Gdyby związek zawodowy i ruch społeczny „Solidarność” narodziły się w Stanach Zjednoczonych, Amerykanie budowaliby wspaniały mit zwycięstwa nad złem komunistycznym. Kształtowaliby dumną tożsamość narodową, opartą na triumfie demokracji i wolności.
Idee „Solidarności” zapewne zostałaby tchnięte na inne regiony, które podążałyby za duchem pozbawionej przemocy i chęci zemsty transformacji. Ten nowy ład byłby początkiem budowania nowego wzoru obywatela, szczęśliwego i dumnego z umiejętności prowadzenia dialogu, tworzenia wspólnotowości, pielęgnującego i pomnażającego sukces. Zapewne Amerykanie wykorzystaliby to tego celu popkulturę – powstałyby setki filmów, seriali, piosenek, a pewnie też i stand-upów dotyczących różnych aspektów „Solidarności”. Lech Wałęsa byłby niekwestionowanym bohaterem narodowym, którego twarz, nie tylko w wersji Warhola, sprzedawałaby się na koszulkach, kubkach i magnesach na całym świecie. Symbole „Solidarności” stałyby się symbolami zbiorowej pamięci i tożsamości, wykraczając poza granice ich narodzin i obejmującą cały świat. Amerykański sen miałby twarz Lecha Wałęsy – chłopaka z sąsiedztwa, robotnika, który zmienił losy świata. Socjologowie zajmowaliby się wyłonionym konstruktem „Solidarnościomanii” lub „Wałęsomanii” . Zapewne tak by było, gdyby „Solidarność” przytrafiła się Amerykanom.
O tym nieudolnym korzystaniu z dorobku „Solidarności”, roztrwonieniu jej idei i pewnego rodzaju indolencji w budowaniu mitu założycielskiego nowej Europy, mówił Timothy Garton Ash. Starał się wręcz wstrząsnąć naszymi sumieniami, pytając wprost: „Dlaczego nie potrafiliście uczynić ze zwycięstwa Solidarności pięknego mitu założycielskiego i chwalić się nim na całym świecie? Czy naprawdę żyć umiecie dopiero w klęsce?” [1].
Być może problem w nieumiejętności kształtowania narracji sukcesu bierze się z orientacji mesjanistycznej i celebrowania martyrologii w polityce historycznej. Widać to wyraźnie w narracjach szkolnych. Kiedy przystępowałyśmy do konceptualizacji naszych badań o reprezentacjach „Solidarności” w szkolnych podręcznikach do historii, byłyśmy zainteresowane między innymi tym, czy jest ona przedstawiona jako sukces. Czy w naszym sztywnym schemacie mesjanizmu i martyrologii można (czy wypada?) mówić o sukcesie, a jeśli tak, to w jaki sposób? Zastanawiałyśmy się również, czy działacze i działaczki „Solidarności” są kreowani na bohaterów i bohaterki. I wreszcie, byłyśmy ciekawe, czy narracje o „Solidarności” zmieniają się w czasie, czy są uzależnione od opcji politycznej. Możemy od razu odpowiedzieć przecząco na ostatnie pytanie. Analizując podręczniki do liceum dopuszczone do użytku w latach 1991 – 2022 nie odnotowałyśmy żadnych istotnych zmian. Natomiast na pozostałe pytania uzyskałyśmy bardziej złożone odpowiedzi.
Lech Wałęsa bez atrybutu bohaterskości i martyrologiczna wizja bohaterstwa narodowego
Jeśli spojrzeć na dane ilościowe, to osobą, która najczęściej pojawia się we wszystkich analizowanych podręcznikach jest, rzecz jasna, Lech Wałęsa. Kiedy jednak naszą uwagę skierujemy na analizy jakościowe (CDA), możemy zauważyć, że ujawniony na poziomie ilościowym prymat Lecha Wałęsy jako reprezentanta „Solidarności” nie jest zbieżny z poszukiwanym wzorem bohatera narodowego. W warstwie narracyjnej nie odnotowano semantycznych przedstawień Wałęsy jako symbolu „Solidarności” czy wizjonera nowego ładu politycznego. Zazwyczaj jest przedstawiany w odniesieniu do zajmowanego stanowiska (np. przewodniczący Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego, przewodniczący „Solidarności”) lub wykonywanego zawodu (elektryk). Co ciekawe, nie we wszystkich analizowanych podręcznikach odnotowuje się przyznanie Wałęsie Pokojowej Nagrody Nobla; 9 z 22 nie wspomina o tym wydarzeniu. W większości przypadków, gdzie następuje wzmianka o tym wydarzeniu, jest ona krótka. Jedynie w trzech podręcznikach autorzy osadzają to wydarzenie w kontekście, wskazując na wzmocnienie pozycji Wałęsy jako lidera. Należy jednak uwypuklić, że stosowana narracja sugeruje, że pozycję jako lidera wzmacniały nie jego własne zasługi czy wewnętrzne czynniki polityczne, ale zewnętrzne, międzynarodowe siły.
