Od kilku dni mamy nową twarz dobrej zmiany. Na pierwszy rzut oka swojską i siermiężną Beatę zastąpił błyskotliwy światowiec w osobie Mateusza Morawieckiego. Oczywiście to wszystko ściema, marny teatrzyk dla odwrócenia uwagi od rzeczy istotniejszych, a mianowicie końca rządów prawa w Polsce. Wszyscy wiemy bardzo dobrze, jaki będzie koniec rządów Mateusza Morawieckiego. Marny. Od kilku dni, od expose wiemy, jaki jest początek. Marny. Ściemnione expose, po którym premier, o którym wiemy po historii z nadgryzionymi pierogami, że reszta Polaków to Janusze postu, będzie musiał iść jak najszybciej do spowiedzi. Wiemy, jaki był początek. Wiemy, jaki będzie koniec. Nie wiemy tylko co będzie pomiędzy.
Jako, że zmusiłem się kiedyś do przeczytania Planu ,,Odpowiedzialnego Rozwoju Mateusza Morawickiego”, w expose nowego premiera nie mogło mnie już nic zdziwić. Nawet ten fragment, w którym nowy premier opowiadał o węglu jako podstawie naszej energetyki, a za chwilę przeszedł płynnie do priorytetowej dla niego walki ze smogiem i wspieraniu ekologii, łyknąłem bez mrugnięcia okiem. W tym rządzie bełkot to oficjalny urzędowy język, w tym rządzie dalsza inwestycja w węgiel mimo utopienia w wiecznie deficytowym górnictwie tylko w latach 1990-2012 136 miliardów złotych (inne dane mówią o 230mld PLN w latach 1990-2016) to według ministra Krzysztofa Tchórzewskiego złoty interes. Nic to, że jeszcze w zeszłym roku znowu dopłacaliśmy około 7 złotych do każdej tony sprzedanego węgla jak policzył GUS. W tym roku zarabiamy, a więc hulaj dusza, piekła nie ma. Liczy się to, co jest dziś. Co nas interesuje jutro? – W końcu, jak mawiał klasyk, prognozy są bardzo trudne, a szczególnie w odniesieniu do przyszłości. Nie od dziś wiadomo, że najlepszy samochód to służbowy. W sumie oszustwa Morawieckiego, Tchórzewskiego tylko tym różnią się od oszustw Macieja Plichty kierującego Amber Gold, że mają kilkadziesiąt-kilkaset razy większy rozmach i wygenerują kilkadziesiąt -kilkaset razy większą stratę.
Ten wpis jednak nie będzie o Panie Morawickim. Szkoda mi czasu na pisanie o tym Panu. Dość już wcześniej klawiatury zużyłem pisząc o tych szklanych domach i historiach z mchu i paproci, o których opowiada Pan Mateusz. Jego plan to przede wszystkim więcej Państwa w gospodarce, a co za tym idzie mniej prywatnej własności. Więcej urzędnika, a mniej przedsiębiorcy. Więcej regulacji, a mniej wolności gospodarczej. Inwestycje państwowe, a nie prywatne. Rezultatem tego przedsięwzięcia będzie gospodarczy powrót do PRL-u. U podstaw socjalizmu zawsze leżą piękne idee i szczytne hasła. To równość i braterstwo. Skutek socjalizmu jest zawsze i wszędzie taki sam. To nędza i zniewolenie. Już to przerabialiśmy w latach 45-89, ale nie trzeba też szukać aż tak daleko. Już chyba zapomnieliśmy, że to nie Komisja Europejska w 2008 roku zamknęła polskie stocznie i 9 tysięcy ludzi straciło w moim Trójmieście pracę, a zarządzający polskimi stoczniami politycy jak Andrzej Jaworski, którzy w latach 2004-2008 budując statki każdorazowo kończyli wodowanie stratą.
Zawsze wydawało mi się, że gospodarka jest najważniejsza. Dziś jednak wydaje mi się, że powinniśmy jednak pisać o czymś innym. Bowiem kiedy nie szanuje się praw, nie funkcjonuje prawo, to i gospodarka nie będzie funkcjonowała. O ustawach dotyczących KRS-u i Sądu Najwyższego, które przechodzą przez Senat wylano już morze atramentu i powiedziano chyba wszystko. Ja skupię się na czymś innym. Może i mniej ważnym, ale może dzięki temu mniej abstrakcyjnym i bardziej przyziemnym.
Czytam, że komisja weryfikacyjna ds. reprywatyzacji Patryka Jakiego będzie miała możność nakładania wysokich kar, nawet milionowych, na tych wszystkich, którzy krzywdzili biednych lokatorów. Pomysł wspaniały tylko, że jak czytam w Gazecie Prawnej prawo ma działać wstecz i grzywny mają być nakładane za czyny, które w momencie popełnienia były jak najbardziej legalne, a o komisji Pana Jakiego nikt nie słyszał. Oczywiście na zarzuty łamania prawa Pan Jaki jak zwykle ma jedną odpowiedź. Może to i niemądre, ale przecież identycznie postąpił rząd Donalda Tuska w ustawie hazardowej. Można? Można. Klasyka. Wina Tuska.
