Mimo mnożących się konkurencyjnych produkcji serial „Narcos” jest prawie tak dochodowy jak sam narkotykowy biznes. A – mówiąc cynicznie – nie jest obarczony takim ryzykiem, choć powoduje porównywalne szkody społeczne… Najważniejszą z nich jest powszechne ogłupienie odbiorców dokonywane przez zamianę rzeczywistego obrazu wydarzeń i postaci Pablo Escobara w wersję „glamour”, zamazującą podstawowe fakty i zbrodnie.
Mamy światową modę na biopic, czyli fabularyzowany dokument video oparty na życiorysie prawdziwej postaci. Biopic jest hybrydą; mieszaniną prawdy i fikcji. Efektem połączenia scenariuszowych sztuczek i techniki tak zwanego suspensu, które działają jak narkotyk – uwodząc i uzależniając odbiorców.
Amerykański serial „Narcos”, poświęcony historii kolumbijskiego „króla kokainy” – Pablo Escobara, odniósł bezprecedensowy komercyjny sukces. Trudno nawet powiedzieć, ile osób go obejrzało, ale szacuje się, że na świecie liczba widzów i fanów tej produkcji przekroczyła dawno sto milionów. W sensie produkcyjnym serial również bije wszelkie rekordy. Budżet jednego odcinka najnowszej serii przekracza 4 miliony dolarów! To więcej niż w megaprodukcji „The Crown”, poświęconej brytyjskiej dynastii. Oczywiście dochody pozwalają na takie wydatki. Mimo mnożących się konkurencyjnych produkcji serial „Narcos” jest prawie tak dochodowy jak sam narkotykowy biznes. A – mówiąc cynicznie – nie jest obarczony takim ryzykiem, choć powoduje porównywalne szkody społeczne… Najważniejszą z nich jest powszechne ogłupienie odbiorców dokonywane przez zamianę rzeczywistego obrazu wydarzeń i postaci Pablo Escobara w wersję „glamour”, zamazującą podstawowe fakty i zbrodnie.
Oto pobieżny zestaw zbrodni, które można przypisać Pablo Escobarowi. Po obejrzeniu opartego na rzeczywistych wydarzeniach serialu „Narcos” widzowie nie mają o nich pojęcia:
– ponad 400 osób cywilnych zabitych i ponad 1700 rannych w zamachach i atakach dokonanych przez tak zwanych sicarios Escobara.
– 550 zamordowanych policjantów. Escobar płacił za zabicie policjanta 2 miliony pesos – odpowiednik dwóch tysięcy złotych…
– 185 zamachów bombowych na sklepy, banki, szkoły, instalacje elektryczne i telekomunikacyjne w Medellin i wielu innych miastach Kolumbii.
– 70 zabitych i 700 rannych w zamachu na siedzibę rządowego Departamentu Bezpieczeństwa w Bogocie. Ciężarówka wypełniona dynamitem została zdetonowana przed rządowym budynkiem, ale zniszczyła wiele sąsiednich obiektów prywatnych. Ofiarami byli w większości pracujący tam ludzie.
Bomby podkładane przez ludzi Escobara zabijały przypadkowych, niewinnych ludzi, wśród których były dzieci, a także zniszczyły dorobek życia wielu rodzin.
– 111 przypadkowych ofiar bomby umieszczonej na pokładzie samolotu linii Avianca w 1989 roku, żeby sterroryzować społeczeństwo i władze Kolumbii.
– W ciągu dwudziestu lat wojny gangów narkotykowych z wojskiem i policją poniosło śmierć ponad 15 tysięcy ludzi.
– Na zlecenie Escobara sicarios zamordowali między innymi dwóch ministrów sprawiedliwości, prokuratora generalnego, redaktora naczelnego dziennika „El Espectador”, dwóch znanych dziennikarzy, kandydata w wyborach prezydenckich i gubernatora prowincji. Porwali i więzili burmistrza Bogoty, redaktora naczelnego dziennika „El Tiempo” oraz kilka kobiet.
Pod względem liczby ludności Kolumbia jest krajem wielkości Polski. W ramach ćwiczeń wyobraźni przenieśmy te dane na naszą polską skalę. I wyobraźmy sobie co byśmy czuli, gdyby zbrodniarze, którzy dokonali tych wszystkich tragedii stali się bohaterami komercyjnego hitu amerykańskiej telewizji? Co by było, gdyby ludzie na całym świecie mówili z zachwytem o fantastycznym serialu poświęconym traumatycznym przeżyciom, które zniszczyły życie całego pokolenia? I jak patrzylibyśmy na utalentowanego aktora, który wcielił się w postać gangstera, winnego śmierci tysięcy ludzi? I zagrał go tak, że nawet my w jakiś sposób zaczęliśmy czuć do niego sympatię.