W wyróżnionej przez nas kategorii „ludzie «Solidarności»” ilościowo wybijają się jeszcze dwa nazwiska: Tadeusza Mazowieckiego i Bronisława Geremka. Obaj są zwykle wymieniani jako intelektualiści i eksperci, którzy poparli ruch „Solidarności”. Rola Tadeusza Mazowieckiego jest również eksponowana przy omawianiu obrad Okrągłego Stołu oraz pierwszych wolnych wyborów, większość autorów podkreśla, że był on pierwszym niekomunistycznym premierem w powojennej Polsce. Warto ponadto odnotować fakt, że w nowszych podręcznikach znajdują się krótkie biografie osób związanych z „Solidarnością”. Autorzy podręczników najczęściej wyróżniają następujące postacie: L. Wałęsę, ks. J. Popiełuszkę oraz T. Mazowieckiego. Można zatem zauważyć, że postać Tadeusza Mazowieckiego zostaje wyeksponowana jako znacząca w historii związanej z ruchem „Solidarność”.
W wyróżnionej przez nas kategorii „ludzie Kościoła” dwie najczęściej wymieniane osoby to Jan Paweł II i ks. Jerzy Popiełuszko. Choć niektórzy autorzy analizowanych podręczników przypisują morderstwu Popiełuszki szersze znaczenie polityczne i symboliczne, większość z nich podaje jedynie krótkie informacje o tym wydarzeniu. Warto również zaznaczyć, że podręcznik z 1993 r., jako jedyny z analizowanych, pokazuje szerszą działalność społeczną Popiełuszki, ale także przypisuje jego śmierci kontekst polityczny. Po pierwsze, przywołana zostaje rola Prymasowskiego Komitetu Pomocy Osobom Pozbawionym Wolności i ich Rodzinom, którego pracami kierował biskup Władysław Miziołek, a w jego składzie był właśnie ks. Jerzy Popiełuszko. Po drugie, wskazuje się, że morderstwo księdza umocniło politycznie pozycję grupy Jaruzelskiego. W późniejszych narracjach podręczników rola księdza Popiełuszki zostaje zredukowana do symbolu ofiary męczeństwa, nie wskazując na jego wcześniejszą działalność.
Jak wspomniano, podręcznikowa narracja nie konstruuje Wałęsy jako bohatera narodowego. Często to Popiełuszko jest na poziomie semantycznym kreowany na bohatera „Solidarności”, a tym samym wpisywany w martyrologiczny wymiar tożsamości narodowej. Akceptacja przekonań o wyjątkowej martyrologii narodu polskiego wydaje się być obecna w dyskursie edukacyjnym. Skupienie się na krzywdzie własnego narodu może być sposobem dowartościowania, ale także wyrazem kolektywnego narcyzmu. Jan Paweł II przedstawiany jest jako bohater moralny, mediator, a także polityk. Jako bohater narodowy jest symbolicznym spoiwem moralnym społeczeństwa polskiego w okresie PRL, na którego wsparcie – jak podają podręczniki – „Solidarność” mogła liczyć. Autorzy nie wyjaśniają jednak, jakiego rodzaju wsparcia udzielał papież, w sposób dorozumiany wskazując na symboliczny charakter jego roli. Bohaterowie narodowi – w narracji podręczników – kreowani są po stronie „ludzi Kościoła”, a nie w gronie „ludzi Solidarności”. Zamach na papieża z 1981 r. stanowi wydarzenie krytyczne i – wedle jednego z podręczników – „spowodował szczególny wstrząs”. Język związany z kategorią „ludzi Kościoła” jest nasycony słowami odnoszącymi się do emocji, sugerujący, że to ta grupa przyniosła nadzieję „zmęczonemu społeczeństwu”.
