Nie jestem stuprocentowym wyznawcą Platformy Obywatelskiej, tak naprawdę głównym argumentem skłaniającym mnie do głosowania na tą partię jest osoba Donalda Tuska, którego hołdowanie w młodości ideałom hippisowskim czy rockowym i picie wina czy palenie trawki w liceum (przyznanie się do tego na pewno przysporzyło mu wielu wyborców) widać do dzisiaj. Aby nie być gołosłownym przytoczę kilka przykładów. Pierwszy, najbardziej wyraźny to zniesienie obowiązkowej służby wojskowej, drugi – zakaz bicia dzieci, dalej zamiary wprowadzenia depenalizacji posiadania marihuany albo na przykład wypowiedzi, w których Bronisław Komorowski mówi, że poprawność polityczna to nic innego jak kultura osobista (czyli rzecz chwalebna i potrzebna). Te wypowiedzi czy decyzje przedstawiają ich bardziej jako socjal liberałów (jeśli chodzi o światopogląd i wyznawane wartości) niż konserwatystów (pomimo tego, że w programie na takich się prezentują, z tym, że są tam pewne kruczki. Na przykład taki, że „uznajemy Dekalog” ale zaraz „państwo nie powinno stać na jego straży”) .
Chciałbym zmiany rządu ponieważ moje poglądy gospodarcze są na lewo od tych tradycyjnie przypisywanych Platformie. Chociaż jak to w Polsce bywa, „lewicowy” i „wrażliwy społecznie” premier z SLD mówi powodzianom, że „trzeba się było ubezpieczyć”. Natomiast rzekomy wyznawca krwiożerczego i bezdusznego kapitalizmu i liberał w kwestiach gospodarczych – Donald Tusk, daje powodzianom solidne dotacje. W sumie jest to całkiem logiczne, czego nie mógł zrozumieć przedstawiciel centrum Adama Smitha, który stwierdził, że powodzianom należy dawać wędki a nie tak jak Donald Tusk – rybę. Chyba w dosłownym znaczeniu bo jak owy profesor wyobraża sobie przedsiębiorczość tych ludzi w obliczu faktu, że nie mają gdzie mieszkać a wszędzie jest woda to nie wiem. Chyba najpierw trzeba zaspokoić ich podstawowe potrzeby, takie jak miejsce gdzie mogą spać zanim zacznie się ich zaganiać do budowy kapitalizmu w Polsce. Bo ciężko sobie wyobrazić aby założyli jakąś firmę nie mając dachu nad głową, poza tym kto byłby odbiorcą ich usług. Dobrze, że profesor (niezbyt urealniony) nie zaproponował szkoleń zawodowych na zalanych terenach zamiast dotacji. Kolejny przykład, że nawet najlepsza formułka („dawać wędkę nie rybę”), nie zawsze pasuje do każdej sytuacji, a w sytuacji powodzian może brzmieć kuriozalnie.
Mówiąc szczerze każda obecnie realna propozycja oprócz PO wydaje mi się kompletnie beznadziejna. Moim zdaniem na wszelką krytykę obecnego rządu trzeba wziąć poprawkę w postaci tego co robią inne partie.