W wymiarze społecznym kultura jest także narzędziem do nabywania przez obywateli (odbiorców kultury) kompetencji kulturowych i kreatywnych, nabywania zdolności funkcjonowania we współczesnej szeroko rozumianej kulturze, w społeczeństwie oraz nowoczesnym świecie.
Jednym z najważniejszych punktów w czasie polskiej prezydencji w UE w 2011 r. w obszarze kultury było przeprowadzenie dyskusji i przyjęcie konkluzji Rady Unii Europejskiej w sprawie kompetencji kulturowych i kreatywnych oraz ich roli w budowaniu kapitału intelektualnego Europy. Głównym hasłem programu kulturalnego polskiej prezydencji było „Art for Social Change” (Kultura dla zmiany społecznej). Postulat i myśl wydają się słuszne, jednak jeśli to hasło z perspektywy europejskiej przeniesiemy na polski grunt, to okaże się, że stanie się ono jedynie czczym frazesem. W odniesieniu do polskiej kultury i polskiej polityki kulturalnej to hasło powinno brzmieć inaczej – zmiana społeczna dla kultury. Bo aby umożliwić inicjowanie zmian społecznych za pomocą sztuki czy kultury, wpierw trzeba posiadać narzędzia, dzięki którym tego typu inicjatywy będą mogły być realizowane. Niestety, obecne struktury instytucjonalne, rozwiązania systemowe oraz polityka kulturalna nie ułatwiają podjęcia tego wyzwania. Aby sztuka czy kultura mogła podnosić kompetencje kulturowe Polaków, najpierw instytucje kultury muszą przejść istotne zmiany.
W szeroko rozumiane kompetencje kulturowe, mające nie tylko pozwalać na pełnowymiarowe uczestnictwo w kulturze, lecz także – a może przede wszystkim – uczyć obywateli życia w sposób otwarty, kreatywny, tolerancyjny, krytyczny i refleksyjny nie mogą wyposażać ludzi instytucje kultury będące zaprzeczeniem tych cech, takie zaś dominują w krajobrazie polskiego życia kulturalnego. Większość instytucji kulturalnych jest bowiem zamknięta na widzów i twórców, pozbawiona potencjału kreatywnego i bezkrytyczna wobec własnych działań. Również duża część środowiska kulturalnego musi się wyposażyć w podstawowe kompetencje kulturowe. W chwili obecnej bardzo często można się bowiem spotkać ze swoistą ksenofobią artystyczną oraz nieufnością do nietradycyjnych działań kulturotwórczych oraz takich, które wspomniane kompetencje kulturowe mają poszerzać. Jako przykład mogę podać lęk środowisk teatralnych przed uruchamianiem w teatrach programów edukacyjnych i kulturotwórczych poszerzających kompetencje kulturowe. Wielu dyrektorów w ogóle nie widzi potrzeby podejmowania tego typu działań w teatrach, uznając, że nie przynależą one do obowiązków statutowych ich instytucji. Teatry wolą skupiać się na produkowaniu i eksploatowaniu przedstawień. Niejednokrotnie spotkałem się z zarzutem mylenia teatru z domem kultury, kiedy wspominałem o konieczności podejmowania działań podnoszących kompetencje kulturowe.
Ten lęk, nieufność, nieświadomość odpowiedzialności i niezrozumienie faktu, że nabywanie kompetencji kulturowych to „być albo nie być” również dla tych instytucji, powoduje, że tego typu działania nie są podejmowane przez większość samorządowych instytucji kultury, a jeśli już są podejmowane, to w dość stereotypowy i mało interesujący sposób. Mówiąc w skrócie – teatry tego typu aktywności nie prowadzą, a domy kultury mówią bezrefleksyjnie: „My to robimy od lat”, tyle że efektów tych działań nie widać…
Niestety, niewiele można podać przykładów takich instytucji kultury, które nad kompetencjami kulturowymi pracują poważnie – są to instytucje młode albo takie, które posiadają menedżerów rozumiejących wagę sprawy i niemyślących jedynie w kategoriach wytwarzania produktów kulturalnych przeznaczonych do ekskluzywnej lub inkluzywnej konsumpcji.
Niewykorzystany potencjał
Tymczasem samorządowe instytucje kultury dysponują ogromnym potencjałem w podnoszeniu kompetencji kulturowych. Dysponują nie tylko zapleczem technicznym i finansowym do prowadzenia tego typu działalności, lecz także – jeśli by się dobrze zastanowić – mają najistotniejszy atut, jakim są ludzie posiadający wiedzę merytoryczną.
