W debacie publicznej jakiś czas temu pojawił się pomysł wprowadzenia bezwzględnego zakazu wydawania Rosjanom wiz uprawniających do wjazdu na teren Unii Europejskiej. Sądzę, że politykę wizową należy zaostrzyć. Ale całkowitego – podkreślam, całkowitego – zakazu nie popieram.
Doskonale rozumiem emocje, jakie kierują zwolennikami kompletnego zamknięcia granic przed Rosjanami. Zgadzam się, że nie możemy stać z założonymi rękoma, kiedy w Ukrainie popełniane są zbrodnie, a Rosjanie na ulicach kraju UE manifestują dumę z reżimu Putina. To także we mnie wywołuje gniew. Należy sobie jednak zadać pytanie: po co prowadzimy politykę zagraniczną – żeby dać ujście emocjom, czy osiągnąć swoje cele ? Całkowity zakaz zaspokaja potrzebę chwili, na dłuższą metę lepiej wybrać inne rozwiązania.
Przede wszystkim uważam, że stosowanie odpowiedzialności zbiorowej jest przeciwskuteczne. Sprzeciwiający się Putinowi Rosjanie usłyszą, że Zachód postawił na nich krzyżyk i nie mają czego w Europie szukać. A Putin dostanie argument, że Unia Europejska kieruje się ślepą rusofobią.
Oczywiście, Putin nie potrzebuje pretekstów do uzasadniania swoich zbrodni, bo kiedy nie ma argumentów, zawsze może sięgnąć po kłamstwa – jak te o zagrożeniu ze strony NATO, o rządach nazistów w Ukrainie, czy o odwiecznej jedności Ukraińców i Rosjan. Padają one na podatny grunt, bo wielkoruska mentalność siedzi w Rosjanach głęboko – Piłsudski mawiał, że w Rosji nawet anarchiści są imperialistami. Nie uda się tej mentalności zrzucić jutro, może nie uda się i za wiele lat. Ale trzeba próbować, a żeby to robić, trzeba mieć z kim pracować. Dlatego należy podtrzymać możliwość kontaktu z rosyjską opozycją – niezależnie od tego, jak nieliczna i jak słaba się dziś wydaje.
Zwolenników całkowitego zakazu pytam: czy gdyby Aleksiej Nawalny lub Władimir Kara-Murza uciekli za granicę to naprawdę chcieliby Państwo odmówić im wjazdu do UE dlatego, że są obywatelami Federacji Rosyjskiej?
Wiem, że prodemokratyczni dysydenci to niewielka grupa. Sondaże publikowane w Rosji mówią, że ogromna większość obywateli popiera Putina i wojnę. W zachodnich mediach pojawiają się wstrząsające historie rodzin ukraińsko-rosyjskich zrywających kontakty, ponieważ strona rosyjska nie wierzy ukraińskiej, co tak naprawdę dzieje się na wojnie. Nie mam wątpliwości, że miliony Rosjan szczerze wierzą w geniusz swojego wodza. Jaka jest jednak skala tego poparcia, nie wiemy. Bo w rzetelność sondaży prowadzonych w państwie skrajnie autorytarnym po prostu nie ufam. Proszę pamiętać, że w rosyjskich więzieniach siedzi dziś więcej osób niż w czasach Breżniewa. Nie sądzę, by w takich okolicznościach przeciętni obywatele szczerze odpowiadali na pytanie dzwoniącego do nich „badacza opinii”.
Ale – może ktoś odpowiedzieć – prawdziwi dysydenci zawsze mogą złożyć podanie o azyl. Zgoda, taka droga jest jednak równoznaczna z nakładaniem na tych ludzi dodatkowego ryzyka, bo przecież ich działalność jest zwykle monitorowana przez służby. Wizyta w ambasadzie państwa UE zapewne zostanie odnotowana, a podczas oczekiwania na decyzję aplikant musi nadal żyć w Rosji. Nie dziwi mnie więc deklaracja Amerykanów, którzy odmawiają wprowadzenia całkowitego zakazu wydawania wiz. „Stany Zjednoczone nie chciałyby zamykać drogi do ucieczki i bezpieczeństwa tysiącom rosyjskich dysydentów oraz innych ludzi narażonych na naruszenie praw człowieka”, powiedział niedawno rzecznik Departamentu Stanu.
