnie to czyn wielce naganny, chociaż oceniany bardzo różnie w zależności od tego, co się fałszuje. Jeśli sprawa dotyczy banknotów, można się znaleźć na długie lata w więzieniu. Sfałszowany podpis też może nas tam zaprowadzić, jeśli dokument jest wagi państwowej. Jeśli jednak dotyczy martwych dusz na jakiejś liście poparcia, to przy odpowiednich koneksjach możemy winę zatuszować i uniknąć kary. Fałszowanie podpisów rodziców na usprawiedliwieniach jest procederem w latach szkolnych dość popularnym i bezkarnym. Ale biada jeśli to wykryje surowy ojciec. Stopień winy zależy od tego kto i w jakim celu coś sfałszował. Nie ma więc jednoznacznej rangi każde podawanie nieprawdy za prawdę. Podrabianie markowych ciuchów, czy perfum jest karalne w zależności od tego jak bogatemu koncernowi próbowało się wyrwać należną mu daninę. To samo z podrabianiem dzieł sztuki. Jeśli plagiat dotyczy pośledniego artysty, to przeważnie nikt się tym nie przejmuje i uważa, że nic się nie stało. Jeśli jednak podrabia się arcydzieła i próbuje sprzedawać jako oryginały, to kara wydaje się tylko kwestią czasu. A bajeczny świat miłości? Ile tam fałszywych przysiąg i obietnic? Te śluby zawierane na całe życie, chociaż pożądanie wygasa po trzech latach i tylko nieliczni dochowują wierności do grobu. A pornografia, która jest jednym z ulubionych i obłudnie tolerowanych fałszerstw? A reklamy używające nieprawdziwych informacji i wyglądów? Fałszerstwa są więc wokół nas jak chleb powszedni i stanowią prawdziwą plagę rdzy na naszej tarczy uczciwości, którą każdy próbuje się osłonić przed niemoralnym światem. Bo utarło się, że moralność ściśle związana jest z fundamentem prawdy. Ale słynne pytanie Piłata „co to jest prawda” jest dzisiaj bardziej aktualne niż kiedykolwiek. Powstał arcyperfidny termin „postprawda”, którym bałamuci się proste umysły i podważa ich prastarą intuicję, tak pięknie streszczoną przez Józefa Tischnera. Relatywizm konieczny w rozumieniu współczesnego świata, a przymus życia w gąszczu newsów i fejk newsów przerastają możliwości jednego człowieka. Ale tak zwana „mądrość zbiorowa”, która dawała jakie takie poczucie bezpieczeństwa, też jest intensywnie fałszowana przez cynicznych polityków formułujących potrzebne im sądy i hasła jako głos ludu i jego wolę, którą oni właśnie potrafią wyrazić. Ci fałszerze są w moim odczuciu najgroźniejsi i bardziej szkodliwi niż ci, co podrabiają banknoty. Dlatego mam nadzieję, że żaden nie uniknie odpowiedzialności i kary za swoje kłamstwa i dramatyczne skutki emocji tłumów, które im uwierzą. Wstrząsający atak oszukanych prostaków na Kapitol w Waszyngtonie jest przykładem jak fałszerz może wpłynąć na pogorszenie i tak niezbyt łaskawych losów świata.
Autor zdjęcia: Larry Costales