Mówcie co chcecie, ale ja jestem wdzięczny posłom PiS za to wkroczenia wczoraj do 7 urzędów miasta w całej Polsce. Z jednej strony rodacy mogli prawdopodobnie po raz pierwszy zobaczyć posłów, którzy ich ponoć reprezentują. Z drugiej przekonali się, że w sumie to nic nie stracili, że ich dotąd nie znali. Przedstawiciele władzy totalnej straszyli, że dopóki urząd nie odpowie na ich interpelacje nie opuszczą gmachów.
Znając opieszałość administracji w tym kraju stwierdziłem, że się nad nimi zlituję i przywiozę przynajmniej koc i kanapki. Dziany nie jestem, ale Papież mówił, żeby pomagać przybyszom na obcej im ziemi.
Ku mojemu zdziwieniu gdy skończyłem pracę 3 godziny później już ich nie było. Nie wiem czy to dlatego, że przypomnieli sobie, że w sumie to trwa posiedzenie Sejmu za które dostają pieniądze czy dlatego, że się zmęczyli. Może obserwując 40 dni matki z dziećmi niepełnosprawnymi mogli dojść do błędnego przekonania, że to w sumie fajna zabawa i też dadzą radę.
Nie dali i my wszyscy na tym wiele stracimy. Bo jak spokojnie żyć w mieście nie wiedząc czemu łyżwy śmierdzą, ile lampek LED oświetla kościoły, a ratusz nie kupuje radnym Gazety Polskiej?
Zdjęcie: Urząd Miasta Łodzi, źródło: Wikipedia, fot. MSQ (CC BY 2.5)
