Dla radykalnej polskiej prawicy wiele rzeczy jest niezrozumiałych. Niezrozumiałe jest trzymanie się procedur w sytuacjach trudnych, niezrozumiałe jest upominanie się o godność człowieka dopuszczającego się najstraszliwszych zbrodni (bo tak stanowi prawo), niezrozumiały jest opór wobec ujawniających się w tym momencie najdzikszych instynktów społecznych i oczekiwania do zastosowania kodeksu Hammurabiego. Rozszarpania sprawcy przez wściekłą tłuszczę. Bo to tego chce lud, prostego katharsis, oka za oko, ząb za ząb. Każdy kto przekierowuje w tym momencie zwrotnicę ze skądinąd rozumianej nienawiści na myślenie, staje się rzecznikiem dzieciobójcy. Padło na Bodnara.
Morderstwo dokonane na małym dziecku jest czymś niewyobrażalnym. Jako ojcu 2-latka brakuje mi skali do opisania tego, co myślę, że czują najbliżsi ofiary. Niemniej państwo jest od tego, by stać na straży zasad, które w założeniu mają nas chronić. Państwo i jego organa nie mogą upodabniać się do tych, których ścigają. W tak trudnym momencie nasze państwo zawodzi, bo ulega społecznemu oczekiwaniu, którym jest napiętnowanie sprawcy. Podejrzany jest wywlekany w bieliźnie, na boso, skuty zespolonymi kajdankami i eskortowany przez wielu uzbrojonych po zęby funkcjonariuszy. Prowadzony jest tak, by jak najbardziej utrudnić mu poruszanie. Dodatkowo jest przesłuchiwany w nocy, tego samego dnia co burzliwe zatrzymanie a zdjęcie z przesłuchania wycieka do mediów.
Uwidocznione są tu dwie sprawy. Po pierwsze policja jest niemym wyrazicielem odczuć ludzi zbulwersowanych zbrodnią. Swoimi działaniami dehumanizuje zatrzymanego w każdy możliwy sposób będący na granicy prawa, bądź w jawnie stojący z nim w sprzeczności. Przekaz ma być jasny: Popatrz ludu, my z oprawcą się nie patyczkujemy, zero litości dla bezwzględnych morderców. Po drugie, zatrzymanie podejrzanego jest wykorzystane jako element polityczny. Z interwencji ma emanować sprawność państwa i bezwzględność wobec zbrodniarzy. Myślę, że dla lepszego efektu można by przed posesją aresztowanego zaparkować czołg i wyrzutnię rakiet. Zatrzymanie dobrze koresponduje z filozofią prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry, który lata temu wyrażał opinię o doktorze „który nikogo już nie pozbawi życia”. Warto przypomnieć sobie w tym momencie spektakularne zatrzymanie ŚP Barbary Blidy, również zorganizowane pokazowo, tyle, że niestety z tragicznym skutkiem.
Dodatkową motywacją do nagłośnienia sprawy mogła być chęć przykrycia przez rząd tragicznej wypowiedzi rzecznika praw dziecka, który z estymą wyraża się na temat klapsów. Klapsów będących niczym innym jak formą zadawania bólu i upokorzenia bezbronnemu względem rodzica dziecku. Podejrzewałem, że reakcja Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur zostanie wykorzystana przez prorządowe media i prawicowych publicystów do przeprowadzenia nagonki na Adama Bodnara. Zdziwiła mnie jednak skala działań i wplątywanie w całą sprawę 14-letniego syna rzecznika. Być może za chwilę dowiemy się, że pradziadek Bodnara służył w SA a jego dziadek pałował opozycję. Polska prawica chętnie staje się orędownikiem zachowań, które przywodzą na myśl wściekłą tłuszczę, która z płonącymi pochodniami chce dorwać tego kto się jej naraził i dokonać samosądu. Nie jest to niestety filozofia i strategia pozbawiona sensu. Gdy poczytać w internecie komentarze, to grono ludzi aprobujących całkowitą dehumanizację podejrzanego o mord na dziesięciolatce jest nie mniejsze od zwolenników klapsa jako polskiej metody wychowawczej. Włos się jeży na głowie.