Nieobecne kobiety „Solidarności”
Najbardziej zaskakującym aspektem naszych analiz była marginalizacja kobiet w szkolnych narracjach podręcznikowych z tego okresu. Nazwiska kobiet pojawiających się w analizowanych podręcznikach stanowią między 1 a 4% wszystkich nazwisk historycznych. Należy podkreślić, że 7 z 22 analizowanych podręczników nie wymienia ani jednej kobiecej postaci historycznej. W emblematycznych wizerunkach „Solidarności” nadal dominują mężczyźni: Lech Wałęsa, najczęstsza postać, a także inni przywódcy, „ojcowie-założyciele” ruchu społecznego, uwiecznieni na najczęściej reprodukowanych fotografiach. Nie ma w podręcznikach kobiet – twórczyń solidarnościowego podziemia, działających pod nieobecność internowanych mężczyzn; nie ma prawniczek i dziennikarek, redaktorek tygodnika „Mazowsze”; robotnic (są tylko robotnicy!) zaangażowanych w strajki i walczących o demokrację. W tym miejscu warto odnotować redukcję udziału kobiet w podręcznikowych narracjach historycznych na poziomie gramatyki: podmioty protestujące i partycypujące w ruchu „Solidarność” to wyłącznie „robotnicy”, stający w obronie „praw robotników”. Owa gramatyczna eliminacja kobiet z pamięci zbiorowej polega na konsekwentnym braku odniesienia do doświadczenia kobiet-robotnic.
Wśród kilku kobiecych postaci historycznych można wyróżnić dwie: Annę Walentynowicz i Danutę Wałęsę. Walentynowicz wymieniana jest obok Wałęsy jako jedna z dwóch osób, których zwolnienie ze stoczni zapoczątkowało strajki sierpnia ‘80. I właściwie na tym koniec. Do końca pierwszej dekady lat dwutysięcznych, o ile Wałęsa jako aktor polityczny wielokrotnie pojawia się w podręcznikowej narracji, o tyle o Walentynowicz pisze się jedynie raz, wyłącznie we wspomnianym wyżej kontekście sierpnia ‘80. W podręcznikach wydanych po 2010 r. widoczna jest zmiana narracji. Oprócz wciąż wyraźnie „nierównej” reprezentacji Walentynowicz na tle męskich bohaterów „Solidarności”, podręcznikowa narracja o niej ulega wzmocnieniu. Przykładowo, w podręczniku Nowej Ery (największy udział w rynku wydawniczym) z 2012 roku Walentynowicz nie pojawia się już obok Wałęsy, jej działalności jako działaczki związkowej poświęca się osobny fragment. W tym samym podręczniku jej działalność polityczna uznana jest również w przekazie wizualnym. Jej całostronicowe zdjęcie otwiera rozdział VII: „Upadek komunizmu”. Wizualna semiotyka obrazu jest monumentalna: drobna postać stojąca w środku kadru, we wzorzystej sukience, koku, z torebką przewieszoną przez ramię emanuje siłą; trzyma oburącz ogromny megafon, zwracając się do otaczającego ją tłumu ludzi. Na tle biało-czerwonych flag powiewających po lewej stronie kadru, wraz ze stojącym obok niej Wałęsą, jej przedstawienie niesie czytelny przekaz kompozycyjny: ta kobieta-związkowiec była w centrum wydarzeń jako działaczka walcząca o wolność narodu.
Danuta Wałęsa pojawia się w podręcznikach jako reprezentantka zaproponowanej przez nas kategorii „żon Solidarności”. Wzmiankowana jest zwykle raz, występując jako osoba odbierająca wraz z synem, w imieniu Lecha Wałęsy, przyznaną mu w 1983 r. Nagrodę Nobla. Jest też ciekawy przypadek Zofii Romaszewskiej, która w podręczniku z 1999 r. jest wymieniona wraz z mężem (Zofia Romaszewska i Zbigniew Romaszewski), w innym podręczniku pojawia się wzmianka o małżeństwie opozycjonistów (Romaszewscy), natomiast w podręczniku z 2012 roku znajduje się informacja jedynie o Romaszewskim. Ten przykład pokazuje, że rola kobiet w Solidarności była rolą zakulisową; nawet jeśli wzmianki o nich incydentalnie pojawiają się w narracji, zwykle wiąże się to ze stereotypową rolą bycia żoną opozycjonisty.