Wagner Moura – aktor, który wcielił się w postać Pablo Escobara jest Brazylijczykiem, który zrobił karierę jak z amerykańskiego snu. Ukończył dziennikarstwo na Uniwersytecie Federalnym w brazylijskim mieście Salvador de Bahia i zaczynał jako dziennikarz robiący wywiady z celebrytami. Jednak jego przeznaczeniem okazało się aktorstwo. Zgłaszał się na castingi i szybko piął się po szczeblach kariery. Drogę do międzynarodowych produkcji otworzyła mu rola w hollywoodzkim filmie „Elizjum”. Został zauważony i był wielokrotnie nagradzany. Za rolę Pablo Escobara został nominowany do prestiżowej nagrody Złoty Glob. Obecnie mieszka w Rio de Janeiro. Udziela się również w muzyce jako autor tekstów i wokalista brazylijskiej grupy Sua Mae. Jest działaczem społecznym. Należy do pozarządowej organizacji „Movimento Humanos Direitos”, zajmującej się obroną praw człowieka… Po hiszpańsku mówi z miękkim brazylijskim akcentem. Mieszkańcy hiszpańskojęzycznego świata odbierają go tak jak my, Polacy odbieramy ludzi ze Lwowa czy Wilna. Mówiący ze wschodnim akcentem wydają się nam sympatyczni i dobrotliwi… To jedna z tajemnic powszechnej sympatii, którą zdobył serialowy Pablo Escobar.
Każdy odcinek serialu zaczyna się od przebojowego motywu muzycznego i lirycznej piosenki „Tuyo” Brazylijczyka – Rodrigo Amarante, rówieśnika Wagnera Moury i jego kolegi z muzycznych kręgów Rio de Janeiro. Piosenka jest jednym z elementów przywiązujących widzów. Nie ma żadnego związku z narkotykami i zbrodnią. Jest miłosnym wyznaniem w formie klasycznego latynoskiego bolero:
„Jestem ogniem, co topi Twój lód
Jestem wodą, co gniew gasi Twój
Wieżą, która osłaniać Cię chce
Mieczem, który obroni Twój herb
Ty – powietrzem i wytchnieniem mym
Drogowskazem w bezgwiezdną tyś noc
I kwiatem, co rozchyla się na deszcz
czułości, którą zalać Cię chcę
A jakie pragnienia mi możesz dać?
Mówisz mi: na mój skarb starczy tylko popatrzeć…
I już będzie Twój… i już będzie Twój…”*
Po jej wysłuchaniu jako widzowie wchodzimy w świetnie skrojoną, emocjonującą akcję, która staje się zanurzoną w magicznym nastroju odrealnioną bajką… Dzięki takim środkom pomimo tragicznej prawdy czasu, serial „Narcos”, jako prawda ekranu, wywołał modę na opowieści o narkotykowych bossach. Ta moda paradoksalnie rozprzestrzenia się przede wszystkim w krajach, gdzie narkotyki stanowią poważny problem.
W Europie i Ameryce Północnej widzowie dali się uwieść sztuce budowania napięcia i wyrazistości postaci. Europejska, w tym polska, publiczność z wypiekami na twarzy ogląda – jeden za drugim – po kilka odcinków, nie mogąc się godzinami oderwać od ekranu. Jednakże perypetie Escobara walczącego z politykami, wojskiem, policją i amerykańskimi agentami od zwalczania narkotyków nie są w naszym świecie wzorem do naśladowania. Co najwyżej gadżety znane z seriali osiągają absurdalnie wysokie ceny. Kto zabroni bogatym, zblazowanym Amerykanom, czy Europejczykom kupować gadżety wyrażające tęsknotę za smakiem przygody i autentycznymi uczuciami strachu czy euforii.
Na fali tej mody amerykańskie i europejskie biura podróży organizują wyprawy „Śladami Escobara” do Kolumbii. Zorganizowana turystyka przynosi jednak raczej pożytki niż szkody. Zasobni turyści zostawiają w Kolumbii pieniądze, a zabierają ze sobą jedynie pamiątki. Jednak dla Kolumbijczyków i ich władz wizerunek kraju znanego przede wszystkim z działalności narkotykowych gangów jest ogromnym problemem. Odstrasza poważnych inwestorów i pogrąża reputację kraju we mgle lekceważenia, strachu i pogardy. Emblematyczną postacią Kolumbii nie jest dziś laureat literackiej nagrody Nobla, genialny pisarz Gabriel Garcia Marquez, tylko narkotykowy boss, Pablo Escobar…
W Kolumbii, Meksyku, Argentynie i innych krajach Ameryki Łacińskiej „bohaterowie” narkoseriali nie są postaciami z komercyjnej bajki dla dorosłych. Są podziwiani, otaczani szacunkiem i uwielbieniem; stają się wzorcami postaw życiowych dla tysięcy pozbawionych perspektyw młodych ludzi. Wiadomość, że Pablo Escobar w szczytowym momencie swojej „kariery” zarabiał ponad 400 milionów dolarów tygodniowo, rozpala wyobraźnię młodych Latynosów. W latach 90’ XX wieku amerykański tygodnik „Forbes” umieścił go na siódmym miejscu listy najbogatszych ludzi świata z majątkiem szacowanym na 30 miliardów USD.
