Tradycję tę ochoczo kontynuuje obecna władza. Identycznie, jak z pułkownikiem Mazgułą, całkiem niedawno telewizja reżimowa postąpiła z Krystyną Jandą. Aktorka pod KOD-erskim licznikiem zapytała publicznie, dlaczego nie opiekuje się nami duszpasterz, jak to było w zwyczaju za czasów pierwszej Solidarności. Pytanie retoryczne; wiemy, dlaczego. Dlatego, że współczesny nam kler kolaboruje z władzą, cementując sojusz tronu z ołtarzem. W sferze symbolicznej pytanie jednak uzasadnione, bowiem część KOD-erów z wdzięcznością przyjęłaby kapłańską posługę (piszący te słowa akurat stanowczo nie, bo to całkiem nie jego bajka). Tym bardziej, że legenda Solidarności, Lech Wałęsa, obnosił się z Matką Boską w klapie i to był jego znak rozpoznawczy.
Telewizja narodowa Jacka Kurskiego wyabstrahowała część wypowiedzi aktorki, opatrując ją kłamliwym komentarzem, by upowszechnić insynuację, że Janda ma do KOD-u pretensje za bezbożnictwo, podczas gdy było inaczej: miała pretensje do księży, że nie znalazł się żaden odważny, który by się przeciwstawił episkopalnej linii partyjnej i prorządowej. Aktorka została zmuszona do wyjaśnień, że nie jest wielbłądem. Posiana została wątpliwość, czy aby na dojrzałe lata kariery nie stała się dewotką, która najchętniej uczestniczyłaby w nabożeństwach. Cel w tym przypadku osiągnięto połowicznie. Nadal liczymy na moralne wsparcie Krystyny Jandy, a ona nieprzerwanie nas wspiera. Dlatego podpisała się pod niedawną odezwą STOP DEWASTACJI POLSKI.
Pod tą samą, pod którą podpisali się liderzy partii opozycyjnych, a także Władysław Frasyniuk, Sławomir Broniarz ze Związku Nauczycielstwa Polskiego, Mateusz Kijowski, Lech Wałęsa, aktor Krzysztof Pieczyński, prezydenci miast, Marta Lempart ze Strajku Kobiet. I pułkownik Adam Mazguła.
Dlaczego wojskowy podpisał tę odezwę? Bo sprzeciwia się deptaniu przez rząd Konstytucji, na którą przecież żołnierze przysięgają. Płk Adam Mazguła apeluje do dowódców i żołnierzy. Jest zatem cennym sojusznikiem opozycji, bo wyraża przekonania i postawy tej części armii, która nie zgadza się na szaleństwo ministra Macierewicza.
Tymczasem, pisowski rząd wymyślił ustawy dezubekizacyjne, z pomocą których przyoszczędzi trochę grosza dla kosztownego programu 500+ i stosując odpowiedzialność zbiorową pozbawi apanaży emeryckich wszystkich – no, właśnie, kogo…?! Wszystkich wojskowych, którzy byli w służbie czynnej w stanie wojennym? Może to będzie taka nasza nowa tradycja, że i teraźniejszych wojskowych w służbie reżimu pisowkiego pozbawimy w przyszłości świadczeń emeryckich? Wszak wspierają oszalałego ministra Macierewicza? Tak po prostu, z listy i bez sądu. Bez określania zakresu odpowiedzialności. Będą oszczędności dla budżetu, jak jak teraz.
Otóż, na pikiecie protestujących przeciw tym pisowskim ustawom zjawił się pułkownik Mazguła. Wykorzystała to telewizja reżimowa, i tak jak w przypadku Jandy, tak też w przypadku Mazguły zmanipulowała jego tam publiczną wypowiedź. Płk. Adam Mazguła stał się bohaterem internautów po tym, gdy spytał Antoniego Macierewicza patriotą jakiego kraju jest. Teraz znalazł się na celowniku TVP, która zarzuca mu udział w stanie wojennym, a także bronienie go do dzisiaj. Sam emerytowany żołnierz zapewnia, że w 1981 roku w ogóle nie wyszedł z koszar. Zarzuca też prawicy manipulację.
Kijowski broni Mazguły: „To jest jedna niefortunna wypowiedź rzeczywiście i ona została mocno zmanipulowana”. Ale część opozycji ufa jednak telewizji reżimowej. Po co nam Mazguła? Przecież (rzekomo) broni stanu wojennego!
Jesteśmy dziś skazani na własny rozsądek i wyczucie. Nie ulegajmy pisowskiej propagandzie i dezinformacji. Nie dajmy się podzielić. Nie wierzmy władzy, która robi wszystko, by nas skłócić i rozbić naszą jedność. Nie bądźmy zabawkami w rękach złe władzy. Miejmy własny rozum. Tak niewiele trzeba, wystarczy chwila namysłu. Okażmy solidarność z tą myślącą częścią armii, której nie pod drodze z szaleństwami Antoniego Macierewicza.
