Chłop potęga jest i basta
Ten jak huknie czy zagwizda
To od czasów króla Piasta
Drży ze strachu każda glizda
”Chłop żywemu nie przepuści”
Kazimierz Grześkowiak
Wbrew wizerunkowi jaki stara się promować kreujący się na rozsądnego modernizatora Waldemar Pawlak PSL to partia w największym stopniu konserwatywna, by nie powiedzieć wsteczna. To partia, oparta w znacznej mierze na klanowych związkach osobistych, obronie interesów konkretnych działaczy i ich rodzin na szczeblu gmin i powiatów. To także najbardziej cyniczny i wyrachowany na polskiej scenie politycznej gracz. W negocjacjach z PSL-em jak wiadomo wszystko jest kwestią ceny. I nie chodzi bynajmniej o koncesje programowe, ale o stanowiska, które „leżą na stole”.
W imię reguły, że wybory zawsze wygrywa koalicjant PSL-u partia odcisnęła swoje piętno na III RP, współrządząc przez równo połowę czasu (11 lat) jaki minął od 1989 roku. I nie było to bynajmniej piętno pozytywne. PSL walcząc o dotacje od hektara dla polskiego rolnika sprawił, że wraz z zastrzykiem jakże potrzebnej gotówki polska wieś nie została poddana żadnym zachętom na rzecz konsolidacji rozproszonej struktury własności gruntów rolnych. Doraźne wegetowanie na niewielkich spłachetkach ziemi stało się całkiem opłacalne, co blokuje konieczne odchodzenie od niskonakładowego rolnictwa w kierunku pozarolniczych miejsc pracy. Archaiczny KRUS, poza tym, że jest jawną niesprawiedliwością wobec tych, którzy nie mają szczęścia posiadać ziemi rolnej, powoduje, że między (głodowymi przyznajmy) emeryturami rolników a ich dochodami czy czasem pracy właściwie nie ma żadnego związku. Reforma emerytalna z 1997 roku z punktu widzenia wsi się nie wydarzyła.
O takich tematach jak nepotyzm nawet nie wypada wspominać. Przykład pierwszy z brzegu, kiedy „Dziennik” opisał jak firma konkubiny Pawlaka wygrywa w podległej mu instytucji przetargi (zupełnie zgodnie z procedurami), a w innej pozwala zarobić (także zgodnie z prawem) fundacji, którą założyła i którą rządziła jego matka podniósł się ze strony ludowców krzyk, że to atak na wieś i że co złego w tym, że zatrudnia się rodzinę? Przecież rodzina to podstawa.
Negatywny wpływ PSL-u nie ogranicza się niestety do sfery wsi i rolnictwa. Partia ta od początku transformacji zawsze była sceptyczna wobec Zachodu, sojuszu z USA czy integracji z Unią Europejską. Na relacje ze Wschodem, zwłaszcza z Rosją patrzyła wyłącznie przez pryzmat korzyści gospodarczych, tracąc zupełnie z oczu kwestie geopolityczne. Najwyrazistszym przykładem były negocjacje wokół kontraktu gazowego będące w gestii podległego Pawlakowi Ministerstwa Gospodarki, w rezultacie których do dymisji w proteście podobno omal nie podał się Radosław Sikorski, a Unia Europejska musiała interweniować w wynegocjowany już kontakt w celu zachowania reguł, o które sami wcześniej walczyliśmy na szczeblu Wspólnoty. To Jolanta Fedak odpowiada (w tandemie z Janem Vincentem Rostowskim) za cofnięcie reformy emerytalnej i obcięcie do poziomu 2,3% składki emerytalnej trafiającej do OFE, a realne pieniądze na koncie w funduszu emerytalnym (pobierającym, przyznajmy, zbyt wygórowaną prowizję) zastąpiono zapisem księgowym w ZUSie.
Także ostatnie działania PSLu sprzeciwiającego się twardo rządowej (sic!) propozycji podniesienia wieku emerytalnego i próby zupełnego rozmycia reformy (np. przez wcześniejsze przechodzenie na emeryturę matek czy odsuwanie jej w czasie przez rozkładanie na etapy) trzeba ocenić jak najgorzej. PSL niezwykle skuteczny w byciu „wewnętrzkoalicyjną opozycją” nawet nie udawał, że zależy mu na długofalowym interesie państwa i tym, żeby system emerytalny był w przyszłości w ogóle wypłacalny, ale targował się jak przekupka na rynku. Zapewne nadchodzące listopadowe wybory na prezesa partii nie były tu pozbawione znaczenia.
Podniesienia wieku do 67 lat nie udało się zablokować, ale ludowcy tradycyjnie ugrali dla swojego elektoratu wyjątki od reguły. I tak, jak pisze „Rzeczpospolita” z 2 kwietnia: „Dziś rolnik może przejść na wcześniejsze świadczenie po opłacaniu składek na KRUS przez 120 kwartałów. To oznacza, że jeśli ktoś zapisał się do KRUS, mając 20 lat, prawo do emerytury uzyskuje w pięćdziesiątym roku życia. W dodatku przechodząc na wcześniejsze świadczenie, otrzymuje nie częściową emeryturę, ale pełną. I jest ona płacona z budżetu, a nie jak w przypadku częściowych emerytur – z odłożonego kapitału emerytalnego.”
Jak się ma to do konstytucyjnej równości wobec prawa? Nijak. Ale w takim razie bądźmy konsekwentni i nie bójmy się odważnych rozwiązań. KRUS dla każdego!