Bezwzględny zakaz byłby też niepragmatyczny z innego powodu – migracja może być narzędziem walki z putinowskim reżimem. A przynajmniej z takiego założenia zdaje się wychodzić Biały Dom, który dobrze wykształconym Rosjanom chciał ułatwić, a nie utrudnić przyjazd do Stanów Zjednoczonych. W jednym z pakietów pomocowych dla Ukrainy zawarto regulacje znoszące część wymogów potrzebnych do uzyskania pozwolenia na pracę w USA. Zmiana dotyczyłaby Rosjan z doktoratami lub magisterium w takich dziedzinach jak matematyka, informatyka czy inżynieria. Ostatecznie ten przepis nie został wprowadzony w życie, ale niewykluczone, że Stany Zjednoczone do niego wrócą. Nie byłby to pierwszy raz, gdy Amerykanie korzystają z wiedzy i umiejętności obywateli nawet podłych reżimów.
Poza tym dane pokazują, że z Rosji już wyjechały setki tysięcy dobrze wykształconych ludzi – głównie do Turcji, Gruzji i Armenii. W artykule opublikowanym w marcu, BBC za pewnym rosyjskim ekonomistą szacowało liczbę migrantów nawet na 200 tysięcy. Niezależny magazyn „The Moscow Times” w kwietniu oceniał, że łączna liczba emigrantów z samej tylko branży technologicznej może sięgać 170 tysięcy. W maju „Washington Post”, powołując się na szacunki organizacji non-profit pomagającej rosyjskim uciekinierom, szacował całkowitą ich liczbę na 300 tysięcy osób.
Powstaje pytanie, co leży w naszym, zachodnim interesie – wypchnięcie tych ludzi z powrotem do Rosji, czy skorzystanie z ich pracy z korzyścią dla nas? Poza tym, jeśli naprawdę uważamy, że Rosjanie nie mają skąd czerpać informacji na temat prawdziwych wydarzeń w Ukrainie, to pobyt w Europie jest szansą na pokazanie im prawdy o tym, co robią ich rodacy.
Ale czy przyjęcie tak wielu Rosjan w tak krótkim czasie nie będzie, aby niebezpieczne? Skąd wiemy, że to faktycznie ludzie uciekający przed reżimem, a nie będący na jego usługach? Od tego mamy specjalne służby. Uważam, że formularze wizowe powinny być rozszerzone o historię zatrudnienia oraz o deklarację braku korzyści z autorytarnego reżimu oraz agresji na Ukrainę. W przypadku wykrycia kłamstwa delikwentowi groziłoby wykluczenie ze strefy Schengen na długi czas lub dożywotnio. Ponadto, urzędnicy konsularni mogliby poszerzyć zakres weryfikacji kandydatów do wyjazdu, na przykład sprawdzając ich aktywność w mediach społecznościowych. Amerykańscy urzędnicy imigracyjni żądają nawet haseł do smartfonów i laptopów oraz przeglądają ich zawartość.
Celem moich krytyków jest przede wszystkim obrona Ukrainy. W pełni ten cel podzielam i również stawiam go na pierwszym miejscu. Ale ja chciałbym czegoś jeszcze – zmiany Rosji na państwo przewidywalne i niegroźne. Wiem, nie udało się przez wiele lat i być może nie uda się przez wiele kolejnych. Ale to nie znaczy, że mamy zupełnie porzucić starania. Możemy ograniczyć liczbę Rosjan wjeżdżających do Europy, powinniśmy zaostrzyć kryteria wizowe, ale całkowity zakaz to błąd.
Autor zdjęcia: Mariya Oliynyk
Fundacja Liberte! zaprasza na Igrzyska Wolności w Łodzi, 14–16.10.2022. Partnerem strategicznym wydarzenia jest Miasto Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń. Więcej informacji na: www.igrzyskawolnosci.pl