Tylko w dwóch podręcznikach nawiązuje się do zbiorowego doświadczenia kobiet okresu „Solidarności”. Nie jest to jednak odniesienie do kobiecego aktywizmu politycznego, rozpoznanego już w dyskursie naukowym o roli kobiet w „Solidarności”. W obu podręcznikach kobiety jako „bohaterki zbiorowe” redukowane są do ról związanych z pozyskiwaniem pożywienia i zarządzaniem gospodarstwem domowym. W podręczniku z 1994 r. pojawia się jedno znamienne zdanie: „Szczególnie kiepskie zaopatrzenie Łodzi wywołało protesty zdesperowanych kobiet, które dźwigały główny ciężar kolejek po żywność, odzież i artykuły higieniczne”. Z kolei w podręczniku z 1999 roku nie ma tekstu werbalnego poświęconego doświadczeniu kobiecemu tamtego okresu – słowo „kobiety” nie pojawia się ani razu. Pojawia się za to przekaz wizualny: duża, półstronicowa fotografia przedstawiająca maszerujący tłum kobiet, których pierwszy rząd niesie transparent z napisem: „Co dać do jedzenia naszym dzieciom – kartki?”. W obu przypadkach, werbalnie i wizualnie, władza kobiet zostaje sprowadzona do prywatnej sfery „wyżywienia” rodziny, odwołując się tym samym do społecznego mitu matki Polki jako wzoru uczestnictwa kobiet nie tylko w polskiej wspólnocie narodowej, ale także w rodzącym się wówczas społeczeństwie obywatelskim. W tych dwóch odosobnionych przypadkach kobiety „okresu Solidarności” są przedstawiane jako jednorodna grupa, którą można nazwać za S. Walczewską „gastronomicznymi matkami” wyłaniającymi się w sferze publicznej tylko po to, aby zmierzyć się z trudnościami „gospodarki niedoboru” dla dobra ich rodzin.
Trudno szukać w analizowanych podręcznikach triumfalnego mitu „Solidarności”, jest ona przedstawiana jako kolejny punkt realizacji programu edukacji historycznej. Nie ukazują one „Solidarności” w kategoriach sukcesu, który zmienił układ polityczny i społeczny na świecie. Sama postać Lecha Wałęsy, mimo że jest ukazywany jako niekwestionowany lider, na poziomie narracji nie jest kreowany na bohatera narodowego. Ta rola w narracjach podręcznikowych przypada kapelanowi „Solidarności” – ks. Jerzemu Popiełuszce. Fenomen „Solidarności” jest w rezultacie przedstawiany w tradycji martyrologicznej wzorców ról demokratycznych i obywatelskich. W opozycji do obywatelskiej sprawczości stoi tendencja do „esencjalizacji” mitu poświęcenia jako integralnej część polskiej tożsamości. Kobiety pozostają poza historyczną narracją „Solidarności” jako zmarginalizowana i strywializowana grupa społeczna. Lekceważenie historycznie zbadanej i udokumentowanej obecności kobiet w „Solidarności” przyczynia się do budowania wypaczonego obrazu ogólnie pojętej sprawczości kobiet w społeczeństwie, zarówno w przeszłości, jak i w teraźniejszości. Nic więc dziwnego, że badania dotyczące obywatelskości na poziomie szkoły podstawowej pokazują, że dziewczęta – w odróżnieniu od chłopców – nie są zainteresowane aktywnym udziałem w życiu politycznym i społecznym. Nadmierne uproszczenie historii dla celów edukacyjnych (ułatwienie przyswajania wiedzy) i instrumentalny dobór kluczowych narracji w szkolnym dyskursie historycznym (otwarcie przestrzeni dla uwikłania ideologicznego podręcznika) to dwa najpoważniejsze „hamulce” rozwoju kompetencji społecznych i obywatelskich uczniów jako celu kształcenia historycznego. Bez umiejętności rozpoznania różnorakich, często sprzecznych perspektyw historycznych, uczniowie nie uzyskają dostępu do kontrastujących narracji i interpretacji wydarzeń współczesnych. Nadmierne uproszczenie złożoności historycznej niesie ze sobą poważny koszt społeczny: reprodukowanie nierówności społeczno-ekonomicznych i stereotypów płci. Takie podejście wzmacnia dychotomiczny podział na sferę publiczną należącą do mężczyzn i prywatną – kobiecą.
Więcej o naszych badaniach:
D. Hejwosz-Gromkowska, D. Hildebrantd-Wypych, Religion, church, national identity, and the Solidarity movement in school history textbooks in Poland. British Journal of Religious Education, 2024, 46 (2), DOI:10.1080/01416200.2023.2278441
D. Hejwosz-Gromkowska, D. Hildebrantd-Wypych, Solidarity Movement in the School History Textbooks in Poland – Selected Contexts of Gender, Religion and Politics. Pedagogy, Culture & Society, 2024, 32 (5) DOI: 10.1080/14681366.2022.2142651
D. Hejwosz-Gromkowska, D. Hildebrantd-Wypych, Ludzie „Solidarności” i jej symbole – analiza dyskursywna podręczników szkolnych, Saeculum Christianum: pismo historyczne, 2023, vol. 30, nr 1, s.272-284. DOI:10.21697/sc.2023.30.1.19
D. Hejwosz-Gromkowska, D. Hildebrantd-Wypych, Underrepresented and Excluded from the Public Sphere: Women of Solidarity in Polish History Textbooks , Przegląd Badań Edukacyjnych, 2023, nr 42, s.9-26. DOI:10.12775/PBE.2023.013
