We Flow Art House prezentujemy niezwykły cykl „Ciałobrazy” artystki i fotografki Natalii Miedziak-Skoniecznej, która czułym okiem przygląda się naszej naturze. Symbolicznie dotyka męskości i kobiecości. Rejestruje je w intymnych, abstrakcyjnych kadrach. Ciało na fotografiach Natalii nie ma indywidualnych cech. Jest naturalne, rozluźnione, wolne, dzikie… i staje się rzeźbiarską gliną, która wtapia się w otaczający je krajobraz. Patrzysz się i wyczuwasz w nich siebie – widzisz siebie na nowo.
Marta Krajenta: Uwielbiam ten fotograficzny cykl rzeźbiarski. Jestem dumna, że możemy go prezentować we Flow Art House. I nie bez znaczenia jest również to, że ekspozycję zaaranżowaliśmy na wakacje. Jest w moich oczach hołdem dla wolności i naturalności. Tak bardzo potrzebnym obecnie zarówno kobietom, jak i mężczyznom. Jak powstał pomysł i jak się zaczął rozkręcać?
Natalia Miedziak-Skonieczna: Projekt „Ciałobrazy” rozpoczął się w mojej głowie już wiele lat temu. Od zawsze fotografia ludzi była mi bliska, ale nie chciałam na zdjęciach uwieczniać ich wizerunków. Bardziej niż sama twarz i portret, interesowało mnie ciało i to, co można przez nie „opowiedzieć”. Tematowi aktu poświęciłam zarówno moją pracę licencjacką, jak i magisterską. Zgłębiałam wtedy twórczość Billa Brandta i jego surrealistyczne podejście do fotografii nagości oraz badałam dzieła innych fotografów i ich różnorodne sposoby przedstawiania ciała. Myślę, że w tamtym momencie zasiały się we mnie pierwsze ziarna, które kiełkują obecnie.
Co tobą kierowało? Jak to, co cię wtedy fascynowało, prowadziło cię dalej w twórczych poszukiwaniach?
W 2017 roku spisałam szkic projektu fotograficznego, który zatytułowałam „Powrót do domu”. Hasłami przewodnimi były tęsknota, potrzeba bycia blisko, próba dokumentacji dialogu, jaki ciało prowadzi z otoczeniem. Chciałam skupić się na nagości w naturze, podejść do ciała jak do rzeźbiarskiej bryły, poszukując w nim analogii i nawiązań do otoczenia. Projekt ten miał być dla mnie odskocznią od codzienności w dużym mieście i uwolnieniem się od fotografii komercyjnej, którą się wtedy zajmowałam. Do „Powrotu do domu” podchodziłam wiele razy, ale zawsze brakowało mi odwagi i znajdowałam dla siebie nowe usprawiedliwienia, by nie realizować tego projektu. Myślę, że po prostu potrzebowałam czasu żeby dojrzeć, bo podskórnie czułam, że to może zmienić nie tylko sposób, w jaki fotografuje, ale też to, jak postrzegam świat. I tak też się później stało.
Jak kształtował się twój warsztat i główne założenia, cel?
Zanim rozpoczęłam tworzyć pierwsze zdjęcia do projektu, w moich pracach dążyłam do coraz większego upraszczania. Usuwałam dodatkowe elementy pojawiające się na zdjęciach i co za tym idzie, skupiałam się coraz bardziej na ciele. Realizowałam wtedy między innymi sesje sportowe i patrząc wstecz pamiętam, że już wtedy przeszkadzały mi ubrania moich modeli. Prosiłam ich, aby ubierali się w jednokolorowe stroje, które nawiązują do odcieni skóry. Nie chciałam, żeby wzory i fantazyjne kroje wychodziły na pierwszy plan i odbierały moc temu, co już wtedy (mimo, że jeszcze nienazwane) było dla mnie w fotografii najważniejsze, czyli ciału.
W pracy twórczej od początku zależało mi, aby była ona wolna od oczekiwań i opierała się na intuicyjnym tworzeniu. W związku z tym, że przez wiele lat pracowałam zawodowo jako fotograf, potrzebowałam odnaleźć w swojej twórczości miejsce, w którym będę mogła realizować się bez ram i oczekiwań z zewnątrz. Do moich zdjęć pozowały osoby bez wcześniejszych doświadczeń. Od samego początku komunikowałam im, żeby nie nastawiały się na rezultaty oraz że ja również nie mam wobec nich żadnych oczekiwań. Zamiast konkretnego planu, najważniejsze było aby “poczuć” miejsce, w którym się znajdujemy, wejść w kontakt ze sobą, z naturą oraz z ciałem lub po prostu wybrać się na wspólny spacer.
