Czytelnictwo to droga. Wybrukowana rozterkami postaci i przystrojona kwieciem metafor zdaje się pytać: gdzie teraz? Nie daje jednak odpowiedzi. To czytelnik, swoim „tak”, „nie”, „tutaj” i „teraz” buduje ją lekturą, przemyśleniami, a także (choć może przede wszystkim) własnym życiorysem.
„Ty zgłupniesz od tych książek!” – słyszałam jako dziewczynka w szkole podstawowej od babci, gdy któryś raz z kolei zderzyłam się z drzwiami zaczytana w opasły tom Harry’ego Pottera. Za każdym razem postanawiałam zaryzykować i nie odkładałam książki. Po kilkunastu latach znam już na pamięć układ wszystkich drzwi i progów w domu rodzinnym i doczekałam się aktualizacji w rozmowach telefonicznych z ukochaną babcią: aleś Ty zgłupiała przez te książki!
Zapewne nie jestem jedyną osobą, która takie słowa słyszała, słyszy lub usłyszy, gdy za kilka lat nauczy się alfabetu i nic w świecie już nie będzie takie samo. W rodzinach mieszkających na wsi, trudniących się pracą fizyczną, czy po prostu wśród ludzi, którzy mają określone marzenia i plany na przyszłość swych dzieci (czy to ściśle określony profil kariery, czy wizję wpasowania się w tradycyjne role rodzinne, jak na przykład macierzyństwo i troskę o dom w przypadku kobiet), książki mogą jawić się jako niepotrzebne rozpraszacze, odwracanie uwagi od tego, co „ważne”.
Jak więc jawi się takie „głupienie” od książek i odwracanie uwagi od tego, co naprawdę, ale to naprawdę ważne? Jako kobieta zostałam niejednokrotnie uświadamiana, iż przez to, że tyle czytam, nie znajdę męża (sic!). Moja serdeczna przyjaciółka, która podobnie jak ja „naczytała się feministycznych bzdur i nie można z nią już porozmawiać”, pewnie też nie znajdzie. Oczywiście żaden ze światłych sędziów w naszej sprawie nie spytał nas, czy w ogóle interesuje nas taki sposób życia. Podobny los czeka zapewne wiele innych zabłąkanych kobiet, które odwracają głowy od mężczyzn, którzy mogą swą pracą zdjąć z ich ramion materialne troski i zaprosić do wychowywania dzieci i strzeżenia domowego ogniska. Tu oczywiście konieczna jest pewna klaryfikacja: tradycyjny model rodziny może być piękny i funkcjonalny oraz dawać szczęście tworzącej go rodzinie. Uważam jednak, iż jest to możliwe wtedy i tylko wtedy, gdy obydwie strony się na niego godzą i praca żadnej z nich nie jest lekceważona.
Szukając sposobu, w jaki można „głupieć” od książek w potocznym rozumieniu, można się także odwołać do najzwyklejszej w świecie różnicy zdań i poglądów. Gdy w dyskusji jednemu z adwersarzy zaczyna brakować argumentów i nie jest to dialog mający rangę debaty czy choćby merytorycznej dyskusji, bardzo łatwo usłyszeć (lub wysunąć) oskarżenie o głupotę. Gdy jeszcze wyjdą na jaw odmienne literackie upodobania oponenta lub oponentki, to z dużą dozą prawdopodobieństwa padnie kwestia, że „to wszystko przez te książki”.
