Wyborcze rozczarowanie, czy przewidywalna porażka ?
Nawet najprostsza analiza wyników wyborczych pokazuje, że 21 października przejechał przez polskie miasta rozpędzony walec polaryzacyjny. Przyczyn takiego stanu rzeczy upatrywać można w kilku zasadniczych czynnikach. Podstawowe znaczenie odegrała logika klinczu pomiędzy narracją „polski solidarnej vs polski liberalnej”. Pierwsze od 2015 roku starcie wyborcze dwóch dominujących plemion spowodowało, że rozpoczynająca cykl wyborczy ( 2018-2020 ) batalia o samorządy między Koalicją Obywatelską ( PO, .N i IP ) a PIS, zamiast koncentrować się na problemach i wyzwaniach stojących przed Prezydentami i Radami Miast, sprowadzona została do prostego przeniesienia sporu centralnego na poziom największych polskich aglomeracji – albo ” zje was PIS albo zjedzą lewacy i uchodźcy „. Oś samorządowego sporu wyznaczyła zatem tak batalia o najważniejsze dla partii sejmiki wojewódzkie jaki i najbardziej prestiżowe miasta. A w tych największych ośrodkach miejskich od 2014 swoje miejsce na mapie politycznej, jako alternatywa wobec tradycyjnych partii, zaznaczać wyraźnie zaczęły ruchy miejskie. To one tak jak np. w Warszawie „Miasto jest Nasze”, w Poznaniu „Prawo do Miasta” , w Białymstoku ” Inicjatywa dla Białegostoku „, w Gdańsku „Lepszy Gdańska” czy w Gdyni ” Wspólna Gdynia ” nadawały ton dyskusji o nowych wyzwaniach i priorytetach dla miasta i mieszkańców. Niestety nieproporcjonalna ordynacja wyborcza ( efektywny próg na poziomie zamiast 5% to aż ok. 14% ) z premiującym duże komitety podziałem mandatów według metody D’Hondta jak i narracja o ” zmarnowanym głosie ” oraz skądinąd słuszny postulat niedopuszczania PIS do rządów, a last but not least, niebywale wysoka jak na dotychczasowe doświadczenia – 55% frekwencja, przyczyniły się do wyników dalekich od oczekiwań aktywistów miejskich.
Polityczne ruchy miejskie ?
Rok po najistotniejszym zaznaczeniu przez ruchy miejskie swoich dążeń politycznych, Kongres Ruchów Miejskich przyjął 15 tez miejskich, stanowiących podstawowe priorytety i kierunki rozwoju miast. Ten katalog zasad polityki miejskiej, dobrego prawa, praktyk i standardów był drogowskazem uwzględniającym diagnozę potrzeb związanych z uczynieniem polskich miast miejscami lepszymi do życia opartym na systemie wartości podstawowych takich jak : społeczna sprawiedliwość równych szans i stosunków społecznych, zrównoważony rozwój i demokracja bezpośrednia. Konkretyzujące te fundamenty tezy miejskie osadzone zostały na priorytetach w postaci prawa mieszkańców do miasta, partycypacji, wysokiej jakości dostępnej komunikacji miejskiej, miejskiej ekologii , ładzie przestrzennym, dbałości o kulturę miejską i rewitalizację a także mieście małych odległości, które eliminuje zjawisko suburbanizacji. Z takim właśnie pakietem podstawowego know-how polityczne ruchy miejskie od 2015 roku przygotowywały się do wyborów samorządowych roku 2018. Warto zauważyć, że obok ruchów o wyraźnie sprecyzowanym charakterze i planach politycznych, sporo wcześniej zaczęły funkcjonować ruchy miejskie o zgoła odmiennym profilu – eksperckim, thinktankowym opartym na technokratyźmie i merytokracji w często wąskich lecz węzłowych dziedzinach życia miejskiego – np. hydrologii, ruchu rowerowym i pieszym, czy urbanistyce i architekturze. Setki godzin networkingu wiedzy i doświadczeń, wypracowywania wspólnych stanowisk, nacisku na władzę miejską, pracy u podstaw z mieszkańcami na poziomie dzielnic i osiedli, a nawet jak w Gdańsku dwóch skutecznie przeprowadzonych obywatelskich inicjatyw uchwałodawczych w zakresie bezpłatnej komunikacji dla dzieci i młodzieży oraz pakietu opiekuńczego dla seniorów spowodowały, że można było racjonalnie przyjąć, że są uzasadnione podstawy do przyjęcia założenia, że teraz politycznie musi się ( za drugim razem ) udać.
Odyseja polityczna roku 2023 – idealizm miejski vs polityczny pragmatyzm… czy i jaką można wyciągnąć lekcję ?
Umiarkowany pesymism związany z powyborczą architekturą organów uchwałodawczych w największych polskich miastach nakazuje stwierdzić, że obraną strategię i dostosowaną do niej taktykę trzeba poddać rewizji. Założyć należy, że formuła stricte politycznych ruchów miejskich na poziomie miast powyżej 250 tys mieszkańców uległa wyczerpaniu. Mimo ogromnego entuzjazmu, zaangażowania i poświęconej energii, nie udało się pokonać barier w postaci niewystarczających środków pieniężnych, braku należytej bazy i infrastruktury – w tym własnych ( choć te istniejące były dość życzliwe i przychylne ) mediów oraz liczby aktywistów i sieci wolontariatu. Bezwątpienia przyczyną niesatysfakcjonujących wyników wyborczych było również przejęcie założeń programowych i narracji miejskiej ( sukces pośredni ) przez głównych graczy politycznego sporu. To partie zmieniły bowiem zapatrywania na politykę miejską z wyłącznie inwestycyjnej opartej na oszczędnościach w obszarze polityki społecznej, na bardziej ekologiczną ( np. systemy miejskich parków kieszonkowych, dbałość o naturalną retencję, systemy przeciwpowodziowe i anty-smogowe ), pro-społeczną ( rewitalizacja, inwestycje w szkoły, żłobki oraz mieszkalnictwo komunalne ) i włączającą w proces podejmowania wielu miejskich decyzji mieszkańców ( konsultacje, budżety i panele obywatelskie ). Wiedza, pasja i autentyczność oraz progresywny sposób myślenia były bez cienia wątpliwości po stronie aktywistów i aktywistek miejskich, którzy tak jak np. MjN i Jan Śpiewak naświetlili problem „warszawskiej reprywatyzacji”. Te często konstruktywne postulaty i konkluzywne działania, nie przełożyły się jednak na realny – tj. instytucjonalny – wpływ na politykę największych miast. Wydaje się więc, że w takiej sytuacji można albo zachować status quo – tj. działać u podstaw i za pomocą narzędzi miękkiej polityki z pozycji poza instytucjonalnych ( soft power ) naciskać na Prezydentów i organy uchwałodawcze. Albo połączyć siły i ponad ideowymi podziałami tworzyć silne eksperckie ruchy miejskie, których przedstawiciele będą stanowić zaplecze komitetów partyjnych, dając pragmatyczną szansę zmian w tworzeniu prawa miejscowego, założeń programowych i kluczowych decyzji o przyszłości rozwoju miast przez partyjne kluby i koalicje w radach miast. Ja osobiście na ten moment skłaniam się coraz mocniej ku drugiemu z zaproponowanych rozwiązań.