Od wczorajszego wieczoru do ogłoszenia wstępnych wyników wyborów w niedzielę obowiązuje cisza wyborcza. Pod karą grzywny zakazane są wszelkie formy agitacji wyborczej, również w internecie. Na szczęście nie oznacza to ani zakazu rozmów o polityce w ogóle, ani dyskusji o sensie samej ciszy wyborczej. Z tej ostatniej możliwości postanowiliśmy skorzystać.
Przepisy o ciszy wyborczej posiada wiele krajów, choć nie wszystkie. W Niemczech, które przeprowadziły jeden z pierwszych eksperymentów z podobnymi przepisami, zostały one wprowadzone w okresie powojennym ze względu na złe doświadczenia wyborów w okresie Republiki Weimarskiej1, jednak po kilkudziesięciu latach RFN zrezygnowała z tego zakazu ze względu na trudności w jego egzekucji – dziś u naszych zachodnich sąsiadów dozwolona jest kampania wyborcza do ostatniego dnia. W ojczyźnie współczesnej demokracji – Stanach Zjednoczonych Ameryki – w 1992 roku Sąd Najwyższy orzekł niekonstytucyjność wszelkich form ciszy wyborczej poza obrębem komisji wyborczych, orzekając w sprawie Burson vs. Freeman. Instytucja ta nie istnieje również w Austrii, Finlandii, czy Wlk. Brytanii.
W Polsce cisza wyborcza obowiązuje od 1989 roku2, lecz za sprawą powszechności Internetu coraz bardziej staje się fikcją, a kandydaci i komentatorzy chętnie korzystają z nowych możliwości. Materiały wyborcze opublikowane przed nastaniem ciszy przecież nie znikają, a i sami kandydaci mogą chociażby publikować zdjęcia, które pozwolą im ocieplić swój wizerunek na ostatniej prostej. Instytucja ciszy wyborczej niespecjalnie przeszkadza również kreatywnym internautom, którzy pod pozorem słynnych zakupów na bazarku rozprawiają o wyższości pomidorów nad pistacjami, a nawet publikują ich aktualne ceny w dzień zakupów. O tym jak nieskuteczne są to przepisy można się bardzo szybko przekonać wchodząc w dniu wyborów na Twittera. Dostrzegła to z resztą Państwowa Komisja Wyborcza, która już 2016 roku zaproponowała zmiany mające na celu doprowadzić do zniesienia ciszy3.
W sferze praktycznej można jednoznacznie ocenić, iż przepisy o ciszy wyborczej nie sprawdzają się i doprowadzają do obniżenia poziomu szacunku dla prawa. Co gorsza, poza internetem przysługują się dużym i bogatym graczom sceny politycznej, jednocześnie utrudniając kampanię mniejszym i nowym podmiotom. Te drugie bowiem często nie posiadają zaplecza finansowego, pozwalającego oblepić całe miasto plakatami i banerami (które wisieć będą w ciszę wyborczą i dzień wyborów) i muszą nadrabiać kampanią bezpośrednią (która od piątkowej północy jest zakazana).
Ograniczanie wolności słowa powinno być w liberalnej demokracji rzadkością, wynikającą z wyjątkowo poważnych przesłanek (jak np. bezpieczeństwo państwa). Jest to zresztą nie tylko opinia autorów, ale norma wynikająca chociażby z art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Zdawałoby się więc, iż cisza wyborcza, która stanowi przecież częściowe zawieszenie wolności ekspresji takową argumentację posiada. Ależ skąd! Najczęściej spotykanym argumentem za zachowaniem ciszy wyborczej jest “chwila wytchnienia od polityki” i “kilkadziesiąt godzin na namysł”. Tak, cel, który przeciętny Kowalski jest w stanie osiągnąć wyłączeniem telewizora i przejściem się na spacer stosowany jest jako najpoważniejsze uzasadnienie dla ustawowego przymusu. Argumentacja ta z resztą pełna jest absurdów i sprzeczności. Wyborca jest zatem dostatecznie dojrzały, by przez całą kampanię wyborczą być wystawionym na agitację poszczególnych kandydatów, a na dzień przed wyborami przestaje? Trudno podchodzić poważnie do tego typu argumentów i należy je potraktować jako przejaw zupełnie zbędnego paternalizmu.
Co bardziej wyrafinowani zwolennicy ciszy wyborczej zwracają uwagę na “niedojrzałość polskiej demokracji”. Ten argument jednak również jest chybiony, gdyż jak pisaliśmy wyżej, przedwyborcza cisza jest pomysłem w historii demokracji relatywnie nowym i państwa o dłuższych tradycjach demokratycznych nie posiadały podobnych zakazów w momencie kształtowania się ichniejszych systemów demokratycznych, co nie przeszkodziło im w rozwinięciu się w dojrzałe demokracje.
Cisza wyborcza, choć niedotkliwa z punktu widzenia większości obywateli stanowi istotne ograniczenie wolności obywatelskich z bardzo błahych powodów. Zetknięcie z nowymi technologiami z kolei potęguje jej absurdy i prowadzi do kompletnej dezaktualizacji tej koncepcji. Liberałowie powinni domagać się zniesienia ciszy wyborczej, podobnie jak wszelkich innych zbędnych przypadków ograniczania wolności słowa.
1 http://przeglad.amu.edu.pl/wp-content/uploads/2013/11/pp-3-2013-099-110.pdf?fbclid=IwAR3i98Ttv9U8zYzD_nW7E6hL_IpP7fedgTDskYp7ZDh5vpN_G7q0v5aliII
2 http://www.konstytuty.pl/wp-content/uploads/electoral-silence.pdf
3 https://www.tvp.info/24316116/zniosa-cisze-wyborcza-panstwowa-komisja-wyborcza-proponuje-zmiany