Niestety, w teatrach działy literackie są na ogół rozbudowanymi archiwami albo zamkniętymi pokojami, w których kilka osób rozmyśla nad repertuarem teatru. Przekształcenie ich w działy wydarzeń kulturotwórczych i edukacyjnych może stać się początkiem poważnej pracy nad kompetencjami kulturowymi, wzmacniać kontakt z odbiorcą sztuki. Zresztą, w taki sposób już od lat działają teatry w wielu krajach Unii Europejskiej.
W projektach podnoszących kompetencje kulturowe i kreatywne mogą zostać z powodzeniem wykorzystane techniki teatralne (np. warsztaty), a pracownicy teatru z pewnością w takie inicjatywy chętnie się zaangażują, dzieląc się swoimi zdolnościami twórczymi i kreacyjnymi.
Jednak ten potencjał nie zostaje wykorzystany przez samorządowe instytucje kultury, a większość działań podnoszących kompetencje kulturowe zawiera się w projektach realizowanych przez działające w obszarze kultury organizacje pozarządowe. To one biorą na siebie ten ciężar i realizują te zadania niejednokrotnie w sposób wzorcowy.
Rewolucyjnie czy konserwatywnie
Coraz częściej samorządy doceniają potencjał promocyjny teatru dla regionu czy miasta. W skali ogólnokrajowej dostrzega się aspekt ekonomiczny sektora kulturalnego i przemysłów kreatywnych, jednak rzadko kiedy upatruje się wartości działań podejmowanych przez instytucje kultury na rzecz integracji środowisk lokalnych, obniżania napięć społecznych, kształtowania społeczeństwa obywatelskiego czy podejmowania dialogu społecznego. Co więcej, często instytucje podejmujące kontrowersyjne tematy, wywołujące debatę społeczną traktowane są jako niebudzące zaufania i siejące zamęt.
Tymczasem właśnie tylko podejmując trudne zagadnienia, posługując się niestereotypową formą kontaktu między widzem a twórcą, dynamizując i poszerzając dialog społeczny, teatr lub inna instytucja kultury może rozwijać jedne z podstawowych elementów kompetencji kulturowych, jakimi są otwartość i tolerancja, a także krytycyzm. Niestety, dla wielu takie działania będą się kłócić z wizją teatru jako nobliwej, statecznej instytucji, z wizją teatru jako „świątyni sztuki”.
Nie oznacza to, że nie należy zachować pewnej ostrożności i powściągliwości przy podejmowaniu działań poszerzających kompetencje kulturowe. Nie zawsze terapia szokowa jest najlepsza. Można jednak zaryzykować stwierdzenie, że konserwatyzm w teatrze współczesnym może mieć tylko jeden aspekt – konserwatywnym należy być jedynie w żądaniu, by realizowana sztuka była dobra, a nie zła.
Teatr społecznie zaangażowany i laboratorium przemian społecznych
W ostatnich latach twórcy teatralni w Polsce zwrócili się w stronę teatru społecznego. Przy czym jest to właśnie raczej teatr angażujący niż zaangażowany, jak słusznie zauważył Paweł Mościcki.
Co ciekawe, przez prawie 20 lat po zmianie ustrojowej teatr nie zajmował się tego typu problemami, a jeśli już to w zmarginalizowanej formie. Dlaczego akurat teraz teatr angażuje się intensywniej w dialog społeczny? Przyczyn widzę kilka. Przede wszystkim ponownie problemy związane z politycznym funkcjonowaniem państwa zaczęły dotykać środowisko artystyczne, które nie zgadza się na pewne formy uprawiania polityki kulturalnej oraz zauważa kryzys życia politycznego w ogóle. Wzrosła także świadomość społecznego oddziaływania teatru, a artyści poczuli, że ich sposób rozumienia zjawisk politycznych i społecznych może wnieść coś istotnego w życie publiczne, zmienić sposób widzenia pewnych spraw przez współobywateli. Być może również wpływ na tę zmianę ma fakt, że do głosu dochodzi obecnie pokolenie artystów, które większą część swojego życia wiodło w Polsce po okresie zmian, a więc idee społeczeństwa obywatelskiego są im bliższe niż ich starszym kolegom, co wiąże się z naturalną większą aktywnością społeczną. Poza tym twórcy i ludzie kultury w ostatnim okresie w intensywny sposób zaczęli wykorzystywać współczesne formy komunikacji, aby wymieniać opinie i poglądy – prawie całe środowisko jest obecne na Facebooku, wielu artystów, krytyków ma swoje blogi, które traktują jak część swojej pracy twórczej. Ta zintensyfikowana komunikacja zwróciła uwagę na wspólne problemy i dała poczucie zaistnienia jako grupy społecznej.