Czytam, że przez Sejm została przepchnięta ustawa wyznaczająca nowe zasady wyborcze o wspaniałym tytule ,,Ustawa o zmianie niektórych ustaw w celu zwiększenia udziału obywateli w procesie wybierania, funkcjonowania i kontrolowania niektórych organów publicznych”. Projekt ustawy napisanej przez posłów Prawa i Sprawiedliwości Łukasza Schreibera i Marcina Horały okazał się tak wspaniały jak jego nazwa. Efekt tej wspaniałości był taki, że żeby dało się go przyjąć inni posłowie PiS musieli wprowadzić do niego ponad 100 poprawek. Posłowie opozycji dostali te poprawki do wglądu 30 minut przed posiedzeniem Sejmu. Koniec końców nikt nie wiedział nawet z partii rządzącej na sali plenarnej za czym, albo przeciwko czemu i po co głosuje.
Czytam na pierwszej stronie Gazety Wyborczej, że warszawski sąd został zasypany odwołaniami osób, którym drastycznie zmniejszono świadczenia emerytalne w związku z ustawą dezubekizacyjną. W efekcie tej ustawy obniżono świadczenia emerytalne znanej mi osobiście Pani Monice z Gdańska, która przepracowała 2 miesiące w 1989 roku w Milicji Obywatelskiej i następnie ponad 20 lat już w Policji. Jej przypadek nie jest wyjątkiem, a raczej standardem. W końcu gdzie wióra rąbią tam drzewa lecą.
Czytam, że TVN został ukarany karą 1,5 mln zł kary za niewłaściwe relacjonowanie protestów przed Sejmem w grudniu ubiegłym roku. Karę wymierzyła pisowska Krajowa Rada Radia i Radiofonii, a została wymierzona na podstawie raportu pani Hanny Karp, wykładowczyni Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej ojca-dyrektora Tadeusza Rydzyka. Pani Hanna Karp jest wielce utalentowaną osobą, gdyż na stronie toruńskiej uczelni czytamy, że wykłada np. religiologię. Publikuje również na łamach miesięcznika Egzorcysta. Pisze o tantrze, kabale i New Age. Medioznawczyni jest stałym gościem Radia Maryja i Telewizji Trwam. Przed rokiem była prelegentką konferencji smoleńskiej. Jej wykład nosił tytuł – Religia smoleńska w dyskursie polskojęzycznej prasy mainstreamowej. Na szczęście na Panią Karp trafiło. TVN mógł trafić tylko gorzej. Gdyby raport był nieobiektywny to na przykład stracić koncesję. 1,5 mln to dla takiej stacji kwota na waciki.
Czytam, że Polska ma obecnie najbardziej zmienne prawo ze wszystkich państw Unii Europejskiej. Jak już podawałem na tym blogu, ale warto to ciągle przypominać, z obliczeń Grant Thornton wynika, że w latach 2012-2014 Polska produkowała średnio w roku prawie 56-krotnie więcej przepisów niż Szwecja. Co zrobiło z tym Prawo i Sprawiedliwość i Pan Premier Morawicki, który już 2 lata temu w Planie Odpowiedzialnego Rozwoju obiecywał przedsiębiorcom deregulacje? Otóż jeśli w całym roku 2017 zostanie utrzymana dynamika z pierwszych trzech kwartałów, czyli wzrost o 8,3 procent łącznie, to w 2017 w życie wejdzie 34,6 tysięcy stron nowych przepisów. Będzie to najwyższy wynik przynajmniej od 1918 roku. Załóżmy, że przedsiębiorca chce mieć pewność, że jest na bieżąco ze zmianami w prawie. W sumie nic prostszego. Wystarczy, że na czytanie aktów prawnych poświęci 4 godziny 38 minut swojego każdego dnia roboczego.
Czytam, że w większości te prawo jest uchwalane dzięki tzw. ścieżce poselskiej omijając żmudny etap konsultacji społecznych. Skoro nie ma debaty to nie ma wychwytywania błędów. Może też i dlatego projekt Marcina Horały i Łukasza Schreibera trzeba było ponad 100 razy poprawiać. Co jeszcze gorsze, PiS używa nagminnie ścieżki poselskiej do wprowadzania do Sejmu projektów, które wyraźnie pochodzą od rządu. Przykładem jest MEN, które ogłosiło koniec obowiązku szkolnego dla 6-latków, ale znowu minister edukacji przedstawiła to jako projekt poselski. Jeśli minister przedstawia projekt poselski, to czy naprawdę jest on poselski? Co bardziej oburzające, minister edukacji powiedziała, że były w tej sprawie konsultacje społeczne. Tymczasem żadnych konsultacji jak zwykle nie było. Co było potem wszyscy wiemy. Konsultacje na ulicy z megafonem w ręku. Tyle nam społeczeństwu pozostawili.
Czytam, że znowu przyspieszyło pod koniec roku rodeo z wymianami Misiewiczy w spółkach skarbu państwa. Przed wyborami parlamentarnymi w 2015 roku, liderzy PiS deklarowali, że jeśli wygrają wybory to skończą z kolesiostwem i partyjnymi nominacjami w państwowych spółkach. Deklaracje deklaracjami, a rzeczywistość rzeczywistością. Świetnym przykładem tej paranoi jest Giełda Papierów Wartościowych, która przez 24 lata od powstania miała czterech prezesów mimo tego, że rządziły przez te lata najróżniejsze ekipy. Czterech. To tyle samo ile w trakcie niecałych trzech lat rządów dobrej zmiany.
Czytam, że na jednodniowym pikniku w szkole o. Rydzyka stanęło stoisko promujące unijny program wspierania Ryb. Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej zapłaciło za nie 120 tys. zł.
Czytam że…
Czytam, że ,,Na pewno właśnie na tym polega piekło. Na powtarzalności.” – Maciej Świelicki – ,,Trzynaście”.