Widzowie serialu poznają również postaci tak zwanych sicarios, świadczących usługi narkotykowym bossom. To niezwykle inteligentni, dobrze wyszkoleni młodzi ludzie, stanowiący niepokonaną armię, wprowadzającą w życie zasadę „plata o plomo”, czyli „forsa albo kulka w łeb”. Warto zauważyć, że ta zasada w świecie Pablo Escobara była rozumiana przede wszystkim jako wybór: albo bierzesz od nas łapówkę i współpracujesz albo giniesz. Oczywiście w znaczeniu: „dawaj forsę albo kula w łeb” – także, ale w serialu o tym mało, bo zwykła zbrodnia nie jest „glamour”, zaś serial musi mieć atmosferę fascynującą, a nie przerażającą i oskarżycielską…
Sicarios – niegdyś po prostu płatni mordercy, po serialu stali się czymś znacznie więcej: wpływowymi specjalistami; otoczonymi powszechnym szacunkiem i budzącymi respekt fachowcami, umiejącymi załatwić każdą sprawę i dającymi sobie doskonale radę w każdych okolicznościach i w konfrontacji z każdą lokalną czy międzynarodową siłą. W atmosferze antysystemowego wzmożenia oraz odrzucenia niesprawiedliwej oligarchii rządzącej w wielu krajach Ameryki Łacińskiej dla wielu pozbawionych jakichkolwiek perspektyw zawodowych młodych Latynosów – bycie sicario stało się życiowym celem. W latach 90′ minionego wieku sicarios „pracowali” dla narkotykowych bossów. Teraz młodzi ludzie tworzą w Kolumbii gangi, które za pieniądze wykonują brudną robotę na całym kontynencie i coraz częściej poza nim. Pochodzenie z kraju „słynnego” Escobara jest dla młodych gangsterów swoistym znakiem jakości.
W Polsce komediowa postać „Killera”, który przyjechał, żeby wykonywać polecenia gangstera Siary śmieszy do rozpuku. Niestety tego typu postaci w Ameryce Łacińskiej sieją przerażenie i dokonują brutalnych zbrodni. Mieszkający w Buenos Aires syn Pablo Escobara zmienił niedawno nazwisko i skomentował powodzenie seriali o narkotykowych gangach. Przeprosił rodziny ofiar gangu swojego ojca i zwrócił uwagę na zjawisko „glamourowania” zbrodni, któremu poświęcony jest ten artykuł. Jego zdaniem przedstawianie płatnych morderców i narkotykowych bossów jako ludzi, którzy odnieśli sui generis życiowy sukces jest czystym złem i odzieraniem młodych ludzi z marzeń o lepszym świecie. Syn Pablo Escobara zwraca uwagę, że szkodliwym przesłaniem popularnych seriali staje się tworzenie mitu dzielnych ludzi, którzy nawet jeśli marnie kończą, to jednak wiodą luksusowe i pełne przygód życie wśród ludzi, którzy ich szanują i uważają za ważnych. W ten sposób komercyjne, bezmyślne i nieodpowiedzialne produkcje czynią świat złym i niebezpiecznym, bo zabijają nadzieje młodych ludzi, że można osiągnąć sukces i zdobyć szacunek uczciwą i ciężką pracą. Uczą, że pieniądze nawet nasiąknięte krwią wielu ofiar – nie śmierdzą, a mordowanie ludzi może dać nieśmiertelną sławę.
W Kolumbii zapominana powoli postać Pablo Escobara stała się dzięki serialowi czymś w rodzaju bożyszcza ludu. Mówi się o nim, że umiał przeciwstawić się skorumpowanej polityce, wrogiemu imperium, że próbował zmieniać świat na lepsze. Dał prostym Kolumbijczykom swoiste poczucie narodowej dumy. Dzięki telewizyjnym serialom Pablo Escobar (1949-1993) stał się postacią pomnikową. „Największym narkotykowym bossem na świecie, który był tak potężny, że potrafił trzymać w szachu cały świat”. Dla ludowych środowisk Medellin i dużej części Kolumbii jest bohaterem i legendą. Kimś w rodzaju Robina Hooda, który rozdzielał wśród biednych dobra zagrabione bogatym, czy Zorro – mściciela walczącego o godność biednych. Dla Europy, Stanów Zjednoczonych, kolumbijskich elit i rządu – jednym z największych kryminalistów w historii.
Tak czy owak jego postać nabrała charakteru emblematu, a jego nazwisko stało się komercyjną marką. Jest bohaterem wielu filmów, seriali i książek. Jego postać zainspirowała powstanie popularnego gatunku muzycznego zwanego po hiszpańsku „narcocorridos”. Prawda o Escobarze jest ponura i brutalnie nudna. Komercyjne przedstawienia jego postaci – wręcz przeciwnie – są fascynujące.
Oglądając z wypiekami na twarzy kolejną serię „Narcos” powinniśmy mieć to wszystko w świadomości. Homo ludens powinien starać się pozostać homo sapiens. „…bo nie zmartwychwstaniemy. Naprawdę”.
*Przekład J.Gugała