Można więc odnieść wrażenie, że potrzebne było blisko 20 lat, aby twórcy stali się nie tylko obserwatorami życia społecznego, lecz także jego pełnymi uczestnikami; aby z postawy introwertycznej przeszli na pozycje społecznie ekstrawertyczne.
Wiele spektakli realizowanych obecnie w teatrach poprzez niekiedy trudną dla przeciętnego widza formę, poprzez zderzenie go z kontrowersyjnymi tematami poszerza jego społeczną, a także artystyczną świadomość. Uczestnictwo w przedstawieniu, w wydarzeniu artystycznym już samo w sobie jest poszerzaniem kompetencji kulturowych, ale warunek jest taki, aby sztuka, z którą konfrontuje się widz, zmuszała go do refleksji i aktywnego uczestnictwa, a więc nie była jedynie produktem do bezrozumnej konsumpcji czy sposobem na dostarczenie rozrywki.
Obecnie teatr powinien być rodzajem laboratorium, w którym artyści testują możliwe scenariusze zmian społecznych czy obyczajowych. To właśnie w teatrze widzowie coraz częściej mogą spotkać się z problemami, które w ich społeczności dopiero zaczynają się pojawiać. Działanie teatru jest niejako szczepionką, która może w przyszłości obniżyć napięcie społeczne związane z dynamicznymi zmianami, w których uczestniczymy i będziemy uczestniczyć. Teatr może również zadać pytania, które nie przynależą do standardowego dyskursu politycznego, może poszerzać dialog społeczny o nowe zakresy.
Aby jednak samo uczestnictwo w wydarzeniu kulturalnym, na przykład w spektaklu teatralnym, mogło podnieść kompetencje kulturowe, widz nie może pozostać zamknięty na jego przekaz. Kompetencje kulturowe w zakresie odbioru sztuki oraz świadomego wyboru oferty kulturalnej muszą zostać nabyte wcześniej, żeby widz był gotowy, otwarty na kolejne poszerzające doświadczenie.
Widz wszystkożerny
Jakiś czas temu spore zamieszanie wśród ludzi teatru wywołał raport „Badanie publiczności teatrów stolicy” przygotowany pod kierunkiem Agaty Siwiak i Karola Wittelsa. Wskazywał on na przypadkowość wyborów dotyczących uczestnictwa w wydarzeniach kulturalnych oraz bezkrytyczność widzów wobec oferty kulturalnej. Diagnozował, że oczekiwania artystów i potrzeby widzów się rozmijają, że odbiorca na ogół oczekuje rozrywki nieangażującej go intelektualnie i emocjonalnie.
Problem ma dwa aspekty. Jeden tyczy się samej oferty kulturalnej oraz instytucji ją proponujących – tego, że powinna być różnorodna, ale jednocześnie sprofilowana, że powinno się szukać innych sposobów na docieranie do odbiorców. Drugi problem to brak u widza umiejętności dokonywania świadomego wyboru wydarzenia artystycznego, w którym chce się uczestniczyć, oraz brak umiejętności krytycznego w nim uczestnictwa.
Tutaj znów wkraczamy w obszar kompetencji kulturowych w dziedzinie sztuki. Ich brak prowadzi do ryzyka zubożenia oferty kulturalnej, zredukowania sztuki do produktu i wyeliminowania jej jako jednego z ważnych elementów składowych dynamiki społecznej. W wymiarze praktycznym natomiast brak kompetencji kulturowych będzie skutkował brakiem zainteresowania obywateli uczestnictwem w kulturze, niezrozumieniem przekazywanych zjawisk i ich treści, a w najlepszym razie przypadkowością wyboru oferty.
W tej sytuacji kwestią przyszłości instytucji kultury jest podjęcie się przez nie zadania podniesienia kompetencji kulturowych chociażby poprzez edukację kulturalną. Zresztą twórcy raportu podkreślają znaczenie edukacji kulturalnej, która powinna niekiedy uprzedzać zaawansowane formy uczestnictwa w kulturze.
Warto jednak zaznaczyć, że – wbrew tradycyjnym wyobrażeniom – edukacja kulturalna nie powinna być nastawiona na zdobywanie wiedzy z zakresu kultury i sztuki, ale na zdobywanie umiejętności odbioru zjawisk artystycznych.