Wszystko przez książki… Cóż nas takiego przez te książki spotyka? Już od najmłodszych lat chowamy się w stogu siana z dziećmi z Bullerbyn, gramy w zadowolenie z Pollyanną, płaczemy za pieskiem Lampo, który jeździł koleją i wraz z Anią Shirley szukamy przestrzeni dla ogromu dziecięcej wyobraźni… Gdzie więc jest moment, w którym człowiek staje się „głupi”? Kiedy czytelnictwo staje się zagrożeniem dla „mądrości” uznawanej przez otoczenie? Prawdopodobnie wskazać tu można na moment, w którym lektura staje się wyrytym w Delfach i spopularyzowanym przez Sokratesa wezwaniem gnothi seauton, poznaj samego siebie. Każda książka jest bowiem światem przedstawionym przez autora, poniekąd nawet jego duchem, lub wręcz pomnikiem trwalszym niż ze spiżu z ody Horacego. Każda, nawet w najmniejszym stopniu, zmusza nas do refleksji. Każda bardziej lub mniej konfrontuje czytelnika z jego otoczeniem. Czasem może to prowadzić do pochwał miłości, czasem do odkrycia przyjaciół w otaczających nas ludziach. Czasem też jakaś dziewczynka staje się na moment Anią z Zielonego Wzgórza. Tak, jak bohaterka kreowana przez Lucy Maud Montgomery rozbiła na głowie Gilberta glinianą tabliczkę, tak wiele młodych osób czyni podobne gesty w ramach pierwszego w swym życiu stawiania granic. I jak to z granicami bywa, zawsze znajdzie się ktoś, komu one będą igłą w oku, dla kogo będzie to przeszkodą, czasem wręcz zagrożeniem. Ale gdy raz się poczuje swoją sprawczość, gdy w gąszczu zastanych i częściowo zinternalizowanych norm i tradycji zacznie człowiek dostrzegać swe zaplątane ja, nie będzie łatwo go oddać. Sama możliwość odkrycia siebie będzie niczym giez, który dźga z każdą przeczytaną stroną, z każdą książką. Jakże kuszące są efekty „sprytu i książek”, które uzyskała Hermiona Granger (przez resztę życia będę wdzięczna J. K. Rowling za bohaterkę, która wzbudziła we mnie tak gwałtowną chęć do rozwoju i pracy nad sobą), jak wiele drzwi się otwiera w literaturze!
Czytelnictwo to droga. Wybrukowana rozterkami postaci i przystrojona kwieciem metafor zdaje się pytać: gdzie teraz? Nie daje jednak odpowiedzi. To czytelnik, swoim „tak”, „nie”, „tutaj” i „teraz” buduje ją lekturą, przemyśleniami, a także (choć może przede wszystkim) własnym życiorysem. Co ważne, pytania, które przed nami stają, stają się coraz bardziej zawiłe, dylematy coraz trudniejsze, a możliwości coraz bardziej liczne i niejednoznaczne w skutkach. Często właśnie tutaj człowiek może poczuć się „głupi” (w tym wypadku może niekoniecznie w rozumieniu tego pojęcia prezentowanym przez moją babcię), widząc, jak wiele jeszcze jest do poznania, jak wiele do rozstrzygnięcia, ile z każdą odpowiedzią pojawia się niewiadomych… Ta styczność ze słynnym „wiem, że nic nie wiem” z początku może przytłaczać, onieśmielać, wręcz zatrważać ilością niewiadomych. Ale gdy się człowiek obejrzy za siebie, na drogę, którą już zbudował… Na wartości, które znajdował i hartował w ogniu sporów oraz dylematów, na myśli, które ogrzał ciepłem przyjaciół i sojuszników, na wiedzę, którą rozwinął w zetknięciu z licznymi nauczycielami (którymi mogą być dla nas nawet przechodnie), na pewność siebie podbudowywaną gdzieniegdzie przez mentorów i mentorki… Ta niewiedza może okazać się wówczas początkiem kolejnej, ekscytującej przygody i zaproszeniem.
Tak więc, w imieniu wszystkich, którym choć raz próbowano podciąć skrzydła (lub już podcięto i chcą, by im odrosły) mówię z mocą: babciu (można podstawić własną postać, postacie lub grupę), będę dalej czytać. Chcę dalej „głupieć” od książek!
Fundacja Liberté! zaprasza na Igrzyska Wolności w Łodzi w dniach 10 – 12.09.2021.
Dowiedz się więcej na stronie: https://igrzyskawolnosci.pl/
Partnerami strategicznymi wydarzenia są: Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń.