Twoje zdjęcia sprawiają wrażenie długo i starannie planowanych, a tymczasem okazuje się, że powstają bardzo spontanicznie, pod wpływem chwili. Są wynikiem czucia. O czym najczęściej myślisz? Co cię fascynuje?
Zawsze podczas takich sesji staram się stwarzać odpowiednie warunki i okoliczności oraz dbam o naturalność. Większość zdjęć, które do tej pory zrealizowałam, robione były podczas świtu, kiedy umysł jest jeszcze na tyle uśpiony, że nie zagłusza czującego, dopiero przebudzającego się ciała. Ja natomiast czuję się bardziej jak reżyser, który swoją narracją przenosi modela w inny sposób doświadczania świata. Ufając mądrości ciała pozwalam mu nas prowadzić, a sama staje się fotografującym świadkiem. Takie spotkania to również dobry pretekst, aby doświadczyć tego, na co nie pozwalamy sobie w codziennym życiu. Możemy witać świt z dala od zgiełku miasta, wyostrzyć nasze zmysły na otaczającą nas naturę, poczuć na nagim ciele dotyk piasku lub mokrej trawy. Po zdjęciu ubrań nie mamy już wiele do ukrycia. Nadzy jesteśmy sobie równi i odkrywamy, że piękno tkwi w naszej odmienności czy różnorodności. To nie tylko wolność od ubrań, ale również wolność od ocen i przekonań.
Co jest dla ciebie, jako artystki, w tym zadaniu najważniejsze?
„Ciałobrazy” reprezentują moment, w którym jesteśmy obecni w życiu – blisko ciała, blisko innych ludzi i w silnym połączeniu z naturą i intuicją. To czas skupiony na byciu prowadzonym przez ciało, to doświadczenie, które dzieje się poza umysłem. „Ciałobrazy” to również historia o samoakceptacji, budowaniu nowej jakości w relacjach z ludźmi, szacunku do natury oraz odkrywaniu, że wszystkie te jakości są ze sobą połączone. W moich pracach nie ma widocznych twarzy, ani żadnych cech szczególnych, dlatego możemy odnaleźć w nich cząstkę siebie i dopisać własną opowieść. Ja tak robię.
Zdradzisz nam swoich mistrzów?
W moich fotograficznych wpływach na pewno można znaleźć takich twórców jak wspomniany już wcześniej Bill Brandt, Arno Rafael Minkkinen, Spencer Tunick, Ralph Gibson, John Coplans, Francesca Woodmann, Robert Mapplethorpe, Jan Saudek czy Edward Weston.
Dziękuję serdecznie za inspirującą rozmowę.
Wystawa zatytułowana „Ciałobrazy” potrwa od 30 czerwca do 30 sierpnia we Flow Art House. Wystawa zorganizowana jest w specjalnie przystosowanej do tego celu przestrzeni ekspozycyjnej, pozwalającej widzom na swobodne obcowanie ze sztuką, siedem dni w tygodniu, nawet do późnych godzin nocnych. Siedziba galerii zlokalizowana jest w Fabryce Norblina, tuż obok butikowego kina KinoGram oraz baru, gdzie w każdy piątkowy i sobotni wieczór można posłuchać muzyki granej na żywo. W ten sposób tworzona jest niepowtarzalna atmosfera, sprzyjająca kontemplacji sztuki.
Natalia Miedzik-Skonieczna ukończyła Wydział Sztuk Pięknych na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Zaczynała od fotografii reportażowej, obecnie tworzy projekty z obszaru fotografii artystycznej. Ma na swoim koncie kilka wystaw indywidualnych i grupowych.
Wykorzystane zdjęcia pochodzą z zasobów Flow Art House.
Fundacja Liberte! zaprasza na Igrzyska Wolności w Łodzi, 14–16.10.2022. Partnerem strategicznym wydarzenia jest Miasto Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń. Więcej informacji już wkrótce na: www.igrzyskawolnosci.pl