Teatr nie jest produktem, widz nie jest klientem
W roku 2012 pojawiło się słynne hasło „Teatr nie jest produktem, widz nie jest klientem”. Niestety, to słuszne hasło zostało przywołane w pewnym konkretnym kontekście i straciło część zawartego w nim potencjału znaczeniowego. Stało się jedynie protestem dużej części środowiska artystycznego przeciwko komercjalizacji kultury i błędnej polityce kulturalnej, a powinno być hasłem, za którego pomocą promuje się inne myślenie o kulturze w ogóle.
Oczywiście, widz nie tylko jest klientem, a kultura (teatr) nie tylko jest produktem. W wymiarze społecznym kultura jest także narzędziem do nabywania przez obywateli (odbiorców kultury) szeroko rozumianych kompetencji kulturowych i kreatywnych, nabywania zdolności funkcjonowania we współczesnej szeroko rozumianej kulturze, w społeczeństwie oraz nowoczesnym świecie. Traktowanie widza jedynie jako klienta wyklucza wchodzenie z nim w równouprawnioną interakcję i dialog, zakłada skupienie się na zaspokojeniu jego konsumenckich potrzeb. Rozumienie kultury jako produktu redukuje jej wartość jako podstawowego wyznacznika cywilizacyjnego.
Kompetencje kulturowe jako znak czasów
Dlaczego dziś kompetencje kulturowe są tak istotne i dlaczego działania w obszarze kultury, inicjatywy artystyczne powinny być nastawione na ich podnoszenie?
Jeszcze na początku XX w. kompetencje kulturowe nabywało się w związku z przynależnością do danej grupy czy klasy społecznej poprzez socjalizację i kształcenie. Te kompetencje kulturowe związane były zarówno z zachowaniem społecznym, sposobami kontaktów międzyludzkich, jak i z pewnymi potrzebami kulturalnymi czy też ich konwencjonalnym oraz estetycznym określeniem. Wraz z demokratyzacją społeczeństw oraz rozbiciem klas, rozpadem elit za kształtowanie kompetencji kulturowych będących umiejętnością swobodnego korzystania i poruszania się w obrębie kultury (w tym kultury artystycznej) nie są już odpowiedzialne czynniki związane z wychowaniem środowiskowym.
Szczególnie w Polsce mamy do czynienia z kryzysem kompetencji kulturowych, gdzie na współczesne tendencje (duża dynamika kulturowa wraz z pojawianiem się nowych obszarów kulturowych – kultura hiperspołeczeństwa, wzrost różnorodności, konsumpcyjny model kultury) nakłada się destrukcyjny charakter poprzedniego okresu ustrojowego, w którym kompetencje kulturowe wyznaczane były według standardów państwowych i politycznych, niedemokratycznych. Kompetencje kulturowe Polaków są w podwójnym kryzysie – ze względu na szybkość i charakter zmian współczesnego społeczeństwa i świata oraz ze względu na brak ukształtowanych społecznych, tradycyjnych kompetencji kulturowych, a także szczątkową formę kompetencji kulturowych przeniesionych z systemu poprzedniego ustroju. Charakterystyczne jest to, że polskiemu społeczeństwu brakuje otwartości na dialog, tolerancji odmiennych postaw, umiejętności krytycznego i aktywnego uczestniczenia w kulturze, kreatywności. Z drugiej strony współczesny konsumpcyjny model kultury pogłębił zagubienie polskich uczestników kultury, bo nie jest on ukształtowany na podstawie wartości, a oferta kulturalna nie jest z góry jasno zhierarchizowana – w korzystaniu z tego modelu kultury konieczne jest posiadanie krytycznych kompetencji kulturowych.
W tej sytuacji instytucje kultury i twórcy muszą podjąć się „pracy u podstaw”, nie mogą już liczyć na to, że kultura wysoka ma na zawsze zagwarantowaną pozycję wieńczącą piramidę kulturową. Nie ma elit społecznych, które by podtrzymywały jej status i jest ona po prostu jednym z uczestników rynku kultury. Jest to sytuacja niekomfortowa, szczególnie ze względu na przyzwyczajenie do uprzywilejowanej pozycji, ale nie jest to sytuacja beznadziejna. Przy czym, wbrew masochistycznym przekonaniom, kultura wysoka nie musi się poddawać jedynie deprecjonującym i upokarzającym regułom sprzedaży i reklamy, ale musi zadbać przede wszystkim o podnoszenie kompetencji kulturowych, bo tylko to zapewni jej przetrwanie na dynamicznym rynku, gdzie odbiorca kultury często bywa zdezorientowany ze względu na brak zmysłu krytycznego.
Kolejnym ważnym czynnikiem jest też to, że Polska dość nagle znalazła się w wielokulturowej Europie. A więc należy podnosić nie tylko kompetencje kulturowe, lecz także międzykulturowe, aby wyrabiać zdolności rozróżniania różnych kodów kulturowych, zdolności komunikacji międzykulturowych, te zaś będą przeciwdziałały wykluczeniu i marginalizacji „innych” oraz napięciom międzykulturowym. Statyczna wielokulturowość Europy, która jest faktem i poniekąd problemem, może dzięki rozwijaniu kompetencji międzykulturowych stać się dynamiczną międzykulturowością.
Spojrzenie w przyszłość
Kiedy w połowie lat 90. uczestniczyłem w zajęciach prowadzonych przez profesora Jacka Woźniakowskiego w krakowskiej PWST, zwracał on studentom reżyserii uwagę na coś, co dzisiaj można byłoby nazwać kompetencjami kulturowymi i międzykulturowymi. Szczerze mówiąc, nie bardzo wiedzieliśmy, o czym dyskutujemy. Te sprawy pozostawały dla nas poniekąd obce. I trudno się temu dziwić – wówczas nikt nawet nie myślał, że Polska tak szybko stanie się członkiem Unii Europejskiej. Profesor miał inną perspektywę. Po pierwsze, był z ducha i doświadczenia Europejczykiem, a po drugie, wychował się w kraju wielokulturowym, jakim była przedwojenna Polska. Jako uważny świadek dokonujących się zmian przewidywał widocznie również dwie kwestie. Wiedział, że jako artyści wkrótce znajdziemy się w wielokulturowej Europie, w której niezbędne będą kompetencje międzykulturowe, oraz że czasy, kiedy odbiorcą kultury była ekskluzywna grupa społeczna przygotowana do jej odbioru i konwencjonalnego charakteru, już nie istnieją, a demokratyzacja dostępu do kultury będzie wymagała zwrócenia uwagi artysty na komunikację z odbiorcą, na podnoszenie kompetencji kulturowych jako warunku jej powodzenia.
Obecnie pojęcie kompetencji kulturowych, a także kompetencji międzykulturowych i kreatywnych jest odmieniane przez wszystkie przypadki w opracowaniach teoretycznych, raportach, programach polityk kulturalnych. Dobrze by jednak było, gdyby świadomość znaczenia tych pojęć była jak najszersza oraz by szły za nimi konkretne działania. Być może pojęcia te są zbyt szerokie i łączą zbyt wiele aspektów funkcjonowania społecznego, ale uważam, że w tym właśnie tkwi sens przemiany myślenia o kulturze w najbliższym okresie w Europie. Tylko Europę, ze względu na tradycję i potencjał, stać na wyznaczenie sobie takiej drogi, która włącza sztukę i najwyższej klasy artystów w użyteczne działania kreujące świadome społeczeństwo.
Bez podnoszenia kompetencji kulturowych (nie tylko w odniesieniu do sztuki) i kompetencji międzykulturowych nie zbudujemy prawdziwie obywatelskich, demokratycznych społeczeństw i utkniemy na drodze ewolucji cywilizacyjnej, gdyż procesy społeczne nie nadążą za przemianami politycznymi i gospodarczymi. Warto więc, by to, co sami teoretycznie opracowujemy i wnosimy do europejskiego systemu społecznego i politycznego, było realizowane w Polsce w sposób wystarczający, a tymczasem niestety tak się nie dzieje. Warto, by ludzie kształtujący politykę kulturalną, zarządzający kulturą oraz tworzący ją wzięli sobie do serca rekomendację zawartą w konkluzji Rady Europy „w sprawie kompetencji kulturowych i kreatywnych i ich roli w budowaniu kapitału intelektualnego Europy”. By państwa członkowskie: „zwiększały wśród decydentów, podmiotów zajmujących się kulturą i edukacją, przedsiębiorstw i organizacji pozarządowych na szczeblu krajowym, regionalnym i lokalnym świadomość roli, jaką może odgrywać rozwijanie kompetencji kulturowych i kreatywnych – zwłaszcza kompetencji kluczowej, jaką jest «świadomość i ekspresja kulturowa», a także sprawiły, by szerzej uznawano znaczenie stosownych działań, i rozpowszechniały wzorcowe rozwiązania wśród tych podmiotów”.